Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Izworski
5
5,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,3/10średnia ocena książek autora
105 przeczytało książki autora
64 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dwa światy Jacek Izworski
4,5
Jacek Izworski to pochodzący z Wrocławia autor fantastyki, należący do klubu Szedar. Jest twórcą bibliografii literatury fantastycznej wydanej po polsku przez miesięcznik Fantastyka. Mimo swojej niepełnosprawności aktywnie działa w Radzie Programowej Encyklopedii Fantastyki do której współtworzy obecnie bibliografię. Ponadto w swoim dorobku literackim posiada dwie książki - Gwiezdne szczenię oraz Węzeł światów. Tę ostatnią miałem przyjemność przeczytać, dzięki uprzejmości autora.
Węzeł światów jest opowieścią o losach trojga rodzeństwa: Mirka, ucznia liceum, Marcinka, pierwszoklasisty oraz Krystyny, studentki matematyki. W trakcie sprzątania piwnicy u dziadka odnajdują starą skrzynię z akcesoriami spirytystycznymi, płytą gramofonową oraz starym, dziwnym amuletem. Za jego sprawą dwa miesiące później otwiera się portal z którego wybiega dwójka nieznajomych, uciekających przed człowiekiem z bronią palną. Rodzeństwo nie waha się ani chwili i ratuje ich. Wkrótce dowiadują się, że pochodzą oni z Wanterii, w której toczy się aktualnie straszliwa wojna i wypełniają bardzo ważną misję. Nie zastanawiając się długo Mirek, Marcin i Krystyna wyruszają do tajemniczego, pełnego magii, by pomóc dwójce przybyszy. Jaka jest Wanteria? Czy rodzeństwo uratuje ten świat? Czym jest amulet jaki znaleźli w piwnicy?
Z początku do tej książki podszedłem jak do każdej innej dedykowanej dla dorosłego czytelnika. Jednakże szybko musiałem zmienić nastawienie i potraktować ją jako książkę przeznaczoną dla zdecydowanie młodszego odbiorcy, który dopiero zaczyna swoją przygodę z fantastyką. Dlaczego? Ponieważ w wielu kwestiach - czy to kreacji świata, dialogów a nawet pomysłów Węzeł światów jest napisany prosto i nieskomplikowanie. A wiele z pomysłów można niestety odnaleźć w innych książkach jak chociażby istnienie wielu światów równoległych. Dlatego też starszego czytelnika może ta pozycja nie przypaść do gustu i przestać ją czytać po pierwszym rozdziale.
Skoro już wspomniałem o świecie wypada napisać o nim coś więcej. Autor postarał się by był on spójny, logiczny a zarazem ciekawy i warty poznawania. Wanteria jest to równoległa Ziemia, pełna magii i dziwnych stworzeń. Jest ona zamieszkiwana nie tylko przez ludzi, ale również przez istoty zwane bantakami. Ich charakterystycznymi cechami jest posiadanie ludzkiej głowy i korzystanie z rozumu, natomiast ciało pochodzi od zwierząt z pewnymi modyfikacjami. Na pierwszy rzut oka takie połączenie może wydawać się nieco komiczne, ale szybko to wrażenie mija. Z kolejnymi rozdziałami zostajemy oczarowani mnogością rodzajów bantaków i ich zwyczajów, wgłębiając się w świat Wanterii.
Węzeł światów to ciekawa książka fantasy, w której świat realny przeplata się z tym magicznym. Będzie to bardzo dobra pozycja dla młodszego czytelnika, który chce przeżyć wspaniałą przygodę i poznać przepiękny wykreowany świat.
Moja ocena 6/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi - Jackowi Izworskiemu!
http://hrosskar.blogspot.com/2016/02/weze-swiatow.html
Dwa światy Jacek Izworski
4,5
Książka przeleżała na mojej półce rok, aż w końcu po nią sięgnęłam. Czy było warto? Tutaj mam już mieszane uczucia. Z jednej strony była nie w moim guście, z drugiej zaś miała w sobie coś takiego, że byłam ciekawa ciągu dalszego, no ale od początku.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, więc mamy przedtsawioną sytuację oczami głównego bohatera. Jest nim chłopak o imieniu Mirek, który pewnego dnia razem najbliższą sobie rodziną, jest świadkiem powstania czegoś na wzór wrót do innego świata, z których wyłaniają się postacie. Kobieta wraz z dziewczynką i zwierzęciem oraz mężczyzna, któr do nich strzelał. Całe to wydarzenie jest opisane w bardzo prostu i chciałoby się napisać bezemocjonalny sposób. Mirek relacjonuje, jak jego ojciec zabił tego mężczyznę po czym padł jak kawka tracąc przytomność. Kto nie zemdlał? Oczywiście dzieci. Przybysze z innego świata są nieufni i wystraszeni do tego jedna z nich umiera od zadanych ran. Znaleźli się w całkiem nowym wymiarze i potrzebują pomocy, którą Mirek ochoczo im oferuje, co pociąga za sobą wiele kolejnych wydarzeń. Podróż za granicę, przejście do innego świata, czy poświęcenie jakiego musiał się podjąć chłopak to najbardziej skrócona wersja tego co dziać się będzie w tej książce. Oczywiście nie mam zamiaru niczego Wam ułatwiać i streszczać co się wydarzyło.
‘’Węzeł światów” nie powalił mnie na kolana. Szczerze był jedną z tych książek, które chciało się przeczytać i jak najszybciej o nich zapomnieć, jednak nie do końca. To co czułam czytając tę pozycję jest czymś co nie zdarza mi się nazbyt często. Albo książkę kocham, albo jej nie znoszę lub jest dla mnie neutralną odskocznią od gatunkowo ulubionych treści. W tym przypadku opowieść nie mieściła się w żadnych granicach. Dobijał mnie styl w jaki książka została napisana. Męczył mnie strasznie ten, jak na mój gust, bezemocjonalny opis wydarzeń, które gdyby naprawdę się przytrafiły, człowiek opisałby uzywając miliona wykrzykników, epitetów takich, że nic tylko oczy wznieść ku niebu, zaś tutaj?... stoicki spokój, poker face i tak wszystkie dwieście osiemdziesiąt dwie strony tekstu, który robił z mojego mózgu papkę. Nie wiem czy wiecie, ale moja łepecyna nie jest przystosowana do tekstu, w którym brak emocji. Ponadto, mimo że jest to pozycja fantastyczna, nie mogłam nie zauważyć jak wiele, na mój gust, sytuacji jest niemożliwych. Oczywiście biorąc pod uwagę opcje, że żyje się w normalnej rodzinie i nie chcę tu nikogo urażać jeśli takie rzeczy są uznawane za normalne u kogoś, ale na Boga… czy jakiś rodzic przyjmuje ze spokojem wiadomość, że ich własne NIEPEŁNOLETNIE dziecko właśnie zabookowało sobie i swojemu MŁODSZEMU rodzeństwu bilet przelotu z Polski do Rosji? Nie no, spoko… lećcie kochane dzieci, co wam się może złego stać? Ugryzło mnie też to, że każdy problem jaki dzieciaki napotkały na drodze był pokonywany prawie, że za pstryknięciem palców… Zwierzak wygląda jak tygrys i nie wpuszczą go do samolotu? Spoko! Mam znajomego weterynarza, wystawi odpowiednie dokumenty! Musimy polecieć do Rosji, by przedostać się do innego świata? Nie ma problemu, mój znajomy mieszka w Rosji, przenocuje nas. Ktoś jest ranny? Poczekaj mój kumpel jest lekarzem… o kurcze, mam bardzo starą taśmę, na której jest coś nagrane. Doprawdy? Zaniosę to do kolegi z klasy, który posiada sprzęt sprzed wojny gdzie bez problemu odsłuchamy co tam jest nagrane… Gdybym ja miała wszędzie takie wtyki, to nie siedziałabym we własnym pokoju i nie pisała Wam o tej książce, a leżała plackiem na łóżku gdzieś na terytorium Oxfordu… ALBO NIE!!! Jak szaleć to szaleć! Wylegiwałabym się na plaży w Kalifornii pijąc soczek z palemką… to znaczy… teraz bym spała, bo inna strefa czasowa, ale wiecie o co chodzi. Podsumowując. Pierwszy raz, czytając coś fantastycznego tak często zwracałam uwagę na fakty, które wydawały mi się być nie do ogarnięcia. Kłuciły się z moim rozumowaniem tak bardzo, że kiedy czytałam książkę myślałam – „da fak?”
Wydaje mi się, że na razie piszę tylko to, co nie przypadło mi do gustu. Czy znalazłam jakieś plusy? Pewnie nie wiele to da jeśli napiszę, że czcionka była dopasowana i miało się wrażenie, że pozycję zjem w przeciągu jednego dnia. (oczywiście mogłabym to zrobić, ale mój mózg chyba by się musiał resetować przez następny miesiąc) Ponadto, mimo że autor uraczył mnie tak mdłym narratorem i tam gdzie ja wstawiłabym po trzy wykrzykniki, on użył kropki, to ciekawiło mnie co wydarzy się na kolejnej stronie, kolejnych dwóch stronach czy kolejnych pięćdziesięciu. Jestem na tyle zaintrygowana, że sięgnę po drugą część, jak takową dostanę w ręce.
Nie ukrywam, że autor ma łep jak sklep. Wymyślił całkiem nowy świat, stworzenia, które go zamieszkują, wykreował system polityczny, potrawy… Nowy Świat! Jednak chciałabym się w niego wgłębiać naturalnie, tutaj zaś Mirek o wszystko pyta i na talerzu dostaje odpowiedź co i jak. Mam wrażenie, że wiele ciekawostek było po prostu zbędne lub na tym poziomie lektury mało ważne, by rozpisywać się o nim bez końca, a tu tak własnie jest. Czułąm się trochę jakbym zajrzała do notatek autora na podstawie, których miał powieść napisać, innymi słowy, miałam nieodparte wrażenie, że tylko on coś z tego rozumie, mi zaś pozostało rozdziawienie buzi i kulturalne spytanie – „ ale że o co cho?”.
Co zabawne, ja nadal chcę przeczytać kontynuacje tej opowieści i to jest właśnie paradoks tego całego mojego bazgrania. Ta książka sprawia, że ja CHCĘ przeczytać jej drugą część, chociaż robi z mojego mózgu sieczkę, a narrator robi mi duchową krzywdę tym swoim bezpłciowym podejściem do sprawy… Sam z resztą tak powiedział. „Teraz, gdy to opisujemy, nasza relacja wygląda na beznamiętną, ale to tylko pozory.”
No tak… tylko pozory. Taki przykład: Na moich oczach nieznajomy mężczyzna ukręcił kark mojemu psiakowi, następnie jednym pociągnięciem zrobił dziurę w brzuchu, gołą ręką wyciągając na wierzch flaki. Patrzyłem na to, zastanawiając się co mam zrobić. Teraz gdy to opisuje, można przyjąć, że bezczynnie stałem i się gapiłem, ale to tylko pozory.
NIECH MNIE KTOŚ ZAMORDUJE! Albo tego chłopca, co opisuje całą historię. Gdyby nie on, uważam, że pozycja byłaby naprawdę warta przeczytania, a tak, mogę Wam jedynie napisać, że takowa istnieje, a czy po nią sięgniecie to już Wasza sprawa i oczywiście na Wasza odpowiedzialność.