cytaty z książek autora "Eugeniusz Dębski"
Droga kończyła się - niczym dziewictwo - dość niespodziewanie i całkowicie nieodwołalnie.
Wygoliliście całą butelkę w trzy pacierze? (...)
– Ano. Wiesz, jak to jest... Flacha była sama, a stanęli przeciwko niej dwaj faceci, nie dała rady...
Właśnie! – Babcia przełożyła dłoń z policzka na pierś. – Coś mnie tak zaczęło...
– Już nalewam, babciu! – zapewnił Tomasz.
- Wyobrażasz sobie komputer dla mnie? Iw ogóle wyobraź sobie mnie siedzącego na dupie! Pomijam, że nie mam jak na niej usiąść, no ale wyobraź sobie mnie siedzącego i grającego w... co tam?... tetrisa!
- Przestań! - Coleen machnął ręką - W tetrisa to nawet ja już nie gram!...
"No, czasem w SexTetrisa!" - dodał w myślach.
Ech, życie, żebyś ty dupę miało, to bym ci w nią świerka wsadził. Ze szpicem i bąbkami!
przy mojej posturze nie mogę sobie pozwolić na brak racji. Muszę ją mieć zawsze. Jak nie mam, to nie otwieram po prostu ust.
Obudziła mnie cisza. Istnieje taki jej rodzaj - znacząca.Obiecująca. Człowiek się budzi i okazuje się, że coś na niego czeka: prezenty od Mikołaja, żoneczka ze śniadaniem albo ponury, sycylijski, tępy drab z luparą wycelowaną między oczy.
- Jestem, kurwa, spokojny! - wycedziłem "spokojnie".
- Co pan sobie wy... obraża?
- Wyobrażam sobie, że jak wchodzisz na moje podwórko, to wycierasz nogi i przedstawiasz się. Chyba że jesteś pułkownikiem?... Wtedy nie musisz, ale do pułkowników strzelam. Taką mam manię agresywno-dysfunkcyjną.
Spieszka nużna tolko pri łowle bloch! (ros.) – Pośpiech jest konieczny tylko przy łapaniu pcheł!
I jebie czużoj żeny! (ros.) – I pierdoleniu cudzej żony!
Ale wiesz, że oglądając serial, czytasz cudzą książkę, a czytając książkę oglądasz własny film. Serial nie może Ci się spodobać, serial to czyjaś wizja książki, do kogoś trafi, do innych - nie.
Wrocław nie aspiruje do miana miasta magicznego, to zwyczajnie cudowny konglomerat. Raz - metropolii (...); dwa - miasta zabytkowego (...); trzy - miasta młodego (...).
- Jakże by nie?! Toć droga, a kto w drodze nie umoczy pyska, ten u celu niewiele zyska, jak powiadał mój wuj, Lentaszy.
Akurat! Możesz! Im się wydaje, że magia... że magia to taki zestaw zaklęć na wszystkie okazje, że to takie cymbałki, a mag nie ma nic innego do roboty, tylko siedzieć przed nimi i uderzać w odpowiednie blaszki: bęc- magiczny obiad, bimc- wino, bamc- dziewoja przychylna, bumc- mieczyk samosieczyk!
Mam dwie wady: lenistwo i poczucie humoru> Pierwsza przeszkadza mi żyć, druga - nie daje zdechnąć.
Nikt nigdy nie zdołał mi wytłumaczyć, dlaczego ludzi tak denerwuje żądanie wykonania w odpowiedni sposób odpowiednio przecież opłaconej pracy.
Skoro się tu zjawił, to znaczy, że nie mają niczego na "ś": świadków, śladów, świadectw, czyli śśśledztwo zabuksowało, zanim się rozpędziło.
- A na co czeka pies pod stołem? - Roma przekrzywiła filuternie i sama rozwiązała zagadkę: - Czeka na spadek!
(...) wykształciuchy próbują trzymać się razem i to trzymanie podbudowuje ich moc.
- Jak żona wytrzymuje z panem?
- Dostaje co pół roku medal.
Pamiętasz, jak powiedziałaś o naszym Grzesiu? Nie? Że jest tak leniwy, że budzi się o pół godziny wcześniej, żeby dłużej nic nie robić.
W ogóle lingwistyczne zabawy podkomisarza Malickiego jej nie bawiły, choć musiała przyznać, że gdy o stosunkach w rodzinie rozrabiaki Zalejdy powiedział „pokurwieństwo” zamiast „pokrewieństwo”, uznała to za celny komentarz.
Jeśli ktoś ma coś do ukrycia, zawsze musi się liczyć z ingerencją wprawnego oka (...) Prawdziwe drugie dno było zainstalowane po to właśnie, by dać się odnaleźć. Prawdziwe "drugie dno" było pod trzecim dnem.
Dorzeczny, ale nieprzydatny ten proboszcz jest. Nie zgadza się, współczuje, chce inaczej, ale hierarchy mają inne widzenie. Wywalą go do jakiejś pipidówy, gdzie tym bardziej nic nie zdziała, a parafianie go w smole wytarzają. To Polska przecież!
Jak się zwykły człowiek wyszczy w lesie, to mu wlepią mandat. A jak te gnoje budują nad jeziorem burdel na dwa tysiące metrów - to wszystko wporzo! Praktycznie zagarnęli całą wodę dla siebie, nikt pewnie nie dostanie tu zezwolenia na budowę czegokolwiek! Ani w lesie, ani tym bardziej na brzegu, czyli całe jeziorko sakralne się zrobiło, poświęcone, że tak powiem, relaksowi strudzonych pasterzy-pasibrzuchów i przestępczej wierchuszki.
Da pust' atsochniet tamu ruka, kto stoja na razliwie obidieł siebia. (Niech uschnie ręka temu, kto rozlewając skrzywdził siebie.)
s.134.
Za osobisty sukces i powód do twojej wdzięczności poczytuję sobie fakt, że nie wpierdolili cię do Gnójmiasta, albo Srakowa, albo Piździenic. Jedziesz do Breslau. Wiesz, Krajewski, Dutkiewicz, Miodek, Gucwińscy... Studiowałeś tam, może masz jakieś dziuple....No, podziękuj i kończymy ten wieczór trzech ciuli...
Kurczę, mogło być rzeczywiście do dupy. Krakowa nie lubię, Gdańska nie znoszę, Katowice - ja pierdolę!