Jesteśmy przynętą, kochanie!
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Wir sind Lockvögel baby!
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2009-07-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2009-07-22
- Liczba stron:
- 318
- Czas czytania
- 5 godz. 18 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374145756
- Tłumacz:
- Anna Majkiewicz, Joanna Ziemska
- Tagi:
- kultura pop Jelinek satyra
Debiut Jelinek, satyryczna powieść pop, za którą autorka otrzymała nagrodę Tygodnia Młodzieży w Innsbrucku. Decyzja jury była jednogłośna. proszę tę książkę natychmiast samodzielnie zmienić a rozkazuje Elfriede Jelinek czytelnikom. Wymaga od nich wiele a muszą nadążać za szaloną akcją, w której udział biorą m.in.: Myszka Miki, Batman, James Bond i postaci z reklam. Jednak autorce nie chodzi jedynie o zabawę kliszami z kolorowej prasy czy telewizji. jesteśmy przynętą kochanie! to odważna prowo
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 191
- 125
- 64
- 14
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
Cytaty
biegła przez las ze swym o. przycisnąwszy go w ostatnim przypływie czułości do aparatu ortodontycznego uciekała przed bijącym od jej ojca przenikliwym zapachem starych podkolanówek podkoszulków na ramiączkach skróconych butów piechura wojskowych kurtek kalesonów płaszczy z lodenu czapek piechoty górskiej. (...) gdy tak wędrowali o. poczuł nagle jak coś lekko i łagodnie wylądowa...
Rozwiń
Opinia
- No i jak ja mam ocenić tę książkę? - pomyślał Łukasz zabierając się za recenzję. Po chwili zastanowienia:
- ... a kto czytał, ten trąba - wyszeptał pod nosem.
Cóż, należę chyba do wyjątkowej i nielicznej grupy osób, którym udało się dobrnąć do ostatniej strony tej książki. Wniosek nasuwający się po przeczytaniu (przeczytaniu już pierwszej strony, ale o tym za moment) jest taki, że debiut kontrowersyjnej noblistki nie mógł być zwyczajny. "Jesteśmy przynętą kochanie!" to eksperyment raczej nietypowy (nawet z perspektywy obecnych czasów) i mimo wszystko raczej udany - choć o powodzeniu pomysłu autorki mówię bardziej w kategoriach medycznych, tzn.: pacjent (czytelnik) przeżył. Przynajmniej ja.
Koncepcja sklecenia powieści (?) z totalnego bełkotu (bo właśnie z nim mamy tutaj do czynienia) jest ciekawa oraz, wbrew pozorom, bardzo trudna i ryzykowna. Nie od dziś wiadomo bowiem, że najlepsza improwizacja to ta, która jest dokładnie przygotowana i przemyślana - tym bardziej, jeśli ma przy okazji bawić, a to, trzeba przyznać, pani Jelinek udało się w omawianym tekście nie raz i nie dwa. Inna sprawa, że ta dżungla słów i postaci nie musiała porastać aż 300 stronic. Szczególnie, że mówimy o treści, dla której nie ma absolutnie żadnego znaczenia to, czy zajmie ona stron 700, czy 70. Rozumiem, że grubsza książka wygląda okazalej, ale jeszcze lepiej prezentuje się w rękach czytelnika, a z tym może być tutaj problem...
Jeśli więc chodzi o to, co niniejszemu utworowi się nie przysłużyło, to zdecydowanie należy wymienić jego rozmiary. Z kolei koncept, aby samodzielnie "poprzestawiać" poszczególne fragmenty książki, szybko okazał się zbędny, bo niby co takiego odkrywczego jest w tym, że bełkot można wymieszać bez żadnego uszczerbku na jego sensie i przekazie? A skoro o przekazie mowa, to po stronie minusów zapisuję wreszcie brak jakiegokolwiek przesłania - trudno bowiem mówić o nim w sytuacji, gdy autorce zależało jedynie na przelaniu na papier rzekomo ogłupiającej tzw. "telewizyjnej sieczki" (szczególnie, że w zdecydowanie przerysowanej formie).
Jak wspomniałem, przeczytałem całość (ba, nawet kupiłem!) i... nie bardzo wiem po co. Nie wiem tym bardziej, że pani Jelinek chyba wcale na tym nie zależało. W efekcie czuję się jak Andrzej Grabowski, który przyznał, że do roli w najnowszym "Pitbull'u" przytył, mimo że nikt tego od niego nie wymagał, więc w sumie nie wie, dlaczego to zrobił. Myślę jednak, że należy pisarkę pochwalić za oryginalny pomysł i jakość wykonania, a do pozytywów zaliczyłbym również fakt, iż książka wywołuje pewne wrażenia poznawcze i zapada w pamięć.
Pozdrawiam
PS: Dlaczego w rubryce cytatów jest tak pusto? ;) Wygląda na to, że będę musiał coś wyszperać.
- No i jak ja mam ocenić tę książkę? - pomyślał Łukasz zabierając się za recenzję. Po chwili zastanowienia:
więcej Pokaż mimo to- ... a kto czytał, ten trąba - wyszeptał pod nosem.
Cóż, należę chyba do wyjątkowej i nielicznej grupy osób, którym udało się dobrnąć do ostatniej strony tej książki. Wniosek nasuwający się po przeczytaniu (przeczytaniu już pierwszej strony, ale o tym za moment)...