Rzecz jest tylko rzeczą Alberto Moravia 7,4
ocenił(a) na 847 tyg. temu Większość tych opowiadań Moravii z lat 60. charakteryzuje nieubłagany dla Człowieka realizm, choć niektóre mają charakter wręcz surrealistyczny. Za bohaterów często mają – mówiąc językiem naszej współczesności – „przegrywów”, którymi w dodatku są mężczyźni, co chyba nie jest kwestią przypadku, zwłaszcza że to raczej kobiety dyktują zasady odwiecznej gry/walki płci.
Wiele tu meandrów ludzkich mózgów, uczuć i moralności, mnóstwo egzystencjalnych paradoksów, jeszcze więcej bohaterów znajdujących się „na krawędzi”, podejmowane przez nich wybory zazwyczaj prowadza na manowce, nie brakuje ważkich pytań o istotę władzy, związków międzyludzkich, możliwość porozumienia czy też jedynie komunikacji między nimi. A wszystko okraszone znakomitym stylem. Niektóre opowiadania są arcymistrzowskie.
Narratorzy nieraz odważnie występują przeciw nieznośnie powtarzalnej monotonii codzienności.
Bohater „Regresji” wyznaje: „Odnoszę wrażenie, że świat jest wulgarnym i nieudolnym zarysem czegoś, co potem, nie wiadomo dlaczego, nie zostało zrobione; próbą, po której nastąpić powinny dalsze, lecz z niewytłumaczonych powodów nie nastąpiły”. A dalej lekka obłomowszczyzna…. „Tego ranka poczułem, że znów nastał dzień mojego buntu przeciwko niedoskonałości świata. Poznałem to po tym, że nie chciało mi się wstać z łóżka.
Jeszcze gorszy los przypada w udziale narratorowi w „Barbone” – żebrakowi z niewątpliwym rozpadem osobowości, żeby jakoś elegancko określić sklerozę czy starczą demencje. „Moja głowa przypomina kieszenie mojego płaszcza: mieści się w niej po trosze wszystko, ale wszystko jest zniszczone, nieużyteczne i często tajemnicze”. Dlatego stawia on samemu sobie zadanie: „Ach, poznać siebie - niełatwe to zadanie nawet dla kogoś, kto tak jak ja, nie ma właściwie nic do roboty (…) W przeciwnym razie może się zdarzyć, że człowiek sam stanie się obcy.
A już godny najwyższego współczucia jest los tytułowej postaci noweli „Władca” (aktualne skojarzenia jak najbardziej wskazane…). Gdy znajomy odwiedza go w jego pałacu, ten mówi mu, że nie ma czasu na spotkania z przyjaciółmi w celach wyłącznie towarzyskich. Gość taktownie przyznaje, że musi on być bardzo zajęty. I słyszy: „Zajęty czynnościami związanymi ze stanowiskiem, na które mnie powołano, nie. Ale zajęty tym, żeby być, kim jestem, tak.”
„Władza jako zajęcie polega na przekształcaniu wszystkich czynności, z pracą łącznie, w objawy władzy. (…) W miarę wznoszenia się na wyższe szczeble praca staje się w coraz to większym stopniu pretekstem, okazją do władzy; i wreszcie, na najwyższych szczeblach, ulatnia się, znika; istnieje już tylko władza, cel sam w sobie.” – tłumaczy ignorantowi nieznającemu tajników rządzenia.
Ale umie on wynieść naukę z lekcji władzy, władzuchny, władzurwy: ”Rzeczywiście, odnoszę wrażenie, że pogawędka z przyjacielem, który przyszedł wyłącznie w celach towarzyskich, jest niemożliwa w tym miejscu rytuałów i ceremonii”. - Uczyć się, cały czas się uczyć - obyśmy potrafili i my! Inaczej będzie jak z deklaracją psiej antropomorfizacji z opowiadania „Zapachy i kość”: „Tak, świat jest gnatem, wbiłem weń zęby i raczej umrę niż go puszczę.
Równie genialne, i równie niepokojąco aktualne, wydało mi się opowiadanie „Komunikatywność”. Pada w nim jakże typowe i dla tzw. naszych czasów stwierdzenie: „Być komunikatywnym to niekoniecznie znaczy, że ma się coś do powiedzenia”.
I ludzie są tu bardzo komunikatywni, czyli przekazują sobie banalne oczywistości - jakby wprost wyjęte z flaubertowskiego „Słownika komunałów”. Mowa tu zatem o „wymianie wiadomości na przeróżne tematy: sportu, nauki, filmu, mody, polityki, rozrywek, oszczędności i tak dalej. Poza tym owe informacje charakteryzowały się dwiema – mało powiedzieć zaskakującymi – cechami: pomimo że wypowiadane z wielką emfazą, nie wnosiły nic nowego na żaden temat; i co więcej, nikt ich nie słuchał; gdy jeden mówił, drugi czekał aż tamten skończy, by samemu zabrać głos”.
Chodzi np. o takie dialogi:
„ - Z Rzymu do Mediolanu jedzie się autostradą tylko sześć godzin.
- A nawet cztery godziny szybkim autem.
- Ja przejechałem odcinek Rzym-Florencja w dwie godziny.
- Trzeba zwalniać od czasu do czasu, zwłaszcza jadąc małym samochodem.
Ekologiczna świadomość bohatera wspaniałego „Polowania” wyprzedza swe lata. Pamięć o traumie, gdy ojciec go zabrał na polowanie, pokazując pięknego ptaka, którego potem na jego oczach zabił, wyzwala w nim niespodziewane dobro, niezwykłe zwłaszcza jak na Włocha. „Wprawdzie ta dzikość była skierowana przeciwko mnie, ale musiałem pamiętać, że dzikość zawsze i wszędzie jest skierowana przeciwko wszystkiemu i przeciwko wszystkim”.
Nieco wyimków…
„Moja żona jakby odgadła, że zajęła w moim życiu miejsce dyrektora banku, począwszy bowiem od tego dnia zasypywała mnie gradem rozkazów. (…) I wcale nie zdawała sobie sprawy, że robi mi tym przyjemność”.
„Odnoszę wrażenie, że świat jest wulgarnym i nieudolnym zarysem czegoś, co potem, nie wiadomo dlaczego, nie zostało zrobione; próbą, po której nastąpić powinny dalsze, lecz z niewytłumaczonych powodów nie nastąpiły”.
„Życie dalej czyhało na mnie i kazało mi się zachowywać po prostu śmiesznie: bałem się śmierci pod kołami samochodu w chwili, gdy szedłem rzucić się do rzeki”.
„Podczas gdy u niektórych ludzi brak pamięci wypływa z tego, że jak to się mówi, mają co innego w głowie, ja nie mam w głowie nic”.
„Gdyby wszyscy widzieli wszystko, nie byłoby już tylu ludzi roszczących sobie pretensje do sądzenia świata; mnogość skłania do bezstronności”.
„Niestety, najłatwiej jest udawać uczucia. Popatrz na aktorów: wyciskają ci łzy z oczu, a nie czują nic. Natomiast nie można udawać rozumowania”.
I by na koniec odnieść się do tytułu: "Są najrozmaitsze rzeczy, ale wszystkie po prostu tylko są. My arbitralnie i zarozumiale przypisujemy im znaczenie. A tymczasem powinniśmy przywyknąć do tego, żeby nie tylko ich nie osądzać, ale nawet nie wyjaśniać czy interpretować. Pozwólmy rzeczom być tym, czym są, nie doszukujmy się w nich znaczenia".