Cezary Waldemar Wodziński - filozof, historyk filozofii i tłumacz i eseista; pracownik Zakładu Filozofii Współczesnej w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. W latach 1986–1990 redaktor naczelny pisma „Aletheia”. Za rozprawę habilitacyjną Heidegger i problem zła (opublikowaną w 1994 roku) otrzymał Nagrodę PAN im. Tadeusza Kotarbińskiego. W 2000 roku nakładem Oxford University Press ukazało się angielskojęzyczne tłumaczenie tejże książki (Heidegger and the Problem of Evil). Główne obszary zainteresowań Wodzińskiego obejmują filozofię Szestowa i Heideggera, metafizykę, fenomenologię, hermeneutykę oraz filozofię dialogu. Wodziński jest autorem kilku książek, między innymi: I cóż po filozofie… Eseje (1992),Wielkie wędrowanie (1998),Wiedza a zbawienie. Studium myśli Lwa Szestowa (1991). Tłumaczył ponadto Szestowa, Nietzschego i Heideggera.
Książka do tego stopnia przewrotna, że prawdopodobnie osoba, która zabierze się do jej lektury bez jakiejkolwiek szczątkowej znajomości tematu uzna, że celem jej powstania nie było przybliżenie osoby świętego Idioty, ale zrobienie idioty z czytelnika .
No dobrze, aż tak perfidny Cezary Wodziński nie był, ale sam jurodiwyj, czyli tytułowy św. Idiota to naprawdę ciekawa i intrygująca postać. Pierwsze skojarzenie to połączenie Sokratesa i Diogenesa (tego z beczki),z dyskretną pomocą św. Franciszka. Z mniej spersonalizowanych podobieństw dorzucić można naturystów (lubili chodzić obnażeni),ale zdarzały się przypadki jurodiwych transwestytów, a Ksenia Petersburska została nawet świętą. Święty transwestyta! Rozkwit jurodistwa to XV i XVI, ale występowali właściwie do końca XVIII wieku. Instytucja Idioty nie była znana w chrześcijaństwie zachodnim, co zdaniem autora świadczy o duchowej intensywności prawosławia i nazywa ją religijnym "stanem wyjątkowym".
Najlepiej książkę przeczytać, ale nie ulega wątpliwości, że jurodiwi byli znakomici w psuciu dobrego samopoczucia u tych, którzy mieli z nimi styczność, czyli ich obecność "u cioci na imieninach" wzbudzała z reguły popłoch, a potrafili być złośliwi, czy wręcz perfidni. Wodziński twierdzi, że ich postawa była niezłą odtrutką na dogmatyzację i instytucjonalizację świata religii.
Ogólnie ciekawa, ale momentami aż za bardzo, czyli irytuje, ale czego można spodziewać się po idiocie. Szczególnie świętym.
Książka – refleksja; efekt przemyśleń nad istotą rosyjskości upatrywanej w religijnym szale pełnym kontrastów; przesłania, opisy i wyobrażenia naszkicowane nie tylko w prozie Dostojewskiego. Autor, postępując według instrukcji samego Dostojewskiego „rozłupuje siekierą” istotę rosyjskości, żeby zajrzeć w podstawy jej duszy.
Wychodząc od idei i następstw Raskoła autor charakteryzuje społeczeństwo opartego na wierze pełnej przeciwieństw, tak zapętlonej w rozważaniach, że nie potrafi zróżnicować pojęcia Chrystusa i Antychrysta, a co za tym idzie – dobra i zła. Chaos, upór, mistycyzm, miłość i nienawiść, to wszystko cechy widoczne w Rosjanach, współczesnemu czytelnikowi przedstawienie w pełni realizmu na kartach powieści Dostojewskiego. Rosja przedstawiana przez pisarza i twórczość autora kreowana przez obserwację i uczestnictwo w chaosie religijnych roztrząsań.
Osobom obeznanym z twórczością Dostojewskiego, wiele wniosków i przemyśleń opisanych w tej niewielkiej pozycji wydać się może oczywistymi, niemniej autor postawił sobie za cel maksymalne wniknięcie w rdzeń rosyjskiej duszy, jego dosłowność i symbolikę przekazaną w prozie wielkiego pisarza. Nie ze wszystkimi trzeba się zgadzać, warto jednak się nad nimi zastanowić.
Bo na przykład częste występowanie odcieni żółtego w opisach pomieszczeń i tła w „Zbrodni i karze” może być nieświadomym zabiegiem, ale z drugiej strony – może się w tym kryć wręcz podprogowe nawiązanie do złotej barwy w kulturze rosyjskiej jednoznacznie utożsamianej z kolorem cerkiewnych ikon, a więc – ze sferą ducha. Jak było naprawdę? Tego można tylko domniemywać.