Z Tobą jednym. Listy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Stefana Jasnorzewskiego Elżbieta Hurnikowa 6,5
ocenił(a) na 69 lata temu Niedziałek*, 12 czy 13 kwietnia 2015
Kultularniku**!
Przyznam Ci się, że gdy po raz pierwszy otworzyłem ładnie wydany zbiór listów „Z Tobą jedynym”, czułem się trochę niestosownie. Właśnie przymierzałem się do wkroczenia w bardzo prywatną sferę życia dwójki obcych mi osób. Fakt, że bohaterowie korespondencji odeszli już jakiś czas temu z tego świata wcale nie dodawał mi odwagi. To prawda, że listy zostały przekazane do zbiorów Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, a nie podkradłem ich z niczyjej szuflady przy biurku, ale mimo to czułem, że zaglądam do czyjegoś życia przez dziurkę od klucza.
Tomik opatrzony został krótkim wstępem Elżbiety Hurnikowej, która jest również odpowiedzialna za wybór i opracowanie listów. Pełni on funkcję zapoznawczą, podaje garść ciekawych informacji o znanej nam skądinąd Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, o jej mężu, pilocie Stefanie Jasnorzewskim, oraz wręcza parę wskazówek, dzięki którym łatwiej zrozumieć ich, dość figlarną wymianę wiadomości.
Dlaczego są figlarne? Wystarczy chyba spojrzeć na sposób, w jaki zwracają się do siebie kochankowie (kochankowie – napisałem to z premedytacją, bo w tych listach czuć naprawdę dużo kochania. Określenie ich tylko „małżonkami” wydaje mi się niewystarczające). We wszystkich listach, które zostały włączone do książki, Stefan Jasnorzewski chyba tylko raz podpisuje się własnym imieniem. Dominuje Lotek, przezwisko, którego krótką historię wyjaśnia we wstępie Hurnikowa – L., Robak, Panek i inne wariacje np.: Loteczkiewicz Nadobny. Zaś co do pseudonimów, jakimi określa się lub jest nazywana Pawlikowska-Jasnorzewska, najbardziej mylącym jest chyba Panek.
Ich listy to nie tylko źródło wiedzy o trzecim małżeństwie poetki. Jest to przede wszystkim relacja z pierwszej ręki o życiu Polaków na emigracji. Chociaż pierwszy list w zbiorze pochodzi z 20 marca 1940 roku, a ostatni z 17 czerwca 1945, o okrucieństwie wojny nie ma mowy zbyt często (poza „rozmową”, w której tak poetka, jak i jej mąż przedstawiają swoje sposoby zrozumienia sytuacji, której są uczestnikami). Maria Pawlikowska-Jasnorzewska pisze dużo o nudzie hotelowego życia, narzeka na flegmę Anglików, irytuje się na „Polaczków”, obmawia wspólnych znajomych. Przez cały okres korespondencji jesteśmy świadkami szczegółowych rozliczeń finansowych, dzięki czemu można się doskonale zapoznać z cenami obowiązującymi w latach 40 w Wielkiej Brytanii (np. pończochy 2 funty14 szylingów).
Miłośnicy twórczości Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej mogą być nieznacznie rozczarowani. W listach poetka wspomina o przesłanych do oceny wierszach, ale poza, zdaje się, dwoma wyjątkami, nie zostały one zawarte w książce. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem za to dość surowe, ale zazwyczaj bardzo konkretne uwagi, które przekazywał żonie Stefan Jasnorzewski.
„(…) no i pisać jak najwięcej. Chociażby tak dla wprawy, może się jeszcze kiedyś wyrobisz i literatką zostaniesz”. (str. 98)
Trudno oceniać „Z Tobą jedynym”. Zawarte tu listy nie były pisane z myślą o przyjemności innych osób niż adresata. Jeśli narzekałbym, że gdzieniegdzie tracą tempo albo że są po prostu zwyczajne, tak naprawdę byłoby to puste narzekanie. Ich autorów nic nie obchodziło zaspokojenie mojej wścibskiej ciekawości. Warto pochwalić wydanie i szczegółowość przypisów sporządzonych przez Hurnikowską. Całość ładnie dopełniają fotografie przedstawiające bohaterów listów, ważne dla nich miejsca, a czasem same listy, dzięki czemu podglądany przez nas fragment cudzego życia staje się odrobinę bardziej rzeczywisty.
Baj baj! – Mijau***
* ten czas, gdy niedziela powoli przechodzi w poniedziałek
** kulturalny czytelniku
*** autor recenzji też zapragnął się zabawić swoim imieniem
http://stronaokulturze.pl/2015/04/22/od-panny-bajbak-do-pana-robaka-listy-milosne-pawlikowskiej-jasnorzewskiej/