„Królestwo łabędzi” Zoe Marriott skusiło mnie magią baśni, do której nawiązuje oraz cudowną, bajkową oprawą graficzną. Plusem niewątpliwie okazał się również fakt, że powieść wpisała się w serię Poza czasem wydawnictwa Egmont. Dotąd wszystkie czytane przeze mnie tytuły Poza czasem wywarły na mnie szalenie pozytywne wrażenia. We wspomnianej serii znajdują się także „Cienie na księżycu” - pierwsza powieść Zoe Marriott wydana w Polsce. Czy do listy magicznych, niezapomnianych i fascynujących powieści z cyklu Poza czasem wpisałam również „Królestwo łabędzi”?

Fabuła powieści jest niezwykle interesująca. Sam pomysł zaczerpnięcia ze znanej na całym świecie baśni „Dzikie łabędzie” Hansa Christiana Andersena wzbudzał we mnie niemałą ciekawość. Zastanawiałam się jak Zoe Marriott wplecie tę opowieść w swoją własną historię.

Piętnastoletnia Aleksandra posiada niezwykły dar. Dziewczyna potrafi komunikować się z naturą, która daje jej siłę i przede wszystkim staje się jej bardzo bliskim przyjacielem. Aleksandra nie jest świadoma mocy jakie posiada. Okazuje się bowiem, że dziewczyna włada naprawdę wielką siłą. Wydarzenia w królestwie - śmierć jej matki, pojawienie się tajemniczej Zelli i złych mocy, ponowny, szybki ożenek ojca i wreszcie wygnanie, na jakie zostają skazani Aleksandra oraz jej bracia - sprawiają, że siły drzemiące w nastolatce zaczynają budzić się do życia. To właśnie nikt inny, jak Aleksandra ma stawić czoła złej królowej i uratować królestwo.

Jak już wspomniałam, sama opowieść bardzo mi się spodobała. Uważam, że jest interesująca i może wciągnąć nie tylko osoby fascynujące się baśniowym światem. Królestwo Farland i kraina Midland wykreowane przez Zoe Marriott to główne miejsca akcji, która niestety nie toczy się w zawrotnym tempie. Niewątpliwym plusem powieści są jej niejednolici, barwni bohaterowie, wśród których znajdują się zarówno dobre jak i złe postaci. Królestwo zamieszkiwane jest przez zróżnicowane warstwy społeczne, co także zostało w książce zaznaczone.

Moją uwagę przykuły trzy postacie – Aleksandra, ciotka dziewczyny oraz Gabriel – chłopak, którego nastolatka poznaje nocą na plaży. Wątek romantyczny obecny jest w tle najważniejszej opowieści i jak to w baśniach bywa kończy się happy endem.

Zakończenie powieści troszeczkę mnie rozczarowało. Jest bardzo przewidywalne, chociaż z drugiej strony na tym polega właśnie jego baśniowość. Niemniej jednak, zadziało się zbyt szybko. Prawdę mówiąc, żałuję, że autorka nie zdecydowała się rozwinąć kilku wątków w powieści i tym samym dostarczyć większej ilości szczegółów na przykład dotyczących odwiedzanych przez główną bohaterkę krain. Szkoda, że nie poświęciła więcej miejsca postaciom drugoplanowym. Chętnie bliżej poznałabym samą ciotkę czy babkę Aleksandry.

Najbardziej jednak przeszkadzało mi to, że Aleksandra, niczym wróżka, niemalże natychmiast, bez jakiegokolwiek przemyślenia czy dyskusji, zna rozwiązania niektórych trudnych sytuacji. Dodam, że zazwyczaj zdarzenia te łączyły w sobie różne nadprzyrodzone elementy. Takich niełatwych zagadek naliczyłam w powieści kilka – za każdym razem Aleksandra potrafiła rozwikłać je bardzo szybko. Pamiętam, że przy kolejnej takiej scenie byłam już przekonana, że jeszcze jeden akapit i poznam odpowiedź na ciekawą tajemnicę. Szkoda, bo nie otrzymałam szansy na dobrą zabawę i nie mogłam podjąć próby rozszyfrowania sekretu samodzielnie.

Piękna baśń, magia i tajemnicza walka dobra ze złem. Elementy fantastyki, paranormal romance i oczywiście baśni. Wszystko to znajdziecie na kartach „Królestwa łabędzi”. Niedociągnięcia w powieści odgrywają niezbyt znaczącą rolę, gdyż nie sprawiają, że lektura "Królestwa łabędzi" nuży i mamy ochotę odłożyć ją na półkę. Jesteśmy zaintrygowani czy Aleksandra podoła zadaniu, czy pokona Zellę i w jaki sposób uratuje braci. Jeśli macie ochotę na bajkowy wieczór ze sporą dawką magii, a nawet czarów i chcecie przeżyć pewną przygodę, towarzysząc Aleksandrze w drodze do domu, i przymkniecie oko na niewielkie mankamenty obecne w powieści, koniecznie sięgnijcie po drugą powieść Zoe Marriott „Królestwo łabędzi”.

„Królestwo łabędzi” Zoe Marriott skusiło mnie magią baśni, do której nawiązuje oraz cudowną, bajkową oprawą graficzną. Plusem niewątpliwie okazał się również fakt, że powieść wpisała się w serię Poza czasem wydawnictwa Egmont. Dotąd wszystkie czytane przeze mnie tytuły Poza czasem wywarły na mnie szalenie pozytywne wrażenia. We wspomnianej serii znajdują się także „Cienie...