Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Chris Burnham
4
7,1/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
25 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nameless Grant Morrison
7,3
Brak mi słów na opisanie doświadczenia jakim była lektura tego komiksu. Czego tu nie ma! - kosmos, kabała, potwory, horror, trip, podświadomość, John Dee, okultyzm, astrologia. Magia. Grant Morrison przekonał mnie do siebie, zaś Chris Burnham (mistrz rysowania wnętrzności) dołączył do grona moich ulubionych rysowników. Jeśli Azyk Arkham kogoś nie przekonał, to Nameless zdecydowanie to nadrobi.
Nameless Grant Morrison
7,3
Okładka komiksu Nameless zaintrygowała mnie od pierwszego wejrzenia. Trzy postacie w strojach astronautów, z namalowanymi dziwnymi znakami. Wchodzę w to jak w masło, chociaż historia zaczyna się dziwnie.
Pewien mężczyzna, którego nazywają Nameless, dostał trudne i niebezpieczne zadanie zdobycia pewnego artefaktu zwanego Dream Key. Niestety zostaje złapany i postawiony przed dziwną istotą, która chce mu go odebrać. Ale przede wszystkim pokazać, co się naprawdę wydarzyło i kim się stał. Wbrew temu, co on sam o sobie sądzi.
👾 Przedziwne wizje
Dalej zaczyna robić się grubo i bardzo dziwnie. Nameless jest jakby w kilku miejscach na raz. Przeżywa wizje, a może prawdziwe wydarzenia, w których główną rolę grają niesamowite istoty, inspirowane lovecraftowskim Cthulhu. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. I właściwie do samego końca to się nie wyjaśnia.
Teoretycznie bohater wspomina nieudaną / nie do końca udaną misję ratowania Ziemi przed zderzeniem z asteroidą oznaczoną tajemniczym znakiem. Asteroida ta miała być pozostałością piątej, już nieistniejącej planety naszego układu słonecznego. Tam właśnie uwięziony jest zły bóg chcący zniszczyć całe istniejące życie. Astronauci nieświadomie uwalniają krwiożerczą istotę. W efekcie z całego kilkunastoosobowego zespołu, przeżył tylko Nameless. Ale czy na pewno?
👾 Horror w klimacie Lovecrafta
Klimat komiksu jest mroczny i horrorowaty. Fajny, choć w moim odbiorze nie bardzo straszny, najwyżej niepokojący. Rysunki potęgują ten nastrój, w ogóle są dobre. Natomiast czytając odczuwałam pewien przesyt efektów. Autorzy napchali tu mnóstwo (za dużo?) elementów: mamy zbliżającą się katastrofę Ziemi, ostatniego człowieka który może pomóc ją uratować, podróże kosmiczne, okultyzm, okrutne morderstwa, obce, tajemnicze istoty (jaszczurkowate) zarażające ludzi jak wirus, opętanie, anioły, artefakty otwierające przejścia do innych wszechświatów… Są nawet wątki zbliżone do incepcji.
Zabójcza mieszanka. To tak jakby się wchodziło do kaplicy pogrzebowej, w której zderzamy się z kakofonią zapachów, tak silną, że powoduje mdłości. Nameless mdłości (raczej) nie powoduje, chociaż niektóre rysunki są bardzo drastyczne.
W skrócie ten komiks to trochę połączenie Constantine, Indiana Jonesa i Cthulhu, z elementami podróży kosmicznych. Ciekawa przygoda i ładnie narysowana. Dobra rozrywka.