Norman Ray Bridwell - amerykański pisarz i rysownik. Przyszedł na świat w miejscowości o dźwięcznej, rdzennie amerykańskiej nazwie Kokomo. Absolwent Herron School of Art and Design w Indianapolis oraz Cooper Union for the Advancement of Science and Art w Nowym Jorku. Początkowo pracował jako ilustrator książek dla najmłodszych. Związany był w wieloma domami wydawniczymi. Jedno z wydawnictw, Harper & Row, zaproponowało mu, by oprócz rysunków stworzył też opowieść. Tak powstały przygody Clifforda - wielkiego czerwonego psa", gdzie pojawiły się także postaci właścicielki psa, dziewczynki o imieniu Dorothy, oraz fioletowej pudelki Cleo i nieco gapowatego lecz pociesznego kundla T-Bone'a. Pierwszą książkę opublikowano w 1963 roku. Przygody Clifforda stały się popularne wśród dzieci. W 2000 r. powstał amerykańsko-brytyjski serial animowany pod takim samym tytułem jak seria książek (w Polsce emitowany m.in. na kanale MiniMini). Jednak nie była to pierwsza ekranizacja dzieła Bridwella, bo w 1988 r. wypuszczono na rynek video sześcioodcinkowy serial zatytułowany "Clifford's Fun With..." (w Polsce emitowany w Telewizji Polskiej pod tytułem "Clifford – Wielkie rude psisko"). Bridwell był także autorem książek dla dzieci "A Tiny Family" (1968) oraz "The Witch Next Door" (pierwsze wydanie: 1969). Norman Bridwell żył 86 lat.
Żona: Norma Howard (13.06.1958-12.12.2014, jego śmierć),2 dzieci: córka Emily Elizabeth i syn Timothy Howard.
Dziś do poduchy czytam Heli kolekcjonerskie wydanie pierwszej opowieści z 1963 roku o wielkim czerwonym psie Cliffordzie. Wydanie w stylu vintage: delikatnie kremowe strony na gruboziarnistym papierze, z klasycznymi, prostymi czarno-czerwonymi ilustracjami.
Prosta, choć dość abstrakcyjna opowieść o wesołkowatym psie i jego super mocach – a właściwie jednej super mocy i jak na dzisiejsze czasy niezbyt piorunującej – Clifford jest po prostu (albo aż!) psem o rozmiarach piętrowego domu. To czyni go najlepszym psem na świecie dla głównej bohaterki, Emily Elizabeth. Dziewczynka na kartkach książki opisuje swoje przygody z Cliffordem a rysunki Normana Bridwella stanowią drugie dno opowieści. Całość jest dowcipna, z przymrużeniem oka i baaaardzo pozytywna (mimo, że Clifford nie odniósł sukcesu na wystawie psów). Idealna na miłe zakończenie dnia. Uwaga! Bajka demoralizatorska 😀 Może zacytuję końcówkę:
“Nie dbam o to. Trzymajcie sobie te wasze malutkie pieski. Pieski czarne, białe, brązowe i w łatki. Ja zatrzymań Clifforda… Czy nie mam racji?”
Ja bym zatrzymała Clifforda… ale wolimy z Helką naszego psiego diabła Fago!
https://karmionekultura.pl/clifford-wielki-czerwony-pies/
Wypożyczyłam ciekawa na ile zestarzały się te opowiadania i czy mój młody czytelnik da się przekonać do tych obrazków bazujących na kilku kolorach oraz nieskomplikowanych przygód. Okazało się, iż nie tylko dał się przekonać, lecz wręcz zapałał miłością szczerą i kazał sobie czytać po kilka razy każde, a następnie siedział i przeglądał własnoręcznie. Czy trzeba więcej pisać, aby was zachęcić? Nie sądzę.