Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Philippe Soupault
Źródło: http://www.findagrave.com/cgi-bin/fg.cgi?page=gr&GRid=6802
3
7,2/10
Urodzony: 02.08.1897 (data przybliżona)Zmarły: 12.03.1990 (data przybliżona)
(1897–1990) – francuski poeta, prozaik, eseista i dziennikarz, jeden z wielkiej trójki twórców surrealizmu, wraz z Bretonem i Aragonem, z którymi w latach 1919–1923 wydawał pismo surrealistyczne „Littérature”. Współautor (wraz z Bretonem) wydanych w 1920 roku Pól magnetycznych, będących pierwszym przykładem „pisma automatycznego”. W 1926 roku, razem z Antoninem Artaud, wykluczony z grupy za „samotne dążenie do głupiej literackiej przygody”. Dużo podróżował, założył stację radiową w Tunisie, pracował dla UNESCO i pisał reportaże z podróży. Wydał wiele tomów poetyckich, powieści i esejów.
7,2/10średnia ocena książek autora
48 przeczytało książki autora
112 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ostatnie noce paryskie Philippe Soupault
7,5
Philippe Soulpault był jednym z tych trzech niepokornych młodzieńców, którzy wymyślili sobie surrealizm. Nie wiem czy on, Andre Breton, i Louis Aragon, mając te ledwie dwadzieścia lat, wiedzieli, co właśnie zrobili. Wiem jednak, i wiecie wszyscy, co surrealizm zrobił dla współczesnej kultury: uczą się o nich studenci literatury, malarstwa, a nawet psychologowie i lekarze (tak, ja też wkuwałam na pamięć surrealistów).
Soulpaulta poza Francją pamięć literacka potraktowała średnio: "Ostatnie noce paryskie", kultowa surrealistyczna powieść doczekała się tak fatalnego tłumaczenia na angielski, że nikt więcej nie tknął się tego aż do lat 80., kiedy przetłumaczyła ją na niemiecki żona pisarza. Tłumaczenie polskie było trzecim. Soulpault, mimo bogatego dorobku, nie jest specjalnie kojarzony w porównaniu do sławnych kolegów. A szkoda.
"Ostatnie noce paryskie" to powieść neurotyczna, magnetyczna i zagadkowa. Oniryczna oczywiście też: obserwujemy tu nocne wędrówki bohaterów przez Paryż. Niby powieść stylizuje się na kryminalną ale fan kryminałów trzepnie nią o ścianę: nic się tu logicznie nie łączy, ślady się urywają, a bohaterowie chyba wiedzą więcej niż my. A może nie wiedzą, może tylko lunatycznie idą przez Paryż, śledząc Georgette, zupełnie zwykłą kurtyzanę, symbol Paryża, którego hobby są dziwne, niewyjaśnione wędrówki nad Sekwaną. Nie wygląda na to, żeby Georgette spacerowała sobie ot tak dla relaksu: ona wie gdzie idzie, wie po co idzie; ale okazuje się, że cel jej wędrówki po mieście to brak celu.
Powieść jest króciutka. I dobrze, zbyt wiele tu metafizycznych symboli, podwójnych i potrójnych znaczeń, które, gdyby zajęły więcej niż 140 stron, pewnie zmęczyłyby czytelnika. Tej książki nie trzeba rozumieć, trzeba za nią iść. "Czy wiecie/Paryż jest blondynką jedyną w świecie" - tak o mieście może pisać tylko młody mężczyzna.
Literatura na świecie nr 7/1982 (132) Henri Troyat
7,7
Czar domowej biblioteki
Wyjątkowo, nie będzie to opinia na temat konkretnej książki, lecz pochwała unikatowej inicjatywy jaką jest miesięcznik "Literatura na świecie". Od prawie pół wieku wydawnictwo zachwyca, uczy i podpowiada, odsłaniając polskiemu czytelnikowi kurtynę bariery językowej, za którą rozciągają się bezkresne pola literatury.
Zadziwiający przypadek, który przydarzyć się może tylko w realnym życiu: Przypadkowo na stronie "lubimy czytać" odkryłem fail z numerem (7)132 "Literatury na świecie" z 1982 r. tego samego wieczoru, kiedy porządkując półki domowej biblioteki, wpadł mi do ręki numer w jasnoceglastej okładce z wizerunkiem galilejskiego koguta. Każde z nas zna ten ból, gdy upychając kolejne tomy na regałach, w szafkach i szufladach, w pewnym momencie stajemy przed nierozwiązywalnym dylematem - które z nich pozostawić na widoku, a które spakować w kartony z nadzieją, że pudła nie staną się cmentarzem umarłych książek, a jeśli - to że przyszłe pokolenia Danielów Sampere odnajdą wśród chwilowo porzuconych książek swój skarb. Próba pakowania i otwarcia przestrzeni dla nowych nabytków kończy się najczęściej tym samym - jakaś książka przyciąga naszą uwagę, otwieramy ją, przeczytujemy raz jeszcze. A wraz z bohaterami, scenami i dialogami wypływają z pamięci okoliczności, w których książka przyszła w nasz dom.
1982 rok (tak, tak - to 36 lat, niechętnie godzimy się na nieubłaganą grawitację czasu) to był zupełnie inny świat: zamknięty politycznymi granicami, pustoszony ideologiami, bez internetu i - dla piszącego te słowa - wystarczającej znajomości języków, które znosiłby te granice i pozwalały na swobodne pływanie w oceanie światowej literatury. "Literatura na świecie" otwierała okno na ten świat, a dzisiaj, gdy każdą książkę wydaną na drugim końcu Ziemi możemy w ciągu kilkunastu minut mieć na ekranie, jest jak drogowskaz, który czytającym daje szansę nie utknąć na płyciznach drukowanego słowa.
Numer, który trzymam w ręku, jest poświęcony literaturze francuskiej: Malraux, Sartre, Eluard, Rimbaud, Marissel... Proza, poezja, szkice. I tłumaczenia. Bo "Literatura na świecie", co oczywista, może istnieć tylko dzięki tłumaczom, ale też jest pomnikiem twórczości tłumaczy, tak często niedocenianej. W 132.tomie "Literatury na świecie" na przykładzie najsłynniejszego wiersza Artura Rimbaud "Statek pijany" (najsłynniejszego, nie znaczy - najlepszego; już wówczas sława i uznanie nie zawsze szły w parze z wartością artystyczną dzieła) ukazano, czym jest, czym może być tłumaczenie poezji. Trzy warianty tłumaczenia "Statku pijanego" - pióra wybitnych polskich poetów: Miriama, Adama Ważyka i Józefa Waczków - pokazują trudny do wyobrażenia wysiłek przełożenia poezji z jednego języka na inny.
Źle zszyte kartki 400-stronicowego miesięcznika rozsypują się, papier zżółkł od słońca, czasu i dotyku rąk. Żal mi odkładać sterty czasopisma do pudeł i zsyłać na strych, gdzie będą sierociały z dala od oczu możliwych czytelników. Podejmę jeszcze jedną próbę zbudowania kolejnego stosu w rogu biblioteki. Nasze domowe biblioteki są skarbnicą wzruszeń i grzechem byłoby skazywać część ich na los książek bezpowrotnie umarłych.