Kryminał w pierwszych rozdziałach nie zachwaca, nie ma tu głębokiej i wielowarstwowej analizy psychologicznej żadnego z bohaterów, czy to ofiary czy mordercy.Sięgając po książkę Bondy z udziałem profilera Meyera, policyjnego psychologa, tego właśnie się spodziewałam, że postać policjanta poza szczegółowymi opisami profilu sprawcy,będzie źródłem dociekliwych analiz psychologicznych. Autorka dostarcza natomiast zaledwie rys psychologiczny profilu mordercy. Policjant Meyer podaje szczegóły wyglądu fizycznego potencjalnego mordercy i jego zachowań dochodząc do takich wniosków w niezrozumiały sposób. Bohater kryminału podaje czytelnikowy, jak na tacy, gotowy profil sprawcy,ale jak dotarł do takich wniosków? jak sworzył postać zbrodniarza? jaka była jego analiza? Skoro tego w książce nie ma, to po co wprowadzać w kryminale postać psychologa policjanta? Na sczęście intrygę zawiązuje wprowadzenie wątku magicznych, tajemniczych, wróżbitów i run. Bohaterowie nabierają przez to charakeru, gdyby nie to ich przewidywalność i papierowość byłaby nie do zniesienia. Na plus dla książki jest miejsce osadzenia morderczej zagadki, mała, polska wieś, szary posterunek policji, nadaje klimat książce.

Kryminał w pierwszych rozdziałach nie zachwaca, nie ma tu głębokiej i wielowarstwowej analizy psychologicznej żadnego z bohaterów, czy to ofiary czy mordercy.Sięgając po książkę Bondy z udziałem profilera Meyera, policyjnego psychologa, tego właśnie się spodziewałam, że postać policjanta poza szczegółowymi opisami profilu sprawcy,będzie źródłem dociekliwych analiz...