Zajmuje się teorią i praktyką przekładu literackiego oraz polsko-angielską komparatystyką literacką. Autorka kilkudziesięciu publikacji, m.in. monografii „Obecność T.S. Eliota w literaturze polskiej (2002, nagroda indywidualna Ministra Edukacji Narodowej) i „Gorliwość tłumacza. Przekład poetycki w twórczości Czesława Miłosza (2013)”. Stypendystka Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, dwukrotnie otrzymała nagrody miesięcznika „Literatura na Świecie" (2008, 2011). Jest tłumaczką literatury języka angielskiego (m.in. T.S. Eliota, Seamusa Heaneya, Teda Hughesa, Virginii Woolf, Josepha Conrada) oraz edytorem przekładów poetyckich (m.in. Seamusa Heaneya, Czesława Miłosza i Dereka Walcotta). Wraz z Piotrem Bukowskim opracowała antologie Współczesne teorie przekładu (2009) oraz Polska myśl przekładoznawcza (2013). Redaktor naczelna poświęconego zagadnieniom przekładu pisma „Przekładaniec”.
Doskonała książka -podsumowanie kilkunastoletniej pracy kapituły Nagrody Literackiej Gdynia. Moim zdaniem najważniejszej nagrody literackiej w naszym kraju (Nike to nagroda pewnego tylko środowiska). Kto nie śledzi na bieżąco, co w polskiej literaturze piszczy, ten ma "streszczenie" tego, co ważnego ukazało się w ciągu 15 ostatnich lat. Mnie niektóre wybory kapituły trochę zdziwiły, ale to jest wybór nie jednej, ale kilku osób. Czytałem książki laureatów poszczególnych kategorii miałem mieszane uczucia, co do ich wyboru. Czy warto sugerować się tym, że ktoś taką nagrodę otrzymał , kiedy chcemy coś przeczytać? I tak, i nie. Tak, bo to jest zawsze propozycja ekspertów, nie, bo eksperci też się mylą. Co pozostaje, chyba tylko nos czytelnika, "wąchanie" tytułów przed przeczytaniem. Mimo wszystko chwała tym, którzy tę nagrodę powołali do istnienia. Bez tego kierunkowskazu literackiego, trudno w masie wydawanych książek połapać się, co jest godne przeczytania i omawiania. Zatem, kto jest głodny literatury, ten powinien skosztować coś, co na ząb czytelnika proponuje kapituła.
Nardzo nierówna cegła. Część artykułów to rozdmuchane pisanie dla pisania, które zainteresuje chyba jedynie najbardziej zatwardziałych teoretyków przekładu. Inne z kolei to bardzo pouczające i praktyczne teksty, z których rzeczywiście można coś wynieść. Pół na pół.
Plus książka jest kiepsko zedytowana, zwłaszcza jej pierwsza część - niedomknięte nawiasy, błędy w nazwiskach(!) i inne korektorskie kwiatki. Trochę wstyd, biorąc pod uwagę, że to wydawnictwo naukowe.