rozwiń zwiń

Tysiąc drzewek pomarańczowych

Okładka książki Tysiąc drzewek pomarańczowych
Kathryn Harrison Wydawnictwo: Marginesy literatura piękna
392 str. 6 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
A Thousand Orange Trees
Wydawnictwo:
Marginesy
Data wydania:
2015-08-12
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
392
Czas czytania
6 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364700774
Tłumacz:
Mariusz Ferek
Tagi:
powieść amerykańska - 20 w. Mariusz Ferek
Średnia ocen

                6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
436 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
462
114

Na półkach: , , ,

Zachęcona opiniami sięgnęłam wreszcie po ową książkę, wpisującą się w wielce przeze mnie lubiany gatunek - "powieść historyczna". I, niestety, zawiodłam się przepotężnie. Gdy skończyłam czytać - odetchnęłam z ogromną ulgą. Poczułam złość, że straciłam tyle czasu czytając grafomańskie dziełko mijające się z prawdą niemal na każdej stronie.
Przeczytałam egzemplarz wydany przez "Świat Książki" - niemiecki koncern wydawniczy, który książki na polski rynek drukuje w Niemczech... Egzemplarz zakupiony dawno temu, w czasach, gdy jeszcze byłam zupełnie nieświadomą konsumentką, czytelniczką zaś - o słabo wyrobionej kulturze wyboru pozycji czytelniczych. "Świat Książki" od tej pory będę omijała szerokim łukiem - ze względów formalnych, merytorycznych oraz ideologicznych. Uważam, że jest to wydawnictwo, które wydaje literaturę niskich lotów dla kucharek - nie obrażając kucharek. Do tego, jak wspomniałam, nawet nie dające zarobić polskim drukarzom - no wybaczą państwo, ale Niemców wspierać finansowo nie mam najmniejszego zamiaru. Jeśli chodzi o względy formalne: niedopuszczalne jest, aby pojawiały się w książce takie kwiatki językowe jak "Król Słońce (...) kochał się z czterechsetną sześćdziesiątą siódmą kobietą" (ibidem, s. 326) lub "w okresie Wielkiejnocy" (sic!; ib., s. 322) - horrendum! Czy według p. Elżbiety Bandel, odpowiedzialnej za redakcję owej pozycji, występuje w języku polskim rzeczownik "Wielkiejnoc"?!
O czym traktuje owa powieść, jak czytamy na okładce: "autorki o zjawiskowej urodzie" (zbędny zupełnie komentarz, do tego niemające nic wspólnego z prawdą - vide: http://www.kathrynharrison.com/wp-content/uploads/2016/03/kathryn-harrison.jpg)? Otóż o czasach, w których faktyczną władzę w XVII-wiecznej Hiszpanii dzierży mocno Hiszpańska Inkwizycja. Na tymże tle poznajemy mieszkańców hiszpańskiego dworu królewskiego: królowej matki, Marianny, jej syna, króla Carlosa oraz jego młodej żony Marii Ludwiki Orleańskiej de Bourbon (notabene kolejny już błąd językowy - owa królowa hiszpańska, francuskiej narodowości, funkcjonuje w historycznej literaturze przedmiotu jako Maria Ludwika, nie zaś "Maria Luiza"...). Równolegle poznajemy życie niemal od zarania do jakże smutnego końca pewnej hiszpańskiej chłopki, córki hodowcy jedwabników - Franciszki.
Autorkę, piszącą infantylnym, grafomańskim stylem, poniosła nazbyt wyobraźnia. Jak sama pisze w "Podziękowaniach" - prawda historyczna nie była dla niej najważniejsza - niektóre postaciom historycznych pozwoliła pożyć dłużej, innym przepisała niepopełnione czyny. Koszmar jakiś. Kobieto - po cóż zatem studiowałaś rzekomo literaturę historyczną, po co wydajesz rzekomo "powieść historyczną", skoro z historią ma ona tylko tyle wspólnego, że występują w niej cztery postaci historyczne?!
Zupełnie dyskwalifikujące jest to, co Harrison wyczynia z instytucją, a właściwie - instytucjami dobrze znanymi z kart podręczników historii. A może raczej powinnam napisać - które POWINNY być każdemu człowiekowi ze zdaną maturą znane, a mianowicie: inkwizycjami. Właśnie - inkwizycjami, nie zaś - "inkwizycją". Wszak działała, powołana w Rzymie, Inkwizycja Rzymska vel Święte Oficjum (dzisiaj: Kongregacja Nauki Wiary), która była sądem kościelnym oraz Inkwizycja Hiszpańska, która podlegała władzy świeckiej, królewskiej! Jak można, będąc pisarką i biorąc się za pisanie powieści historycznej, której akcja dzieje się w czasach, w których obie inkwizycje działają, nie napisać o tym, jak było de facto, tylko, niczym ostatnia dyletantka i ignorantka, utożsamiać Inkwizycję Hiszpańską ze Świętym Oficjum?! Podstawowa różnica, oprócz wspomnianej powyżej (sąd kościelny vs świecki) była taka, że tylko Inkwizycja Hiszpańska stosowała tortury, po wtóre - przed sądami świeckimi, niezwykle okrutnymi, ludzie uciekali do sądów kościelnych, w tym - Inkwizycji Rzymskiej; uciekali przez okrucieństwem oraz z nadzieją na sprawiedliwy wyrok...
Dowody na skrajną niewiedzę autorki lub... świadome działanie, mające na celu mieszanie w głowach niedouczonym czytelnikom i wzbudzenie/utrwalenie w nich postaw antyklerykalnych:
s. 123: "(...) lochy Inkwizycji zwano popularnie oczyszczalnią. Owa nazwa stąd się wzięła, że Kościół oczyszczał nasze dusze metodami podobnymi do tych, jakich używano przy oczyszczaniu jedwabiu. Święte Oficjum na wszystkie strony wykręcało ciało grzesznika". Horrendum!
s. 200: "Aresztowano mnie i poddano torturom w lochu Świętego Oficjum". Jw.
s. 259: "Przypodobała się Inkwizycji. Kiedy kilka lat później padło na mamę podejrzenie o czary, Święte Oficjum doszło do wniosku, że Conception de Luarca przekazała skłonność do grzesznego życia wyłącznie młodszej z dwóch swoich córek". Kuriozum!
s. 262: "Wiedziałam, że Święte Oficjum najpierw wydobędzie od niego tyle informacji, ile zdoła, a potem wykluczy go ze wspólnoty Kościoła i przekaże władzy świeckiej".
Tak to jest, gdy Amerykanka, wszechstronna dyletantka, bierze się za pisanie powieścideł z historią Europy w tle...
Radosnej tfurczości pani Harrison stanowczo nie polecam. Pisz sobie, grafomanko, sobie a muzom...

Zachęcona opiniami sięgnęłam wreszcie po ową książkę, wpisującą się w wielce przeze mnie lubiany gatunek - "powieść historyczna". I, niestety, zawiodłam się przepotężnie. Gdy skończyłam czytać - odetchnęłam z ogromną ulgą. Poczułam złość, że straciłam tyle czasu czytając grafomańskie dziełko mijające się z prawdą niemal na każdej stronie.
Przeczytałam egzemplarz wydany...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    583
  • Chcę przeczytać
    484
  • Posiadam
    149
  • Ulubione
    13
  • Powieść historyczna
    11
  • Teraz czytam
    7
  • Z biblioteki
    5
  • Literatura amerykańska
    5
  • Historyczne
    4
  • Chcę w prezencie
    3

Cytaty

Więcej
Kathryn Harrison Tysiąc drzewek pomarańczowych Zobacz więcej
Kathryn Harrison Tysiąc drzewek pomarańczowych Zobacz więcej
Kathryn Harrison Tysiąc drzewek pomarańczowych Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także