Brytyjski polityk, jeden z najpopularniejszych obecnie pisarzy na świecie. W 1992 roku otrzymał tytuł szlachecki, zasiadał też jako poseł w Izbie Gmin i w Izbie Lordów. W 1963 roku reprezentował Wielką Brytanię w biegu na 100 metrów. W latach 1969-74 zasiadał w Izbie Gmin. Od września 1985 roku do października 1986 roku wiceprzewodniczący Partii Konserwatywnej. W 1992 otrzymał tytuł para dożywotniego. Kandydował na burmistrza Londynu, jednak musiał wycofać swoją kandydaturę, gdy udowodniono mu krzywoprzysięstwo - został skazany na trzy lata więzienia. Wyrok zakończył jego karierę polityczną.
Swoją pierwszą książkę napisał aby spróbować uniknąć bankructwa. "Co do grosza" zyskała popularność w Wielkiej Brytanii. Kolejna, "Kane i Abel", stała się wielkim bestsellerem. Obie książki zostały sfilmowane. Jego sławę ugruntowały następne powieści i opowiadania, m.in.: "Ale to nie wszystko...", "Więzień urodzenia", "Pierwszy między równymi", "Sprawa honoru", "Na kocią łapę" i cykl „Kroniki Cliftonów”. Książki Archera cieszą się popularnością wśród czytelników, ale niską opinią krytyków.http://
Przyznaję, że książki Jeffrey'a Archer'a czyta się dobrze i z dużą przyjemnością. Mają swój styl, są zabawne, ale odnoszę wrażenie, że ich styl jest bardzo staroświecki. Trudno uwierzyć, że pisane są współcześnie, bo bardzo odbiegają klimatem od większości obecnych opowieści kryminalnych. Mam też zastrzeżenia co do ich zgodności z dzisiejszymi realiami. Jeffrey Archey na pewno jest człowiekiem niepozbawiony wyobraźni, ciekawie pisał o nim Craig Brown w "Beatlesi i ich czas", przytaczając historię zbiórki na organizację charytatywną Oxfarm, w którą ten się zaangażował wplątując w to Beatlesów i rektora Oksfordu. Bardzo dosadnie jego hochtaplerską działalność w tej materii posumował Ringo Starr.
Uwielbiam książki Archera i zaciekawiła mnie ta pozycja - nie wiedziałam wcześniej, że autor spędził 2 lata w więzieniu Dzienniki bardzo ciekawe, ale widać też, że Archer jest trochę z "innego świata", no cóż, jego status społeczny i finansowy robi swoje. Choć może to właśnie też jeden z powodów do przeczytania tej relacji.