Podobne do 50 twarzy? tak, powiedziałabym, że raczej jest tu mnóstwo podobieństw i zaryzykowałabym stwierdzeniem, że być może nawet autorka przed napisaniem tego zapoznała się z treścią historii naszego kochanego Greya, bo niektóre aspekty są niemal identyczne ;)
Po przeczytaniu Greya nie rozpisywałam się zbytnio żeby nie obrazić fanów książki i bądź co bądź tez autorki, bo jednak dała nam coś od siebie i strasznie nie lubię krytykować czyjejś pracy, ale w tym przypadku już nie odpuszczę...
O ile Dominic wydaje mi się całkiem fajną osobą, z charakterem, która wie, czego chce i co lubi, zna swoje mroczne strony i nie ukrywa ich, o tyle osoba Beth jest tak fascynująca jak zeszłoroczny śnieg...myślę, że skala mojej irytacji odnośnie jej zachowania i wewnętrznych przemyśleń pobija nawet Ane Steel ;)
Książka z potencjałem, ale zważywszy, że temat oklepany niestety nie powaliła mnie w nawet najmniejszym stopniu.
Myślę, że najbardziej interesującymi osobami były tutaj postaci drugoplanowe, a zwłaszcza James, a nawet barwna ciotka Celia, której w sumie było niewiele ;)
pewnie powrócę do części drugiej, żeby przekonać się, czy może będzie bardziej porywająca no i dlatego, że nie lubię pozostawiać niedokończonych serii, ale myślę, że nie od razu...;(

Podobne do 50 twarzy? tak, powiedziałabym, że raczej jest tu mnóstwo podobieństw i zaryzykowałabym stwierdzeniem, że być może nawet autorka przed napisaniem tego zapoznała się z treścią historii naszego kochanego Greya, bo niektóre aspekty są niemal identyczne ;)
Po przeczytaniu Greya nie rozpisywałam się zbytnio żeby nie obrazić fanów książki i bądź co bądź tez autorki, bo...