Gdy wejdziemy do pierwszego lepszego sklepu z książkami i rzucimy hasło "Horror", usłyszymy w odpowiedzi dwa nazwiska. Stephen King, autor że tak powiem kultowy, drugim nazwiskiem zaś będzie właśnie Graham Masterton. I mówię to z własnego doświadczenia!

Pierwszy raz otarłem się o to nazwisko gdy poszukiwałem książek podobnych do twórczości Lovecrafta. Wtedy to na wikipedii pokazał mi się zbiór książek Mastertona ze słynnym Manitou na czele. Powiedziałem sam do siebie, że kiedyś coś od niego przeczytam. Przypadek sprawił, że w moje ręce trafiła książka, zatytułowana "Tengu", autorstwa właśnie Mastertona.

Choć na początku czytało się źle, zbyt rozległe opisy całkiem nieznaczących faktów na kilku pierwszych stronach niemal nie zniechęciły mnie do dalszego czytania, później akcja się rozkręciła i to już do szalonego tępa.

Książka była po prostu dobra. Dostałem to czego właśnie oczekiwałem, czyli krew, flaki, brutalność i amoralny seks. Do tego sama fabuła była zwodnicza do samego końca, czyli coś co lubię. Najpierw przez setki stron wmawiał ci jedną rzecz, a kiedy już dałeś się przekonać do ów faktu, nagle ukazywała ci, że to był błąd i prawda była zupełnie inna. Sama końcówka lekko rozczarowująca z powodu, że tak to ujmę, przegranej głównych bohaterów i zwycięstwem tych złych, to jednak w horrorach taki rozwój wypadków jest całkiem logiczny i naturalny.

Podsumowując, pierwsza książka tego autora bardzo mnie zadowoliła i z chęcią sięgnę po kolejne jego tytuły, bo zło, mord i erotyzm był tak miodny, że nie sposób się oderwać od niego na długo.

Gdy wejdziemy do pierwszego lepszego sklepu z książkami i rzucimy hasło "Horror", usłyszymy w odpowiedzi dwa nazwiska. Stephen King, autor że tak powiem kultowy, drugim nazwiskiem zaś będzie właśnie Graham Masterton. I mówię to z własnego doświadczenia!

Pierwszy raz otarłem się o to nazwisko gdy poszukiwałem książek podobnych do twórczości Lovecrafta. Wtedy to na wikipedii...