Do przeczytania książki autorstwa Aleny Mornštajnovej zbierałam się dłuższy czas. Słyszałam dużo dobrego o jej książkach, czułam, że to coś dla mnie, a jednak ciągle sięgałam po coś innego. Ale tegoroczny Literacki Sopot był impulsem, żeby w końcu zapoznać się z twórczością Aleny, bowiem kupiłam kolejną (już trzecią) jej książkę.
Sięgnęłam po „Lata ciszy”, które zachwyciły mnie już pierwszymi rozdziałami. Bohdana żyje z oschłym ojcem, od którego nie czuje miłości i wsparcia. Dodatkowo na łożu śmierci babcią nazwała ją Blanką. Dziewczyna zastanawia się, co skrywa jej ojciec, zaczyna interesować losami swojej rodziny i swoimi korzeniami. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, które się przeplatają - osamotnionej Bohdany i jej ojca. Stopniowo zaczynamy odkrywać coraz więcej kart.
„Lata ciszy” bardzo do mnie trafiły, to przejmująca historia o losach pewnej rodziny i skrzętnie skrywanych tajemnicach. O potrzebie miłości i zamknięciu się w sobie. Jej wnętrze skrywa o wiele więcej, ale chciałabym uniknąć spoilerów. Potrzebowałam tak wciągającej lektury o skomplikowanych relacjach rodzinnych, którą będę pochłaniać. Wzbudziła we mnie wiele emocji i refleksji.
Nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po pozostałe książki autorstwa Aleny Mornštajnovej. A Wam bardzo polecam „Lata ciszy”, jeśli wcześniej nie mieliście jej w planach!
Wielka szkoda, że po pierwszych 50 stronach zgubiłam rytm tej powieści. Najpierw zapowiadało się na historię, która pozytywnie mnie zaskoczy, później biegłam już tylko do końca nie znajdując w środku nic, co mogłoby mnie na dłużej zatrzymać. A gdy dobiegłam do końca, wzruszyłam jedynie ramionami.
Może to po prostu czeska literatura nie jest dla mnie?