Czytam i nie mogę się nadziwić aktualności niektórych wątków. Jakbym czytała o Polsce ostatnich lat. Polsce prawicowej kontra Polsce liberalnej,” europolubnej” – albo odwrotnie. Manifestacje jednej strony i kontrmanify drugiej. Ząb za ząb. Do gustu przypadły mi Kocie Mamy – ciepłe, dobre choć niezrozumiane, wyśmiewane. I tak poetycko opisane. Nawet język jakim się posługiwały był piękny i pełen neologizmów. Znam Wałbrzych, jeździłam na wakacje do Szczawna Zdroju przez kilka lat z rzędu, schodziłam tereny wzdłuż Pełcznicy i Książańskiego Parku Krajobrazowego. Nad jeziorkiem księżnej Daisy of Pless można uwierzyć we wszystko. Poznałam legendę Daisy i godzinami przesiadywałam w kawiarni Pod Tropikiem w palmiarni. Niezapomniane wakacje w pięknym miejscu. Dlatego ta warstwa książki była dla mnie taka ciekawa. Na margines wypchnęłam to co złe, tragiczne i krwawe. Nie dałam sobie popsuć tego uczucia nostalgii tymi wszystkimi bluzgami i okropnymi historiami o matce i siostrze Alicji oraz porwaniach dzieci. Tę warstwę zignorowałam dla własnego dobra. Ewa jako siostra zdała egzamin na szóstkę z plusem.

Czytam i nie mogę się nadziwić aktualności niektórych wątków. Jakbym czytała o Polsce ostatnich lat. Polsce prawicowej kontra Polsce liberalnej,” europolubnej” – albo odwrotnie. Manifestacje jednej strony i kontrmanify drugiej. Ząb za ząb. Do gustu przypadły mi Kocie Mamy – ciepłe, dobre choć niezrozumiane, wyśmiewane. I tak poetycko opisane. Nawet język jakim się...