rozwiń zwiń

Alibi na szczęście

Okładka książki Alibi na szczęście Anna Ficner-Ogonowska
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Alibi na szczęście
Anna Ficner-Ogonowska Wydawnictwo: Znak Cykl: Alibi na szczęście (tom 1) literatura piękna
672 str. 11 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Alibi na szczęście (tom 1)
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2012-05-28
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-28
Liczba stron:
672
Czas czytania
11 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324022472
Tagi:
literatura polska

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Debiut przez wielkie „D”



1580 36 104

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
3974 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1230
119

Na półkach: , ,

Zachciało mi się odmóżdżyć. Mama akurat skończyła tę powieść, a wsiąkła w nią tak, że cały świat mógłby nie istnieć, co rzadko jej się zdarza. Pełna zachwytów powiedziała mi, że nie jest to zwykły harlekin - oraz że książka napisana została pięknym językiem polskim.

OTÓŻ NIE. (Mamo, czemuż?)
Jest to straszny harlekin, a język polski jest w nim tak kaleczony, że aż serce krwawi.

Gdzie są efekty pracy redaktorskiej i korektorskiej? Nazwiska odpowiedzialnych za nią widnieją w stopce (aż CZTERY!) - czy wydawnictwo Znak, dawno-dawno-temu posiadające tradycje, do cna już zdurniało? Wydawać tak skandalicznie niechlujny tekst? Praktycznie brak akapitu, w którym nie pogubiłyby się podmioty, skoro autorka lubuje się w domyślnych - rzadko wiadomo, kogo dotyczy narracja. Zbędnych zaimków tu na potęgę, gdyby je wyciąć, z ponad 600 stron zostałoby pewnie ze 100 mniej. Zdarzają się nazwy własne pisane małą literą. CO GORSZA, tekst utrwala błędne rozumienie frazy (między innymi) "nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki", a ponadto zupełnie bezsensownie występuje w nim porównanie do Rubikonu. Autorka chciała popisać się erudycją, ale bardzo nie wyszło. Opisy za to sadzi rozwlekłe, pochylając się nad każdym nieistotnym szczegółem... Dialogi - a zwłaszcza monologi - są niebywale sztuczne. Nikt tak nie mówi. Szczególnie mężczyźni między sobą.

Przechodząc do pomysłu, za który odpowiedzialna jest wyłącznie autorka...

Dwudziestosześcioletnia Hanka jest polonistką w warszawskim liceum. Mimo to samotnie zamieszkuje ogromny dom z ogrodem (zimą w pełnej iluminacji), w którym prężnie działa pani sprzątaczka i pan ogrodnik. Jeździ lexusem-terenówką. (Jest już również wdową).
Aha. Może posiada ogromny spadek, nie wnikam, tekst milczy o tem.

Jej przyjaciółka, dwudziestosiedmioletnia Dominika, zwana naprzemiennie siostrą, to pani stomatolog. A przy tym tak irytująca osoba, że oczy ze zdumienia przecieram, przeczytawszy w innych opiniach, że cudnie byłoby mieć taką przyjaciółkę.
Faktycznie... Roztrzepana, bez umiejętności skupienia na drugiej osobie, jeśli akurat pochłania ją entuzjazm w stronę męskich gaci, wyrażająca powierzchowne zainteresowanie, bo najważniejsza jest ona sama - a mimo to wmawia się czytelnikowi, że ze świecą takiej szukać. Postać charakterologicznie nieprawdopodobna, choć doceniam, że autorka chciała ją uwiarygodnić opisem tła rodzinnego.

Amant. Aby czytelnika zdenerwować, jego imię pojawia się stosunkowo późno (dzięki czemu wcześniej bohater dostarcza licznych atrakcji, pozostając podmiotem domyślnym w gąszczu innych podmiotów) - ma to uzasadnienie fabularne, niestety poprowadzone zostało nieudolnie. Architekt z własną firmą, przystojniak, a jakże. Kreacja przerażająca. Z ukrycia popełnia zdjęcie dziewczyny na plaży - co za zaskoczenie, jest to główna bohaterka... - gdyż zauroczył się jej widokiem tak wielce, że na inny krok odwagi nie stało. Szczęśliwym zbiegiem tryliarda okoliczności okazuje się, że plażowa dziewoja to nauczycielka jego młodszego, niepokornego brata (oraz "siostra" sympatii najlepszego przyjaciela - prawie jak w telenowelach). Wtedy amant może już wydrukować zdjęcie, aby - niczym stalker - wpatrywać się w nie, cierpiąc z miłości. Okazyjnie w dalszym ciągu z ukrycia śledzi obiekt swych głębokich westchnień. Każdy ruch. Obserwuje dom Hanki, siedząc w samochodzie... Wyobraża sobie ją trzymającą w objęciach ich dziecię. Zacytuję porównanie rzadkiej urody (s. 88): "Patrzył na nią zachłannie, jak piłkarz na piłkę znajdującą się, niestety, po stronie przeciwnika".
BRRR! Co za romantyzm. :(

Jest jeszcze Przemek. Przyjaciel amanta i amant Dominiki. Postać równie sympatyczna jak Dominika. Niby lekkoduch, ale - rzekomo - do rany przyłóż.

Przez fabułę co rusz przebija się przesłanie, że celem życia NORMALNEJ (sic!) kobiety jest miłość, a wszystko inne to do niej ewentualny dodatek. Co tam pasja, co tam przyjaciele, co tam spełnienie zawodowe - rzucaj wszystko, miłość - mężczyzna - czeka. Bardzo szkodliwe przedstawianie rzeczywistości.
(Ale zaraz, czego ja wymagam od harlekina?)
Nie brak silenia się na poprawność polityczną i modną tolerancję. Bogobojność przeplata się z dzikim seksem.

Nie zdzierżyłam, mój wewnętrzny masochizm przegrał walkę po 130 stronach, umysł leczy traumę.

Nie idźcie tą drogą.

Zachciało mi się odmóżdżyć. Mama akurat skończyła tę powieść, a wsiąkła w nią tak, że cały świat mógłby nie istnieć, co rzadko jej się zdarza. Pełna zachwytów powiedziała mi, że nie jest to zwykły harlekin - oraz że książka napisana została pięknym językiem polskim.

OTÓŻ NIE. (Mamo, czemuż?)
Jest to straszny harlekin, a język polski jest w nim tak kaleczony, że aż serce...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    6 072
  • Chcę przeczytać
    2 246
  • Posiadam
    1 502
  • Ulubione
    500
  • Teraz czytam
    130
  • 2014
    99
  • 2013
    96
  • Chcę w prezencie
    64
  • Literatura polska
    34
  • 2012
    30

Cytaty

Więcej
Anna Ficner-Ogonowska Alibi na szczęście Zobacz więcej
Anna Ficner-Ogonowska Alibi na szczęście Zobacz więcej
Anna Ficner-Ogonowska Alibi na szczęście Zobacz więcej
Więcej

Video

Video

Podobne książki

Przeczytaj także