Smutna historia braci Grossbart
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- Sad Tale of the Brothers Grossbart
- Wydawnictwo:
- Mag
- Data wydania:
- 2012-05-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-05-18
- Liczba stron:
- 383
- Czas czytania
- 6 godz. 23 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374802536
- Tłumacz:
- Małgorzata Strzelec
- Tagi:
- średniowiecze krucjaty marynistyka syreny medieval fantasy opętanie demony
„Myśmy nie złodzieje ani mordercy. My są uczciwi ludzie, których pokrzywdzono.”
Jest rok 1364. Wygłodniałe stwory grasują w ciemnych lasach średniowiecznej Europy i zarówno morze, jak i niebo są pełne niewypowiedzianej grozy. Jednakże żadna nikczemność, żadna czarownica czy demon nie dorównują okradającym groby braciom, Heglowi i Manfriedowi Grossbartom. Oto ich historia, smutna lecz prawdziwa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Makabryczna ekspedycja
Braterska miłość powinna opierać się na wzajemnej pomocy, wsparciu, zaangażowaniu oraz zaufaniu. Pojawia się w chwili narodzin i zazwyczaj trwa do momentu, aż śmierć tej wspaniałej więzi nie rozerwie. Uczucie to jest jak najbardziej pożądane i szanujący się bracia mają obowiązek je pielęgnować. Czy etos braterskiej miłości przestrzegany jest przez złodziei, morderców i wszelkiego rodzaju bandytów? Oczywiście, że tak! Chociaż w przypadku Grossbart’ów nie jest to takie proste. Jezusowa mądrość „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” powinna przyświecać każdemu chrześcijaninowi, niezależnie od popełnionej zbrodni. Problem w tym, że książkowe rodzeństwo nie toleruje Chrystusa.
Na wstępie zaznaczmy, że w „Smutnej historii braci Grossbart” krew wylewa się hektolitrami, więc jeżeli mdlejesz na widok ludzkiego osocza, kliknij „X” w prawym górnym rogu ekranu, gdyż książka przekracza granicę dobrego smaku. Oś fabularna nie jest skomplikowana, co nie oznacza, że nie przyciąga uwagi czytelnika. Tytułowi bracia trudnią się w rzadkiej (chwalcie Pana!) profesji – bezczeszczą groby, obrabiając ich zawartość z wartościowych przedmiotów. Ich życiową misją jest podróż do Egiptu, w celu ogołocenia największych grobowców świata. Za punkt startowy swojej przygody obrali środkową Europę, przez co ich „eurotrip” obfituje w długie i frapujące przygody. Losy braci, chociaż pełne przemocy i bestialstwa, wciągają odbiorcę w solidnie wykreowany świat średniowiecza. Akcja trzyma w napięciu od początkowych stron powieści i nie odpuszcza, aż do jej samego końca.
Od roku 1364 trudno oczekiwać szybko zmieniających się prądów umysłowych, rozwoju w zakresie wynalazków czy chociażby przyzwoitego traktowania drugiego człowieka. Otaczająca rzeczywistość jest prosta i naturalna, opierająca się w głównej mierze na filozofii chrześcijańskiej. Zatem wszystko co magiczne i czarnoksięskie traktowane jest na równi ze śmiercią. Aby zagrać na nosie średniowiecznej ciemnocie, autor wprowadził do powieści brutalne stwory, czarownice i demony, przez co książka nabiera szatańskiego wymiaru. Dzięki temu zabiegowi klimat grozy, starych grobowców, duchów i diaboliczności aż paruje ze stronnic dzieła Jesse’ego Bullington’a, a namacalność zamierzchłych czasów nabiera nowego znaczenia. Jeżeli dodamy do tego szalejącą dookoła dżumę i realistyczny opis przebiegu tej odrażającej choroby, powstanie mieszanka słaniająca się na granicy zaintrygowania i paskudztwa. Do tej pory nie jestem pewien, czy poznanie odrażających szczegółów tej patologii, było dobrym posunięciem dla mojej wyobraźni.
Jak już wcześniej zostało wspomniane, książka pławi się w opisach brutalności i obrzydliwości. Kakofonia rozpaczy i chóralne jęki swoją częstotliwością występowania przewyższają porażki polskiej reprezentacji w piłce nożnej na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia! Czytelnik co rusz zachłystuje się krwią, wnętrznościami i innymi bardziej awersyjnymi szczegółami. Opowieść przekracza granicę przyzwoitości, w stopniu dalekim od społecznej aprobaty. Próba porównania zachowań niektórych bohaterów do zwierzęcych instynktów spowodowałaby oburzenie oraz interwencję Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami. Gdy już myślałem, że przyzwyczaiłem się do brutalności książki, autor barbarzyńsko wyprowadzał mnie z błędu.
Dzieło Bullington’a przedstawia bardzo kuriozalne i prostoduszne poczucie sprawiedliwości bliźniaków Grossbart. Próba oszustwa, kradzieży i mniej znaczących zbrodni względem tytułowych, krnąbrnych kmiotków zawsze kończy się tak samo – skonaniem winnego w nieludzkich męczarniach. Ich spaczona i zachwiana świadomość praworządności może być usprawiedliwiona ramami czasowymi, w których dzieje się akcja powieści. Niemniej jednak, poprzez ukazanie nieprzestrzegania prawa, czytelnik może w pewnym stopniu poznać psychikę kryminalisty, którego profil psychologiczny nie zmienił się znacząco na przestrzeni wieków. Ponadto, bracia są przesadnie zadufani w sobie i nie mają w zwyczaju szanowania drugiego człowieka, przez co lucyferskie cechy złoczyńców prezentują się w pełnej krasie. Wspominając o sobie oraz swojej rodzicielce, robią to w sposób narcystyczny i nieprzyzwoity – Myśmy wspaniały owoc, który wyrósł z gnoju. Biorąc pod uwagę to wyrażenie, można wnioskować, że „Dzień Matki” nieprędko zostanie wpisany w terminarz bliźniaków. Książka jest również swoistą przestrogą przed niszczycielskim działaniem zemsty. Pragnąc zadośćuczynić swoim cierpieniom, człowiek jest w stanie zaprzedać duszę samemu diabłu. Zdradziecka potęga tego uczucia prowadzi ostatecznie do zaspokojenia własnych żądz, lecz pozostawia druzgocące ślady we wnętrzu człowieka.
„Smutna historia braci Grossbart” może obrażać uczucia religijne w sposób naprawdę gorszący, pomimo że religia pełni pierwszoplanową funkcję w życiu tytułowych braci. Swoje zbrodnie usprawiedliwiają służbą Maryi, która jest dla nich natchnieniem, kobietą doskonałą i wcieleniem najczystszych wartości i ideałów. Nie czczą Boga, a Jezusa traktują jako niepożądany dodatek do nieskazitelnego majestatu Najświętszej Panienki. Z drugiej strony, ich teologiczne rozważania (chociaż bezapelacyjnie krótkowzroczne) są na swój sposób ciekawe i godne wysłuchania.
Autor zgrabnie łączy fakty historyczne z fantastyką. Wycieczka z Piotrem Cypryjskim na kolejną Wyprawę Krzyżową, zwiedzanie starodawnych wiosek i historycznych miast to promocje, które oferują średniowieczne biura podróży. Szkoda tylko, że informacje o „możliwości skonania w niewyobrażalnych męczarniach po złapaniu dżumy”, „nieuwzględnianiu posiłków” oraz „braku odpowiedzialności i ubezpieczenia za szatańskie opętanie”, odnotowane są małym druczkiem na końcu broszurki. Jednak główni bohaterowie powieści są zatarci w bojach i chętnie przystali na oferowane warunki, jakiekolwiek by one nie były.
Grossbartowie są postaciami, które powinny zyskać sympatię wśród narodu polskiego. Bracia (podobnie jak nasi rodacy) nieustannie operują łaciną podwórkową, słynne polskie słowo przerywnikowe występuje tu nader często. Przysłowiowy „szewc” mógłby nauczyć się od rodzeństwa nowej, oszczerczej terminologii w sposób niezwykle wzbogacający.
Książka uśmierzyła moje największe obawy – jest przejmująca, smutna i wywołująca moralne kontrowersje. Ciekawa historia, akcja oraz humor głównych bohaterów sprawiają, że bardzo chętnie będę wracał do recenzowanej publikacji w przyszłości. Ukazanie przez autora losów czarnych charakterów jest posunięciem śmiałym i oryginalnym, a ich spaczone poczucie sprawiedliwości oraz narcystyczne wypowiedzi dodają lepszego smaku powieści. Myśmy nie złodzieje ani mordercy. My są uczciwi ludzie, których pokrzywdzono. Po przeczytaniu powieści, nie mogę zgodzić się z ich życiową maksymą. Bracia są bowiem jak złowieszczy głos pośród najczarniejszej nocy. I właśnie to jest w książce najpiękniejsze!
Damian Hejmanowski
Cytaty za: „Smutna historia braci Grossbart”,Jesse Bullington, Wydawnictwo MAG, 2012 r.
Oceny
Książka na półkach
- 253
- 188
- 91
- 8
- 7
- 6
- 3
- 3
- 3
- 2
Opinia
"Stwierdzić, że bracia Grossbart byli okrutnymi i samolubnymi zbójami, to obrazić nawet najwstrętniejszego rozbójnika, a nazwać ich krwiożerczymi świniami, to zniesławić nawet najpaskudniejszego wieprza." - rzadko kiedy opis głównych bohaterów jest równie trafny i choć brzmi dość zabawnie, zaręczam Wam, że to tylko pozory. Bracia Grossbart to rzeczywiście najbardziej odrażające i plugawe typy, z jakimi kiedykolwiek zetknęliście się na kartach powieści. To antybohaterowie w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa, choć wymykają się wszelkim znanym bandyckim stereotypom; daleko im zarówno do sprawiedliwego banity w charakterze Robin Hooda czy Janosika, jak i typowego sadystycznego psychopaty pokroju Freddy'ego Krugera lub Michaela Myersa. Urodzeni w niemieckiej mieścinie Bad Endorf bliźniacy Manfried i Hegel stanowią skondensowaną mieszankę najbardziej nikczemnych ludzkich cech - starannie selekcjonowanych przez pokolenia - zamkniętych w równie odrażającej postaci. Kontynuując długą rodzinną tradycję utrzymywali się z okradania grobów bezlitośnie mordując każdego, kto stanął im na drodze. Tropem rodzinnej legendy podróżują do Giptu - krainy niewiernych na Wschodzie, gdzie wielkie grobowce kryją nieprzebrane skarby, które tylko czekają na potomków Grossbartów. Szlak ich wędrówki znaczą liczne trupy począwszy od nieszczęsnej rodziny wieśniaka Heinricha, który oskarżył ich niegdyś o kradzież rzepy, na której mszczą się w tyleż okrutny, co spektakularny sposób. Bracia napotykają na swej drodze wyjątkowo paskudną wiedźmę, która poprzysięga im zemstę, rozprawiają się z gangiem Przydrożnych Papieży, śmiertelnie niebezpieczną syreną i demonem zarazy, który nawiasem mówiąc napędził im niezłego stracha. Klątwa czarownicy podąża jednak ich śladem, i to mimo wiary w nieustającą opiekę Maryi, której czują się wysłannikami i wykonawcami Jej woli.
"Smutna historia braci Grossbart" wymyka się wszelkim konwencjom. Choć wedle słów autora jest stylizowana na średniowieczny przekaz - co rzeczywiście da się zauważyć w starannie kreowanym obrazie świata zaludnianego przez fantastyczne stwory, groźne czarownice i demony, sposobie ich przedstawiania oraz powszechnym rozumieniu skomplikowanych kwestii filozoficzno - teologicznych - pewne jej aspekty przywodzą na myśl powieść łotrzykowską w stylu przygód Sowizdrzała, choć w karykaturalnej, turpistycznej formie. Klimat powieści kojarzy się z mrocznym, posępnym nastrojem charakterystycznym dla baśni braci Grimm, ale i to nie wszystko. Mam wrażenie, że autor stworzył swój własny, oryginalny styl wzbogacając tę wybuchową mieszankę garścią czarnego humoru balansującego nieraz na granicy dobrego smaku oraz elementami typowo współczesnymi, które najczęściej przejawiają się w filozofowaniu bohaterów:
"Dlaczego się rodzimy, skoro umrzemy? Dlaczego istnieje piekło, skoro Maryja nas miłuje? Jeżeli my są niewolnikami boskiego planu, to po ch... wolna wola? Jaka to próba, jeśli wynik jest z góry wiadomy, a potem fałszywe zdziwienie, gdy jakiś złamas się wy...?"
Trzeba przyznać, że ta dość karkołomna mieszanka średniowiecznego i współczesnego światopoglądu i wynikający z niej kontrast, wulgaryzmy i wyrafinowane bluźnierstwa wplecione w poważne i pozornie logiczne filozoficzne dysputy (moim ulubionym jest przekonanie braci, że Maryja została zgwałcona przez Boga i zadbała o to, by "syn Pana był pochlipującym, pierdołowatym, najpodlejszym tchórzem tysiąclecia") tworzą wybitnie obrazoburczy, kontrowersyjny, ale zarazem niezwykle barwny i błyskotliwy melanż, któremu nie sposób się oprzeć. Z pewnością w równej mierze będzie on fascynował, jak i odrzucał czytelnika, nie można pozostać nań obojętnym. Ja sama nie mogę dokładnie określić moich odczuć, doceniam jednak oryginalność i błyskotliwość autora; ważne jest także i to, że nie widzę tu chęci szokowania za wszelką cenę, czego nie cierpię - autor czyni to jakby mimochodem, przy okazji, przywodząc skojarzenia z królewskim błaznem.
Zdaję sobie sprawę, że powieść Bullingtona nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu; antypatyczni bohaterowie nie wykazujący w najmniejszym nawet stopniu typowych ludzkich odruchów to nie jedyna niespodzianka, jaką przygotował dla nas autor. Prawdę mówiąc cały świat przedstawiony unurzany jest w ohydzie - nie ma tu żadnych pozytywnych postaci, z którymi można by się identyfikować (co pozwala zachować bezpieczny dystans wrażliwszym czytelnikom), wszystko jest skażone brzydotą tak zewnętrzną, jak i duchową. Turpizm w najczystszym wydaniu! Próżno tu szukać doznań estetycznych i wytchnienia - ostrzeżenie umieszczone na okładce książki jest jak najbardziej uzasadnione - ale poszukiwacze mocnych wrażeń i oryginalnej, trudnej do zdefiniowania i jednoznacznego zaklasyfikowania literatury powinni być usatysfakcjonowani.
Oczywiście nietrudno dostrzec, że jest to literacki debiut i że autor intensywnie poszukuje własnej artystycznej drogi żonglując konwencjami i eksperymentując środkami wyrazu, jednak jestem zdania, że potencjał, jaki ujawnił się w tej powieści, dobrze rokuje na przyszłość. Mam szczerą i głęboką nadzieję, że go nie zaprzepaści.
"Stwierdzić, że bracia Grossbart byli okrutnymi i samolubnymi zbójami, to obrazić nawet najwstrętniejszego rozbójnika, a nazwać ich krwiożerczymi świniami, to zniesławić nawet najpaskudniejszego wieprza." - rzadko kiedy opis głównych bohaterów jest równie trafny i choć brzmi dość zabawnie, zaręczam Wam, że to tylko pozory. Bracia Grossbart to rzeczywiście najbardziej...
więcej Pokaż mimo to