Metazoa. Od szklanych gąbek i morskich smoków do ukrytej krainy umysłu Peter Godfrey-Smith 6,7
ocenił(a) na 951 tyg. temu „Metazoa” w gruncie rzeczy jest rozwinięciem poprzedniej książki australijskiego filozofia pt. „Inne umysły”, w której również zastanawiał się nad świadomością. Tam jednak w centrum jego rozważań znajdowały się ośmiornice, których zdolności poznawcze są imponujące i cały czas każą nam stawiać nowe pytania o to, czym jest poznanie i inteligencja.
Tutaj, w „Metazoa” obszar zainteresowań został znacznie poszerzony (choć ośmiornice również powracają). Można powiedzieć, że podążamy szlakiem ewolucji żywych organizmów, od pojedynczych komórek, przez gąbki i koralowce, po stawonogi, mięczaki i kręgowce. To jest niesamowicie intensywna i fascynująca podróż, ale wymagająca. Książka jest pozycją popularnonaukową, jednak zmusza czytelnika do skupienia, zwłaszcza w chwilach, gdy Peter Godfrey-Smith zanurza się w różne koncepcje dotyczące narodzin świadomości, tego czym ona jest, jakie są jej przejawy i komu możemy przypisać jej posiadanie. Bywałam oszołomiona ilością informacji, ale autor robi naprawdę wiele, by informacje były podane w przystępnej formie, dlatego też powtarza niektóre sformułowania, opisuje na kilka sposobów albo przypomina, w którym miejscu już o nich wspominał.
Chyba trafiłam na tylko jedno stwierdzenie, które można uznać za może nie tyle błąd jako taki, co zbytnie uproszczenie, które w obecnym świetle wiedzy jest raczej nieuzasadnione. Mianowicie przy omawianiu dinozaurów filozof pisze: „Tym razem wymieranie nastąpiło z powodu pojedynczego niszczycielskiego uderzenia asteroidy, które nieodwracalnie zaburzyło klimat”. Dziś wiemy, że do zagłady dinozaurów najpewniej przyczyniło się parę innych czynników, a asteroida mogła być gwoździem do trumny.
Warto w „Metazoa” zerkać do przypisów, bo nierzadko autor rozwija tam pewne istotne zagadnienia, a już na pewno odsyła do interesujących publikacji i nazwisk.
Byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy otrzymali więcej zdjęć i rycin, bo chociaż trafiamy na kilka w trakcie lektury, to wydaje się, że nie zaszkodziłoby parę dodatkowych fotografii, zwłaszcza gdy czytamy o jakimś bardziej egzotycznym gatunku zwierzęcia.
Jedynym moim zarzutem pod adresem wydania jest całkiem spora ilość błędów w korekcie – tu zabraknie jakiejś końcówki słowa, tam zaplącze się kropka w niewłaściwym miejscu. Nie jest to jednak nic, co uniemożliwiałoby czerpania przyjemności z czytania.
Porównałabym chyba książkę Godrey’a-Smitha do „Demona w maszynie”, bo i tamta publikacja poszukuje odpowiedzi na istotę życia i spogląda na temat bardzo interdyscyplinarnie. „Metazoa” to rewelacyjny tytuł, skłaniający do wielu refleksji.