Flaszką i mieczem
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Ulrich von Baum (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Novae Res
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 191
- Czas czytania
- 3 godz. 11 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377224489
- Tagi:
- cykl opowiadań humor fantasy pijaństwo alkoholizm
„Flaszką i mieczem” to zbiór 20 opowiadań o losach niezwykłego bohatera.
Ulrich von Baum herbu Tańczący Jeleń jest upadłym rycerzem. Ma miecz, ale wyszczerbiony, zbroję nosi rzadko, najczęściej niekompletną. Większość czasu spędza na włóczeniu się chwiejnym krokiem po Wielkim Borze i okolicznych wsiach, szukając okazji do napicia się alkoholu w każdej jego postaci. Jest jedynym człowiekiem, który nie boi się wędrować przez mroczny las, choć zazwyczaj robi to mniej lub bardziej pijany, pozornie bez celu. Przyjaźni się z pustelnikiem Johanem, słynnym w całym Wielkim Borze gorzelnikiem i romansuje z właścicielką lokalnej gospody, podkradając wino produkowane przez jej męża.
Prostoduszny rycerz sprawia wrażenie, że dzień bez choćby najmniejszego kłopotu jest dniem straconym.
„Flaszką i mieczem” to obowiązkowa lektura dla fanów literatury fantasy, zwłaszcza zaś dla wielbicieli humorystycznych, krótkich opowieści.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rycerz niejednokrotnie upadły
Rycerzy, którzy nie odmawiają wypicia pucharu wina (albo i kilku) w literaturze nie brakuje. Nie często jednak trafiają się egzemplarze tak ekstremalne jak Ulrich von Baum herbu Tańczący Jeleń, dla którego wino jest głównym, o ile nie jedynym, paliwem i motywacją do dalszego działania - które, nawiasem mówiąc, najczęściej polega na znalezieniu kolejnego sposobu, by się napić.
Ulrich to bohater zbioru opowiadań z pogranicza fantasy autorstwa Marcina Pełki – „Flaszką i mieczem”. W zbiorze znajdziemy dwadzieścia stosunkowo krótkich opowiastek o losach nieszczęsnego rycerza von Bauma, podczas których rycerz ów spotka niejedno dziwne stworzenie, dokona czynów mniej lub bardziej zbliżonych do niemożliwości, ale co najważniejsze, wypije całe morze sfermentowanego soku owocowego. Wokół picia właśnie kręci się większa część historii Ulricha. Bardzo szczegółowo opisane zostały jego zwyczaje, włącznie z wydawaniem nieapetycznych dźwięków, kwiecistym słownictwem i akrobatyczną sprawnością, niejednokrotnie owocującą niespodziewanym kontaktem z podłożem.
Autor, co stwierdzić łatwo już po tytule zbioru, postawił na rozśmieszanie czytelnika. Nie zawsze się to udaje, niekiedy kolejne beknięcia, pijacki bełkot czy niezdarność bohatera bywają raczej męczące niż komiczne, ale w ogólnym zarysie mimo wszystko jest całkiem zabawnie. Fabuła większości opowiadań nie porywa, ale ten brak częściowo nadrabiają liczne prześmiewcze odniesienia do współczesnego świata kultury czy polityki, które z pewnością rozbawią niejednego odbiorcę. Całość czyta się łatwo, szybko i raczej przyjemnie - o ile nie nastawiamy się na górnolotne treści i nie zrazi nas bardzo dosadny język bohatera.
„Flaszką i mieczem” to prosta i całkiem relaksująca lektura na odprężenie od literatury wyższych lotów. Ważne jest, aby pamiętać, że ten zbiór powstał po to, by bawić i w tej roli sprawdza się całkiem dobrze. Autor zrealizował swój pomysł na stworzenie prześmiewczego, obrazoburczego fantasy, pokazując przy tym, że potrafi pisać ciekawie, choć monotematycznie. Oby przygoda wydawnicza Marcina Pełki nie ograniczyła się do Ulricha von Baum herbu Tańczący Jeleń i oby autor spożytkował w przyszłości swój warsztat na coś bardziej zajmującego niż losy upadłego rycerza. Trzymam kciuki!
Paweł Kukliński
Książka na półkach
- 45
- 28
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Wszystkie opowiadania na jedno kopyto
Wszystkie opowiadania na jedno kopyto
Pokaż mimo toNo cóż. Liczyłem na coś lepszego, ciekawszego, zabawniejszego. W istocie jest to zbiór pijackich opowieści, właściwie majaków. Niewiele się dzieje, pije się, śpiewa rubaszne piosenki, obcuje z nadprzyrodzonymi istotami, traci przytomność, wstaje się skacowanym i znowu się pije. Pojedyncza taka historia pomiędzy innymi przygodami mogłaby wywołać uśmiech, tu jednak jest tylko to. Polecam jeżeli ktoś lubi pijackie opowieści.
No cóż. Liczyłem na coś lepszego, ciekawszego, zabawniejszego. W istocie jest to zbiór pijackich opowieści, właściwie majaków. Niewiele się dzieje, pije się, śpiewa rubaszne piosenki, obcuje z nadprzyrodzonymi istotami, traci przytomność, wstaje się skacowanym i znowu się pije. Pojedyncza taka historia pomiędzy innymi przygodami mogłaby wywołać uśmiech, tu jednak jest tylko...
więcej Pokaż mimo toPisać każdy może..... parafrazując słowa niezapomnianej piosenki klasyka ale ktoś to dał do druku. Naprawdę nie będę tracił czasu na to " dzieło". Jednym zdaniem: Autor wyrzygał i wypierdział / najczęściej powtarzana czynność w tym epickim dziele/ to coś i jeżeli ktoś chce tracić czas na przygody półmózgiego alkoholika i degenerata to polecam jednak nic innego w tej książce nie ma.
Pisać każdy może..... parafrazując słowa niezapomnianej piosenki klasyka ale ktoś to dał do druku. Naprawdę nie będę tracił czasu na to " dzieło". Jednym zdaniem: Autor wyrzygał i wypierdział / najczęściej powtarzana czynność w tym epickim dziele/ to coś i jeżeli ktoś chce tracić czas na przygody półmózgiego alkoholika i degenerata to polecam jednak nic innego w tej...
więcej Pokaż mimo toFajnie się słucha.
Fajnie się słucha.
Pokaż mimo toWydaje mi się, że niektórzy podchodzą do tej książki zbyt negatywnie. Opowiadania nie są najwyższych lotów ale trzymają jakiś poziom.
Opowieści trochę w stylu Jakuba Wędrowycza.
Wydaje mi się, że niektórzy podchodzą do tej książki zbyt negatywnie. Opowiadania nie są najwyższych lotów ale trzymają jakiś poziom.
Pokaż mimo toOpowieści trochę w stylu Jakuba Wędrowycza.
Obudził się pewnego dnia Pełka z fajnym pomysłem w głowie. Niestety popełnił znany młodocianym entuzjastom błąd i na fajnym koncepcie poprzestał. Konkretne powieściowe rozwinięcie mu się nie przyśniło. Przyciągnął mnie atrakcyjny tytuł. Tenże jest też jednym z problemów książki. Fajnie się słucha o pijackich przygodach Pana Zagłoby, z którym kojarzy się tytuł książki. Ale na samych pijackich anegdotach nie da się zbudować dobrej książki. Pełka spróbował i poległ... choć nie z kretesem.
Główny bohater- Ulrich von Baum herbu Tańczący Jeleń jedzie przez las i pije. Kropka, cała fabuła. Schemat i monotonia to największy kłopot z tą książką. Początkowo brzmi to ciekawie, ale tylko początkowo. Nie ma tu większej treści. Całość to zestaw opowiadań- anegdot z gorszymi i lepszymi pomysłami. Najpierw przydługi opis przyrody, potem z czasem przynudzający opis pijaństwa Ulricha, potem spotkanie jakiegoś borowego potwora, z którego rycerz wychodzi cało. A potem następna opowiastka.
Same opowiastki skupiają się na spotkaniach z leśnymi stworami i tu się Pełce należy pochwała. Bardzo doceniam autorów skupiających się na mitologii słowiańskiej bo owa jest przebogata. Polacy nie gęsi i bez Tolkiena sobie poradzą! Włochacze, podlaszcze, drzewiaki, chochliki, ścierwnice i cała reszta rulez! A z całą tą menażerią Ulrich zawiera bliższe i dalsze relacje, za co też należy się plus. Wyszła taka trochę promocja tolerancji i opowieść o tym, że największymi potworami są ludzie. Przesłanie urocze, humor jest i tylko ta fabuła leży pijana w sztok...
A tak skojarzenia z nadmiernie rozwleczonym opowiadaniem nie chcą mi wyparować ze łba. Zostaje sympatia do lepszych fragmentów. Oklaski dla sceny z wijem i oryginalnej promocji trzeźwego prowadzenia pojazdów wszelakich! :) A dla Ulricha oklaski za kreatywne wypędzenie topielucha z legowiska. Kto przeczytał, ten wie o czym mówię i pewnie też znajdzie swoje ulubione kawałki.
Jeszcze taka kontrowersja dotycząca córki burmistrza. Najpierw jest krwawa masakra, a potem gwałt, który gwałconej dziewczynie sprawia przyjemność tak wielką, że zakochuje się w oprawcy. Oj panie Pełka, oby tego żaden leśny feministkołak nie przeczytał, bo żywy pan z tej kabały nie wyjdzie... Ale mnie też ten fragment lekko zirytował. Psychologia nie powinna być tak totalnie lekceważona nawet w lekkiej fantastyce.
6/10. Powinno być lepsze, ale fajny koncept okazał się szczytem możliwości autora. Plus za świetną borową menażerię.
Wersję audio czyta Mateusz Drozda. Pół książki uważałem, że lektor lepszy od czytanego dzieła. Potem Pełka jakoś doszlusował do Drozdy. Ale opinii na temat klasy lektora to nie zmieniło. Świetna robota.
Obudził się pewnego dnia Pełka z fajnym pomysłem w głowie. Niestety popełnił znany młodocianym entuzjastom błąd i na fajnym koncepcie poprzestał. Konkretne powieściowe rozwinięcie mu się nie przyśniło. Przyciągnął mnie atrakcyjny tytuł. Tenże jest też jednym z problemów książki. Fajnie się słucha o pijackich przygodach Pana Zagłoby, z którym kojarzy się tytuł książki. Ale...
więcej Pokaż mimo toNiestety, nie dałem rady. Odpychająca, żenująca, bez polotu, pisana chyba na siłę. Sama składnia zdań, to poziom drugiej klasy szkoły podstawowej.
To nie jest Gargantua i Pantagruel. To zaledwie jakieś pisarskie mrzonki.
To są właśnie efekty, kiedy osoba absolutnie nie potrafiąca pisać, "coś pisze"...i jeszcze "to" wydaje.
Niestety, nie dałem rady. Odpychająca, żenująca, bez polotu, pisana chyba na siłę. Sama składnia zdań, to poziom drugiej klasy szkoły podstawowej.
Pokaż mimo toTo nie jest Gargantua i Pantagruel. To zaledwie jakieś pisarskie mrzonki.
To są właśnie efekty, kiedy osoba absolutnie nie potrafiąca pisać, "coś pisze"...i jeszcze "to" wydaje.
Niekóre opowiadania nawet bardzo zabawne, sam się dziwię, gdy czasami wracam do nich pamięcią...
Niekóre opowiadania nawet bardzo zabawne, sam się dziwię, gdy czasami wracam do nich pamięcią...
Pokaż mimo toTanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie
Czynić dobro, a nie wiedzieć o tym. Mieć mnóstwo przyjaciół, nie przyjaźniąc się z nikim. Dawać szczęście innym, będąc w pełni nieświadomym swych czynów. Niemożliwe? A tam. Poznajcie Ulricha von Bauma herbu Tańczący Jeleń. On udowodni wam, jak zostać bohaterem w pełni nieświadomym, bo nietrzeźwym. Ulrich, to bohater zbioru opowiadań „Flaszką i mieczem” Marcina Pełki. Autor w swoim dorobku literackim ma kilka powieści i zbiorów opowiadań utrzymanych w stylu fantasy.
Już sama kreacja Ulricha, rycerza – alkoholika, przywołuje na myśl dwie postacie literackie. Pierwsza, to Ulrich von Jungingen, znany z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, bo panów łączy chwalebne miano i wspólny stan rycerski, druga zaś postać, bardziej współczesna, to Jakub Wędrowycz, bimbrownik i egzorcysta amator, znany dzięki talentowi Andrzeja Pilipiuka i uwieczniony przez niego w wielu opowiadaniach. Rzeczony Ulrich Jakuba przypomina jako żywo, pijąc co popadnie, gdzie popadnie i z kim popadnie naturalnie. To moczymorda nie ustępujący w niczym swemu bardziej znanemu koledze po pijackim fachu, parający się dość podobną profesją. Co prawda nie poluje on na wampiry, ale dziwne stworzenia nie są mu bynajmniej obce. Von Baum jest nieugięty. Nie boi się ani mroczników, ani stukaczy, ani strzyg, bobołaków, czy innych nieboskich stworzeń zamieszkujących Wielki Bór (a jest ich tu pod dostatkiem). Jest jednak ktoś i coś, przed czym drży niczym małe kocię. Ulrich najbardziej na świecie boi się, że pewnego dnia może zabraknąć mu alkoholu, panicznie też boi się wymówek żony Helgi. Nie dziwi to zapewne żadnego męża, że chłop jak dąb, a drży przed babą. Bo każdy, kto choć raz miał do czynienia z tym stworem wie, że wściekła żona to nie przelewki!
Ulrich von Jungingen i Jakub Wędrowycz nie zamykają listy skojarzeń i odniesień, jakie pojawiają się wraz z powieścią Marcina Pełki „Flaszką i mieczem”. Tytuł coś wam przypomina? Oczywiście, że tak. Bez dwóch zdań od razu każdemu nasuwa się „Ogniem i mieczem” wspominanego już Sienkiewicza.
Marcin Pełka wyposażył swojego bohatera w broń daleko bardziej zaawansowaną niż ogień, choć i Ulricha czasem ogień pali, gdy walczy z gigantycznym kacem… Jego tajemną bronią jest wino marki wino, z którego pomocą potrafi zdziałać cuda. Zapłodnić Panią Lasu, przegnać z boru cuchnące stworzenia psujące klimat, czy przerazić stwory tak straszne, że aż strach o nich pisać i głośno wymawiać ich imiona!
W książce pełno jest odwołań do szeroko rozumianej kultury masowej, łącznie z wykorzystaniem popularnych powiedzonek znanych i lubianych oraz znanych i nielubianych. To liczne aluzje do świata polityki, rozrywki, niefortunnych wypowiedzi, do świata kultury i sztuki, etc. Opowiadania o Ulrichu von Baumie obśmiewają dotychczasowe kanony literatury, konwencję, nasze przyzwyczajenia i wyobrażenia. Wybebeszają nasze wady i narodowe grzeszki, łącznie z grzechem pychy. Marcin Pełka z ironią i dystansem podchodzi do literatury, co prawda robi to zupełnie inaczej niż Gombrowicz, ale nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw pomiędzy ich podejściem do literatury.
Irytowało mnie u Pełki niezmiernie, że wprowadził w tekst mnóstwo przekleństw, moim zdaniem nie mających uzasadnienia. Zamysłem autora było chyba wprowadzenie elementu humorystycznego do opowiadań, szkoda tylko, że chciał to osiągnąć tak dziwną metodą. Z niewiadomych przyczyn poszedł drogą polskich, „męskich” filmów typu „Kroll”, czy „Psy”, gdzie bez sensu nadużywa się niecenzuralnego słownictwa. Im więcej, tym lepiej. Albo jest to krok w stronę naszych niektórych kabaretów zabawnych inaczej, które brak dobrych skeczy i point zastępują proporcjonalną ilością wulgaryzmów. Szkoda, bo nastroiło mnie to dość negatywnie do „Flaszką i mieczem”.
Mimo to, książka ma spory potencjał. jest cyniczna tam, gdzie być powinna, choć nie zawsze komiczna tam, gdzie było to zamierzone. Nie przeczę jednak, że Ulrich potrafi rozbawić. Bo potrafi i to całkiem nieźle. Tyle tylko, że w zestawieniu z Wędrowyczem, wybiorę na kompana egzorcystę, nie rycerza.
Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie
więcej Pokaż mimo toCzynić dobro, a nie wiedzieć o tym. Mieć mnóstwo przyjaciół, nie przyjaźniąc się z nikim. Dawać szczęście innym, będąc w pełni nieświadomym swych czynów. Niemożliwe? A tam. Poznajcie Ulricha von Bauma herbu Tańczący Jeleń. On udowodni wam, jak zostać bohaterem w pełni nieświadomym, bo nietrzeźwym. Ulrich, to bohater zbioru...