Naprawdę rzadko można natknąć się na aż tak głupią książkę. Fabuła jest niewyobrażalnie wprost płytka, powierzchowna, ale i tak to wszystko przebija główna bohaterka i jej dylematy. Harper co chwila potrafi tylko powtarzać: "O. Mój. Boże. Jaki on seksowny!" I pała ogromną miłością do dwóch facetów jednocześnie, bo jakoś nie potrafi się zdecydować, który z nich jest bardziej seksowny i bardziej ją pociąga... Cały czas jest skupiona wyłącznie na fizyczności, a jej miłość chyba tylko z tego się bierze. Dosłownie na tej samej stronie znajdują się wyznania miłosne skierowane do obydwu. Przestałam ogarniać uczucia Harper już na samym początku, a jej głupota i lekkomyślność, wręcz bezmyślność, pustota - są przerażające. Czytając miałam wrażenie, że mentalność Harper jest na poziomie 10-latki.

W tej książce drażniło mnie wszystko. Ja wcale nie oczekiwałam po niej ambitnego dzieła, ale aż taka głupota mnie zaskoczyła. Książki z modnego ostatnio rodzaju New Adult wcale nie muszą takie być. I często są naprawdę dobre, jak chociażby "Morze spokoju", "Pułapka uczuć" lub "Tak blisko...". Tamte książki oprócz tego, że dobrze się je czytało, coś w sobie miały. Ta natomiast to jakaś kompletna pomyłka. Nie licząc głupoty fabuły i postaci, ta powieść jest też po prostu źle napisana, a dialogi są drętwe i sztuczne. Koszmar. A jedyne emocje, jakie we mnie wzbudziła to niedowierzanie i rozbawienie...

Naprawdę rzadko można natknąć się na aż tak głupią książkę. Fabuła jest niewyobrażalnie wprost płytka, powierzchowna, ale i tak to wszystko przebija główna bohaterka i jej dylematy. Harper co chwila potrafi tylko powtarzać: "O. Mój. Boże. Jaki on seksowny!" I pała ogromną miłością do dwóch facetów jednocześnie, bo jakoś nie potrafi się zdecydować, który z nich jest bardziej...