Medytacje o 22 arkanach tarota

Okładka książki Medytacje o 22 arkanach tarota Valentin Tomberg
Okładka książki Medytacje o 22 arkanach tarota
Valentin Tomberg Wydawnictwo: Aletheia popularnonaukowa
720 str. 12 godz. 0 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Wydawnictwo:
Aletheia
Data wydania:
2013-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-06-01
Liczba stron:
720
Czas czytania
12 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362858415
Tłumacz:
Agna Onysymow
Średnia ocen

8,7 8,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
649
575

Na półkach: ,

Kopalnia ciekawostek i wartościowych przemyśleń. Konieczna pozycja w biblioteczkach ezoteryków, hermetyków i okultystów o dobrych intencjach. Ortodoksyjnym katolikom może pokazać, że nie taki hermetyzm straszny jak go malują – choć potrzebny będzie spory zasób wiedzy z historii filozofii i teologii. Raczej nie sprawdzi się jako źródło wiedzy bez uprzedniego przygotowania – ciężko będzie to wszystko przyswoić nie posiadając wypracowanego warsztatu z filozoficznymi narzędziami – ale możecie próbować, może ta książka zainspiruje was do rozpoczęcia przygody z filozofią (w jej właściwym znaczeniu ma się rozumieć, czyli jako sposób na dobre życie, a nie puste mędrkowanie).

Praktykujący tarociści będą nastawiali się głównie na interpretacje kart i mogą się mocno zdziwić – karty są tylko pretekstem do ogólnej kontemplacji duchowej.

Eklektyzm w dobrej postaci: przystanią prawdy dla autora jest chrześcijaństwo (katolicyzm),które daje odwagę by wyruszać w niebezpieczne podróże na mroczne wody hermetyzmu, ezoteryzmu, okultyzmu i magii. Kto ma otwarty umysł i silną wiarę może na tej pozycji tylko skorzystać.

„Kto się boi Gargamela niechaj zaraz idzie spać, to film dla tych co się lubią bać”.
Użytkownik Maciej_P chyba nie czytał zbyt uważnie. Książka w żadnym wypadku nie zachęca do parania się okultyzmem – wręcz przeciwnie, gani i przestrzega praktykujących okultystów oraz zachęca ich do nawrócenia. Książka kierowana jest głównie do pasjonatów ezoteryki, aby zgłębiali chrześcijaństwo, a nie do chrześcijan, aby zgłębiali ezoterykę. Sama biografia autora pokazuje kierunek: (z blurbu) „Valentin Tomberg (1900–1973) urodził się w Rosji, w luterańskiej rosyjsko-estońsko-niemieckiej rodzinie i po przebyciu drogi przez prawosławie i antropozofię zbliżył się po II wojnie światowej do katolicyzmu”. To są wyznania okultysty, który nawrócił się na katolicyzm – a dzięki temu, może nam co nieco opowiedzieć o „drugiej stronie”. Przy okazji wskazuje, że dzieciak rysujący pentagramy w piwnicy i przyzywający siły ciemności wygląda mizernie przy naukowcach konstruujących bombę jądrową i politykach traktujących ją jako swoją zabawkę. Magia nie łamie praw natury – magia jest ich częścią, tyle tylko, że tą częścią, której nie rozumiemy. Kiedyś elektryczność była dla nas magią – przestała nią być tylko dlatego, że w zadowalającym stopniu poznaliśmy jak działa (ale jeśli dobrze się zastanowić, nie straciła nic ze swojej magiczności). Mając to na uwadze, i rozróżniając czarną magię od białej: "kto jest większym „okultystą”?" - pyta retorycznie autor – banda dzieciaków odprawiających „czarną mszę”, spodziewając się zaszkodzić jednostkom, czy politycy używający bomby atomowej, unicestwiający całe miasta? To nie jest oswajanie z satanistami, tylko ujawnianie satanistów tam, gdzie się ich nie spodziewamy.
Przy rosnącej współcześnie modzie na „czary i magię” chrześcijanie mają świetną pozycję do polecania zagubionym ludziom.
Nie oddawaj swojego losu kartom – powierz go Bogu.

-------------------------------------------

„Nie ma już mistrzów, bo jest jeden MISTRZ, Inicjujący z góry”.

„To dlatego hermetyzm chrześcijański, choć działa wśród ludzi, nikogo nie inicjuje. Wśród hermetystów chrześcijańskich nikt nie ośmiela się sięgać po tytuł czy funkcje Inicjującego, czyli Mistrza. Albowiem wszyscy są Jego współuczniami i każdy jest mistrzem każdego pod pewnym względem – tak samo jak każdy jest pod jakimś względem uczniem każdego”.

„Tak samo powinien postępować hermetysta chrześcijański co się tyczy poznania i nauk – przyrodniczych, historycznych, filologicznych, filozoficznych, teologicznych, symbolicznych i tradyjnych; powinien nauczyć się sztuki UCZENIA SIĘ.
Otóż to właśnie arkany stymulują nas i zarazem nami kierują w sztuce uczenia się. W tym sensie Arkany Wielkie są kompletną nieocenioną szkołą medytacji, studiów i wysiłków duchowych – bezpośrednim wprowadzeniem w SZTUKĘ UCZENIA SIĘ.
Drogi Nieznany Przyjacielu, hermetyzm chrześcijański nie chce więc rywalizować ani z religią, ani z nauką akademicką. Ten, kto szuka tutaj „prawdziwej religii”, „prawdziwej filozofii”, „prawdziwej nauki”, pomylił adres. Hermetyści chrześcijańscy nie są mistrzami, ale sługami. Nie mają pretensji – dość infantylnej – do wynoszenia się ponad świętą wiarę wiernych czy ponad owoce uzyskane dzięki znamienitym trudom pracowników nauki, ni ponad wytwory artystycznego geniuszu. Hermetyści nie posiadają sekretu przyszłych odkryć naukowych. Nie znają na przykład, podobnie jak reszta świata, skutecznego lekarstwa przeciwko rakowi”.

„Aby skończyć z niebezpieczeństwami fałszywej magii, chciałbym przytoczyć ich wyliczenie dokonane przez Jeana Herberta we wstępie do francuskiego wydania Jogi Kundalini Arthura Avalona (Lyon 1959),gdzie ostrzega się czytelnika przed pokusą zabrania się za praktykę metody tantrycznej i przebudzenia „potęgi węża” lub kundalini, aby ją podnieść do głowy, do centrum sahasrara:
„Kto się na to odważy, nie będąc prowadzonym przez autentycznego mistrza – co na Wschodzie jest prawie zupełnie niemożliwe – znajdzie się w sytuacji całkiem podobnej do sytuacji dziecka, któremu pozwolono się bawić wszystkimi zgromadzonymi w aptece narkotykami albo spacerować z pochodnią w magazynie z prochem strzelniczym. Nieuleczalne choroby serca, powolna destrukcja rdzenia kręgowego, zakłócenia w życiu seksualnym i szaleństwo oczekującego tego, który się na to odważy”.
Oto bukiet „kwiatów zła”, przeznaczony dla początkującego jogina pozbawionego guru albo mającego złego guru!”

„Tajemnicy strzeże się inaczej niż sekretu. Chroni ją jej światło, podczas gdy ochroną sekretu jest ciemność”.

„Ogólne osądy uzyskane za pomocą abstrahowania są w rzeczywistości poza kwestami czy celami przeznaczonymi do zgłębiania. Albowiem im bardziej pewna ogólna idea jest abstrakcyjna, tym bardziej jest płytka. Ideą najbardziej ogólną i najbardziej abstrakcyjną, jaka istnieje w filozofii, jest „absolut” (np. u Hegla),a jest to zarazem idea najpłytsza w świecie. Oznaczając wszystko, nie wyraża nic. Można umrzeć – a nawet żyć – dla Boga, ale nikt nie będzie umierał za absolut. Albowiem umrzeć za absolut oznacza umrzeć za nic. Idea absolutu to jedynie cień cienia, podczas gdy Bóg żywy to prototyp prototypów. Prototyp prototypów, czyli Ojciec uniwersalny”.

„Jednak nie tylko sędziowie trybunału wydają osąd; cały świat osądza, bo myśli. My wszyscy, o ile myślimy, czyli byty myślące, jesteśmy sędziami. Albowiem wszelki problem, wszelka kwestia, jaką silimy się rozstrzygnąć, osądzane są w trakcie posiedzenia naszego wewnętrznego trybunału, który konfrontuje i waży „za” i „przeciw”, zanim wyda wyrok. Wszyscy jesteśmy sędziami, złymi lub dobrymi, ale jesteśmy nimi i ćwiczymy funkcję osądzania nieomal bez przerwy od poranku do wieczora. Nakaz „Nie sądźcie” oznaczałby więc nakaz wyrzeczenia się myślenia. Albowiem myśleć to osądzać. „Prawdziwy” i „fałszywy”, „piękny” i „brzydki”, „dobry” i „zły” to osądy, jakie często codziennie wypowiadamy. Wszelako osądzać to jedno, skazywać zaś to drugie. Sądzi się zjawiska i czyny, ale nie można osądzać bytów jako takich. Przekraczałoby to bowiem myślowe kompetencje osądzania. Nie należy osądzać bytów, nie są one bowiem dostępne osądowi myślowemu opartemu tylko na doświadczeniu fenomenu. Dlatego negatywny sąd o bytach lub wyrok na nie w rzeczywistości nie jest możliwy. I w tym sensie należy rozumieć chrześcijański nakaz „Nie sądźcie” – czyli nie osądzajcie bytów, nie wyrokujcie. Ten bowiem, kto wyrokuje, uzurpuje sobie funkcję, do jakiej nie jest zdolny. Kłamie, przedstawiając jako prawdę i sprawiedliwość sąd pozbawiony podstaw. Można więc powiedzieć bliźniemu: „Działasz jak wariat”, ale kto mówi „Jesteś wariatem”, zasługuje na karę ognia piekielnego (Mt 5,22)”.

„Czy bowiem chodzi o horoskop astrologiczny, czy o formułę charakterologiczną, zawsze jest pewne X, od którego zależy zastosowanie danych astrologicznych lub charakterologicznych. Jest to czynnik wolnej woli, zawarty w regule tradycyjnej astrologii: „astra inclinant, non necessitant” („gwiazdy skłaniają, ale nie zmuszają”). Ta sama reguła zachowuje ważność w „astrologii mikrokosmicznej” czy charakterologi. Także tu wolna wola jest czynnikiem niezdeterminowanym, który nie pozwala przepowiedzieć dokładnie, co człowiek o określonym charakterze przedsięweźmie w danych okolicznościach. Albowiem to nie charakter jest źródłem osądów i świadomego wyboru, lecz ta siła w nas, która waży i która osądza za pomocą wagi sprawiedliwości. Wolność to fakt, którego się doświadcza, kiedy się sądzi nie za pomocą swego temperamentu (ciało „eteryczne”) czy charakteru (ciało „astralne”),ale właśnie za pomocą wagi sprawiedliwości – czyli przez naszą właściwą współ-wiedzę, con-science. Słowo „świadomość” zawiera ideę równowagi, bo implikuje „wiedzę całościową”, czyli wiedzę o zawartości dwóch szalek zawieszonych na skrajach ramienia wagi. Świadomość (conscience, Gewissen, sowiest) nie jest ani produktem, ani funkcją charakteru. Jest ponad nim. I tam – jedynie tam – zaczyna się i mieści dziedzina wolności. Nie jest się wolnym, gdy się sądzi czy działa według swego charakteru czy temperamentu; jest się zaś wolnym, gdy się sądzi czy działa według wagi sprawiedliwości lub współ-wiedzy. Ale sprawiedliwość, praktyka równowagi, jest tylko punktem wyjścia na długiej drodze rozwoju świadomości, a także wzrostu wolności”.

„Trzeba by bowiem wyrzec się myślenia i sprowadzić je do letargu, aby szczerze uwierzyć w fakt, że człowiek pochodzi od czegoś i że wyewoluował z pierwotnych i nieświadomych cząstek pierwotnej zawiesiny, którą była niegdyś nasza planeta, nie zakładając, że ta zawiesina zawierała w sobie zarodki wszystkich możliwości późniejszej ewolucji, która jest procesem eksplozji, czyli procesem przejścia ze stanu potencjalnego do stanu aktualnego. I tak Arnold Lunn, autor książki „Is Evolution Proved?”, pisze, że bardzo chciałby uwierzyć w ewolucję i zaakceptować ją jako udowodnioną, gdyby mogła rozwiązać cztery trudności, włącznie z następującym:
„Faktem jest, że żaden ewolucjonista nie stworzył wiarygodnej hipotezy, a tym mniej teorii opartej na danych empirycznych, która pokazałaby, jak w czysto naturalnym procesie z błota, piasku, pyłów i mórz pierwotnej planety mógł wyewoluować umysł, który stworzył IX symfonię Beethovena i reaguje na piękno muzyki, sztuki i przyrody”.
Jest moim smutnym obowiązkiem dodanie do powyższego cytatu odpowiedzi Wiliama S. Becka, autora „Modern Science and the Nature of Life”, na trudności sygnalizowane przez Arnolda Lunna. Pisze on:
„Wydaje się, że argument przeciwko ewolucji to czysta metafizyczna tandeta, sztucznie udrapana tak, aby zaciemnić przekonujące dowody naukowe (London 1961, s. 133)”
„Tandeta metafizyczna” czy nie, dla myśli ludzkiej niezrozumiałość wysuwanej przez naukę teorii ewolucji pozostaje jednakże faktem. Teoria ta jest i na zawsze pozostanie niezrozumiała wobec faktu, że bierze pod uwagę tylko połowę koła całkowitej ewolucji, że odmawia uznania drugiej połowy, dotyczącej inwolucji lub upadku, która dopiero uczyniłaby ją zrozumiałą”.

„Panie profesorze, proszę mi wybaczyć to aroganckie i nieskromne dążenie, w pana oczach niewątpliwie niedojrzałe, do osobistej pewności w kwestii całokształtu rzeczy, pewności, jaką pan, pracując pilnie i owocnie, spodziewa się zyskać dopiero po stuleciach zbiorowego wysiłku pokoleń uczonych. Niech pan jednak wie, że żywię dla pana nieskończony podziw i że ma pan we mnie ucznia zawsze gotowego uczyć się z szacunkiem i wdzięcznością, który nigdy nie pozwoli sobie w żadnym przedmiocie pana instruować.
Księże Proboszczu, proszę mi wybaczyć to, co uważa ksiądz za ludzką pychę, która chce przeniknąć tajemnice Boga, zamiast skłonić się przed mądrością i dobrocią boską i przyjąć z pokorą, jaka przystoi chrześcijaninowi, prawdy objawione o zbawieniu, których praktykowanie absolutnie wystarcza do dobra, szczęścia i zbawienia duszy. Powiem księdzu dziś jak na spowiedzi: nie mogę nie aspirować do zmierzenia głębi, wysokości i szerokości całościowej prawdy całokształtu rzeczy. Sacrificium intellectus, poświęcenia intelektu, dokonałem z całą szczerością i bez zastrzeżeń, ale jakaż wypłynęła stąd intensyfikacja życia myśli, jak urósł zapał w dążeniu do duchowego poznania! Wiem, że prawdy zbawcze objawione i przekazywane przez magisterium świętego Kościoła są do zbawienia konieczne i wystarczające; nie wątpię wcale, że są prawdziwe i dążę do jak najlepszego ich praktykowania. Ale nie mogę zahamować prądu rzeki myśli, który niesie mnie ku tajemnicom zastrzeżonym może dla świętych, może dla Aniołów, któż to wie, w każdym razie dla istot bez wątpienia bardziej ode mnie ich godnych.
Ojcze, czy dasz mi rozgrzeszenie?
Bez względu na wszystko, powiem z Jakubem:
„Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz””.

„Apokalipsa nie określa ich terminem „zwierzę” (to zoon – żyjące),użytym do nazwania czterech istot przed tronem, ale właśnie terminem „bestia” (to therion – bestia). Przeciwstawia się zatem zwierzęcość bestialstwu. Prawdziwa zwierzęcość jest święta, bestialstwo jest perwersyjne”.

„Według nauki uczonych, którzy lepiej się na tym znają niż ja, widzenie [wizja intelektualna] opisane poprzednio jest wyższego rodzaju niż to ostatnie [wizja imaginacyjna], a to ostatnie jest o wiele doskonalsze od tego, które się widzi oczyma ciała”. Teresa z Avila (Życie, 28, 4)

„Tak też prócz śmierci klinicznej istnieją śmierć psychiczna i śmierć moralna. Przez sześćdziesiąt czy osiemdziesiąt lat życia nosimy w swoim bycie psychicznym martwe warstwy. Są rzeczy, które upośledzają nasz byt psychiczny i moralny. Nie można zaradzić brakowi wiary, nadziei i miłości ani za pomocą argumentów, ani upomnień, ani nawet żywym przykładem. Potrzebny jest akt magii boskiej – czyli łaska – aby tchnąć życie w to, co martwe. Chrystusa czci się jako zmartwychwstałego, gdyż ci, którzy noszą śmierć, wiedzą, że jedynie magia boska może zbawić to, co jest w nich martwe, i że Chrystus zmartwychwstał jest dowodem”.

„Naturalne zapomnienie redukuje człowieka do stanu zwierzęcego; naturalny sen – do stanu roślinnego; naturalna śmierć – do stanu mineralnego”.

„Jeśli chodzi o pamięć moralną, to z pewnością jej przeznaczeniem w wieku dojrzałym jest zastąpienie nie tylko pamięci mechanicznej, ale też logicznej i intelektualnej. Albowiem to serce dostarcza energii, która żywi i podtrzymuje pamięć oraz zastępuje narastającą słabość pamięci mechanicznej i intelektualnej. Osoba cierpiąca na starcze osłabienie pamięci zwykle nie potrafi na czas zastąpić funkcji pamięci intelektualnej, nie mówiąc o pamięci mechanicznej, mechanizmami pamięci moralnej. Osoby, które mogą i umieją nadać każdej rzeczy wartość moralną i w każdej rzeczy ujrzeć sens moralny, zachowują nawet w wieku bardzo zaawansowanym normalną pamięć, choćby nawet niedoskonałą”.

„Wielkość duchową mierzy się wiarą, nadzieją i miłością, czyli miłosierdziem. Budda doskonale widział, że świat jest chory, a uznawszy go za nieuleczalny, nauczał środków wyjścia zeń. Także Chrystus wiedział, że świat jest chory na śmierć, ale uznał go za uleczalny i zastosował siłę uzdrowienia świata, jaka się przejawiła w zmartwychwstaniu. Oto różnica między wiarą, nadzieją i miłością Mistrza Nirwany i Mistrza Zmartwychwstania i Życia. Pierwszy rzekł światu: jesteś nieuleczalnie chory, oto środek położenia kresu twemu cierpieniu, a więc życiu. Drugi powiedział światu: jesteś uleczalny, oto lekarstwo ratujące życie”.

„Oto wewnętrzne korzenie trzech głównych herezji (bo wszelka poważna herezja to prawda przeakcentowana kosztem całej prawdy, tj. kosztem żywego organizmu prawdy),bo ci, którzy szukają tylko łez, skłaniają do kwietyzmu, czyli iluminizmu; ci, którzy wolą pot, czyli wysiłek woli, popadają łatwo w herezję pelagianizmu negującą łaskę, a ci, którzy szukają misterium tylko we krwi, często dochodzą do herezji luteranizmu, gdzie czyny, czyli wysiłek, ma się za nic.
Tymczasem misterium to, powtórzę, jest całe i niepodzielne: łza, pot i krew – narzeczeństwo, próba i wesele – wiara, nadzieja i miłość”.

„To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: „Patrz, to coś nowego” – to już to było w czasach, które były przed nami. Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem (Koh 1,9-11)”.

„Tę rolę inteligencji zrozumiały środowiska kościelne w średniowieczu. Wierząc starali się myśleć. W ten sposób zrodziła się najsubtelniejsza scholastyka. To nie prawda, że powstała z pragnienia intelektualizacji wiary i zastąpienia jej przez filozofię, że zrodziła się z sekretnych wątpliwości drążących serca wierzących w średniowieczu. Nie, korzeniem scholastyki jest pragnienie pełni intuicji, czyli jej „ochrzczenie” i nawiązanie współdziałania z wiarą. Chodzi tu więc de facto nie o wątpliwości, ale o akt płomiennej wiary, która nie pozwala wątpić, że inteligencja ludzka w tej samej mierze co serce i wola nadaje się do „ochrzczenia” i „chrystianizacji”. Zwątpienie nie dręczyło wszak św. Alberta Wielkiego ani św. Tomasza z Akwinu, gdy zabierali się oni do tworzenia wielkich dzieł ludzkiej myśli: ufali, przeprowadzając swe dowody, że krew z Kalwarii przeniknie, ogrzeje i przemieni sferę zimnej jasności świata myśli. Ich dzieło było raczej apostolskie niż apologetyczne. Jak misjonarze wyprawiali się do pogańskich krain, by nieść dobrą nowinę, tak św. Albert Wielki i św. Tomasz z Akwinu wyprawiają się ku nie-chrześcijańskim krainom ludzkiej inteligencji, aby je chrystianizować. Nie było wątpienia, ale akt wiary i apostolskiej gorliwości!”

„Oto co Jung pisze o tym zagrożeniu ze strony nieświadomości:
Psychologia stanowi naukę, która jest nam najbardziej nieodzowna; istotnie, ukazuje ona z coraz większą jasnością, że nie głód, trzęsienia ziemi, mikroby ani rak, ale właśnie człowiek stanowi największe zagrożenie dla człowieka. Przyczyna tego jest prosta: nie ma jeszcze skutecznej ochrony przed epidemiami psychicznymi; otóż te epidemie są nieskończenie bardziej niszczycielskie niż najgorsze klęski żywiołowe! Największe niebezpieczeństwo zagrażające zarówno jednostce, jak i całym populacjom to niebezpieczeństwo psychiczne. Wobec niego rozm okazał się zupełnie bezsilny, co można wyjaśnić faktem, że jego argumenty działają tylko na świadomość, nie mając najmniejszego wpływu na nieświadomość. W konsekwencji główne niebezpieczeństwo dla człowieka emanuje z masy, w której akumulują się działania nieświadomości, kneblując, zagłuszając rozumne instancje świadomości. Wszelka masowa organizacja stanowi uśpione zagrożenie z tego samego tytułu co sterta dynamitu. Wyzwala bowiem efekty, których nikt nie chciał, ale którym nikt nie jest w stanie zapobiec! Dlatego należy najgoręcej pragnąć, aby psychologia, jej wiedza i jej zdobycze, rozprzestrzeniła się na taką skalę, by istoty ludzkie wreszcie zrozumiały, skąd biorą się największe zagrożenia wiszące im nad głowami. Przez uzbrojenie po zęby, każdy na swój rachunek, narody nie zdołają się trwale uchronić przed straszliwymi katastrofami, jakimi są współczesne wojny. Nagromadzona broń domaga się wojny! Czy nie byłoby lepiej w przyszłości strzec się i unikać sytuacji – powyżej opisanych – w których nieświadomość przerywa tamy świadomości i wywłaszcza ją, grożąc światu ryzykiem nieobliczalnych zniszczeń?”

Kopalnia ciekawostek i wartościowych przemyśleń. Konieczna pozycja w biblioteczkach ezoteryków, hermetyków i okultystów o dobrych intencjach. Ortodoksyjnym katolikom może pokazać, że nie taki hermetyzm straszny jak go malują – choć potrzebny będzie spory zasób wiedzy z historii filozofii i teologii. Raczej nie sprawdzi się jako źródło wiedzy bez uprzedniego przygotowania –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
45

Na półkach:

Rzecz podejrzana

Książka ta rodzi wiele wątpliwości i z faktem tym autor w żaden sposób się nie kryje. Twierdzi on, że w hierarchii poznania tradycja oralna stoi wyżej od dzieła pisanego. Oznacza to, że obecne na kartach "Medytacji o 22 arkanach tarota" treści nie stanowią sedna tematu. Prawdy należy szukać gdzie indziej.

Kolejna wątpliwość: dlaczego książka ta, choć często podkreśla swoją Chrześcijańską istotę, na każdym kroku przytacza treści wzięte z kontekstów najróżniejszych, a w szczególności te wywodzące się z kultury żydowskiej? Czyżby epopeja Chrześcijańska nie miała wystarczająco treściwej i znaczącej historii, kultury oraz swoistej wrażliwości?

Jakkolwiek autor twierdzi, że działa na rzecz Chrześcijaństwa, otwarcie afirmuje satanizm (rozdział trzeci),pentagram (w rozdziale czwartym, na temat... "Papieża", sic!) oraz przekonuje, że najróżniejsze formy tajnych stowarzyszeń (jak Wolnomularstwo) rzekomo nie są anty-Chrześcijańskie. Jest to zwyczajna nieprawda.

W odbiorze autora wrogiem ruchu okultystycznego jest "megalomańska" osoba o jednoznacznym pionie moralnym (zdolność dzielenia na dobro i zło),która "patrzy z góry na dół" i stanowi "uniwersalne centrum". Okultysta to z kolei jednostka dążąca do "skromności", która sobie eksperymentuje i zajmuje się praktyką bliżej nieokreślonych "mocy". Co ciekawe, "skromność" ta nie stanowi wyniku pracy nad sobą, tylko jest "darem", "łaską", "wybraniem"... Stąd pytanie: kogo konkretnie ma na myśli autor, gdy mówi o "ludziach wybranych"?

Najmroczniejszym aspektem tej książki poniekąd świetnie napisanej jest bez wątpienia to, że została ona, w przedmowie do oryginalnego wydania, "błogosławiona" przez nikogo innego, jak Hansa Ursa von Balthasara, kardynała mianowanego przez... samego Jana Pawła II. Wpływ ruchów okultystycznych ewidentnie nie zna granic.

Rzecz podejrzana

Książka ta rodzi wiele wątpliwości i z faktem tym autor w żaden sposób się nie kryje. Twierdzi on, że w hierarchii poznania tradycja oralna stoi wyżej od dzieła pisanego. Oznacza to, że obecne na kartach "Medytacji o 22 arkanach tarota" treści nie stanowią sedna tematu. Prawdy należy szukać gdzie indziej.

Kolejna wątpliwość: dlaczego książka ta, choć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
5

Na półkach:

Polecam tą pozycję z czystym sumieniem każdemu, kto jest zainteresowany tematyką gnostycyzmu, mistycyzmu czy szerszym spojrzeniem na zagadnienia religii, wierzeń i metafizyki. Autor to osoba o ogromnej wręcz przytłaczającej erudycji i głębokiej znajomości tematu. Książka jest napisana w sposób przejrzysty, przystępny i jednocześnie niesamowicie wciągający. Zagadnienia samych kart i symboliki tarota szybką zostają wchłonięte przez ogrom informacji z zakresu ezoteryki i mistycyzmu chrześcijańskiego i są tak na prawdę tłem, pretekstem do prezentacji głównego tematu książki. Tematem tym jest, moim zdaniem, przedstawienie gnostyczno-chrześcijańskiego obrazu świata i ścieżki rozwoju człowieka będącego jego częścią. Pod wpływem lektury ułożyłem sobie pokaźną listę pozycji do przeczytania oraz tematów do przestudiowania. Jest to pozycja dosyć gruba, w dodatku nie dająca się czytać zbyt szybko z powodu bardzo dużego nasycenia treścią. Nie jest to zarzut, wręcz przeciwnie, jej wielka zaleta. Gasi apetyt wiedzy i jednocześnie rozbudza ochotę na dalsze pogłębione studia. Tak było w moim przypadku i dla tego pozycję tę gorąco polecam.

Polecam tą pozycję z czystym sumieniem każdemu, kto jest zainteresowany tematyką gnostycyzmu, mistycyzmu czy szerszym spojrzeniem na zagadnienia religii, wierzeń i metafizyki. Autor to osoba o ogromnej wręcz przytłaczającej erudycji i głębokiej znajomości tematu. Książka jest napisana w sposób przejrzysty, przystępny i jednocześnie niesamowicie wciągający. Zagadnienia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
211
36

Na półkach:

Jestem pod wielkim wrażeniem. Synteza katolicyzmu, hermatyzmu, kabały, ewolucjonizmu... Ale tak naprawdę droga do Kościoła katolickiego dla ezoterystów

Jestem pod wielkim wrażeniem. Synteza katolicyzmu, hermatyzmu, kabały, ewolucjonizmu... Ale tak naprawdę droga do Kościoła katolickiego dla ezoterystów

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    12
  • Posiadam
    8
  • Chcę w prezencie
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Corpus Hermeticum, Gnosis
    1
  • Occulta - wróżbiarstwo i dywinacja
    1
  • Ulubione
    1
  • Scan [całość 600 dpi]
    1
  • Rezerwa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Medytacje o 22 arkanach tarota


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne