Redaktor wydawnictwa zgłosił zastrzeżenia co do pewnej scenki, przeniesionej przeze mnie wprost z życia. Staremu murarzowi Maladze przynoszą...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Trznadel
Źródło: zdjęcie autorskie
15
6,4/10
Urodzony: 10.06.1930
Pisarz, poeta, tłumacz, krytyk literacki i publicysta.
6,4/10średnia ocena książek autora
166 przeczytało książki autora
252 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kolaboranci: Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939-1941
Jacek Trznadel
4,9 z 7 ocen
22 czytelników 3 opinie
1998
Powrót rozstrzelanej armii (Katyń - fakty, rewizje, poglądy)
Jacek Trznadel
7,0 z 1 ocen
6 czytelników 1 opinia
1994
Płomień obdarzony rozumem : poezja w poezji i poza poezją : eseje
Jacek Trznadel
6,0 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
1978
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną, tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza.
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną, tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza.
3 osoby to lubią(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną tylko dlatego,że jest, że zewsząd otacza.
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną tylko dlatego,że jest, że zewsząd otacza.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Hańba domowa Jacek Trznadel
6,1
Jacek Trznadel “Hańba domowa”
Rozmowy z literatami i poetami, mające doprowadzić - jak rozumiem - do wyjaśnienia czemu tak wielu z nich w latach 1945-1956 (a szczególnie w latach 1949-1953) tak mocno zaangażowało się w budowę nowego ustroju i w tworzenie literatury socrealistycznej.
Temat niezwykle interesujący i zebranie tych wypowiedzi było bardzo cenne. Niestety, tego projektu nie mogę uznać za udany. Oczywiście, nie pomagało to, że niektórzy z uwikłanych pisarzy nie chciało wracać wspomnieniami do tego okresu. Do tego wielu z tych, którzy na rozmowę się zgodzili, nie powiedziało nic wnoszącego nową wiedzę: niektórzy ewidentnie nie byli wystarczająco autorefleksyjni, żeby samemu rozważyć swoje własne motywacje z tego okresu. Niestety, nie pomogło też to, że Trznadel nie poświęcił na te rozmowy wystarczająco wiele czasu i nie był dość wnikliwy i otwarty na wysłuchanie, żeby interlokutorzy mogli się otworzyć.
Ma też autor mocną ochotę do wystawiania cenzurek, co szczególnie mocno objawia się podczas rozmowy ze Zbigniewem Herbertem ale jest zauważalne i w pozostałych rozmowach. Nota bene rozmowa z Herbertem jest dziwna w tym zbiorze, bo chociaż jest najbardziej interesująca to jednocześnie jest kompletnie poza tematem głównym, czyli poza próbą zrozumienia zjawiska. Za to Herbert, trochę chyba przypadkiem, zahacza o temat, który mnie z kolei wydaje się kluczowy: pisarze i poeci w tym okresie byli po raz pierwszy i chyba po raz ostatni w historii Polski - ważni. A przynajmniej wydawało im się, że są ważni, że mogą wpłynąć realnie na powstającą rzeczywistość. Że kraj i naród ich potrzebują. To na pewno mogło uderzyć do głowy tych autorów ale także mogło uczynić ich sztywnymi: skoro ich potrzebowano to oni faktycznie powinni pisać to, czego “lud” potrzebuje a nie to co by chcieli napisać. Stąd to powszechne przejście na produkcyjny socrealizm, moim zdaniem.
Przy okazji: Trznadel ze swoją chęcią do oceny, nie do końca konsekwentnie formułuje to, ca co chce ich (i siebie samego też) potępiać: czy za współudział w tworzeniu ustroju totalitarnego czy może za stosowanie stylistyki socrealistycznej. A waga tych dwóch rzeczy nie jest przecież taka sama! Pisanie socrealistycznych produkcyjniaków możemy uznawać za śmieszne albo za głupie, ale samo w sobie nie jest przecież zbrodnią. Styl socrealistyczny można znaleźć w beletrystyce i poezji przedwojennej i to wcale nie komunistycznej - wręcz przeciwnie.
Wydaje się, że samo zagadnienie główne najbardziej przeanalizowała wewnętrznie Maria Janion.
“W aurze klęski poszukiwaliśmy jednak tych ideałów czy słów, które by potwierdziły sens naszego istnienia, udzieliły sposobu na życie . I myśmy znaleźli te słowa [...] jedno słowo to pokój, a drugie to socjalizm. [...] Po prostu byłam zupełnie bezbronna wobec tych dwu słów, którym podstępnie zmieniono znaczenia, ale ja o tym nie wiedziałam. Myśleliśmy — bo przecież nieraz rozmawiałam o tym ze swoimi rówieśnikami — myśleliśmy, że te słowa, pokój i socjalizm, należą w dalszym ciągu do tradycji europejskiej. [...] Trzeba sobie powiedzieć, że oszustwo związane ze słowami pokój i socjalizm, jest oszustwem, które zaciągnęło się na długie, długie lata [...].”
Mógłbym w sumie dorzucić od siebie, że o ile słowo “pokój” jest dziś już rzadko używane to słowo “socjalizm” nadal jest zakłamywane, choć obecnie już raczej w negatywnym wartościowaniu (na zasadzie np. “socjalizm = PRL” lub “socjalizm = stalinizm” albo nawet “socjalizm = degrengolada moralna”).
Mogłem znaleźć tu także wiele interesujących przemyśleń, z których szczególnie do mnie trafiła ta, wyrażona przez Zbigniewa Kubikowskiego.
“Ja teraz piszę taki szkic o prozie po wojnie i wprowadzę tutaj jedną z kategorii, których tam użyłem. Mianowicie odróżniam między innymi trzy podstawowe rzeczy: sytuację historyczną, świadomość historyczną oraz mitologię obiegową. Co to znaczy? Sytuacja historyczna, to jej taki układ, który jest znany ex post, to znaczy pewien zamknięty etap. Drugie, to jest świadomość historyczna, czyli w jaki sposób ludzie rozumieli swoją sytuację historyczną. Przeważnie rozumieją ją zupełnie inaczej, niż potem to się okazuje, gdy się już zamknie ten etap historyczny. I trzecie: to jest właśnie mitologia obiegowa, czyli pewne stereotypy, które kursują w sferze świadomości i które zawierają jakby skrótową ocenę tej sytuacji, i jakby sposób na tę sytuację. Pierwszy okres po wojnie: sytuacja historyczna była taka, że przejdą trzy, cztery lata, a później padnie na to łapa stalinowska. Historyczna świadomość społeczna absolutnie sobie z tego sprawy nie zdawała. Zdawało się, że model już powstał, że to jest ten model…”
Trznadel w rozmowie z Jerzym Andrzejewskim bardzo celnie zauważa, że już okres dwudziestolecia był przygotowaniem do totalitaryzmu (choć wówczas jeszcze nie wiedziano jaki to będzie totalitaryzm).
“Ale gdyby poza fasadą szukać, to może okazałoby się, że w tym okresie międzywojennym przygotowywało się gdzieś w ideologii, czy na dnie duszy, pragnienie czegoś innego niż liberalizm całkowity, czegoś jasnego, twardego, określonego, bez wahań, jednym słowem ta pokusa kultury totalitarnej gdzieś tkwiła, bo inaczej dlaczego by się to nagle pojawiło?”
Jacek Bocheński wyraża niezwykle mocną myśl, pokazującą jak trudno jest otworzyć oczy komuś, kto jest ogarnięty bez granic jakąś ideologią.
“Fakty nie mogą podważyć marksizmu, bo marksista poznaje fakty po tym, że potwierdzają marksizm. Co go nie potwierdza, nie jest faktem, ale błędem poznania! Tak można w nieskończoność, w dodatku nie zdając sobie sprawy, że to tak jest. Trzeba doznać bolesnych skutków marksizmu w praktyce, żeby przejrzeć, wyzwolić się z uroku doktryny.”
W innym miejscu w podobnym stylu wypowiada się jacek Trznadel.
“Bo zresztą komunizm twierdził, że świat istniejący jest z gruntu zły, tak zły, że manichejski lęk przed stosowaniem zła musi być przezwyciężony. ‘Zło? Musimy je na razie akceptować — dla pięknego świata’”.
Reasumując, książka jest ważna, niestety niezbyt udana. Ale nieudane książki również mogą być ważne, choćby z tego powodu, że nikt już nie może zrobić lepszej - nie ma już dziś z kim rozmawiać...
No to na koniec Maria Janion raz jeszcze.
“Psychoza wojny była czymś tak silnie w nas obecnym, młodszym dziś trudno do tego doświadczenia dotrzeć. Pewien młody człowiek skarżył się komuś starszemu na dzisiejszą okropną sytuację, na co tamten mu odpowiadał: Ale grunt, że bomby nie lecą na głowę. Młody człowiek nie chciał i nie potrafił tego zrozumieć.”
Powrót rozstrzelanej armii (Katyń - fakty, rewizje, poglądy) Jacek Trznadel
7,0
Lektura trudna i wymagająca, no i co tu dużo mówić niestety niszowa, dla czytelnika o więcej niż podstawowej znajomości tematu, szczególnie trudny początek z rozdziałem „Katyń – ostatnia droga”. Całościowo bardzo złożona, porusza tematy o których już pisano, ale nie tylko, dotyka także tematów albo raczej wątków, którymi do tej pory się nikt nie zajmował lub najzwyczajniej nikt o nich nie pomyślał. Można oczywiście powiedzieć, że jest to książka, wydana dawno temu, a zatem zdezaktualizowana, można powiedzieć, że wiele się zmieniło, a zatem stan badań, dostęp do źródeł itp., itd. … ale tak nie jest zaryzykuję tezę, że pod tym względem jest nawet gorzej niż było z górą 20 lat temu. Rosja spadkobierca i kontynuator sowieckiej polityki, w żaden sposób nie jest zainteresowana pomocą w wyjaśnieniu zbrodni, ujawnieniu akt itp., ba powiedziałbym, że stanowisko jej w tej kwestii jest stanowiskiem bardziej nieprzejednanym niż dwadzieścia lat temu i po prostu sowieckim, RP nie jest w stanie uzyskać zwrotu archiwów, które normalnie Rosja oddaje innym krajom, a Polsce nie, a co dopiero mówić o dokumentacji zbrodni…. Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że dobra wola i faktyczne ujawnienie archiwów pomogłoby może nie w szybki, ale konkretny sposób wyjaśnić wiele zagadek i odpowiedzieć na wiele pytań stawianych w książce, chociażby jak wyglądał faktyczny przebieg zbrodni. Nie powtórzę dokładnie słów, ale pięknie powiedział to rotmistrz Czapski, że w ówczesnej Rosji władza wiedziała dosłownie wszystko na temat szczegółów życia każdego obywatela, że niespodzianki były możliwe, kiedy przebywał w Rosji w 1919r, a za czasów Stalina można uzyskać tylko to na co zgodził się sam Stalin. Myślę zatem, że dalej ukryta jest bardzo dokładna wiedza na temat śmierci i jej przebiegu tak dużej grupy jaką byli polscy oficerowie, być może istnieją dokumenty dotyczące nie tylko tej zbrodni.
Co konkretnie zwróciło moją uwagę?
Poza całym szeregiem spraw większych i mniejszych interesująco brzmi pytanie jak polski wywiad czy też kontrwywiad przed wybuchem wojny szkolił lub informował dowódców na temat postępowania Sowietów, co o tym w ogóle wiedziano i jaki był stan wiedzy kadry oficerskiej w tej kwestii, wszak wiedziano o wielkiej czystce w sowieckiej armii? Jak to możliwe, że polski wywiad dwa lata po wybuchu wojny nie wiedział, czy też nie chciał wiedzieć na temat zbrodni pomimo docierających z wielu źródeł sygnałów i o zbrodni i o urwaniu się korespondencji od oficerów? Dlaczego informacja niemiecka o zbrodni była taką niespodzianką i sensacją? Jaki był dalszy los Edwarda Koźlińskiego, który najprawdopodobniej widział pomordowanych w 1940r?
Nigdy szczerze mówiąc nawet nie zastanowiłem się nad tym, że w stosunkowo, krótkim czasie Niemcy ujawnili informację o odkryciu grobów katyńskich, Sowieci zerwali stosunki z rządem londyńskim, aresztowano szefa AK Stefana Grota – Roweckiego i zginął w Gibraltarze gen. Sikorski. Śmierć Sikorskiego i aresztowanie Grota dzieli raptem kilka dni, nie zwróciłem na to nigdy uwagi. O uległości Sikorskiego względem „sojuszników” można oczywiście wiele mówić, ale całościowo uważam, że za „katastrofę” odpowiadają „sojusznicy”, albo co jest bardziej prawdopodobne „sojusznicy sojuszników”, z doskonale działającym wywiadem na terenie całej Europy i USA. W tej kwestii prawdy nie poznamy nigdy. Natomiast czytając kiedyś o zdrajcach, którzy wydali Grota-Roweckiego uderzyło mnie, że w PRL-u właściwie ponieśli nikłe kary jak na to co zrobili, a jak się okazuje z czasem pozostawali na żołdzie UB.
Jeszcze inna sprawa, która zwraca uwagę to okoliczności zbrodni w samym ZSRS, a zatem funkcjonowanie samej machiny zbrodni, w która wpadli Polacy i mowa tu nie tylko o oficerach, ale także cywilach z obwodów „polskich” przed II wojną światową (że wymienię, choćby Płoskirów czy Żytomierz). Ta machina śmierci, składa się z wielu elementów i trybików, kierowców, maszynistek, katów, operatorów koparek, itd. profesor Trznadel, porównuje to do niemieckiej machiny śmierci tam zbrodnia na dużej grupie osób jednorazowo i powtarzalnie np. w obozach śmierci w komorach gazowych, tu zbrodnia masowa, ale egzekucje przeważnie pojedynczo na równie dużych grupach osób, świetnie przygotowane logistycznie z troską o najdrobniejsze detale, zbrodnia b. starannie przemyślana i precyzyjnie wykonana przykład: inne narzędzie zbrodni w lesie, gdzie nie trzeba aż tak dbać o ciszę bo las tłumi hałas (pistolet większego kalibru Walter),a inne narzędzie przy egzekucji na terenach NKWD w Winnicy centrum miasta (pistolet małego kalibru 5,6 mm),do ofiar trzeba było strzelać czasem dwa czasem trzy, a nawet cztery razy. Żadnej improwizacji i typowego sowieckiego bałaganu. Oczywiście przy temacie Katynia standardowo trzeba trochę przejść na temat Józefa Mackiewicza, a zatem okazyjna lektura nie mniej drastycznego „Parku kultury i wypoczynku” i … dalej nie można pisać bo poszerzenie tematu byłoby zbyt wielkie i odległe.
Jeszcze inna rzecz poruszana w książce to mentalność zwykłych ludzi, o zbrodni tak czy inaczej musieli wiedzieć, w wielu miejscach mordowano od lat były to czynności powtarzalne, zbrodnie masowe w sowieckiej Rosji nie wzbudzały sensacji wręcz przeciwnie stanowiły publiczną tajemnicę, ludzie z czasem stawali się wobec nich całkowicie obojętni.
Przy okazji książka porusza tak ważną sprawę jak kwestia przeprosin strony obecnie rosyjskiej za zbrodnię, kwestia ta co jakiś czas „rozpala” szczególnie internet i o dziwo pomimo wydania w 1994 roku książka jest całkowicie aktualna w tej kwestii, a dlaczego… pozostawiam to jedynie ciekawym.
Lektura trudna, ale bardzo ciekawa, oczywiście zainteresowanego czytelnika „wpędzi” w dalsze poszerzanie tematu, kulturalne polemiki, wiele pytań, ciekawie postawione tezy, najważniejsze w tym wg mnie to, że całość tworzy wartość dodaną i dąży do dalszego wyjaśnienia tematu.