Fight Club 2 # 1

Okładka książki Fight Club 2 # 1 Chuck Palahniuk, Cameron Stewart
Okładka książki Fight Club 2 # 1
Chuck PalahniukCameron Stewart Wydawnictwo: Dark Horse Comics Cykl: Fight Club 2 (tom 1) komiksy
22 str. 22 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Fight Club 2 (tom 1)
Wydawnictwo:
Dark Horse Comics
Data wydania:
2015-05-27
Data 1. wydania:
2015-05-27
Liczba stron:
22
Czas czytania
22 min.
Język:
angielski
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Chew #01: Przysmak konesera Rob Guillory, John Layman
Ocena 7,0
Chew #01: Przy... Rob Guillory, John ...
Okładka książki Miejsca Ryan Kelly, Brian Wood
Ocena 7,0
Miejsca Ryan Kelly, Brian W...
Okładka książki Fight Club Chuck Palahniuk, Cameron Stewart, Dave Stewart
Ocena 7,5
Fight Club Chuck Palahniuk, Ca...
Okładka książki Sokrates półpies Christophe Blain, Joann Sfar
Ocena 7,1
Sokrates półpies Christophe Blain, J...
Okładka książki Y: Ostatni z mężczyzn - Jeden mały krok Pia Guerra, Brian K. Vaughan
Ocena 7,2
Y: Ostatni z m... Pia Guerra, Brian K...
Okładka książki Sons of Anarchy (Synowie Anarchii): Tom 1 Damian Couceiro, Stephen Downer, Christopher Golden, Emilio Lecce
Ocena 7,1
Sons of Anarch... Damian Couceiro, St...
Okładka książki Bękarty z Południa. Tom 2. Na boisku Jason Aaron, Jason Latour
Ocena 7,6
Bękarty z Połu... Jason Aaron, Jason ...

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
674
40

Na półkach:

Końcówka całkowicie zabiła tą historię...

Końcówka całkowicie zabiła tą historię...

Pokaż mimo to

avatar
83
70

Na półkach: ,

Przyznam od razu, że z "Fight Club" do tej pory miałem styczność wyłącznie za pośrednictwem filmu Finchera, więc nie mogę odnieść tego komiksu do pierwszej części w formie książki. Od razu chcę zaznaczyć, że to dość ciekawa sytuacja, bo kontynuacja książki odbywa się za pomocą innego medium. No chyba, że "Fight Club 2" został wydany jako klasyczna książka, o czym nie wiem. Myślę, że Palachniuk w ostatecznym rozrachunku bawi się z czytelnikiem, nie traktuje tego dzieła poważnie. Świadczy o tym dość raczej średnio napisana fabuła oraz zakończenie, które przedstawioną historię "lekceważy". Głównym wnioskiem jest to, że to pisarz ma władzę absolutną nad wszystkimi bohaterami i może układać ich losy w dowolny sposób, na życzenie własne bądź pracodawcy. Tutaj raczej jest punkt zahaczenia pomiędzy pierwszą częścią, a kontynuacją. Plus znane nam wcześniej postacie, ale tak naprawdę Tyler i reszta nie odgrywają większej roli w literackiej zabawie autora. Poziom rysunków jest bez zarzutu, stylistycznie nawiązują do pop-kultury punków i trzeba przyznać, że Cameron Stewart spisał się poprawnie. Komiks należy ocenić jako dobry, jednak ciężko tu o szczególny zachwyt.

Przyznam od razu, że z "Fight Club" do tej pory miałem styczność wyłącznie za pośrednictwem filmu Finchera, więc nie mogę odnieść tego komiksu do pierwszej części w formie książki. Od razu chcę zaznaczyć, że to dość ciekawa sytuacja, bo kontynuacja książki odbywa się za pomocą innego medium. No chyba, że "Fight Club 2" został wydany jako klasyczna książka, o czym nie wiem....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1268
998

Na półkach: ,

Recenzja dotyczy wydania zbiorczego.


Polski rynek komiksowy przeżywa ostatnimi czasy spory rozkwit. Na scenie działają nie dwa, trzy wydawnictwa, jak jeszcze niedawno, ale zdecydowanie więcej. Ukazujące się komiksy nie traktują zaś tylko o przygodach superbohaterów – tej tematyki wciąż jest sporo, ale pozostałe tytuły dotrzymują jej kroku. Specyfika tego skrawka wydawniczego poletka jest jednak taka, że prezentowane są głównie wydania zbiorcze. To nie Stany Zjednoczone, gdzie forma zeszytowa cieszy się niesłabnąca popularnością. Od czasu do czasu zdarzają się jednak chętni, którzy próbują zmienić ten stan rzeczy. „Fight Club 2” w wersji polskiej to początkowo właśnie zeszyty. Teraz nadszedł jednak czas, by najnowsze dzieło Palahniuka trafiło do rąk odbiorcy w jednym opasłym tomie, zamkniętym dodatkowo w solidnej, twardej oprawie.

Od wydarzeń przedstawionych w pierwszej części „Fight Clubu” minęło dziewięć lat. Przez ten czas Narrator (znany teraz jako Sebastian) wiódł spokojne i nudne życie. Ożenił się Marlą, doczekał się syna, a także ugrzązł w otępiającej pracy. Jednak korpo-rutyna powoli go zabija, a żeby wyrwać się z tego kieratu, potrzeba radykalnych kroków. Czy bohater chce odmienić swój los? To nieistotne, bo decyzję podejmuje za niego żona, która stopniowo zmniejsza dawki zażywanych przez Sebastiana medykamentów. Marla także ma dosyć codzienności i pragnie przywrócić do życia alter ego Narratora, nieprzewidywalnego Tylera Durdena. A wraz z jego powrotem, ustalony porządek rzeczy z miejsca staje na głowie.

Największą niewiadomą przed lekturą kontynuacji kultowej powieści Palahniuka była kwestia tego, jak autor poradzi sobie z nowym dla siebie medium. Komiks rządzi się wszak własnymi prawami – nie ma w nim zazwyczaj miejsca na zbyt długie budowanie napięcia, fabułę trzeba poprowadzić szybciej, wskazane są też liczne zawieszenia akcji, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z formą zeszytową. Początkowe numery serii szybko rozwiały obawy. Amerykański twórca wyszedł z tego wyzwania obronną ręką – w „Fight Club 2” dobrze odświeżył doskonale znanych bohaterów i nader sprawnie przedstawił ich perypetie w nowej formie.

Przez większą część tomu fabuła „Fight Club 2” jest całkiem zajmująca. Palahniuk potrafi przykuć uwagę odbiorcy i ma na to kilka sposobów. Na początku dobrze pokazuje szarość małżeństwa Sebastiana i Marli. Bohaterowie, złapani w pułapkę codziennej rutyny, umierają powoli, dzień po dniu. Ich zmęczenie życiem i sobą nawzajem jest doskonale widoczne. Stanowi to punkt wyjścia dla dalszych wydarzeń i jest katalizatorem chęci przywrócenia do życia Durdena. A gdy to w końcu następuje, fabuła znacznie przyspiesza. Autor wrzucił w nią kilka ciekawych pomysłów, takich jak poszerzenie idei klubu i jego inspirującej roli dla innych „kółek zainteresowań”, wykorzystanie przez Marlę chorych dzieci do zlokalizowania i odzyskania syna, czy też mieszanie się postaci fikcyjnych z istniejącymi naprawdę. Można nawet przymknąć oko na brak oryginalności niektórych z rozwiązań, bo całość czyta się płynnie. Wszystko okraszone jest dobrymi, ironicznymi dialogami, trafnie punktującymi miałkość życia w dobie konformizmu i piętnującymi niektóre z absurdów kultury Zachodu.

Jedną z największych zalet nowego dzieła Palahniuka są jego bohaterowie. Autorowi udało się dobrze pokazać różnicę między Sebastianem, a drugą stroną jego osobowości. Dzięki nieco głębszemu wejściu w przeszłość Narratora, więcej światła zostaje rzucone na jego relację z Durdenem. Sam Tyler jest nastawiony odpowiednio anarchistycznie, ale z czasem zaczyna sprawiać wrażenie postaci przeszarżowanej. Jest tendencyjny, a jego motywacja okazuje się nie być do końca przekonująca. Lepiej prezentuje się związek Sebastian–Marla – tutaj widać nieustanną ewolucję, a czytelnik nigdy nie może się spodziewać co wydarzy się między tą dwójką. Do pewnego momentu wszystkie elementy w „Fight Club 2” współgrają ze sobą naprawdę dobrze. Sęk w tym, że całość sypie się tam, gdzie nie powinna, bo w finale. Nie wchodząc w szczegóły – jest on, owszem, dosyć niespodziewany, ale sprawia też wrażenie kompletnie nietrafionego. Dominuje w nim niestety absurd, a zastosowane przez Palahniuka rozwiązanie rozczarowuje. Warto także wspomnieć, że wydanie zbiorcze „Fight Club 2” zawiera także numer zerowy. Stanowi on krótkie streszczenie finalnych wydarzeń pierwszej części i idealnie wprowadza w specyficzny klimat kontynuacji. Dobrze, że wydawca zdecydował się włączyć go do całości, tym bardziej, że nie jest on zbyt długi – to zaledwie dwanaście stron treści. Dziwne jest tylko, że skoro dotyczy wydarzeń wcześniejszych, umieszczony został na samym końcu tomu.

Dobre wrażenie na przestrzeni całego albumu sprawiają ilustracje Camerona Stewarda. Styl jego prac jest w znacznej mierze oszczędny i raczej nie przypadnie do gustu fanom hiperrealistycznej konwencji, tym niemniej doskonale pasuje do scenariusza. Rysunki są dynamiczne, czemu dodatkowo sprzyja różnorodne kadrowanie. Przyczepić można się jedynie do faktu, że tła kolejnych obrazków często są pozostawione same sobie i bywa, że wypełnieniu kolorem nie towarzyszy odpowiednia dbałość o szczegóły. To samo tyczy się widzianych z oddali twarzy, które potraktowane zostały bardzo umownie.

„Fight Club 2” jawi się w ostatecznym rozrachunku jako tytuł całkiem dobry. Co prawda najlepsze wrażenie sprawia pierwsza połowa albumu, a im bliżej końca, tym fabuła zaczyna coraz bardziej lawirować, niemniej wciąż więcej tu zalet niż wad. Chuck Palahniuk udowodnił, że umie odnaleźć się także na innym niż zazwyczaj twórczym polu. Mam nadzieję, że nie będzie to jego jedyna przygoda z komiksem, bo Amerykanin bezsprzecznie ma potencjał, by dalej pisać ciekawe scenariusze historii obrazkowych.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - http://zlapany.blogspot.com/2017/02/fight-club-2-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/11265

Recenzja dotyczy wydania zbiorczego.


Polski rynek komiksowy przeżywa ostatnimi czasy spory rozkwit. Na scenie działają nie dwa, trzy wydawnictwa, jak jeszcze niedawno, ale zdecydowanie więcej. Ukazujące się komiksy nie traktują zaś tylko o przygodach superbohaterów – tej tematyki wciąż jest sporo, ale pozostałe tytuły dotrzymują jej kroku. Specyfika tego skrawka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
207
143

Na półkach: , ,

Pełną recenzję znajdziecie na https://niekulturalnakulturalnie.wordpress.com/2016/09/07/the-second-rule-of-fight-club-is-you-do-not-talk-about-fight-club-czyli-kilka-slow-o-komiksowej-kontynuacji-fight-club-2-1/

Od premiery legendarnego filmu minęło już siedemnaście lat, a od wydania kontrowersyjnej książki – dwadzieścia. Niewątpliwie wiele osób ma problem z rychłym zakończeniem tej historii bez odpowiedzi na tak ważne pytanie – co było dalej?

Od teraz Narrator ma imię – Sebastian. Od operacji Masakra wiele się zmieniło – teraz ma syna, żonę, pracę. Istna sielanka. Popatrzmy jednak na sam początek serialu. Czy tanie meble ze sprasowanych wiórów i gapienie się cały dzień w monitor komputera, nie było tym, od czego nasz bohater chciał uciec?

Jest jednak pewna znacząca różnica – teraz szczęście dają mu leki brane w zawyżonych dawkach niźli te przepisane przez specjalistę. Tabletki zabierają mu resztki chęci do życia, tworząc największego nudziarza na świecie. Najgorzej w tym wszystkim odnajduje się Marla, która tęskni za starymi czasami, za Tylerem.

Przejście z książki/filmu na komiks nie zawsze jest takie proste. Zmiana źródła przekazu generalnie nie jest rzeczą dla osób, które się na tym nie znają. Zdecydowaną zaletą jest fakt, że scenariuszem zajęła się ta sama osoba, która wykreowała ten świat w latach 90. Chuck Palahniuk zna swoje postacie na wylot i choć chyba jeszcze się do niech ponownie nie przyzwyczaił, w późniejszych zeszytach liczę, że efekt będzie dużo lepszy.

Pełną recenzję znajdziecie na https://niekulturalnakulturalnie.wordpress.com/2016/09/07/the-second-rule-of-fight-club-is-you-do-not-talk-about-fight-club-czyli-kilka-slow-o-komiksowej-kontynuacji-fight-club-2-1/

Od premiery legendarnego filmu minęło już siedemnaście lat, a od wydania kontrowersyjnej książki – dwadzieścia. Niewątpliwie wiele osób ma problem z rychłym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
279
205

Na półkach: , , ,

Swego czasu Fight Club - książkowy i filmowy - należał do moich ulubieńców, ale to było kiedy moje gusta się ledwo kształtowały, więc sporo lat temu. Chciałem powtórzyć przygodę z wyobraźnią Palahniuka przed lekturą komiksu, ale że w pewnym sensie przypadkiem wpadł mi w ręce, nie mogłem się już wstrzymać.

Fabuła poleciała kilka lat w przód, Narrator a.k.a. Sebastian prowadzi żałosne życie, nie udając nawet, że go nienawidzi. Małżeństwo jest martwe, dziecko podejrzane, a przeszłość tylko czeka, żeby wrócić. To tylko początek, więc za dużo się nie dzieje, ale Chuck dba, żeby czytelnik nie był zawiedziony. Jest tu kilka fajnych dialogów, utrzymany klimat, mruganie okiem do fanów, kreska jest przyjemna, choć nie kojarząca się ze światem Fight Clubu. Do tego polskie wydanie na zwykłym papierze, który bardzo lubię, a dawno nie miałem go w ręku (choć cena przeraża!!).

Poprawny prolog, jak najbardziej zachęcający do sięgnięcia po kolejne numery.

Swego czasu Fight Club - książkowy i filmowy - należał do moich ulubieńców, ale to było kiedy moje gusta się ledwo kształtowały, więc sporo lat temu. Chciałem powtórzyć przygodę z wyobraźnią Palahniuka przed lekturą komiksu, ale że w pewnym sensie przypadkiem wpadł mi w ręce, nie mogłem się już wstrzymać.

Fabuła poleciała kilka lat w przód, Narrator a.k.a. Sebastian...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
26

Na półkach: ,

Niestety chyba nie przyłączę się do aplauzu tylko dlatego, że to przecież druga część Fight Clubu - jednego z najbardziej znaczących dla popkultury manifestu końca XX wieku, obrazu ukrytej pod spokojnymi i opanowanymi twarzami snujących się po wielkich metropoliach mas ludzkich furii. Dzieła o takiej mocy i zasięgu nie powinny być wskrzeszane, zwłaszcza że po Fight Clubie Palahniuk stworzył jeszcze całkiem niezłego Rozbitka, wydano mu napisane wcześniej Niewidzialne potwory, a od żenującego Udław się nie napisał nic nadającego się do innych celów, niż niezobowiązująca lektura w autobusie. Ze słuchawkami na uszach.
Potężny strzał w pysk nonkonformistyczną ideologią z pierwszego Fight Clubu zajmuje tutaj wymuszone ględzenie i jęczenie o nudzie i stagnacji, które przyrównałbym do udawanego przez prostytutkę orgazmu. Palahniuk jest zwyczajnie nieautentyczny, co więcej - nieszczery w tym, co stara się przekazać, bo i jak szczery może być na wpół celebryta po kilkunastu latach znów krytykujący życie pogrążonego w schematach dzikiego kapitalizmu korposzczura? Komiksowa (w tym negatywnym sensie) otoczka i absurdalne, zakrawające na autoparodię motywy, jak ten z progerią, czy dzieciakiem wyrabiającym materiały wybuchowe sprawiają, że zastanawiam się, czy on tak serio, bo dolarów za mało, czy po prostu robi sobie z nas wszystkich jaja. Muszę wspominać, że rozwój wydarzeń w tym i tak na oko trzech-czterech kolejnych tomach da się przewidzieć nawet bez czytania?

Niestety chyba nie przyłączę się do aplauzu tylko dlatego, że to przecież druga część Fight Clubu - jednego z najbardziej znaczących dla popkultury manifestu końca XX wieku, obrazu ukrytej pod spokojnymi i opanowanymi twarzami snujących się po wielkich metropoliach mas ludzkich furii. Dzieła o takiej mocy i zasięgu nie powinny być wskrzeszane, zwłaszcza że po Fight Clubie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1601
485

Na półkach: ,

– Brakuje nam pana, Panie Durden (…).
– Wszystko idzie zgodnie z planem. Szepcze:
– Dążymy do zniszczenia cywilizacji, żeby na jej gruzach lepiej urządzić świat.
– Czekamy na pana powrót”.

Tak kończy się Fight Club, debiutancka powieść Chucka Palahniuka, która w Stanach Zjednoczonych ukazała się w 1996 roku. Czytelnicy, wespół ze wszystkimi chłopakami z klubów walki, czekającymi na powrót Tylera Durdena, w końcu się doczekali. Pan Durden pojawia się ponownie za sprawą serialu komiksowego Fight Club 2. Razem z nim powraca dobrze nam znany narrator, aktualnie posługujący się imieniem „Sebastian” (pierwotnie, w powieści, narrator był bezimienny).

Między wydarzeniami na dachu wieżowca Parkera-Morrisa, jakie przedstawione zostały w książce, a czasem akcji komiksu minęło 10 lat. Dekada, podczas której główny bohater poddany został skutecznej hospitalizacji w zakładzie psychiatrycznym. Po wyjściu odzyskał swoją (złudną) podmiotowość, „wyprostował się” i wiele osiągnął: ma żonę (Marlę Singer, tak!),syna, stałą pracę, regularnie kosi trawnik przed domem, kupuje meble w IKEA, bierze psychotropy, skutecznie hamujące nawroty schizofrenii. Ale Tyler nie zginął całkowicie, siedzi ukryty, gdzieś głęboko, w podświadomości Sebastiana.

W pierwszym zeszycie (cała seria została zaplanowana na dziesięć odcinków) niebezpieczne alter ego narratora powoli wychodzi z cienia. Jego powrotu pragną nie tylko „kosmiczne małpy” i inni wyznawcy (na czele ze strachliwym psychoanalitykiem),ale także Marla. Połowica „Sebastiana” po prostu śmiertelnie się z nim nudzi, nie wystarcza jej towarzystwo zwyczajnego i banalnego męża. I aby zapewnić sobie trochę rozrywki znów zaczęła chodzić na wizyty do grup wsparcia chorych na wszelakie schorzenia. Scena, w której opowiada o swoich małżeńskich problemach na spotkaniu cierpiących na progenię, jest bardzo komiczna. Zresztą syn protagonisty, poświęcający dużo czasu na domową produkcję materiałów wybuchowych, także nie należy do jego wielbicieli.

(...) Palahniuk proponuje czytelnikom to, co znamy i lubimy w jego prozie: „gadaną” narrację, która snuje się sennie, rwie i przeskakuje (w końcu Sebastian jest wciąż na prochach),dobre – miejscami zabawne – dialogi podszyte ironią i kpiną z korpo-świata, a także ciekawie przedstawione przebłyski oraz utraty świadomości (świetna scena, w której Tyler Durden w środku nocy dzwoni do… Chucka Palahniuka).

Za oprawę graficzną odpowiada Cameron Stewart, którego rysunki są proste, przedstawienie postaci ma quasi-realistyczny charakter. Kreska czysta, lekko kanciasta, ale bez zbędnego tuszowania i kreślenia wielu linii.

(...) Po lekturze pierwszego zeszytu jest za wcześnie, by wyrokować, czy powrót bohaterów Fight Clubu, jest pomysłem udanym. W każdym razie wydaje się być na tyle intrygującym, że chętnie sięgnę po kolejny zeszyt, który w ubiegłym miesiącu został przez Niebieską Studnię przekazany do księgarń.

- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2015/09/08/fight-club-2-1/

– Brakuje nam pana, Panie Durden (…).
– Wszystko idzie zgodnie z planem. Szepcze:
– Dążymy do zniszczenia cywilizacji, żeby na jej gruzach lepiej urządzić świat.
– Czekamy na pana powrót”.

Tak kończy się Fight Club, debiutancka powieść Chucka Palahniuka, która w Stanach Zjednoczonych ukazała się w 1996 roku. Czytelnicy, wespół ze wszystkimi chłopakami z klubów walki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1095
262

Na półkach: ,

Kontynuacja słynnej powieści Palahniuka w formie komiksu? Pomysł ciekawy, pierwszy rzut oka na albumy robi niezłe wrażenie, ale na podstawie tak niewielkiej próbki trudno stwierdzić, czy jest w tym faktycznie pomysł. Na razie można jedynie stwierdzić, że duch "Fight Clubu" przeniósł się także do komiksu.

Więcej w recenzji: http://shadowmage.nast.pl/2015/08/duch-fight-clubu-nadal-zywy/

Kontynuacja słynnej powieści Palahniuka w formie komiksu? Pomysł ciekawy, pierwszy rzut oka na albumy robi niezłe wrażenie, ale na podstawie tak niewielkiej próbki trudno stwierdzić, czy jest w tym faktycznie pomysł. Na razie można jedynie stwierdzić, że duch "Fight Clubu" przeniósł się także do komiksu.

Więcej w recenzji:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
331
34

Na półkach:

Pewni wymyśleni przyjaciele nigdy nie odchodzą.

Pamiętacie bezimiennego narratora z literackiego debiutu Chucka Palahniuka? Okazuje się, że ma on jednak imię – Sebastian. Od wydarzeń związanych z Tylerem Durdenem minęło już dziesięć lat. Sebastian zaczął łykać tabletki, które pozwoliły mu zapanować nad swoim alterego. Niestety wyprały go także z chęci do życia. Stał się nudnym, pozbawionym motywacji korposzczurem. Kimś dokładnie takim, jak przed dziesięcioma laty, jeszcze w czasach zanim wybuch zniszczył jego mieszkanie i cały dobytek.

Coś się jednak zmieniło – Sebastian ma żonę, Marlę. Kobieta czuje się coraz bardziej sfrustrowana, nie w takim człowieku się przecież zakochała. Tęski za wariatem, który potrafił wywrócić jej świat do góry nogami, czy to pokręconymi działaniami, czy genialnym seksem. Na domiar wszystkiego jest jeszcze syn – nieprzewidziane skutki pierdolenia się dla sportu. Młodzieniec zaczyna wykazywać duże zainteresowanie materiałami wybuchowymi. Brzmi znajomo?

Pewnie. Pierwszy zeszyt, poza zmianą stanu matrymonialnego Sebastiana, wydaje się być kalką początkowych rozdziałów książki. Mamy faceta, którego życie zamyka się w katalogach IKEI i pracy za biurkiem. Mamy niezadowolenie z takiego stanu rzeczy. Mamy w końcu wiszącego nad wszystkim Tylera Durdena, który – jak się okazuje – nie zginął wtedy w wieżowcu. Trwał cały czas, kryjąc się gdzieś z tyłu głowy Sebastiana i tylko co jakiś czas przejmując kontrolę, żeby niepostrzeżenie rządzić światem.

Aha! No i mamy nagły wybuch, który ma zwiastować początek czegoś zupełnie nowego. Mam nadzieję, że rzeczywiście będzie to coś zupełnie nowego, bo jeden Fight Club już czytałem i nieszczególnie podoba mi się wizja śledzenia drugiej identycznej historii.

Pilot serii jest bardzo krótkim streszczeniem tego, co działo się w książce – na tyle krótkim, że nie wydaje mi się, aby wystarczył jako wprowadzenie. Ale to dobrze, bo zmusi każdego, kto chciałby sięgnąć po komiks, do wcześniejszego zapoznania się z powieścią lub filmem. A zarówno powieść jak i film są świetne, więc warto.

Na duży plus zasługują humor – podczas kilkunastominutowej lektury zaśmiałem się parę razy – i grafika. Okładki są naprawdę świetne. Sam komiks narysowany jest dość rzemieślniczo, ale ładnie. Na uwagę zasługują też realistycznie wyglądające obrazki przysłaniające kadry – wygląda to, jakby czytelnik rozsypał na zeszycie pigułki albo płatki róży. Zabieg, chociaż w zasadzie prosty, bardzo dobrze współgra z bijącym z Fight Clubu przekazem.

Więcej wrażeń pewnie za jakiś rok, po ukazaniu się i przeczytaniu całości. Na ten moment mogę tylko wyrazić nadzieję, że Palahniuk wie co robi i dobrze wszystko przemyślał. Nie chciałbym, żeby sequel po tylu latach okazał się tylko nieudolnym skokiem na kasę.

I to by było na tyle. I tak złamałem już pierwszą zasadę Klubu.

www.conaregale.blogspot.com

Pewni wymyśleni przyjaciele nigdy nie odchodzą.

Pamiętacie bezimiennego narratora z literackiego debiutu Chucka Palahniuka? Okazuje się, że ma on jednak imię – Sebastian. Od wydarzeń związanych z Tylerem Durdenem minęło już dziesięć lat. Sebastian zaczął łykać tabletki, które pozwoliły mu zapanować nad swoim alterego. Niestety wyprały go także z chęci do życia. Stał się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
101

Na półkach:

Wygląd Tylera jest kuriozalny. Bardzo trudno oddać specyfikę pisarstwa Palahniuka w formie komiksu i na razie nie jestem przekonana czy to się udało.

Wygląd Tylera jest kuriozalny. Bardzo trudno oddać specyfikę pisarstwa Palahniuka w formie komiksu i na razie nie jestem przekonana czy to się udało.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    105
  • Chcę przeczytać
    84
  • Posiadam
    43
  • Komiksy
    11
  • Komiks
    7
  • Komiks
    3
  • Ulubione
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Mam drukowaną
    2
  • Po angielsku
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Fight Club 2 # 1


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...

Przeczytaj także