Lars von Trier. Życie, filmy, fobie geniusza Nils Thorsen 6,7
Suma wszystkich strachów:
„Przełamując fale”
„Świat jest tak cholernie skomplikowany i niebezpieczny, że człowiek powinien mieć możliwość przez kilka lat dzieciństwa nie wiedzieć, że w każdej sekundzie jakaś kometa może uderzyć i zniszczyć Ziemię”.
Trier to buntownik z wyboru i często buntownik bez powodu. Bunt wyniósł z dzieciństwa jako przeciwstawienie się radykalnej kulturze domu rodzinnego oraz roli matki w jego życiu. Stąd może właśnie rodzą się w jego głowie te niekonwencjonalne triki filmowe.
„Antychryst”
„Rozumiem Hitlera jako człowieka i wyobrażam sobie jego ostatnie dni w berlińskim bunkrze, i trochę mu współczuję”.
„Myślę, że w każdym z nas tkwi trochę nazisty […] Zaprzeczanie temu może być niebezpieczne”.
Za takie słowa reżyser stał się persona non grata na festiwalu w Cannes i trafił na listę zagorzałych antysemitów. Czy zasłużenie? Podobnie kontrowersyjnych wypowiedzi znajdziemy w książce więcej. Specyficzny humor, drążenie tematów tabu i prowokacyjne opinie pozwoliły przykleić mu etykietę ekscentrycznego i wulgarnego dupka.
„Melancholia”
„Ludzie często mówią: „Gdybyś wyzdrowiał mentalnie, nie mógłbyś robić filmów”. Odpowiadam im, że wtedy byłbym szczęśliwy”.
Z jednej strony więc cyniczny prowokator i bezwzględny manipulant, który karmi się kontrowersjami. Z drugiej odważny artysta, prekursor i wybitny fachowiec. Z trzeciej wreszcie – i to może najważniejsze – uczciwy człowiek nieustannie zmagający się ze swoimi lękami i traumami. Zadziwiające, jak wiele wątków biograficznych zawarł w swoich filmach, a z każdym kolejnym wizualizacja jego depresyjnych problemów i fobii jest coraz bardziej widoczna.
„Królestwo” von Triera
Ciekawy to portret reżysera, choć rozmowy z nim przeprowadzane przez Nilsa Thorsena pełne są dygresji. Musimy być też gotowi na liczne powtórki, którymi zbyt często raczą nas do spółki obaj panowie. Natomiast jest to biografia, która prowokuje do myślenia, a to raczej rzadkość. Nie zawsze jednak trzeba się tu z Trierem zgadzać, nie zawsze można mu też wierzyć. Czy warto więc zajrzeć do jego świata? Na pewno warto, ale nie jest to lektura dla każdego. Ba, nawet sam jej bohater podobno nigdy jej nie przeczyta.