Druga książka Pana Marcina i druga z taką samą opinią. SŁABO!
Jeśli znasz sebiksa, który aspiruje do czytania czegokolwiek, to śmiało możesz mu polecić. Skrzyżowanie Rambo z Robocopem w wydaniu czarnoskórego Polaka. Rozwala wszystko i wszystkich, ledwie przeżywa tortury, a potem mści się i znów rozwala wszystko i wszystkich. Poza tym cała masa głupot, że aż głowa boli.

Druga książka Pana Marcina i druga z taką samą opinią. SŁABO!
Jeśli znasz sebiksa, który aspiruje do czytania czegokolwiek, to śmiało możesz mu polecić. Skrzyżowanie Rambo z Robocopem w wydaniu czarnoskórego Polaka. Rozwala wszystko i wszystkich, ledwie przeżywa tortury, a potem mści się i znów rozwala wszystko i wszystkich. Poza tym cała masa głupot, że aż głowa boli.

Wydawnictwo Novae Res ma w ostatnim czasie nosa do wydawania krótkich objętościowo, za to bardzo dobych powieśći science fiction. Taki jest też Żołnierz z ołowiu. Akcja książki dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy to Terrańskie Wojska Przestrzenne starają się zdusić bunt na jednej z buntowniczych planet, dokładnie na Typhonie IV. Głównym bohaterem jest czarnoskóry Polak Mobutu Orengo, który kocha swój żołnierski fach ponad wszystko. Do polskiej armii trafił po tym jak Francja, Austia i Polska dokonały rozbioru Niemiec, co przepraszam, jeśli kogoś urażę, wydaje mi się złowieszczo zabawne. Nasz sierżant, który w wojennej zawierusze nie raz ocalił tyłek swego dowódcy, wiceadmirała Jabłońskiego, okazuje się bardziej niż potrzebny podczas nowej inwazji. Pech sprawia, że w jednej potyczce traci wszystkie końćzyny i jedno oko. Kosmiczni lekarze wszepiają mu neuromechaniczne protezy, czego skutkiem jest to, że Mobutu z doborowego żołnierza staje się teraz idealną maszyną do zabijania i jest gotowy na jeszcze większe poświecenie dla floty i każdy rozkaz swego dowódcy. Książka, która dostarcza zabawy, bo kto nie lubi akcji, niemal żywcem wziętej jak ze Star Wars, stawia też bardzo ważne pytania. O sens wojny i granice człowieczeństwa. Bo jak sprawdzić i zadecydować, czy człowiek, który zyskał ponadnaturalne zdolności, dzięki swoim bionicznym implantom nadal jest człowiekiem czy już tylko maszyną? A może kimś pomiędzy? Postczłowiekiem? Na takie pytania ludzkość niewątpliwie będzie musiała sobie odpowiedzieć w przyszłośći, w miarę postępu medycyny, biotechnologii i nanotechnologii. O ile oczywiście przetrwamy zagrażające nam przeludnienie, choroby i katastofę klimatyczną. Reasumując Żołnierz z ołowiu to bardzo dobra powieść fantastyczna, która zmusza do myślenia i zapada w pamięć. Serdecznie polecam!!!
Współpraca barterowa z @wydawnictwo_novaeres

Wydawnictwo Novae Res ma w ostatnim czasie nosa do wydawania krótkich objętościowo, za to bardzo dobych powieśći science fiction. Taki jest też Żołnierz z ołowiu. Akcja książki dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy to Terrańskie Wojska Przestrzenne starają się zdusić bunt na jednej z buntowniczych planet, dokładnie na Typhonie IV. Głównym bohaterem jest...