Jest to nieco inna książka od znanych mi powieści Charlotte Link.
Inna pod tym względem, że praktycznie od początku wiemy, kto jest winny tych wszystkich zbrodni. Nie jest to jednak wadą, bo - mimo wszystko - czyta się dobrze. W książce jest napięcie, mamy też kilka momentów grozy, ale nie jest to na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaiła nas (mnie) Charlotte Link. Choć trzeba dodać, że jest to książka wydana jeszcze w latach 90-tych, a więc jako jedna z pierwszych.

"Wielbiciela" czyta się szybko i chwilami trudno się oderwać, choć jest to książka - jak dla mnie - mocno przewidywalna. I nie chodzi mi tu już tylko o osobę mordercy, ale i cały szereg wydarzeń z zakończeniem włącznie.

Opis z okładki sugeruje, że jest to pełen tajemnic thriller, ja raczej skłaniałabym się ku powieści obyczajowej z elementami thrillera. Sporo miejsca, zwłaszcza w pierwszej części powieści, Autorka przeznacza na krytykę - oczywiście za pośrednictwem swoich bohaterów - drobnomieszczańskiego stylu życia. Już nawet miałam zamiar policzyć ile razy padło słowo "kołtuństwo" i jemu podobne.

Książkę oceniam jako całkiem dobrą, aczkolwiek kreację bohaterów uważam za raczej średnią. Poprzednie dwie książki ("Obserwator" i "Drugie dziecko") podobały mi się znacznie bardziej i o wiele ciekawiej skonstruowane były postaci.

Końcowy rezultat: 6/10 (z tym że jest to 6 z minusem).

Jest to nieco inna książka od znanych mi powieści Charlotte Link.
Inna pod tym względem, że praktycznie od początku wiemy, kto jest winny tych wszystkich zbrodni. Nie jest to jednak wadą, bo - mimo wszystko - czyta się dobrze. W książce jest napięcie, mamy też kilka momentów grozy, ale nie jest to na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaiła nas (mnie) Charlotte Link. Choć...