Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bernard Mandeville
2
7,8/10
Pisze książki: publicystyka literacka, eseje, filozofia, etyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
14 przeczytało książki autora
34 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Skromna obrona domów publicznych albo rozprawa o porubstwie
Bernard Mandeville
7,2 z 6 ocen
13 czytelników 1 opinia
1724
Najnowsze opinie o książkach autora
Bajka o pszczołach Bernard Mandeville
8,3
Majstersztyk przewrotności, inteligencji i przenikliwości. Bernard Mandeville raczej nie należy do myślicieli znanych powszechnie, a wielka szkoda. Jego "Bajka o pszczołach" zasługuje bowiem na to, aby być czytaną na równi z co najmniej innymi dziełami wiodących filozofów epoki Oświecenia.
Pozornie nietrudna do sformułowania teza: przywary ludzkie, egoizm i wzajemna rywalizacja człowieka z człowiekiem są motorem postępu w rozwoju społeczeństw, i bez tego wszystkiego wzrost gospodarczy, a w szczególności handel, nie mogłyby się tak wznosić jak to się z nimi dzieje, gdy się na nią spojrzy nie okiem XXI wiecznego reprezentanta świata ponowoczesnego, ale spróbuje osadzić w mentalności, realiach i obyczajach ówczesnej (przełom XVII i XVIII wieku) sytuacji, wydaje się mocno ekscentryczna, jeśli nie wprost obrazoburcza. I tak też książka Mandeville'a została wtedy przyjęta. Szok jaki sprawiła swą śmiałą i bezpardonową argumentacją, równał się może tylko próbom "zatuszowania" faktu jej istnienia oraz sprowadzenia autora do szeregu wariatów, którzy za nic mają moralność, religię i święty konwenans. I właśnie to wszystko sprawia, że zarówno wtedy, jak i teraz, wszystkie rogate dusze, którym bliska jest idea niepodlegania utartym schematom myślowym, które kierują się w życiu zasadami krytycznego myślenia i patrzą na nie przez pryzmat "szkiełka i oka", powinny zapoznać się czym prędzej z "Bajką o pszczołach".
A teraz kilka złotych myśli z tegoż dzieła, tak, aby zadośćuczynić ewentualnemu zarzutowi gołosłowności powyższych twierdzeń:
"Oszczędność jest - podobnie jak uczciwość - cnotą mizerną i głodującą, odpowiednią jedynie dla niewielkich społeczności poczciwych, cichych ludzi, którzy godzą się na biedowanie, byleby mieć spokój";
"De gustibus non est disputandum jest równie prawdziwe w przenośni, co w dosłownym sensie, a im bardziej ludzie różnią się od siebie kondycją społeczną, majątkiem i sposobem życia, tym mniej są zdolni wzajemnie wydawać sądy o swoich kłopotach i przyjemnościach";
"W moralności jest tak jak w naturze: nie ma w istotach ludzkich nic tak doskonale dobrego, żeby nie mogło komuś w społeczeństwie zaszkodzić, ani też nic tak całkowicie złego, żeby nie mogło okazać się pożyteczne dla jakowejś cząstki stworzenia. Rzeczy bywają więc dobre i złe tylko w odniesieniu do czegoś innego i w zależności od tego, w jakim świetle i w jakim położeniu je umieścimy".
Wszelkiej maści świętoszki (których pełno w każdej epoce),oburzeni na szczerość autora (przypominało to trochę casus Machiavellego) i zarzucający mu skrajną degenerację, byli niezdolni do zrozumienia o co tak właściwie mu chodzi. Rzucali gromy, wzywali wszystkie świętości na pomoc w zwalczaniu bezbożnika, i w starym stylu braterskiej miłości do bliźniego swego - odsądzali go od czci i wiary.
Mandeville niejako przewidział możliwy rozwój wydarzeń, gdyż stwierdził następująco w swej "Bajce": "Ponieważ jednak nic tak dobitnie nie dowodziłoby niesłuszności moich wywodów, jak przyjęcie ich za prawdę przez ogół ludzi, przeto nie oczekuję aprobaty ze strony szerokich rzesz. Nie piszę dla wielu, a życzliwych sobie szukam jedynie wśród owych nielicznych, którzy umieją myśleć abstrakcyjnie i których umysły wznoszą się ponad pospolitość. Choć pokazałem drogę do świeckiej wielkości, przecieżem zawsze bez wahania wolał ścieżkę wiodącą do cnoty", i dalej: "Natomiast człowiek rozumny i mądry, który nie da się oszukać ani zagadać, człowiek o zdolnym i żywym umyśle, umiejący mówić rzeczy cięte i dowcipne chociaż chłoszcze tylko to, co na to zasługuje, człowiek honoru wreszcie, który ani sam nikogo nie znieważa, ani też nie pozwoli się znieważyć - może być szanowany, ale rzadko bywa tak lubiany, jak jego słabszy i mniej utalentowany kolega".
Z serii Biblioteki Klasyków Filozofii jest to bez wątpienia jedna z najlepszych pozycji.
Skromna obrona domów publicznych albo rozprawa o porubstwie Bernard Mandeville
7,2
Oświeceniowi reformatorzy dostrzegali potrzebę ingerencji w przeróżne dziedziny życia. Bernard Mandeville, Holender z urodzenia, Anglik z wyboru, zapragnął obsiać na nowo poletko porubstwa, od zarania ludzkości uprawiane z zapałem godnym spraw wiecznych. Impulsem, który skłonił go do tej interwencji, była działalność purytańskich stowarzyszeń, dążących do całkowitej likwidacji prostytucji w Wielkiej Brytanii.
Punktem wyjścia jest dla Mandeville'a dychotomiczne rozdarcie człowieka między naturą a kulturą; jako że instynktów nie sposób wytępić, dowodzi filozof, zwalczanie ich przyniesie odwrotny od zamierzonego skutek, nie tylko bardzo pobudzając (męską, ale do tego wrócimy) chuć i skłaniając do jej gwałtownego, pokątnego zaspokajania, ale i przenosząc to rozdarcie do sfery społecznej, zmuszając tęże do funcjonowania w stanie schizofrenii i hipokryzji.
Jakie lekarstwo na ten ambaras proponuje nasz Bernard? Otóż życzyłby on sobie, by państwo dopuściło, ucywilizowało i zinstytucjonalizowało domy publiczne. Takie rozwiązanie miałoby znacząco uzdrowić życie rodzinne w Królestwie - kawalerowie mogący łatwo i bezpiecznie rozładować swe napięcie nie szukaliby spełnienia w cudzych stadłach - a zatrudnionym tam damom zapewnić bezpieczeństwo oraz opiekę zdrowotną. Nie do pogardzenia byłyby również wpływy do budżetu z opodatkowania tak potrzebnej działalności.
Dalej autor ze swadą i nie bez humoru zasypuje czytelnika przykładami oraz argumentami, z których niektóre dowodzą jego rozumności, inne zaś oderwania od rzeczywistości. Mandeville sprawnie porusza się w tematyce prawnej czy ekonomicznej, charakteryzuje się za to rzadko spotykaną bezdusznością. Interes - a tym bardziej uczucia! - pojedynczej osoby są dla niego jedynie błędem statystycznym.
Pal jednak licho uczucia, skoro na pierwszy plan wybija się posunięty do absurdu patriarchalizm Mandeville'a. Białogłowy ma on za zupełne jarzyny, proponuje na przykład "ustawę zachęcającą do importu kobiet zagranicznych". Ale za absolutnie największe kuriozum trzeba uznać jego przekonanie, że męski popęd płciowy przewyższa siłą ten, któremu poddana jest piękniejsza połowa ludzkości. Tej kompromitacji nie możemy mu wybaczyć.