Kiedy ktoś mówi o Bridget Jones, nie ma osoby, która nie skojarzyłaby tej bohaterki (zarówno filmowej, jak i książkowej). Większość zna ją jednak z ekranizacji, przez co czytając książkę są mocno rozczarowani. Domyślam się dlaczego - niejednokrotnie nasza opinia zależy od kolejności, w jakiej zaczniemy zapoznanie z danym tytułem. Ja jednak należę do grupy osób, które filmy spychają na drugi tor.
Nie można ukryć, że "Dziennik Bridget Jones" nie jest specjalnie ambitną lekturą. Z czystym sumieniem mogę jednak orzec, że wnioskując nawet po samych podziękowaniach autorka tego bestselleru w przeciwieństwie do wykreowanych przez siebie postaci ma dość poukładane w głowie, dzięki czemu dzieło jej emanuje zdrowym humorem. Nie dziwię się osobom, które niejednokrotnie uśmiechały się przy tej książce. Zdaję sobie sprawę, że jej bohaterowie byli mocno naciągani - zwłaszcza ich sposób bycia, każdego z osobna łudząco podobny i z pewnością nie nastawiony na intelektualizm - lecz dostarczyli mi zastrzyku pozytywnej energii i umocnili w przekonaniu, że warto podążać wytyczoną przez siebie ścieżką. Gdybym jednak miała wskazać postać, nad którą załamywałabym ręce, chyba ciężko byłoby dokonać mi wyboru.
Zakończenie książki nie jest zbyt zaskakujące. Spędziłam z nią jednak miłe chwile i myślę, że jest odpowiednia w momentach przygnębiających dla człowieka. Co prawda nie cenię dzięki niej swoich wad bardziej, jak to obiecywała zapowiedź, lecz nie spodziewałam się tego, dlatego też nie doznałam rozczarowań. Polecam wszystkim, którym obecnie nie idzie wszystko pomyślnie - można pocieszyć się faktem, że nie oszalało się do tego stopnia, co Bridget:)

Kiedy ktoś mówi o Bridget Jones, nie ma osoby, która nie skojarzyłaby tej bohaterki (zarówno filmowej, jak i książkowej). Większość zna ją jednak z ekranizacji, przez co czytając książkę są mocno rozczarowani. Domyślam się dlaczego - niejednokrotnie nasza opinia zależy od kolejności, w jakiej zaczniemy zapoznanie z danym tytułem. Ja jednak należę do grupy osób, które filmy...