W tej serii postacie z różnych tomów w jakiś sposób się łączą. W pierwszej i drugiej części mieliśmy Caroline i Simona, w trzeciej Clarka i Vivian – znajomą Simona, a w czwartej mamy Chloe – kuzynkę Clarka.


Chloe od zawsze była idealną córką, pozwalała swojej matce na manipulowanie sobą i kontrolowanie jej życia. Ale w końcu postanawia zrobić coś spontanicznie, coś, co zmieni całe jej życie. Tyle że to „coś”… obejmuje zostawienie narzeczonego przed ołtarzem. I przeprowadzkę na ranczo, gdzie zaangażuje się w pomoc dla psów.
Nie spodziewa się jednak tego, że pozna przystojnego weterynarza, z którym ma zaskakująco wiele wspólnego. Ale czy ich relacja może przerodzić się w coś więcej niż tylko przyjaźń, skoro oboje są po raczej niełatwych rozstaniach...?

Muszę przyznać, że początkowo książka trochę mnie nudziła. Trochę przypominała mi poprzednią część – Vivian też przeprowadziła się do pustej posiadłości, która należała do jej rodziny i rozpoczynała nowy rozdział w swoim życiu. Odmianą był mężczyzna – zamiast seksownego bibliotekarza, mamy seksownego weterynarza. Lucas był na swój sposób urzekający, choć w nim widziałam lekkie podobieństwo do Simona, który też podróżował, choć w innych celach. Pojawiła się też, niestety, Sophia, tak samo denerwująca, co w poprzednich częściach.
Historia nie najgorsza, choć przewidywalna, lekka książka, schematycznie podobna do swoich poprzedniczek w serii. Nie wciągnęła mnie aż tak i nie zachwyciła, ale czytało się ją dobrze.

W tej serii postacie z różnych tomów w jakiś sposób się łączą. W pierwszej i drugiej części mieliśmy Caroline i Simona, w trzeciej Clarka i Vivian – znajomą Simona, a w czwartej mamy Chloe – kuzynkę Clarka.


Chloe od zawsze była idealną córką, pozwalała swojej matce na manipulowanie sobą i kontrolowanie jej życia. Ale w końcu postanawia zrobić coś spontanicznie, coś, co...