Stylowa, zabawna i szalenie interesująca historia. The Design wywołuje uśmiech na twarzy.
Brooklyn i Cammie to moje ulubione rodzeństwo ze wszystkich książek jakie czytałam. Są bystre, rzucają zabawne riposty do siebie i kochają siebie zaciekle. Byłam podekscytowana, móc dostrzec głęboką więź między nimi. Straciły rodziców więc Brooklyn zajęła się swoją młodszą siostrą najlepiej jak tylko mogła. Brooklyn to piosenkarka. Swoją drogą imponował mi jej związek z Jasonem. Był taki prawdziwy i słodki. Widać było, że się kochają. Razem pisali piosenki … och romantyczne.
Uwielbiam to, że Cammie jest jak jej starsza siostra w sposób, taki że nie da sobie wciskać kitu. Jest silna i niezależna, zdeterminowana i pełna silnej woli. Pracowała ciężko na stopień naukowy swojego mistrza, a teraz jest gotowa, aby udowodnić, że poradzi sobie w zdominowanym przez mężczyzn świecie architektury. Jednak jest jedna porażająco przystojna przeszkoda na jej drodze - Grayson Cole, który był powodem pójścia Cammie na studia architektoniczne.
Grayson jest długoletnim przyjacielem z siostrą Cammie Brooklyn, i skrywał tajemnice z dala od Cammie prawie tym samym czasie. Rozmowę kwalifikacyjną załatwił właśnie on (swoją drogą bardzo ciekawa i interesująca była ta rozmowa). Natomiast kiedy Cammie zaczyna skrywać swój bardzo duży sekret przed nim, robi się zawile i skomplikowanie. Dodaj do tego psychotycznego współpracownika i wścibską współlokatorkę i ta książka powoduje w czytelniku przeróżne uczucia.

Przez cały czas czytania książki miałam mieszane uczucia względem Cammie. Fajne były te jej gierki gdy przychodziła do niego do biura chociaż z czasem troszeczkę wkurzały. Chciała na siłę być z Graysonem chociaż on jej jasno się zadeklarował, że nie mogą być razem. Bardzo mu się podobała i pragnął jej ale pracowali razem i nie mógł sobie na to pozwolić, to pewnie dla niego było trudne. No ale opłaciły się jej wysiłki Cammie i w końcu do czegoś doszło. Później dowiaduje się o skrywanym sekrecie przez jej ukochanego i nie może tego nieść, że tak kierował jej życiem, była jak marionetka w jego rękach i tego nie może znieść i uważa, że wszystko zawdzięcza jemu a nie sobie samej i tu ją rozumiem, bo wtargnął do jej życia za plecami i przez to czuła się oszukiwana. Sama ukrywa przed nim udział w konkursie więc też nie jest taka niewinna. Wkurzyło mnie to, że uciekła do Paryża od problemów i bliskich zamiast stawić im czoła na miejscu. Tam nie czuła się dobrze bez siostry, Jasona i oczywiście ukochanego Graysona. Dobrze, że dzięki ślubie siostry wraca i może ułożyć sobie życie, dać szansę miłości .
Grayson jest słodki i romantyczny. Oświadczyny były cudowne. I jeszcze jej projekt parku wygrał i mogła go zrealizować. Czego chcieć więcej? Silna i wielka miłość zwyciężyła, tak jak tego chciała no i Grayson mógł być z kobietą swojego życia, która od dawna mu się podobała. Epilog pełen szczęścia. Cammie jak i jej siostra urodziły dzieci. Lubię takie szczęśliwe zakończenia. Uwielbiam Cammie i Graysona. To cudowna para.

Ogólnie rzecz biorąc, ta książka była komicznie przyjemna lekturą. Jest słodka, przyjemna, seksowna i zabawna, że aż wybuchasz podczas czytania. Nie chcesz odstawić książki i chcesz wiedzieć co dzieje się dalej.

Stylowa, zabawna i szalenie interesująca historia. The Design wywołuje uśmiech na twarzy.
Brooklyn i Cammie to moje ulubione rodzeństwo ze wszystkich książek jakie czytałam. Są bystre, rzucają zabawne riposty do siebie i kochają siebie zaciekle. Byłam podekscytowana, móc dostrzec głęboką więź między nimi. Straciły rodziców więc Brooklyn zajęła się swoją młodszą siostrą...