Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Mądry
6,2/10średnia ocena książek autora
144 przeczytało książki autora
158 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Mogę zwyciężyć. Tylko dla chłopców
Beata Mądra, Marcin Mądry
5,0 z 7 ocen
12 czytelników 3 opinie
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Laboratorium miłości. Tom 1: Przed ślubem Jacek Pulikowski
7,4
Zacznę od pozytywów: rozdziały stricte poświęcone interpretacji Pieśni nad Pieśniami czy końcowy fragment rozdziału, w którym pewne małżeństwo podaje garść wskazówek odnośnie tego, jak kłócić się bardziej konstruktywnie (tj. stosowanie komunikatów ,,ja" zamiast ,,ty", unikanie wartościowania, oceniania czy mówienia ,,Ty zawsze mnie zawodzisz" lub ,,Nigdy mi nie pomagasz") są w porządku. Teksty zdają się być przemyślane i wyważone.
Ale...
Ach, reszta książki ocieka niedoinformowaniem, odrzucaniem faktów, ocenianiem i, tak, manipulacją.
Przytoczę tutaj kilka przykładów, które dla mnie zupełnie skreśliły tę pozycję jako jakkolwiek wartościową czy godną polecenia. Już prędzej poleciłabym komuś znajomemu czytanie pani Katarzyny niż to.
Zatem:
a. Pan Szymon Grzelak, doktor(!) psychologii(!!) przytacza wyniki metaanalizy Weller i Davis z 1999 roku i stwierdza, że autorki podają, iż użycie prezerwatywy chroni przed AIDS (zdaje się, że zarażamy się wirusem HIV, a nie chorobą AIDS, ale to słowa pana doktora, a nie moje) w 80%. Cóż, wystarczy 30 sekund googlowania na scholarze, żeby się dowiedzieć, że autorki podają, iż estymują, że jest to ochrona na poziomie 87% (w dyskusji zaś podają, że przy idealnym używaniu prezerwatywy ochrona może szybować nawet do 95-9%). Ale to nie pasuje do narracji, prawda? Lepiej zaszokować czytelnika, że 20% osób korzystających z prezerwatywy i tak zaraża się wirusem niż wspomnieć o tym, że prezerwatyw po prostu trzeba używać odpowiedzialnie, by minimalizować ryzyko.
b. Pan dr inż. Jacek Pulikowski wspomniał o parafrazach i o tym, że są przydatne w komunikacji i za to go chwalimy! Zaszokował mnie jednak tym, ile stereotypów i dezinformacji zdołał pomieścić na niewiele ponad 8 stronach. Dowiadujemy się między innymi, że ,,jakieś rozumowe przemyślenia" to nie dla kobiet - one żyją tylko uczuciami! To uczucia i emocje są ich motorem napędowym, dlatego nagminnie oczekują od partnera, żeby czytał im w myślach, wysłuchiwał tyrad o problemach i mówił im, że są piękne i dobre.
Z kolei mężczyzna nie jest w stanie rozróżnić typów płaczu własnego dziecka - dla niego ono po prostu "ryczy", bo on przecież nie jest stworzony do takich rzeczy jak uczenie się, wrażliwość i otwartość na poznawanie swojego potomka. On po prostu nie umie i tyle. A od żony potrzebuje słyszeć, że jest silny, mądry i odpowiedzialny. Widzicie tutaj rozdźwięk? Bo ja bardzo wyraźnie.
c. Państwo Jaroszowie, których pochwaliłam za ich wskazówki na samym początku tej recenzji. Och, jakże oni popłynęli ze swoimi tezami!
Ogólnie twierdzą, że jak się kobiecie powie, że przesadza, to ją to sparaliżuje. Ja z kolei uważam, że ,,Eee tam, przesadzasz" sparaliżuje każdego i dlatego żaden szanujący się psycholog nie mówi tak do swojego klienta...
Dalej jest wprost bajecznie nietrafiona teza: ,,...jeżeli to mężczyzna ma problem i ktoś mu powie: Słuchaj, stary, nie ty pierwszy i nie ostatni, to dla niego to jest budujące" - eee, budujące w jaki sposób i w jakim świecie? Chyba logiczną i nieszaloną informacją jest to, że każdy potrzebuje być wysłuchany, zrozumiany i zaopiekowany. To nie są jakieś potrzeby, które się dychotomizują ze względu na płeć.
Mężczyzna nie zasługuje na bycie traktowanym, jakby był zrobiony z kamienia i potrzebował się tylko wykazywać i zamykać w jaskini z własnymi problemami. Kurczę, taka narracja jest na poważnie szkodliwa i krzywdząca, a podaje się ją w ładnej okładce książki o "miłości". Dramat.
d. Na koniec HIT. Seksuolog(!!!) opowiada, że nie ma czegoś takiego jak seksualne niedopasowanie i wysuwa śmiałe tezy, jakoby osoby, których potrzeby się rozmijają były "skrajnie hedonistyczne".
To tak - seksualne niedopasowanie istnieje i wiedzieli o tym już starożytni Hindusi chociażby. Kwestia tego, że każdy człowiek jest trochę inaczej zbudowany, również w sferze poniżej pasa. I to naprawdę nie jest tak, że każdy każdemu podpasuje, bo jeżeli jedna strona jest bardzo drobna, a druga bardzo hojnie obdarzona, to stosunek może się przecież wiązać z bólem.
Jeśli zaś chodzi o ten skrajny hedonizm to on był tylko wstępem do tego, by rościć sobie prawo, by mówić ludziom, że się nie kochają, skoro w ogóle śmieją mówić o niedopasowaniu pod względem potrzeb. Czyli to taki chwyt, że zamiast zająć się omawianym problemem, to pan seksuolog się bierze za zupełnie inny obszar i zaczyna czytelnikowi wmawiać, że my w ogóle źle rozumiemy pojęcie miłości, a w ogóle to może zajmijcie się ważniejszymi problemami w życiu niż tylko tym całym seksem, co?
Rodzinę, jak przypuszczam, tworzoną przez jednego rodzica i dziecko nazywa ,,zubożoną", ,,jednoramienną" i mówi, że to największa katastrofa dla dziecka, żeby się w takiej wychowywać. Well, z pewnością lepiej się wychowywać z rodzicami, którzy nie chcą ze sobą być lub kłócą się na oczach dziecka, nie? W końcu jest dwuramienna!
Mogę zwyciężyć. Tylko dla chłopców Beata Mądra
5,0
Książka zawiera wartościowe fragmenty jak "dbaj o ruch i dietę", "nie zdradzaj zwierzeń dziewczyny kolegom". Przestrrogę, że ślub nie zmienia magicznie związku, wskazują problem szkodliwego parcia na chłopców, żeby szybko stracić dziewictwo... Autorzy zauważają nawet nieświadomość młodych ludzi w tematach seksualności, to jednak to kropla w morzu wręcz szkodliwych twierdzeń.
Niektóre smaczki:
- "intelektualnie żadna kobieta nie pasuje do żadnego mężczyzny ze względu na inną budowę mózgu". Nie da się zaprzeczyć, że mózgi większych ludzi są większe od ludzi mniejszych (np. pani 180cm, będzie miała większą głowę niż pan 167cm) jednak rekompensuje się to wtedy gęstością neuronów. Odbiór bodźców, przetwarzanie ich i elementy układu limbicznego są takie same. To kultura - w tym zawarte w książce wpychanie ludzi w role społeczne typu "kobieta ma być szanowana a mężczyzna spełniony" - kładzie cień na ich życie.
- "czy wiesz, że w medycynie nie ma żadnego schorzenia wywołanego brakiem aktywności seksualnej, natomiast wciąż wydłuża się lista chorób związanych z uprawianiem seksu." Tutaj lekka manipulacja, bo o ile rzeczywiście nie ma choroby związanej z brakiem aktywności seksualnej, to brak rozładowania napięcia seksualnego zwiększa ryzyko chorób serca, obniża odporność organizmu a może nawet prowadzić do depresji. Potrzeby seksualne jakkolwiek różne u różnych ludzi są potrzebą podstawową jak jedzenie i sen. A lista chorób wenerycznych NIE powiększa się.
- "opanowanie - to właśnie odróżnia nas od zwierząt" kontra "nie stwarzaj sytuacji niebezpiecznych", które jednak daje chłopcom furtkę do "sama chciała" czy innego "sprowokowała mnie wyglądem". Autorzy wkraczają też na grzązku grunt dogmatów religijnych. Zajmują tutaj jednoznaczną pozycję w dyskursie duszy - człowiek ją ma a wasz ukochany Azor nie.
- "Prawdziwym mężczyzną można stać się tylko w towarzystwie innych prawdziwych mężczyzn". Kolejny szkodliwy stereotyp. Prawdziwym mężczyzną jest tak samo napakowany Pudzianowski jak i zabawny Pazura. Niezależnie od podanej w książce definicji (która wszędzie jest inna) takie sformułowanie jest SZKODLIWE, bo prowadzi do wykluczeń w szkole (ilu z nas pamięta komentarze "hehe kujon w okularkach")
- "pasożyty męskiego świata czyli komputer, telewizor..." i zastraszająca statystyka o gimnazjalistach spędzających 4 godziny dziennie przy komputerze. Pomijając to, że dziewczynki też używają komputera (i mogą się uzależnić),to używanie komputera nie jest od razu lenistwem jak przedstawiają to autorzy - komputer służy do nauki, kontaktów społecznych i rozrywki, które jednak w 2020 roku nie są niczym złym. Są wręcz na porządku dziennym a na rynku pracy obeznanie z komputerem jest niezbędne.
- Śmierć na raka szyjki macicy, bo za dużo partnerów seksualnych + nie ma udowodnionego działąnia, że kondomy chronią. Otóż chronią. Autorzy zapominają wspomnieć, że HPV prowadzi też do raka odbytu, penisa, migdałków i języka. Dodatkowo szczepionka przeciw HPV pozwala zapobiec aż 90% raków (różnych, nie tylko szyjki macicy). Warto byłoby wspomnieć w książce edukacyjnej o tak zbawiennym odkryciu medycyny. (chociaż może czytałam wydanie sprzed 2015r...)
- "Jeśli nie zmuszasz dziewczyny do antykoncepcji to chronisz jej zdrowie i jesteś eko". Z tym fragmentem jest kilka problemów; 1. dziewczyna jest pełnoprawnym człowiekiem i sama może decydować o poszerzeniu rodziny, nawet po ślubie. 2. Antykoncepcja nie wyniszcza organizmu jak twierdzą autorzy - po zakończeniu blistra rozpoczyna się cykl płodny. 3. hormony nie przelatują przez organizm kobiety i nie sprawiają, że "aligatory na florydzie nie rozmnażają się". 4. Czy autorzy wspomnieli, że leki hormonalne (bo tym jest antykoncepcja) są używane w przypadku niektórych schorzeń? Nie. A szkoda. Antykoncepcja może prowadzić do powikłań ale żeby im zapobiec lekarz przeprowadza wywiad. Podane w tekście informacje to ordynarne zakłamywanie rzeczywistości i zastraszanie młodych ludzi.
- Według autorów lekarze wypisują leki wczesnoporonne czyniąc z pacjentki wiecznei chorą. W POLSCE ABORCJA JEST NIELEGALNA i takie tabletki trzeba zamawiać z zagranicy. Dodatkowo po aborcji nadal jest się płodnym, więc antykoncepcja jest zalecana. Autorzy polecają metodę "naturalnego planowania rodziny" i konsultacje w punkcie "pro-life". Kolejne sprzeczne z obecnym stanem wiedzy (a nawet prawem!) przekłamania.
- "do pierwszego razu zawsze będziesz wracać pamięcią. Tego nie da się zapomnieć." Otóż da się. Pierwszy raz jest często słaby, czy to ze stresu czy braku doświadczenia. Bardzo przykra jet praktyka ładowania w ludzi poczucia winy i żalu, że nigdy nie zapomną, że miało być magicznie a nie było.
- "są pary, które deklarują trwałą czystość ale jednak jeżdżą razem na wycieczki i śpią w jednym pokoju. Nawet jeśli do współżycia nie dojdzie to taka sytuacja jest antyświadectwem dla ludzi, którzy wiedzą o wycieczce". Autorzy przyklaskują społecznemu ostracyzmowi i wchodzeniuinnym do łóżek. Nie jest ważne czy rzeczywiście dotrzymujecie słowa tylko czy ludziom się wydaje, że to robicie.
Cała książka jest skompresowanymi stereotypami i dezinformacją, którze rzeczywiście powinny być zaprezentowane na zajęciach edukacji seksualnej ale krok po kroku wyjaśnione i zdementowane. A rodzice, jeśli zobaczycie tę pozycję u waszego nastolatka podejmijcie odpowiednie kroki wobec placówki, która ją rozpowszechnia i wyjaśnijcie potomkowi, że papier przyjmie wszystko.