Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dagmara Matuszak
Źródło: gildia.pl
9
6,5/10
Pisze książki: komiksy
Urodzona: 31.08.1973
Dagmara Matuszak (ur. 31 sierpnia 1973 w Poznaniu) – polska ilustratorka, malarka i autorka komiksów. Jest projektantką książek, plakatów, okładek i ilustracji książkowych.http://www.rosarium.pl/
6,5/10średnia ocena książek autora
122 przeczytało książki autora
220 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Istota Agata Nowicka
4,9
http://naregale.com.pl/bezistotnie-o-kobiecosci/
Sześc uzdolnionych, doświadczonych, zapewne także uduchowionych i zmysłowych artystek zasiada do projektu. Siódma zostaje wyłoniona drogą konkursu na portfolio. Przewodzą im Aleksandra Hirszfeld oraz Agata Nowicka, którym przyświeca zacny cel stworzenia pierwszej polskiej powieści graficznej o zabarwieniu erotycznym. Zbierają fundusze na jego wydanie na dwóch platformach crowdfundingowych, podejmują współpracę z wydawnictwem komiksowym Kultura Gniewu.
Wszystko po to, by rozrysować różnymi językami graficznymi nieskrępowaną energię seksualną drzemiącą w kobietach, która może przybrać formę pozytywnego manifestu, może być motorem napędowym do życia, obszarem przyjemności, czerpania sił witalnych, sposobem na budowanie więzi między partnerami – jak zapewniały pomysłodawczynie we wstępie. Gdy napotkałam pierwsze wzmianki, że takowy komiks powstaje byłam zaintrygowana, podekscytowana i skutecznie zachęcona. Bo co mogło pójść nie tak, prawda? Niestety jednak poszło.
Zacznijmy od pierwszej opowieści zawartej w „Wyspie” autorstwa Dagmary Matuszak. Kobieta w tej odsłonie napotyka na wyspie bożka płodności. Oddając się mu, sama jednocześnie staje się pożądliwa i aktywna. Brzmi znajomo? No właśnie, nie ma tutaj niczego odkrywczego. Nie jesteśmy zacofanymi istotami seksualnymi, które potrzebują poczuć się dobrze ze swoimi żądzami, bo zakopane jesteśmy wciąż we wstydzie własnych pragnień. Plansze w zielonej barwie pozbawione będą też tekstu, co pewnie może zdziwić osoby, które przygotowały się na to, że komiks szumnie reklamowany jako wnoszący wiele w dyskusję o seksualności, posłuży się również wartościowymi dialogami. Brak dialogu będzie tutaj częstym zjawiskiem. Co nie byłoby niczym złym, bo ostatecznie seks to przecież dźwięki, czepiające się pamięci obrazy, zbliżenia, gesty niewymagające słów.
Ciekawa byłam drugiej opowieści rysowanej subtelniejszą kreską w barwach różu, niebieskiego i bieli ręką Agaty Nowickiej o tytule „Auto”. Autoerotyka, która możliwie bywa jeszcze jakimś obszarem wstydliwości dla niektórych, mogłaby przełamać tę zbędne uczucie w wahających się jeszcze kobietach. Bohaterka dostaje w prezencie wibrator od swojego kolegi geja, co już trąci zwietrzałym stereotypem. Gdy tutaj dla odmiany pojawiają się dialogi, człowiek nie wierzy w to jak brzmią, ma je chęć wręcz odzobaczyć. Otrzymując wibrator usłyszymy:
– Jaki lśniący. Nazwę go Mercedes.
– Jeśli o mnie chodzi, możesz go nawet nazwać Citroen. Przyjemnej jazdy.
Nie przychodzi mi do głowy inny przymiotnik określający te dialogi – drętwe. Są zwyczajnie drętwe, przygniatają niezręcznością. Sztuczne, oddalone od życia, ani zabawne, ani ironiczne, ani odważne. Lokowanie własnego komiksu jako produkt w produkcie w tej części opowieści też trąci dość oczywistym banałem i doprawdy jest to zbędne. Nie przydaje wartości treści, na którą tak bardzo nastawiano czytelników.
-Co u Ciebie? Robisz coś ostatnio poza praniem?
-Tak, robię sobie dobrze.
Rozumiecie już powoli co mam na myśli? Ludzie tak nie rozmawiają. My sami w rzeczywistości jesteśmy bardziej seksowni, subtelni, a jednocześnie dzicy, niż przedstawia ten komiks. Przeglądając jego zawartość (bo jego lektura nie zajmie Wam wiele czasu, by nazwać tę czynność wnikliwym czytaniem),nie poczułam żadnego emancypacyjnego zrywu, nie przeszła mnie ta pozytywna energia seksualna, nie było tutaj napięcia, brutalnie zabito moje wyczekiwanie.
Kolejna grafika zaprezentowana nam przez Joannę Krótką wzoruje się na japońskich komiksach pornograficznych hentai, żeby trafić w ewentualny gust miłośników mangi. Pojawia się tutaj jednak kolejny wyświechtany obraz seksu w postaci rekinów, macek, owoców morza. Znów brak miejsca na jakiekolwiek odkrywcze wyobrażenia i chociaż krztę obrazowej satysfakcji. Próba uchwycenia kosmicznego wymiaru orgazmu przez Ewę Juszczak w „Sferze” jest chyba najmniej udaną kreską, która nie zatrzymała mojej uwagi na żadnej ze swych planszy. Mogłoby się zrobić ciekawej i manifestacyjnie w opowieści „Osmoza” rysowanej przez czarno-białą kreskę Agaty Bogackiej, ale znowu ograniczono się tutaj do umieszczenia sloganów obecnych na różnych demonstracjach kojarzonych z Czarnym Protestem. Ostatnią nadzieją była dla mnie Ada Buchholc i jej opowieść „Rozmowa”. Pomyślałam, że może w tym fragmencie „Istoty”, gdzie pada najwięcej słów, to właśnie one uratują całość. Spotkałam się znów ze srogim rozczarowaniem.
– Nie wiedziałam, że mogę mieć tyle orgazmów, kiedy idę z kimś pierwszy raz do łóżka.
– Cieszę się, że poszłaś ze mną do łóżka.
– Możemy robić to częściej.
Całość wieńczy zdanie kobiety stojącej w lustrze i mówiącej do siebie, do nas? Ja naprawdę lubię seks. A ja naprawdę pierwszy raz wam czegoś szczerze odradzam. Nie przesadzę, gdy powiem, że „Istota” to moje największe czytelnicze rozczarowanie tego roku, jak nie życia. Zamiast iskier, poleciały srogie okrzyki zdziwienia tak banalnym, pretensjonalnym, infantylnym wręcz potraktowaniem jednej z najbardziej intymnych i sensualnych sfer naszego życia. Ostatni rozdział przenosi nas w „Kosmos” Katarzyny Borkowskiej, a ja chętnie wysłałabym w kosmos te wzniosłe reklamy, zapewnienia, która wzbudziły apetyt, by nakarmić czytelników wątłą erotyką daleką jednak od kobiecego punktu widzenia.
Istota Agata Nowicka
4,9
„Seks bez miłości to puste doświadczenie. Ale wśród pustych doświadczeń to jedno z najlepszych.” Woody Allen
„Istota”, autorki: Bogacka, Borkowska, Buchholc, Hirszfeld, Juszczuk, Krótka, Matuszak, Nowicka; wyd. Kultura Gniewu
Kiedy dowiedziałam się o komiksie „Istota” wydanym przez Kulturę Gniewu byłam, delikatnie rzecz ujmując, podekscytowana. Po pierwsze: komiks (powieść graficzna?) promowana jest jako pierwsza na rynku pozycja erotyczna dla kobiet napisana i narysowana przez kobiety. Kobieca perspektywa, kobiece podejście. Po drugie: bo lubię seks. Po trzecie: bo uwielbiam doskonale zaserwowane bodźce (no właśnie, na to liczyłam). Po czwarte: czułam, że to może być naprawdę odświeżające. Nie potrafiłam sprecyzować tego, czego się spodziewam, ale nadzieje były wielkie. Czekałam na piękne przesłanie, na puszczenie hamulców, na jakąś dwoistość pomiędzy emocją, czułością i uczuciem, a pełną wyuzdania i fetyszy fantazją. Dlaczego, ach dlaczego miałam nadzieję!?
Ten post będzie szczególny, bo do recenzowania i wspólnego zastanowienia się nad tematem zaprosiłam koleżanki z mojego najbliższego otoczenia: pracujące ze mną kobiety, pomiędzy 28 a 50 rokiem życia. Dołożę do tego kilka sformułowań i rozmów o seksie przeprowadzonych z moją babcią. (kto ją poznał wie, że nie ma w tym przesady). A zatem będę pisać głosem nie tylko mnie samej, ale wielu kobiet, które były tak rozczarowane jak ja.
Każda z nich, naprawdę każda zadała to samo pytanie: po co to zostało wydane? Jak mantrę więc powtarzałam słowa pomysłodawczyń i autorek ze wstępu do książki. „Jesteśmy przekonane, że społeczeństwu potrzebna jest otwarta dyskusja na temat prawa kobiet do eksploracji i ekspresji seksualnej, bez nakładania na nie poczucia winy i wstydu.” I te moje koleżanki łapały się za głowę, bo zupełnie nie rozumiały. Rozgorzała więc dyskusja o tym, że ta pozycja (nomen omen) nie jest ani przełamywaniem tabu, ani poradnikiem, ani pokazaniem, że kobiety fantazjują, masturbują się, poszukują i są świadome tego, że lubią orgazm. Koleżanki i koledzy, my to naprawdę wiemy. Szczytne, być może założenie, stało się kompletnym niewypałem ideologicznym. Zamiast skłaniać do refleksji – rozbawiło, zamiast znaleźć stronę kobiecą – zrównało ją z męską (obejrzałam sporo filmów erotycznych i porno <na potrzeby tego postu również> – to, co zostało przedstawione w komiksie jest kalką męskiego spojrzenia, tam też kobieta jest podmiotem, nie zawsze przedmiotem – na miłość boską! mamy przeróżne upodobania!).
Co do samego komiksu. Estetyka poszczególnych rozdziałów jest zróżnicowana, więc każdy znajdzie coś dla siebie w tej materii. Będą kolorowe plansze pozbawione tekstu (otwierający pozycję rozdział „Wyspa” Dagmary Matuszak),będzie czarno-biała klasyka („Osmoza” Agaty Bogackiej),kolorystyczny odlot („Idea” Joanny Krótkiej) czy plakatowe, graficzne ujęcie („Sfera” Ewy Juszczuk). Strony wizualnej komentować nie będę w szerszym aspekcie, bo jest zróżnicowana, ładnie wykonana i jako zbiór wystawowych obrazów mogłaby zrobić furorę. Ale to, co dzieje się w warstwie tekstowej skrzypi, trzeszczy i boli tak mocno, że nie można o tym nie napisać. Największym zarzutem, największą bolączką, największą kpiną tej pozycji jest „Rozmowa” Ady Buchholc. Autorka stworzyła pastisz relacji dwojga osób w sferze intymnej. Tak drewnianych tekstów nie czytałam już dawno. Nawet próby aktorskie nie poprawiły odbioru konwersacji, które zamiast uświadamiać (bo rozumiem, że to miało być celem tych… pogadanek) wywoływały śmiech. Abstrahując od frazesów wyciągniętych z poradnika bardziej dla nastolatek (tutaj większość kobiet, które zostały „przesłuchane” na okoliczność, pytały czy ma to być pewien rodzaj podręcznika dla młodych dziewczyn, które mają się uczyć mówić o potrzebach…) niż kobiet, całej scenerii, to jak można przedstawiać tak irracjonalne sytuacje i udawać realizm, który ma nawoływać do… tego typu rozmów? Do akceptacji siebie? Do swobodnej rozmowy z partnerem? Jednym, drugim czy trzecim? Czy którakolwiek z nas dumnie rozkraczając się przed swoim kochankiem czy kochanką mówi: „Dzisiaj miałam kilka różnych orgazmów. Najpierw czułam fale, przypływy i odpływy rozkoszy i chyba przez 10 minut mnie tak trzymałeś. A potem miałam ciąg wzrastających punktowych doznań. Byłam bliska szaleństwa. Zawsze kiedy mam punktowy orgazm, wydaje mi się, że wyżej już dojść nie mogę (…)” W tym samym komiksie jest też dialog, który według mnie jest pokazaniem w jaki sposób NIE można rozmawiać o seksie.
– Nie wiedziałam, że mogę mieć tyle orgazmów, kiedy idę z kimś pierwszy raz do łóżka
– Cieszę się, że poszłaś ze mną do łóżka.
– Możemy robić to częściej.
więcej na literackakavka.pl