Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- Biblioteka Gazety Wyborczej
- Wydawnictwo:
- Agora
- Data wydania:
- 2014-10-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-10-10
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788326813542
Profesor Zbigniew Religa. Niewierzący, ale skleiło się z nim słowo „święty”. Dla wielu osób święta jest pamięć o nim. „To był święty człowiek” - mówią pacjenci. Inni mocniej: „Moja miłość”. Lekarze dopowiedzą, że miał do chorych świętą cierpliwość. Pielęgniarki, że zawsze je szanował. I może święty to zbyt wiele, ale świetny był na pewno.
Trudno pisać o kimś takim, zwłaszcza że na każdym kroku słyszeliśmy przestrogi: Musicie go pokazać w dobrym świetle, opisać zalety, pomijać wady, nie wolno szargać imienia...
Byłoby to łatwe, bo profesor dał się lubić. Bezpośredni, szczery, pogodny. Ufny, za swoimi stawał murem. Chętnie dzielił się wiedzą, umożliwiał awans. Ale nie zniósłby, gdyby mu ktoś stawiał pomnik z cnót. Z góry ostrzegamy tych, dla których nie do przyjęcia jest obraz profesora, który za dużo pije, pali jak smok, klnie jak szewc, bywa niesprawiedliwy, wymaga za dużo, narzuca mordercze tempo, słucha złych podszeptów, bywa próżny... Jesteśmy przekonani, że człowiek z bagażem wad jest bardziej prawdziwy. A im bardziej prawdziwy, tym obraz lepszy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
(Nie)zwyczajny
Obok Jana Pawła II i Lecha Wałęsy był najbardziej znanym Polakiem. Mąż, ojciec, rektor Śląskiej AM, polityk, jeden z najwybitniejszych Ślązaków i Zagłębiaków XX wieku (znalazł się w tym rankingu na 8. miejscu, choć nie pochodził ze Śląska!), ale przede wszystkim niezwykły lekarz – kardiochirurg. Życie profesora Zbigniewa Religi opisane przez Dariusza Kortko i Judytę Watołę w książce „Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga” sprawia, że chcemy ponownie uwierzyć w polskich lekarzy, dla których praca to misja i służba, i którzy walczą o każde życie do końca. Bez względu na wszystko. Jak on…
Urodził się 16 grudnia 1938 roku w Miedniewicach koło Żyrardowa. Wychował się w rodzinie o sympatiach socjalistycznych, pełnym ciepła i tolerancji. Chciał zostać dziennikarzem albo filozofem, lecz to właśnie rodzice namówili go, by studiował medycynę. Zdał egzaminy już w pierwszym podejściu i jesienią 1956 roku rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie. Na początku był przekonany, że nigdy nie wybierze chirurgii jako swojej specjalizacji: Kojarzyła mi się ze strasznie nudnym rzemiosłem. Po prostu trzeba coś wyciąć, dociąć, ale nie ma w tym żadnego wyzwania, powiedziałbym intelektualnego, wspominał. Kończąc studia miał na swoim koncie 130 samodzielnych operacji, a później było już tylko lepiej. Duża w tym zasługa najbliższych, co potwierdzał sam Religa w jednym z wywiadów: Rodzice nauczyli mnie jednej niezwykle ważnej rzeczy. Cały czas zwracali mi uwagę, że nie jestem najważniejszy na świecie. Wciąż przypominali, że ludzie będący wokół nas są tak samo ważni jak ja. W ten sposób nauczyli mnie szacunku do innych. Pokazali, aby traktować bardzo poważnie sprawy naszych bliźnich, a na wszystko w życiu trzeba samemu zapracować. Tę zasadę wziął sobie do serca i uczynił ją widoczną w całym swoim życiu. Zawsze traktował pacjenta jak partnera (to wynik jego pobytu na szkoleniach w Stanach Zjednoczonych) i robił dla niego wszystko, co było możliwe. Nigdy nie pytał, kto jest kim, co robi, ani skąd pochodzi. Nie ocenia[ł] przydatności społecznej, inteligencji ani wyglądu. Serce da[wał] pacjentom, którzy umiera[li]. Miał w sobie magnetyczny urok, niezwykły dar zjednywania ludzi, charyzmę. Przy nim wszystkim rosły serca. Każdemu dawał kredyt zaufania, był bezpośredni, szczery, prostolinijny. Ale jeśli ktoś go zawiódł, nie mógł się już nigdy spodziewać z jego strony przyjaźni i sympatii. Nie wybaczał niepunktualności, zaniedbania, niedopatrzenia czegoś, niesprawdzenia - od tego zależało ludzkie życie. Nie było możliwe, żeby lekarz dyżurny nie wiedział wszystkiego o pacjentach, których zostawił pod jego opieką. Nie znosił kłamstwa, zwalania winy na kogoś innego, cwaniactwa, podkreślają znajomi profesora. W jego klinice istniała jedna, najważniejsza zasada: dbać o dobro chorego: Nie można było wyjść z pracy, bo to czy tamto. Nie. Najpierw trzeba było wykonać robotę, przytakują pracownicy. On sam nigdy nie brał dyżurów. Jak był potrzebny, zostawał na noc w szpitalu, wtedy spał na tapczanie w swoim gabinecie. Nie odżywiał się najlepiej – głównie kawą i papierosami. Nieustannie brakowało mu czasu, był szaleńczo zapracowany. Mimo to codziennie łamał zasady hierarchii, dzielnie zmagał się z problemami interpersonalnymi, zazdrością i zawiścią środowiska. Na początku swej drogi w Zabrzu miał trudności z pozyskaniem zachodniego sprzętu do kliniki, ale przede wszystkim trudno było mu przekonać wszystkich, że transplantacje serca są w naszym kraju możliwe, nawet w PRL-u. Rzucając wyzwanie naturze stwierdził: Nie czuję się lepszy od innych chirurgów ani odważniejszy. W ogóle nie chodzi o mnie, tylko o pacjenta. Był załamany, kiedy pacjenci wkrótce po przeszczepach umierali (Wchodził, wychodził, palił papierosy). Po trzecim zgonie Religa upił się na umór. Jego sekretarka, Ewa Maksymowicz, wspomina: Pił, nie zaprzeczę. Tylko że on zawsze miał powód. Inni lekarze powodu nie potrzebowali, taka była różnice. Profesor napił się w stresie, jak chory zmarł. Myślałam, że po tylu latach można się na takie zdarzenie uodpornić. Ale u niego tego nie było, on cały czas przeżywał to strasznie. Jak się napił, ludzi do niego nie wpuszczałam.
Niektórzy mieli Zbigniewowi Relidze za złe, że wykorzystywał swoje stanowisko, by pozyskać sponsorów na zbudowanie sztucznego serca oraz że flirtował z władzą. W 1988 roku gościł w swojej klinice generała Wojciecha Jaruzelskiego i przyjął jego zaproszenie do wzięcia udziału w pochodzie pierwszomajowym. Odpowiadał na to: Pójdę z każdym, byle załatwić tym setkom tysięcy biednych, chorych ludzi dostęp do najlepszego leczenia. Tak naprawdę polityka go nie interesowała. Walczył o pieniądze dla kliniki, rozwój swoich lekarzy, lepszą przyszłość chirurgii, a wszystko po to by leczyć i ratować ludzi. Po latach profesor kończąc te dywagacje stwierdził krótko: Największą pomoc miałem zawsze od czerwonych, a nie od swoich. Żeby zrealizować zamierzone cele, założył również Fundację Rozwoju Kardiochirurgii. Nigdy nie chodziło o niego (był biednym lekarzem, nigdy nie prowadził prywatnej praktyki, nie miał drogich samochodów, był też pierwszym VIP-em, który się leczył w kraju a nie zagranicą), ale zawsze o pacjenta. Szczerze przyznawał, że gdyby nie jego najbliżsi nigdy nie doszedłby tak daleko: Wszystko, co robiłem w swoim życiu zawodowym, było też dla mojej rodziny. Nigdy nie myślałem: mój sukces. Nie osiągnąłbym tak wiele, gdyby nie moja żona. Powiem więcej, gdyby była kobietą inaczej myślącą, inaczej patrzącą na świat, na mnie, to nasze małżeństwo dawno by się rozpadło. Wtedy nie miałbym siły płynącej z domu, byłoby mi o wiele trudniej…
Był wyjątkowy, w to nie wątpi nikt. Do swojej pracy podchodził z zapałem, wizją i sercem. Chorzy uważali go za świętego, bliscy współpracownicy uwielbiali z nim pracować, a rodziny pacjentów nie bały podejść się do niego na korytarzu i zapytać o zdrowie najbliższych. Był ambitny, nie miał kompleksów, a przede wszystkim nie bał się realizować własnych marzeń. I choć zdarzało mu się poświęcić dla nich swe poglądy i siebie samego, robił to mając zawsze na uwadze lepszą przyszłość polskich pacjentów. Armia świetnie wyszkolonych przez niego kardiochirurgów to największe dziedzictwo profesora – wrażliwego wizjonera. Biografia Zbigniewa Religi daje pełen obraz tego niezwykłego człowieka, który chciał reformować polską kardiochirurgię. Duża ilość zdjęć i informacji ze sfery medycznej (aby nakreślić problemy z jakimi profesor musiał się zmierzyć) dopełniają jego wizerunku i choć nie brak na nim rys, stawiają go na piedestale. Zwyczajny czy też niezwyczajny Zbigniew Religa nadal pozostaje niedościgłym wzorem dla kolejnych pokoleń młodych lekarzy…
Cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Agnieszka Biczyńska
Oceny
Książka na półkach
- 1 826
- 1 362
- 501
- 67
- 56
- 40
- 31
- 27
- 18
- 18
Opinia
Profesor Zbigniew Religa. Niewierzący, ale przylgnęło do niego słowo "święty". Dla wielu osób święta jest pamięć o nim. "To był święty człowiek"- mówią pacjenci (inni nawet mocniej: "Moja miłość"). Lekarze dopowiedzą, że miał do chorych świętą cierpliwość. Pielęgniarki, że zawsze je szanował. I może święty to zbyt wiele, ale świetny był na pewno. Bezpośredni, szczery, pogodny. Ufny, za swoimi stawał murem. Chętnie się dzielił wiedzą, umożliwiał awans.
Operują w skupieniu. Krótkie polecenia. Skalpel, ssak, klema. Przytnij, otwórz, zamknij. Ciśnienie, temperatura, saturacja.
Serce jest niepokorne. Ma wielkość pięści, waży około 300 gramów. Wciąż bije, ciągle w ruchu. 72 uderzenia na minutę, ponad 4 tysiące na godzinę, niemal 40 milionów uderzeń w roku. Potrafi nagle przyśpieszyć, u przeciętnego człowieka nawet do 120 uderzeń na minutę, tłoczy wtedy 12 litrów krwi. Wytwarza prąd o mocy około 20 watów. Ale musi być zdrowe.
A gdy zawodzi? Do tej pory to wyrok śmierci. Teraz próbują nieznanego. Po raz pierwszy usuwają chore serce, żeby zrobić miejsce na nowe. Widok pustej klatki piersiowej jest niesamowity. Przerażający. To tak wygląda człowiek bez serca- pusta, przygnębiająca otchłań. Odtąd nie ma już odwrotu, trzeba iść dalej, starego mięśnia nie da się ponownie przyszyć.
Muszą do pustej klatki włożyć serce nowe, dokładnie zespolić przedsionki, aortę i tętnicę płucną dawcy z przedsionkami, aortą i tętnicą płucną biorcy. praca łatwa, ale żmudna. szew po szwie, liczy się dokładność. najtrudniejsze przed nimi. Odłączyć sztuczne krążenie, zdjąć zaciski z naczyń, pozwolić, by krew biorcy zaczęła płynąć przez nowe serce. Niepewność, nawet strach. Ten na stole przeżyje albo umrze.
Nowe serce nabiera kolorów, wypełnia się krwią, ale się nie spieszy. Denerwuje chirurga, który bierze je w dłoń, masuje. najpierw delikatnie, potem coraz bardziej nerwowo. W końcu zaczyna bić. Najpiękniejszy widok na świecie, potwierdzony przez miarowe bip. bip z monitora. Chciałoby się krzyczeć z radości, ale przy stole operacyjnym nie można. Trzeba opanować emocje.
A więc to tak się przechodzi do historii. Z kamieniem w żołądku i ściśniętym sercem.
Tak do historii polskiej kardiochirurgii przeszedł profesor Zbigniew Religa. Człowiek, który uratował życie tysiącu ludzi. Ludzi, którym dał nadzieję i nowe życie. Stworzył i dał coś co do niedawna nie było możliwe.
Zbigniew Eugeniusz Religa - ur. 16 grudnia 1938 w Miedniewicach, zm. 8 marca 2009 w Warszawie. Polski kardiochirurg i polityk.
Senator RP III (1993–1997) i V kadencji (2001–2005). W latach 2005–2007 minister zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Od 2007 do 2009 poseł VI kadencji. Członek Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu. Kawaler i członek Kapituły Orderu Orła Białego. Objął patronat nad podstawowym programem Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” (1998).
Wykształcenie i kariera zawodowa:
Po uzyskaniu w 1956 świadectwa dojrzałości w Szkole im. Bolesława Limanowskiego w Warszawie, rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie. Po ukończeniu studiów w latach 1963–1964 odbył staż podyplomowy, a następnie służbę wojskową (1964–1966). W 1966 rozpoczął pracę w Szpitalu Wolskim w Warszawie, uzyskując w tym czasie specjalizację I i II stopnia z chirurgii. Pracował tam do 1980.
Po zdaniu egzaminów Educational Commission for Foreign Medical Graduates (ECFMG) uzyskał stypendium w Mercy Hospital w stanie Nowy Jork, po czym został oddelegowany na odbycie staży podyplomowych w USA: w 1973 z chirurgii naczyniowej oraz w 1975 z kardiochirurgii w Sinai Hospital w Detroit. W 1973 uzyskał stopień doktora nauk medycznych, a w 1981 doktora habilitowanego.
W latach 1980–1984 zajmował stanowisko docenta w Klinice Kardiochirurgii Instytutu Kardiologii w Warszawie (Anin) kierowanej przez Wacława Sitkowskiego. Od 1984 kierował Katedrą i Kliniką Kardiochirurgii Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii w Zabrzu.
W latach 1989–1991 był kierownikiem Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego MSW w Warszawie. W 1990 został profesorem Śląskiej Akademii Medycznej, a w 1995 prezydent Lech Wałęsa nadał mu tytuł naukowy profesora nauk medycznych.
W 1991 powołał do życia i został prezesem rady Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, która zajmuje się wdrażaniem do praktyki klinicznej najnowszych metod leczenia chorób serca, a także działalnością naukowo-badawczą i szerokim programem szkoleniowo-stypendialnym dla polskich i zagranicznych kadr medycznych.
W latach 1996–1999 był rektorem Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach. Od 1998 pełnił funkcję krajowego specjalisty ds. kardiochirurgii. W 1998 objął stanowisko kierownika II Kliniki Kardiochirurgii, a w 2001 dyrektora Instytutu Kardiologii w Warszawie (Anin). W tym samym roku przeprowadził pierwszy w Polsce zabieg wstrzyknięcia do serca preparatu powodującego powstawanie nowych naczyń krwionośnych.
Przeszczepienie serca:
W Klinice Kardiochirurgii WOK (przekształconym później w Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu) 15 sierpnia 1985 przeprowadził pierwszą operację na sercu. 5 listopada tego samego roku zespół lekarzy pod jego kierownictwem przeprowadził tam pierwszy udany zabieg przeszczepienia serca w Polsce. Dawcą serca był człowiek w stanie śpiączki. Po orzeczeniu śmierci mózgu lekarze pobrali narząd i karetką przewieziono go z Warszawy do Zabrza. Biorcą był 62-letni rolnik z Krzepic, który zmarł wkrótce po operacji.
Dalszymi osiągnięciami były prace nad wykorzystaniem wszczepialnych urządzeń wspomagających pracę serca oraz nad wyprodukowaniem tzw. sztucznego serca. Zajęła się tym utworzona z inicjatywy Zbigniewa Religi Pracownia Sztucznego Serca Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu.
W 1987 po jednej z kolejnych operacji przeszczepu serca Zbigniew Religa znalazł się na jednym ze zdjęć wykonanych dla magazynu „National Geographic” przez Jamesa Stanfielda, które zostało fotografią tego roku w tym piśmie oraz znalazło się wśród 100 najlepszych zdjęć „NG”. Na zdjęciu Zbigniew Religa siedzi wyczerpany przy stole operacyjnym, na którym leży zoperowany przez niego pacjent. W tle widać jego asystenta, który ze zmęczenia śpi w kącie sali.
Działalność polityczna:
Jako nastolatek należał do Związku Młodzieży Polskiej. W latach 80. zaangażował się w działalność Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, z ramienia którego bez powodzenia startował w 1989 w wyborach do Senatu I kadencji. Od 1993 do 1997 (Senat III kadencji) i od 2001 do 2005 (Senat V kadencji) pełnił funkcję senatora (z województwa katowickiego, później z okręgu gliwickiego). Politycznie w 1993 zaangażował się w tworzenie Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform, z którego odszedł w 1994, tworząc Partię Republikanie (zarejestrowaną w styczniu 1995; do stycznia 1996 stał na jej czele). Po wejściu Republikanów w skład Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego w 1998 został członkiem tej partii. W 2001 mandat senacki uzyskał z listy komitetu Blok Senat 2001 jako reprezentant Platformy Obywatelskiej (członkowie SKL startowali w tych wyborach jako kandydaci PO). W Senacie zasiadł w klubie Blok Senat 2001. Nie przystąpił do PO, lecz w styczniu 2002 (po przyłączeniu się do SKL PPChD) znalazł się w szeregach SKL-Ruch Nowej Polski, rozwiązanego w grudniu 2003.
3 kwietnia 2004 został przewodniczącym założonej przez siebie nowej partii politycznej pod nazwą Centrum (powstałej na miejsce SKL-RNP i Ruchu Społecznego). 27 listopada tego samego roku ustąpił z funkcji i został honorowym przewodniczącym partii.
5 czerwca 2005 oficjalnie zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich jako kandydat niezależny. Poparcia udzieliły mu macierzysta Partia Centrum oraz Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, Inicjatywa dla Polski, Stronnictwo Demokratyczne, Forum Emerytów i Rencistów, Chrześcijański Ruch Samorządowy, Inicjatywa Młodych i Związek Zawodowy Ojczyzna.
Jego komitet wyborczy został zarejestrowany 16 sierpnia 2005, jednak 2 września tego samego roku, z powodu dużych spadków notowań w sondażach, zrezygnował z ubiegania się o najwyższy urząd w państwie, jednocześnie oficjalnie udzielając poparcia kandydatowi Platformy Obywatelskiej Donaldowi Tuskowi. Później został przewodniczącym Komitetu Honorowego lidera PO.
Od 31 października 2005 do 14 lipca 2006 sprawował urząd ministra zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego (od 14 lipca 2006 do 7 września 2007 i od 10 września 2007 do 16 listopada 2007). Od 7 do 10 września 2007 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia i kierownikiem resortu. 4 lipca 2007 TVN24 podała, że Zbigniew Religa zagroził premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu dymisją, jeśli ten nie zaakceptuje jego pomysłów na reformę systemu ochrony zdrowia, w tym na podwyżkę składki zdrowotnej do 13%.
Jako minister zdrowia przeforsował wprowadzenie od 2008 tzw. podatku Religi, w ramach którego ubezpieczyciele wykonywali ustawowy obowiązek przekazywania Narodowemu Funduszowi Zdrowia opłaty ryczałtowej w wysokości 12% składki z każdej polisy OC. Środki te miały być przeznaczone na finansowanie kosztów leczenia ofiar wypadków drogowych. Podatek ten został zniesiony z dniem 1 stycznia 2009.
W sierpniu 2007 znalazł się w grupie osób, które z inicjatywy Artura Balazsa reaktywowały Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, zarejestrowane w następnym miesiącu. W przedterminowych wyborach parlamentarnych w październiku tego samego roku jako przedstawiciel SKL kandydował do Sejmu w okręgu gliwickim z listy Prawa i Sprawiedliwości, zdobył mandat z wynikiem 62 228 głosów. Wyznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako marszałek senior 5 listopada 2007 otworzył posiedzenie Sejmu VI kadencji.
Choroba i śmierć:
Przez wiele lat był nałogowym palaczem tytoniu. Przyznał też publicznie, że w latach 70. i na początku lat 80. nadużywał alkoholu. Skończył z tym, gdy zaczął u siebie podejrzewać, że zaczyna być uzależniony.
30 maja 2007 potwierdził przekazaną przez media informację o swojej chorobie – guzie lewego płuca. Dzień później przeszedł operację, która zakończyła się wycięciem komórek nowotworowych; odbyła się ona 11 dni po wykryciu guza. 5 czerwca tego samego roku został wypisany ze szpitala, tydzień później po wykonaniu badań stwierdzono, że cierpi na nowotwór złośliwy płuc. W tym samym miesiącu wrócił do pracy w Ministerstwie Zdrowia. W lutym 2008 po nawrocie choroby został poddany operacji usunięcia nadnercza i chemioterapii. Przeszedł cztery operacje i dwa cykle chemioterapii.
W wywiadzie z października 2008, Zbigniew Religa powiedział:
- "Każdy musi umrzeć. Dla mnie śmierć jest niczym, śmierć jest snem. Tłumaczę to sobie jeszcze tak: miałem ukochane miejsce w świecie – Wyspy Zielonego Przylądka. Ukochane było dawno temu, kiedy nie było tam tych wszystkich hoteli, tłumu turystów, hucznych imprez, a ja mogłem łowić ryby. Ale mnie na tych Wyspach nie ma. Nie żyję tam, nie żyję i już. To samo dotyczy innych miejsc na świecie. I naturalną koleją rzeczy kiedyś nie będzie mnie też tu".
Zmarł 8 marca 2009. Został pochowany 13 marca tego samego roku na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w tzw. alei profesorskiej (kwatera A-29). Był to pogrzeb świecki o charakterze państwowym z asystą kompanii honorowej Wojska Polskiego. Wzięli w nim udział m.in. prezydent Lech Kaczyński, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk. Na pogrzebie odegrano melodię do „What a Wonderful World”, ulubionej piosenki Zbigniewa Religi.
Życie prywatne:
Żonaty z Anną Wajszczuk-Religą, adiunktem w Zakładzie Fizjologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Miał dwoje dzieci: córkę Małgorzatę i syna Grzegorza, który także został lekarzem kardiochirurgiem.
Super książka warta przeczytania. A czyta się ją bardzo miło i przyjemnie. Ukazuje wiele faktów z życia prywatnego i zawodowego najsłynniejszego kardiochirurga. W książce pokazana jest jego walka i ciężka praca nad pierwszym przeszczepem serca, nad stworzeniem sztucznego serca, nad pozyskaniem funduszy na te cele. Książka to przedstawienie całego dorobku życiowego i zawodowego Zbigniewa Religi.
Ciekawostka:
Przyczyną zawału serca jest niedrożność tętnic wieńcowych. Mięsień jest wtedy odcinany od dostaw tlenu, a niedokrwienie powoduje jego obumieranie.
Dopiero w 1970 roku lekarze odkrywają, jak powstaje blaszka miażdżycowa. Cholesterol, który gromadzi się wewnątrz tętnic, krystalizuje się, przyciąga wapń i twardnieje. Uformowana w ten sposób blaszka miażdżycowa wybucha niczym wulkan, a wypchnięty na zewnątrz cholesterol przyciąga płytki krwi. Błyskawicznie tworzy się zakrzep. gdy jest duży, zatyka naczynie krwionośne i dochodzi do zawału.
Lekarze wtedy wprowadzają cewnik do naczyń krwionośnych i rozbijają zakrzepy. gdy zrobią to szybko, do trzech godzin po zawale, serce może wyjść z tego bez szwanku.
Profesor Zbigniew Religa. Niewierzący, ale przylgnęło do niego słowo "święty". Dla wielu osób święta jest pamięć o nim. "To był święty człowiek"- mówią pacjenci (inni nawet mocniej: "Moja miłość"). Lekarze dopowiedzą, że miał do chorych świętą cierpliwość. Pielęgniarki, że zawsze je szanował. I może święty to zbyt wiele, ale świetny był na pewno. Bezpośredni, szczery,...
więcej Pokaż mimo to