- Czy ludzie nas kiedyś zrozumieją? - zastanawiała się siedząca obok mnie Wisia. - Czy ktoś nas zrozumie, choćby nie wiem, ile opowiadać? Ja...
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Krystyna Żywulska
Rodowita Łodzianka. Studiowała na UW (prawo),lecz z powodu wybuchu II wojny światowej nie ukończyła studiów. Po ucieczce z getta w Warszawie ukrywała się pod polskimi nazwiskami Zofia Wiśniewska i Krystyna Zywulska. I właśnie to drugie nazwisko przybrała po zakończeniu wojny. Przeżyła pobyt w KL Auschwitz Birkenau. Autorka tekstów do piosenek kabaretowych. Od 1968 roku mieszkała w Republice Federalnej Niemiec. Jej książka "Przeżyłam Oświęcim" została także wydana po angielsku i francusku. Wybrane publikacje: "Przeżyłam Oświęcim" (pierwsze wydanie: 1946),"Program estradowy. Dobre rady dla gromady" (Iskry, 1954),"Tu mówią życzliwi" (1954),"Tak zwane życie" (ze Zbigniewem Lengrenem, Iskry, 1956),"Złota rybka" (1959),"Pusta woda" (Iskry, 1963),"Nigdy więcej" (praca zbiorowa).http://
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Obok tataraku skręciłyśmy w prawo do naszej bramy. Transport z rampy szedł prosto do białego domku. Jasnowłosa dziewczynka nachyliła się, ab...
Obok tataraku skręciłyśmy w prawo do naszej bramy. Transport z rampy szedł prosto do białego domku. Jasnowłosa dziewczynka nachyliła się, aby zerwać kwiatek. Nasz szef się zdenerwował. Jak można niszczyć kwiaty, jak można deptać po trawie, kiedy obok jest droga! Jego kultura nie pozwala mu na to patrzeć. Podbiegł do dziecka, mającego co najwyżej cztery lata, i kopnął je silnie. Mała przewróciła się i siadła, zdumiona, na trawie. Nie płakała. Ściskała mocno oderwaną od kwiatka łodygę. Patrzyła rozwartymi, oniemiałymi ze zdziwienia oczyma na SS-mana. Matka dziecka podniosła je, wzięła na rękę i poszła naprzód. Dziewczynka cały czas wyglądała spoza jej ramienia. Nie spuszczała oczy z naszego szefa. Rączka ściskała mocno łodygę. - Wzrok tego dziecka jest wyrokiem na cały faszyzm - powiedziała nienawistnie idąca obok mnie Tania - cóż to za potwór: kopać dziecko, które za pięć minut zginie. Inne milczały. Nie mogłam patrzeć w stronę szefa. Straszne obrzydzenie, jak do najwstrętniejszego płaza, ogarniało mnie na widok tego kulturtregera, który szedł obok nas zadowolony z siebie i nosił miano człowieka.
5 osób to lubiA czy kiedyś... jeśli nawet uda się wyjść na prawdziwą wolność, czy potrafię nie kojarzyć najpiękniejszego krajobrazu, najbardziej uroczych ...
A czy kiedyś... jeśli nawet uda się wyjść na prawdziwą wolność, czy potrafię nie kojarzyć najpiękniejszego krajobrazu, najbardziej uroczych zakątków z czarnym dymem, z krwistym płomieniem, z rozpaczliwym ostatnim krzykiem palonych ludzi? Chyba nigdy już, nigdy. Ludzie będą mieli swoje sprawy, a ja będę zawsze myślami, sercem tu. Inni będą w lesie, a ja będę wciąż przy płonących rowach, ziejących ogniem kominach. Bo tego nic nie wyrówna. Nic nie potrafi przekreślić tych wspomnień. - To chyba kalectwo - mówię głośno.
4 osoby to lubią