Papugi z placu d’Arezzo

Okładka książki Papugi z placu d’Arezzo
Éric-Emmanuel Schmitt Wydawnictwo: Znak Literanova literatura piękna
768 str. 12 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Les perroquets de la place d'Arezzo
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data wydania:
2014-11-03
Data 1. wyd. pol.:
2014-11-03
Liczba stron:
768
Czas czytania
12 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324026036
Tłumacz:
Łukasz Müller

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
937 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
830
671

Na półkach: , , , , ,

"Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisane: Ty wiesz kto."

Czy gdybyś dostał liścik zaadresowany specjalnie dla Ciebie, z takim o q to tekstem, jakbyś zareagował...? O kim byś w pierwszej chwili pomyślał? Czy coś takiego dodałoby Ci odwagi i zrobiłbyś ten pierwszy krok w próbie zdobycia czyjegoś uczucia? Wszystko oczywiście zależy od kontekstu, okoliczności i indywidualnego przypadku...:)

100 str.
Za mną pierwszych sto stron powieści. Zachwyciła mnie niemalże od samego początku. Zawładnięty brnę rozdział po rozdziale, wątek po wątku. Tonę w morzu pięknych słów, tak zwyczajnie, tak subtelnie przepływających po kartkach książki. Umiejętność z jaką spalata Eric Emmanuel Schmit swoje słowa i tworzy szyk niezwykle urokliwych, a zarazem prawdziwych w swej prostocie zdań jest obezwładniająca.
A o czym pisze..., oczywiście o tym, z czego jest najbardziej znany. Bawi się słowem, opowiadając o ludzkich emocjach, namiętnościach, pasjach pochłaniających duszę, a przede wszystkim naszych słabościach, do których tak ciężko nam się jest przyznać. Nawet stojąc przed lustrem i patrząc w swoje odbicie bardzo często oszukujemy samych siebie...
Na pierwszych stu stronach poznałem ogrom postaci, całe mnóstwo osobowości, jeszcze więcej relacji, jakie przypisuje tym postaciom. Każdy rodział okupowany jest inną historią, innymi wydarzeniami, rozmaitością przypadków, które jak się spodziewam, w dalszej części powieści będą się w jakiś sposób łączyć, zaplatać, zazębiać. Osiem historii, osiem związków, osiem wątków, osiem scen...
Jak na sto stron wydawałoby się, że to strasznie dużo. To wszystko można by było rozłożyć na kilka długich powieści...a to wszystko zaledwie na stu stronach. Wielu pomyśli, jak to wszystko można zapamiętać, te wszystkie postacie, ich historie, uczucia...
Otóż powiem szczerze, że ja nie mam z tym absolutnie żadnych problemów. To jest właśnia magia słów Erica Emmanuela Schmitta. Poprzednie jego książki, nie do końca mnie przekonywały. Literacka wrażliwość i subtelność była oczywiście widoczna. Lecz same historie nie były zachwycające. Niektóre lepsze, inne przeciętne. Tu w końcu dostałem coś, co od samego początku mnie zachwyca. Dlatego pora ponownie zanurzyć się w tym morzu pełnym emocji, skomplikowanych, żywcem wyjętych z normalnej rzeczywistości...

200 str.
Za mną już dwieście stron tej niezwykłej książki. Kolejny zastrzyk słów z najwyższej półki. Piękno ludzkich emocji, ich sinusoidalne wahania, poziom komplikacji podniesiony do granic możliwości.
Zostałem ponownie osbypany rozmaitością postaci, których mnogość może przyprawić o prawdziwy zawrót głowy. Jednak na szczęście czytelnik wirując w tej karuzeli osobowości, bawi się przednio, jak nigdy. Nawet nie myśli sobie, by przerwać ten pochłaniający wir...
Na tym etapie książki, po przedstawieniu już wszystkich postaci ( no chyba, że pan Schmitt zaskoczy mnie i poznam dzięki niemu jeszcze kilka osób ), te wszystkie osobliwe historie z życia wzięte prosto z Placu D'Arezzo zaczynają się zazębiać, powoli łapać całość. Poszczególne elementy układanki tej fabuły zaczyną się łączyć ze sobą.
Na tym etapie powieści, poznałem sympatycznego ogrodnika Hypollyta, którego historia urzekła mnie chyba najbardziej. Choć jego imię pojawiało się na początku, przeplatało się przez różnych bohaterów, mieszkańców Placu D'Arezzo, to autor dokładnie powiedział o nim, mniej więcej w tym momencie książki.
Jest jeszcze pewien pisarz, którego miałem okazję poznać na początku, a gdy już pewne wątki zaczęły się ze sobą sklejać poznałem jego życie, jego żonę, jego historię jeszcze bardziej i także wzbudza we mnie spore zainteresowanie...
No ciekawe, co spotka mnie na trzeciej setce tej książki? Jakich bohaterów poznam bliżej...? czy jeszcze jakaś historia wyda mi się ciekawsza niż wcześniej...? a może jak wspomniałem wcześnie spotkam zupełnie nowe postacie...?
Wszystko się okaże...

300 str.
Jeszcze troszkę i już połowa książki za mną...
Żadnych nowych bohaterów...
Za to tych, już mi przedstawionych poznałem jeszcze dokładniej. Ich losy w niektórych przypadkach ciekawe, intrygujące, a w innych chwytające za serce, sprawiające, że w czytelniku uruchamia się nutka współczucia, smutku. Z kolei niektóre postacie w tym miejscu powieści sprawią, że czytający będzie musiał w sobie znaleźć ogromne pokłady tolerancji, wyrozumiałości dla niektórych ich zachowań. Bohaterowi czarni i biali, dobrzy i źli, pełni szlachetności, opływający w pruderyjność.
...i już gdy wydawało mi się, że w tej części książki nie spotkam się ponownie z moimi ulubionymi postaciami, pisarzem Baptistem i ogrodnikiem Hypollitem, a jednak uraczyli mnie swoją obecnością pod sam koniec. Mogłem przyjrzeć się im z jeszcze bliższej perspektywy...

400 str.
Przekroczyłem już połowę książki i nadal mnie zachwyca. Choć oparta jest wyłącznie na ludzkich emocjach, to ich dynamika, natężenie i intensywność sprawia, że czuje się jakbym czytał niezwykle efektowny kryminał, pełny ciągłych zwrotów akcji, wybuchów, pościgów...
Czytając tę książkę nieustannnie jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak autor panuje nad wszystkimi postaci. Każdej poświęcił właściwą uwagę, nadał określony szkic, zarys osobowości, tło jej codzienności. Proste jest to, że jedna postać nam się podoba, a inna nie. Tak jest zawsze. Mam swoich faworytów, którzy mnie ciekawią, ich przypadek jest dla mnie interesujący. Lecz pośród nich są tacy, którymi zbytnio się nie przejmuję, mimo tego, że piękno języka Schmita otula każdy rozdział.
W czwartej setce nie zabrakło jedngo z moim ulubieńców, pisarza Baptiste. W tym miejscu książki zwrócił mi uwagę na to, że nie na wszystko człowiek jest przygotowany. Perfekcyjność odbiera człowiekowi autentyzm. Czasami wystarczy uwierzyćw siebie, zdać się na naszą kreatywność, w chwili, gdy dzieje się coś spontanicznie. Takie zdarzenie wypadnie o niebo lepiej, niż coś, co oparte jest na wcześniej przygotowanym planie. Czy warto przygotowywać się do wystąpień publicznych, gdy przykładowo trzeba odebrać jakąś nagrodę, powiedzieć coś do tłumu. Oczywiście, że nie..., ponieważ w momencie, gdy na karteczce napiszemy sobie, to, co będziemy chcieli w podziękowaniach zawrzeć, w zderzeniu z rzeczywistą chwilą wystąpienia, słowa z kartki przegrają z krtesem, nie będą tak błyskotliwe, jak na kartce. Pójście na żywioł pokazuje prawdziwych nas. Tylko ci z tego rezygnują, którzy udając że są perfekcyjni, boją się pokazać swoją prawdziwą twarzy i utrzymują konkretną pozę dla świata.
Poza tym, jeśli chodzi o Baptiste, zakwitnie również jego życie uczuciowe, stanie się bardziej pikantne niż wcześnie. Jego żona się o to postara, ale nic więcej nie powiem, bo fabuła musi zostać tajemnicą...:)
W tej kolejnej już setce nie znalazło się miejsce dla Hipollyta, pewnego ogrodnika, którego też lubię, ale cierpliwie poczekam na rozwój wydarzeń...

500 str.
Czymże są te tajemnicze słowa, które w liściku dostaje każdy z bohaterów? Kto za tym stoi? Kto postawił sobie za cel, by zamieszać emocjami i uczuciami tych niektórych mieszkańców placu D'Arezzo? Czym sobie na takie wyróżnienie zasłużyli?
Piąta setka tej powieści jeszcze nie daje odpowiedzi na te wszystkie pytania, ale pewna para bohaterów wykryła ten niezwykłe, uroczy w swym znaczeniu spisek. Dochodzą do pewnych wniosków, w ich myślach rodzą się pewne przewidywania, ale czytelnik jeszcze nie dostaje jasnej i klarownej odpowiedzi na pytania, które z pewnością intryguje go od samego początku książki.
Pod koniec piątej setki odwiedziłem mojego ulubionego ogrodnika Hippolyta. Z tym że w mojej sympatii do niego coś się zmieniło. Jego postać nagle nie stała się mało interesująca...nie, to co innego... Cała reszta postaci mniej więcej już w tym miejscu książki dała się tak dobrze poznać, że dołączyła do Hippolyta i pisarza Baptiste. Jednym zdaniem podsumowując, polubiłem już prawie wszystkich, poza kilkoma wyjątkami. Dlatego w tym momencie bardzo ciężko jest kogoś indywidualnie wyróżnić...
Czy owe słowa z tajemniczego liściku przyniosą jedynie szczęście, dodadzą odwagi? A może staną się przyczyną jakichś dramatów, emocjonalnych komplikacji?
Piąta setka odsłoni kurtynę tychże wątpliwości...
Piękno słów niezmiennie..., ZJAWISKOWE!!!

600 str.
Im bardziej poznaje bohaterów, tym wyraźniej rysuje mi się obraz ich codzienności, ich życiowych problemów, słabości, uczuć i emocji z tym związanych. Wszystkie relacje toczą się wokół miłości, seksu, upodlenia cielesnego. Na przykładach wielu z tych osób, Schmitt pokazuje upadek współczesnego człowieka, gdzie miłość dla wielu bezpośrednio wiąże się z seksem i na odwrót. Uprzedmiotowienie miłości z upływem czasu przygniata moralność cywilizacji, niczym lawina, która staczając się z wielkiego szczytu, niszczy i miażdży wszelkie drzewa, które staną jej na drodze.
W szóstej setce czytelnik znajdzie ciąg dalszy perypetii, tych ogarniętych szałem uczuć mieszkańców Placu D'Arezzo. Dusza nie potrafiąca panować nad ciałem prędzej czy później straci kontrolę i zaliczy wpadkę, odsłoni przed światem swoją moralność, swoje zepsucie. Im bardziej ulegamy popędom cielesnym, tym bardziej tracimy kontrolę nad utrzymaniem tego w tajemnicy. A później kompromitacja, ośmieszanie na oczach lokalnej społeczności, a może nawet i świata. Natura obdarzyła nas popędem, który co jakiś czas domaga się swoich praw. Ludziom natomiast wydaje się, że mają nad tym kontrolę, że są ponad zwierzętami, które nie próbują swojej natury ani hamować, ani z nią walczyć....
Nawet nie są świadomi tego, jak bardzo sami siebie oszukują...
Szósta setka doskonale pokaże to, co się stanie, gdy człowiek straci kontrolę nad popędami własnego ciała...

700 str. + końcówka
Nie określę tego, czy historie poszczególnych bohaterów zakończyły się pozytywnie, bo każdy spojrzy na nich z zupełnie innej perspektywy, oceniając inaczej niż ja...
Mogę jedynie zdradzić, że wszelkie wątki pokończyły się po mojej myśli, choć nie wszystko udało się przewidzieć.
Jak pisałem wcześniej nie wszystkich bohaterów dało się lubić, także to, co ich dotyczyło specjalnie mnie nie obeszło...
Ach te słowa..., niezmiennie przez całą książką, strona po stronie, ich piękno zniewala i zachwyca. Taką lekkość, wrażliwość w zabawie słowami, trzeba po prostu mieć w sobie. Coś tak równie urokliwego można spotkać i Carlosa Ruiza Zafona, choć obaj panownie zajmują się w literaturze zupełnie innymi rzeczami.


KATALOG LUDZKICH EMOCJI
Prawdziwa rewizja ludzkiego człowieczeństwa, moralności, uczuciowości...
Jestem przekonany o tym, że każdy w tej powieści znajdzie taką postać, do której jest tak podobny, jakby widział swoje drugie, lustrzane odbicie.
Osobowości pełne rozmaitości..., prawdziwy koktajl Mołotova tego, co tak na prawdę drzmię w ludzkiej duszy...
Eric Emmanuel Schmitt dał wszystkim swoim postaciom autentyzm z krwi i kości.

Schmitt w takim wydaniu to klasa sama w sobie...
Ciężko jest mi uwierzyć, że ma tak niską średnią ocen...

"Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisane: Ty wiesz kto."

Czy gdybyś dostał liścik zaadresowany specjalnie dla Ciebie, z takim o q to tekstem, jakbyś zareagował...? O kim byś w pierwszej chwili pomyślał? Czy coś takiego dodałoby Ci odwagi i zrobiłbyś ten pierwszy krok w próbie zdobycia czyjegoś uczucia? Wszystko oczywiście zależy od...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 211
  • Chcę przeczytać
    954
  • Posiadam
    422
  • Teraz czytam
    76
  • Ulubione
    55
  • Chcę w prezencie
    24
  • 2018
    9
  • 2015
    9
  • Éric-Emmanuel Schmitt
    7
  • 2014
    7

Cytaty

Więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Papugi z placu d’Arezzo Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Papugi z placu d’Arezzo Zobacz więcej
Éric-Emmanuel Schmitt Papugi z placu d’Arezzo Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także