Sara Antczak (ur. 1992) wrocławianka, absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest autorką czterech powieści. Za wydaną w 2021 roku „Linę” otrzymała wyróżnienie jury oraz Nagrodę Publiczności na Festiwalu Górskim im. Andrzeja Zawady. W 2022 roku ukazał się jej pierwszy thriller pod tytułem: "Gra".
Szukając nowych autorów polskiej sensacji trafiłem, z polecenia, na „Karę”. Całkiem sprawnie poprowadzona intryga, dobrze, choć trochę zbyt komiksowo nakreśleni bohaterowie, lekko mroczny klimat zagrożenia.
O ile uczynienie bohaterami dwudziestolatków stanowiło ciekawą odskocznie od zmęczonych gliniarzy w średnim wieku, to zbytnie skupianie się na opisach wyglądu bohaterów i ich garderoby stało się w połowie książki nużące. Rozumiem, że żyjemy w epoce Instagrama, ale to nie moja bajka.
Mimo wszystko dam pani Antczak jeszcze jedną szansę.
Po traumatycznych wydarzeniach, które przeżyli, czwórka przyjaciół - Kara, Nastka, Kris i Oli wybierają się na festiwal muzycznych do Kołobrzegu, gdzie planują odreagować i dobrze się bawić. Nikt nie spodziewa się jednak, że ta wyprawa poskutkuje zaginięciem jednego z nich...
Nastka to nadambitna perfekcjonistka, nigdy niekochana córka znanej psycholog, która popełniła samobójstwo z niewiadomych dla nikogo przyczyn. Kris to buntowniczy wokalista zakochany w Nastce. Oli to homoseksualista, który wszechogarniający strach i ból przekłada na śmiech w dawanych przez niego stand-up'owych występach. Kim jest natomiast Kara? Na kolejnych stronach książki dowiadujemy się coraz to nowych faktów z jej życia, a przede wszystkim z odległej przeszłości naznaczonej m.in. morderstwem oraz eksperymentalnym obozem resocjalizacyjnym. Kara nie jest tym, za kogo mają ją jej przyjaciele i dowiadują się tego w strasznych okolicznościach...
"Kara" od początku mnie wciągnęła. Sprawa zaginięcia nastolatek zawsze wywołuje w czytelniku zainteresowanie i chęć dowiedzenia się, co się z daną osobą wydarzyło - czy żyje, czy jest ranna, czy wróci? Od pierwszych chwil wiedziałam, że Kara wróci. Nie wiem dlaczego, ale miałam przeczucie, że w tej opowieści musi być jakieś drugie dno, że nie zakończy się ona tak jak większość tego typu pozycji - śmiercią i znalezieniem ciała. Zwłaszcza po takim czasie - od zaginięcia Kary minął już przecież rok. Nie myliłam się. To co okazało się na ostatnich 50-ciu kartach książki totalnie mnie rozwaliło. Jak bardzo można manipulować drugim człowiekiem i jak można udawać przed nim kogoś kim się nie jest? Łatwo - zrozumiesz to po przeczytaniu tej książki.
Zdecydowanie polecam, pierwsza książka tej autorki, a już wiem, że nie będzie ostatnią!