Polska aktorka, dramatopisarka, powieściopisarka, publicystka, krytyczka teatralna i artystyczna. Przedstawicielka polskiego naturalizmu, wykpiwała moralną obłudę mieszczaństwa; pisała komedie satyryczne, dramaty i powieści.
Urodzona we wsi Podhajce (przedmieście Łucka) na Wołyniu w rodzinie ziemiańskiej (ojciec – Wincenty, był zamożnym ziemianinem, matka – Józefa z Karskich – eks-tancerką baletową z Warszawy). Uczyła się w rodzinnym domu i krótko w zakładzie Sacré Coeur oraz w prywatnym Instytucie Wychowawczo-Naukowym we Lwowie. W 1876 wyszła za mąż za porucznika gwardii carskiej, młodego ziemianina ze Żmudzi, Konstantego Śnieżko-Błockiego herbu Leliwa, szybko jednak od męża odeszła, małżeństwo unieważniono w roku 1888. W 1882, po zerwaniu z rodziną i mężem, została aktorką, występując w Krakowie, Lwowie, Poznaniu i w galicyjskich zespołach wędrownych. Cechowała ją obsesyjna niechęć, a czasem wprost wrogość w odniesieniu do mężczyzn, w których niemal zawsze widziała tylko sprawców wszelkich nieszczęść mogących spotkać kobiety w ich życiu. Gorąco pragnęła zostać aktorką, co zaprowadziło ją do różnych zespołów wędrownych i okresowych, na poły amatorskich teatrzyków Galicji, Królestwa Polskiego oraz Poznańskiego. Od 1879 roku uprawiała już aktorstwo zawodowo, jednak uważając się za artystycznie niedocenianą. Nieustannie skonfliktowana ze środowiskiem teatralnym, w roku 1889 wyjechała do Paryża w celu doskonalenia swoich aktorskich umiejętności i osiągnięcia większego uznania. Przebywała tam 5 lat, do roku 1895, wchodząc w skład słynnego Théâtre Libre A. Antoine’a, a potem modernistycznego Théâtre de l'Œuvre. Sukcesów jednak nie odniosła. Po powrocie do kraju bez powodzenia starała dostać się do warszawskich Teatrów Rządowych, trafiła ponownie do teatrzyków objazdowych i ogródkowych, by wreszcie dobić się angażu w krakowskim teatrze kierowanym przez Tadeusza Pawlikowskiego, gdzie zdobyła pewne powodzenie, stając się jednakże przy okazji ofiarą ostrej krytyki sprawozdawców teatralnych.
Jako pisarka zadebiutowała w 1883 roku pod pseudonimem Gabriela Zapolska. Debiutowała opowiadaniem pt. Jeden dzień z życia róży (1881),ogłaszała nowele i powieści w prasie lwowskiej, następnie warszawskiej. Jej utwory: opowiadanie Małaszka (1883),powieści Kaśka Kariatyda (1885–1886),Przedpiekle (1889) stały się przedmiotem polemik, wywołały oburzenie konserwatywnej krytyki ze względu na dominujący w nich naturalizm; w powieściach O czym się nie mówi (1909) i O czym się nawet myśleć nie chce (1914) podjęła problematykę prostytucji i chorób społecznych. Napisała wiele nowel, powieści i sztuk teatralnych, z których najsłynniejszą jest grana do dziś Moralność Pani Dulskiej. Ze względu na swoje porywcze usposobienie i różne niefortunne uwarunkowania życiowe Zapolska stale była z kimś skłócona i poróżniona. Miewała nieustannie zatargi z dyrektorami i reżyserami teatrów, w których występowała lub w których wystawiano jej sztuki. Od 1904 zamieszkała na stałe we Lwowie, zorganizowała wraz z drugim mężem, malarzem Stanisławem Janowskim, zespół teatralny, z którym objeżdżała Galicję.
W roku 1912 wzięła udział w zorganizowanej w Pradze Wystawie Pracy Kobiety Polskiej; została członkiem komisji artystycznej Teatru Premier, współpracowała z lwowskim Teatrem niezależnym. Po zajęciu Lwowa przez wojska rosyjskie (wrzesień 1914) prowadziła przez pewien czas cukiernię. Mieszkała w willi „Skiz” na Łyczakowie, gdzie spędziła ostatnie lata swego życia.
Zmarła 17 grudnia 1921 we Lwowie i 22 grudnia została pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Łyczakowskim.
Utwory literackie Zapolskiej są bardzo nierówne pod względem poziomu artystycznego, co było efektem pisania w celach zarobkowych i skupienia na karierze aktorskiej. Nieuregulowany tryb życia nie pozwalał na szlifowanie stylu czy uzupełnianiu braków z wiedzy ogólnej. Autorka skupiała się przeważnie na aprobacie lub negacji jakichś cech ludzkich lub zjawisk społecznych – sama podkreślała, że traktuje swoją twórczość jako protest przeciwko wszelkiej obłudzie.
Pod wpływem Émila Zoli i innych naturalistów opisywała fakty i zjawiska życia codziennego. Zmysł obserwacji i umiejętności dziennikarskie pomagały jej w tym. Była przekonana o społecznej służbie literatury.
Twórczość dramatyczna Zapolskiej podzieliła się na dwa rodzaje: melodramatyczną dla popularnych wówczas „teatrów ogródkowych” (Skiz, Małka Szwarcenkopf) i komedie bądź tragedie dla teatrów wielkomiejskich. Tę drugą część cechuje wyraźny wpływ dramatów naturalistycznych (postulat pogłębienia psychologii postaci, rezygnacja z zawikłanej i nieprawdopodobnej akcji – intrygi, analizowanie ludzkich charakterów etc.). Zwracała uwagę na rolę rekwizytów, dekoracji, mimiki i na zróżnicowanie języka kreowanych bohaterów.
Interesowała się kulturą żydowską, piętnowała antysemityzm. W tygodniku „Życie” opublikowała powieść Antysemitnik. Podejmowała również tematykę patriotyczną (Tamten został, Sybir, Jesiennym wieczorem) – nawiązywała do tradycji romantyzmu.
W 1927 w Berlinie odbyła się premiera operetki Carewicz z muzyką Ferenca Lehára i librettem Beli Jenbacha i Heinza Reicherta, na podstawie sztuki Zapolskiej o tym samym tytule.
Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani mor...
Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe.
Dramat bardzo krótki i nieskomplikowany pod względem fabuły, ale jednocześnie niezwykle treściwy i czytelny w swoim przekazie. Zapolskiej udało się wykreować naprawdę wyrazistych bohaterów, którzy bez wątpienia nie budzą naszej sympatii, ale w których możemy zobaczyć wiele negatywnych cech nas samych. I chociaż w utworze pojawia się kilka nudnawych i moim zdaniem niepotrzebnych fragmentów, to całość czyta się bez większych trudności. Na pewno warto zapoznać się z tą klasyką literatury polskiej, bo jej przesłanie - po ponad stu latach - wciąż pozostaje aktualne.
Do tej pory Gabrielę Zapolską znałam jedynie z serii o Pani Dulskiej, wprawdzie przeczytałam wszystkie jej trzy części, ale chociaż mi się podobały, nie podjęłam próby poznania jakiejkolwiek innej książki znajdującej się w jej dorobku. I pewnie stan ten trwałby nadal, gdybym w poszukiwaniu czegoś do słuchania nie natknęła się na "Sezonową miłość", a że zapowiedź głosiła, że to rodzimy odpowiednik „Pani Bovary” Flauberta, to dałam się skusić myśląc: „Sprawdzę, najwyżej wyłączę jak mnie nie wciągnie”. Tylko nieoczekiwanie ta opowieść wyjątkowo mnie zaintrygowała, co więcej okazało się, że to romans jak się patrzy, dodatkowo osadzony u stóp samiuśkich Tater.
I jak to u Zapolskiej jest gnuśność i zaściankowe myślenie, przekonanie o wyższości inteligencji nad ludem pracującym, roli żony przy mężu jako jego oficjalnej wizytówki, za to z chęcią korzystającej z efektów jego ciężkiej pracy, przy braku własnego zaangażowania w cokolwiek więcej niż wychowanie dzieci, prowadzenie domu, a raczej rozporządzanie służbą. Cóż taki wówczas był klimat. Co się jednak stanie kiedy żona przy mężu wybierze się do źródeł, celem zażycia wypoczynku wraz z żeńską latoroślą, a na jej drodze pojawi się przystojny, kochliwy, ale prostolinijny aktor, który dzień po dniu będzie rozkochiwał spragnioną męskiej adoracji kobietę? Wiadomo co się stanie, rozpocznie się walka serca z rozumem, a że górski klimat zbliża zbliżeniom, nietrudno się domyślić co wygra😊
Poznajcie zatem główną bohaterką „Sezonowej miłości” - oto Tuśka, żona, w jej ocenie nijakiego urzędnika, matka trójki dzieci – dwóch dorastających chłopców i nastoletniej córki, która właśnie z nią wyrusza na wraz wakacje w Zakopanem. Jej się nudzi, bo ile można czasu spędzać w gronie statecznych pań, jeśli zatem los stawia na jej drodze młodego i pełnego werwy aktora, nie ma się co dziwić, że kobita głupieje😊.
A do czego ją ta głupota doprowadzi i jakie będą jej skutki to trzeba przeczytać, żeby wiedzieć. Ku mojemu zaskoczeniu fabuła, choć rozwija się niespiesznie, uwodzi czytelnika. Tak po troszku wciąga i wikła się akcja, ale nie ma się co dziwić, gdyż to dość obszerna powieść. To co jest ogromnym atutem tej książki to umiejętność Zapolskiej psychologicznego konstruowania postaci. Są oni uwikłani w rozmaite wewnętrzne konflikty, mniej lub bardziej skrywane pragnienia i trapiące ich dusze dylematy. I co ważne, przekrój tych osób jest naprawdę znaczny.
Wreszcie wisienka na torcie to umiejscowienie całej opowieści. Podhalański klimat, góralskie akcenty , oddanie atmosfery Zakopanego to niewątpliwy dodatkowy urok powieści dla każdego kto lubi odrobinę folkloru w góralskim klimacie, z Giewontem w tle.
Mnie ta wyjątkowość „Sezonowej miłości” kupiła, co więcej okazuje się, że mimo upływu lat, ta książka nie traci na atrakcyjności. W końcu ludzkie namiętności i porywy uczuć są niezmiennie aktualne w każdej strefie czasowej. Do mnie ta powieść przemówiła, ja polecam.