Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we Freshwater
- Kategoria:
- utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)
- Tytuł oryginału:
- Freshwater: A Comedy
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2013-06-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-06-03
- Liczba stron:
- 70
- Czas czytania
- 1 godz. 10 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324021147
- Tłumacz:
- Magdalena Heydel
Dwie wielkie artystki, dwie niezwykłe kobiety. Ich dzieła zmieniły historię kultury. Ich życie przeszło do legendy.
W swojej jedynej sztuce teatralnej angielska pisarka Virginia Woolf (1882–1941) portretuje najsłynniejszą fotografkę epoki wiktoriańskiej, swoją cioteczną babkę, Julię Margaret Cameron (1815–1879). Freshwater to skrząca się ciętym dowcipem i językową maestrią farsa napisana przez Woolf na użytek domowego teatru i wystawiona tylko raz, w 1935 roku, w gwiazdorskim składzie artystów z grupy Bloomsbury. Pół wieku później w nowojorskim przedstawieniu dramatu udział wzięli m.in. Eugène Ionesco, Alain Robbe-Grillet i Nathalie Sarraute.
„Komórkę na węgiel zamieniono w ciemnię, kurnik – w atelier. Wioślarzy – w króla Artura, a wiejskie dziewczęta – w królową Ginewrę”. Bezkompromisowe i szalone życie ekscentrycznej damy, która w wieku pięćdziesięciu lat zaczęła fotografować, opisuje Woolf w biograficznym tour de force, jakim jest esej o życiu Cameron. Znakomite studium jej sztuki fotograficznej pióra Marii Poprzęckiej ukazuje artystkę przy pracy: w sukni poplamionej chemikaliami, wytrwale podejmującą kolejne próby uzyskania tego szczególnego efektu, dzięki któremu jej modele, zwykli ludzie, stawiali się nieśmiertelni.
Całość skomponowała, poprzedziła wstępem i z nerwem przetłumaczyła Magda Heydel.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rodzinny teatralny żarcik
Virginia Woolf zasłynęła ze swojej prozy, pełnej zmysłu obserwacji, innowacyjności i wrażliwości na otaczający świat. Spod jej pióra wychodziły wielkie powieści, sławne teksty teoretyczne i dobrze napisane opowiadania. Była także i jedna jedyna sztuka teatralna „Freshwater”, choć ta rozgłosu nigdy nie przyniosła i przynieść nie miała.
Sama Woolf na temat swojego dziełka zanotowała tak: Sztuka jest raczej bzdurna, ale nie mam zamiaru przejmować się, czy zrobię dobre wrażenie jako dramatopisarka. Istotnie, autorka wcale się nie przejmowała. A wrażenia również nie zrobiła. Komedia „Freshwater” została napisana jako wariacja na temat postaci sławnej ciotecznej babki Woolf, a sztuka wystawiona bardziej jak żart czy rodzinny happening. Premiera odbyła się w atelier Vanessy Bell, siostry Virginii, a zagrali w niej sami bliscy: Vanessa, Leonard Woolf, Adrian Stephen (brat) oraz bratanice i siostrzeńcy.
Gdyby nie nazwisko Virginii Woolf prawdopodobnie sztuka nigdy by się szerszemu gronu nie ukazała i może nie do końca byłoby to jakąkolwiek stratą. Maszynopis sztuki został odnaleziony w 1969 roku, a więc sama Virginia, choć posiadając swoje własne wydawnictwo, nigdy nie pomyślała o jego wydaniu. Gdyby nie postać Julii Margaret Cameron, pewnie również sztuka nie byłaby ciekawa zauważenia. Jednak dotyczy ona znanych i cenionych postaci, jak Alfred Tennyson, Georges Frederick Watts czy małżeństwo Cameron i jest dobrym pretekstem dla przybliżenia w pobocznych dla sztuki tekstach krótkiego życiorysu jednej z pionierek kobiecej fotografii.
Woolf zawsze charakteryzowało zaangażowane podejście do praw kobiet. Dlatego wiele z jej bohaterek to silne przedstawicielki płci pięknej, zaradne, mądre, scalające ludzi w swoim otoczeniu i biorące losy w swoje odważne ręce. Taka również była cioteczna babka Virginii Woolf, Julia Margaret Cameron. Dzięki jej charyzmie i otwartości przez jej dom przewijało się zarówno wiele sław, może nawet i koronowanych głów, jak sugeruje Woolf w sztuce wprowadzając postać Królowej Wiktorii, a także najuboższych ludzi. Około pięćdziesiątki odkryła fotografię, której oddała się nie tylko hobbistycznie. Był to między innymi jej sposób zarabiania na życie, ale jej dzieła były jednymi z pierwszych naprawdę cenionych. W maleńkiej książeczce, właściwie typowym paperbacku, możemy zobaczyć m.in. sfotografowaną matkę Virginii.
Sztuka opowiada błahą historię. Małżeństwo oczekuje na wyjazd do Indii, podczas wizyty swoich dwóch wielkich znajomych. Tu malarstwo, literatura oraz fotografia stykają się z tzw. faktem, a więc pospolitą rzeczywistością, którą wybiera muza wyśmienitej trójki, Ellen Terry, żona Wattsa. Być może na różnych płaszczyznach sztukę tę można by interpretować i jej błahość i tak wyda się wielowymiarowa, mądra i nie aż tak bardzo bez znaczenia. A jednak Virginia miała rację nie oczekując dobrych wrażeń i sławy jako dramatopisarka. Dla wielbicieli autorki „Pani Dalloway” „Freshwater” na pewno będzie ciekawą pozycją, w przeciwnym wypadku raczej nie ma sobie zbyt wiele do obiecywania po tej, nie bez przyczyny, jedynej jej sztuce.
Monika Samitowska-Adamczyk
Oceny
Książka na półkach
- 140
- 117
- 67
- 4
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
- 3
Opinia
niezbyt to rozbudowane, nadawałoby się może do włączenia w jakąś większą antologię tekstów. nazwanie czegoś ciekawym to wg mnie nie komplement, ale do tego żadne słowo nie pasuje lepiej.
niezbyt to rozbudowane, nadawałoby się może do włączenia w jakąś większą antologię tekstów. nazwanie czegoś ciekawym to wg mnie nie komplement, ale do tego żadne słowo nie pasuje lepiej.
Pokaż mimo to