Nastroju i zaangażowania nie da się wyprodukować. Istota bluesa nie polega na jego budowie, ale tkwi w tym, co się doń wnosi. Jego siłą jest...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Brad Tolinski
Źródło: http://bukowylas.pl
2
7,7/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, muzyka
Brad Tolinski jest redaktorem naczelnym magazynu „Guitar World”.
7,7/10średnia ocena książek autora
150 przeczytało książki autora
88 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Technika ma znaczenie - trzeba wiedzieć jak grać. Ale tak naprawdę liczy się dążenie do czegoś nowego i uchwycenie tego, gdy się pojawi. Każ...
Technika ma znaczenie - trzeba wiedzieć jak grać. Ale tak naprawdę liczy się dążenie do czegoś nowego i uchwycenie tego, gdy się pojawi. Każdy zespół w którym grałem, wiele improwizował na estradzie - to właśnie te czary, magia, w tym kryją się prawdziwe emocje. Można przy tym cos spieprzyć, ale to wlicza się w koszty. Napięcie jest źródłem ekscytacji. Świetna muzyka nigdy nie jest ani bezpieczna, ani przewidywalna.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Światło i cień. Jimmy Page w rozmowach Brad Tolinski
7,4
Jako osoba, która uwielbia tego gitarzystę, przeczytała stertę książek nie tylko na jego temat, ale także na temat zespołów i grup, z którymi miał on okazję grać, mogę z czystym sumieniem powiedzieć NIE KUPUJCIE TEJ KSIĄŻKI.
Co za wstyd. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego czytać. Książka jest usiana błędami. Na każdej stronie znajdują się przynajmniej dwa. Mogę wymienić tutaj kilka:
1. Tragiczny szyk zdania wskazujący na to, że tłumacz absolutnie nie wie, czym jest temat, czym remat i jakie powinno być ich miejsce w zdaniu napisanym w języku polskim!
2. Kalki! Kalki językowe z angielskiego. Dosłowne tłumaczenia nie tylko specjalistycznej terminologii, która zdecydowanie przerosła tłumacza, ale także fatalny przekład zwykłych angielskich słów. Chwila, w której zauważacie, że "different" zawsze tłumaczone jest jako "rozmaity", a "the greatest" jako największy (i wiele innych podobnych smaczków, na które sporo komentujących osób zwróciło już wcześniej uwagę) jest jednocześnie chwilą w której książka staje się niemożliwa do strawienia.
3. Masa - myślników - i : dwukropków -: w co -::drugim zdaniu: często są całkowicie --błędnie umieszczone--jeszcze częściej;- wprowadz:ają w osłupien-ie.
4. Krótkie, pocięte zdania. Język polski często wymaga odrobinę innego, dłuższego zapisu niż angielski. Pokraki typu "Sam artysta ten fenomen tak komentował (...)" może wyglądałyby lepiej gdyby zmieniły się w "Artysta komentował to zjawisko w następujący sposób". Bo mówiąc o prądach kulturowych może lepiej byłoby nie tłumaczyć każdego "phenomenon" jako fenomen. For God's sake. Takie przypadki często sprawiają też, że zdania stają się dwuznaczne. Na przykład tutaj:
"Dotknęła mnie śmierć gitarzysty Free - Paula Kossoffa. Z powodu uzależnienia od narkotyków i depresji."
5. Angielski pewnie lubi omijać te słynne relative clauses, które wymagają po polsku użycia słowa "który", wykorzystując do takich uników imiesłowy. Ale na litość bosko to wszystko -ące -one -wszy -łszy albo wrzucone w dziwne wtrącenia (oczywiście otoczone - myślnikami - ) burzy szyk zdania, niszczy "płynność" tekstu, sprawia, że bardzo bardzo bardzo bardzo ciężko się to czyta.
6. Poznacie wiele słów i nauczycie się wspaniałej odmiany rzeczowników. Każdy przymiotnik, który w stopniu wyższym raczej zyskałby słówko "bardziej", tutaj zostaje cudownie odmieniony. Dlatego w każdym cytacie (często ze spontanicznej wypowiedzi gitarzysty czy tam kogokolwiek innego) znajdziecie tak charaterystyczne dla potocznej mowy formy jak wyrazistszy, soczystszy czy powściągliwszy. No każdy tak mówi, nie? Do tego dowiecie się, że jak macie mak i na niego patrzycie, to zamienia się on w "maka". Patrzycie na "maka". Myślałam, że to skrót nazwy jakiegoś popularnego "fastfudziątka", ale najwidoczniej jest to też forma odmiany tego rzeczownika.
7. Wspomniane wcześniej, tragiczne tłumaczenie cytatów. Cytaty pochodzą ze spontanicznych wypowiedzi rzuconych w trakcie luźnej rozmowy autora książki z gitarzystą! Kiedy słuchacie jego wywiadów, macie przed oczami (i uszami ;)) zupełnie innego człowieka, niż po przeczytaniu tej książki. W "internetach" jest to profesjonalista, który na pierwszy rzut oka używa prostych słów, ale tworzy dzięki nim coś, co lubi nazywać "pejzażem, krajobrazem". No ale kiedy przetłumaczymy wszystko słowo w słowo to nagle pojawiaja się przed nami dziwaczny buc strzelający na poczekaniu takimi cudami jak wieczór w wieczór popełnialiśmy takie występki; udało się za to uniknąć zbrodni" (WTF),"Pomyślałem wówczas: >>Chłopcze, to doprawdy wiele znacząca nowinka<<" (często sobie na spontanie tak myślicie, c'nie, chłopczęta, dziewczęta? ;)),albo takie małe, oczywiste w mowie potocznej potworki jak ongiś, onegdaj czy bodaj.
Fatalne użycie zaimków ("Niektórzy mają własne poczucie stylu, ale nie ma ich zbyt wielu. Większość tak naprawdę nigdy tego nie dostrzega" - możliwości wykreowania stylu czy tego, że jest niewielu takich, którzy mają własne poczucie stylu?)
Fatalne nawarstwienie określeń rzeczowników (okultystyczne londyńskie i jeszcze jakie światki),czasowników w podobnej formie (potrzebne DO zakupieNIA instrumentu DO zagraNIA utrworu DO tańczeNIA),spójników (iiiiiiiiiiiiiiiiiii),myślników i dwukropków (don't even get me started).
Częste (i fatalne) błędy gramatyczne przy wymienianiu ("(...) zamierzyli ją ubarwić i przydać blasku (...)" - ubarwić kogo? co?, przydać blasku komu? czemu?).
Już nie wspomnę o moim ulubionym zdaniu EVER:
"Tłok w samolotach wylatujących z Chin skłoniłu nas do przedłużeniu pobytu o kilka dni. Okazały się ozdobą całej podróży. Wszędzie - młodzi i starzy - rozpoznawali Jimmy'ego; jak jeden zaczynali udawać grę na wyimaginowanych gitarach!"
TRAGEDIA. TRA-DŻE-DI! Myslałam, że najgorszym tłumaczeniem na jakie trafiłam była biografia Planta (tego samego wydawnictwa, pozdrawiam BUKOWY LAS),ale widać tragedia tragedię tragedią pogania. Page również doczekał się identycznego" zmasakrowania" i "zaorania". Wydawnictwo nie odpowiada na wiadomości (ani na wiadomości mailowe, ani na wiadomości na fejsbuku),ma gdzieś czytelnika. Nawet takiego czytelnika, który z dobrego serca chce pomóc.
Jeżeli chcecie poczytać, bo macie czas, to lepiej popatrzcie na ścianę. Mniej się zdenerwujecie. Jeżeli chcecie kupić, bo macie pieniądze, to lepiej przelejcie na jakąś fundację albo kupcie sobie cheeseburgera, bo wszystko jest znacznie bardziej warte (lub warciejsze) Waszych ciężko zarobionych pieniędzy niż to coś, co przyciąga ludzi wspaniałą postacią Jimmy'ego Page'a, a potem pozostawia z poczuciem zażenowania i totalnego skołowania. No będziecie Dazed and Confused, na to możecie liczyć.
Polecam książkę w oryginale. Jak ktoś jest z Białołęki to mogę pożyczyć tę porażkę translatoryczną, żebyście nie musieli się tłuc do sklepu. Jeżeli mogłabym wystawić coś mniej niż 1 gwiazdkę to na pewno bym to zrobiła.
Światło i cień. Jimmy Page w rozmowach Brad Tolinski
7,4
Przedmiot książki nie pozwala dać jej mniej niż ocenę bardzo dobrą. Jimmy Page to postać tak barwna i wieloznaczna, że z jednej strony książka nie mogłaby się nie udać, gdy bohater ją dominuje, ale właśnie- najmocniejszym punktem jest to, co ze strony autora wymagało najmniejszego wysiłku- wypowiedzi Page'a udzielone w obszernym wywiadzie. Podpisuję się pod uwagami na temat tłumaczenia, jest bardzo nieprzyjemne, rażące nieumiejętnością. Język wydaje się być bardzo twardy i sztuczny, świetne tłumaczenia gitarowych nazw? Nie sądzę. Bo kto nazywa slide metalową rurką na palec? Takie peryfrazy z pewnością są nie na miejscu. Książka sprawiła mi mnóstwo przyjemności, ale tylko i wyłącznie ze względu na Page'a, który uchylił rąbka tajemnicy.