Pornografia to słowo tabu. Za słowem tabu idą uprzedzenia i niezrozumienie tematu. Natomiast pornografia, nie bójmy się przyznać, jest słowem, które budzi dość obrzydliwe skojarzenia i jest niechcianym kukułczym jajem podrzucanym przez wrednych poprawiaczy ładu moralnego. Dla nikogo nie jest o tym łatwo mówić, bo budzi wstyd, nie rozmawia się o tym, tylko dlaczego? Bo każdy coś ma tutaj na sumieniu(no, może prawie każdy) – nie wiem.

Mam tutaj też na myśli nie tylko samą pornografię, ale nieodzowną jej towarzyszkę, czyli masturbację, słowo niezbyt lubiane przez mężczyzn na nazywanie tej czynności. Swoją drogą, chciałbym poznać zdanie autorów na temat uprawiania masturbacji niezależnie od pornografii, czy mieli by coś jej do zarzucenia?

Co do samej treści książki. Pornografia czasami wiąże się z sytuacją ugrzęźnięcia w sosie własnym jak w ciasnym więzieniu bez wyjścia. O takich sytuacjach bez wyjścia traktuje ta książka. Szczególnie w kontekście małżeństwa, które zagrożone jest niszczycielską dla więzi i intymności siłą ukrywania uzależnienia od pornografii oraz innych ryzykownych zachowań, idących w ślad za nią. Wytracenie istoty relacji z osobą kochaną, niebezpieczeństwa izolacji, mechanicznego seksu z przygodnymi partnerkami, zaniedbanie ważnych dla nas spraw i wartości. Jak w innych uzależnieniach, tylko tutaj problem polega na tym, że w małżeństwie jest druga osoba, wobec której ciąży na nas odpowiedzialność.

Wydaje się, że każdemu facetowi przeszło przez myśl, czy nie nadużywa tego rodzaju zakazanej przyjemności, że zastanawiał się gdzie jest ta cienka granica między ulżeniem sobie a uzależnieniem. Uzależnieniem a stanięciem na krawędzi małżeństwa, rozwodu i gorszych problemów. No bo nie ukrywajmy, większość to robi, albo znaczna część. Życie nie jest słodkim cukierkiem, wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, bez obaw. Z nią jest tak jak z alkoholem, większość korzysta, ale tylko mała część się uzależnia. Ale pytanie czy pornografia jako taka jest szkodliwa pozostaje dalej otwarte? Mimo wszystko, nadal jest ona postrzegana w związku jako zdrada. Nie uzależniamy się od niej, ale od tego co produkuje ona w mózgu. Może by inaczej zapodać sobie te endorfiny i poczucie satysfakcji?

Poradnik ów, który tutaj zalecam jest bardzo fachowo napisany. Bez lania wody, bez dziwnych magicznych sztuczek. Konkretność i rzetelność. Daje wiele akuratnych i skrojonych na miarę wskazówek dla uzależnionego i partnerki uzależnionego, jak rozumieć korzystanie z pornografii, jak wygląda uwikłanie, daje metodologię jak zerwać z nałogiem, jak naprawić relację. Daje wiele takich "jak", ale nigdzie nie mówi że będzie łatwo, prosto i przyjemnie, dlatego warta jest polecenia. Poza tym, napisali ją specjaliści w swojej dziedzinie wraz z odniesieniami do badań oraz innych źródeł, co bardzo sobie cenie przy wszelkiego rodzaju poradnikach, które jeden drugiemu są czasami bardzo nierówne.

Pornografia to słowo tabu. Za słowem tabu idą uprzedzenia i niezrozumienie tematu. Natomiast pornografia, nie bójmy się przyznać, jest słowem, które budzi dość obrzydliwe skojarzenia i jest niechcianym kukułczym jajem podrzucanym przez wrednych poprawiaczy ładu moralnego. Dla nikogo nie jest o tym łatwo mówić, bo budzi wstyd, nie rozmawia się o tym, tylko dlaczego? Bo każdy...