-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2014-02-20
2013-11-27
2013-11-23
"Igrzyska śmierci: W Pierścieniu Ognia" to książka, po przeczytaniu której, człowiek nie może się otrząsnąć i wrócić do rzeczywistości. Rewelacyjna kontynuacja pierwszej części. Absolutnie niczym jej nie ustępuje. Teraz czas na trzecią cześć sagi...
"Igrzyska śmierci: W Pierścieniu Ognia" to książka, po przeczytaniu której, człowiek nie może się otrząsnąć i wrócić do rzeczywistości. Rewelacyjna kontynuacja pierwszej części. Absolutnie niczym jej nie ustępuje. Teraz czas na trzecią cześć sagi...
Pokaż mimo to2013-10-28
2013-09-08
2013-08-29
Wiele razy zabierałam się za przeczytanie tej książki. Za każdym razem bez skutku. Totalnie nie mój klimat, nie mój gust.
Wiele razy zabierałam się za przeczytanie tej książki. Za każdym razem bez skutku. Totalnie nie mój klimat, nie mój gust.
Pokaż mimo to2012-07-01
2012-06-21
2012-09-10
2013-08-22
2013-07-13
2013-07-05
2013-06-26
2013-06-20
Po przeczytaniu "Kosogłosa" siedziałam 30 minut i wpatrywałam się ślepo w ścianę. A potem... Potem się rozpłakałam. I tak sobie płakałam i myślałam, o tych wszystkich bohaterach których pokochałam a którzy odeszli. A potem myślałam o zakończeniu, które było bardzo wzruszające. Dopadł mnie smutek, wpadłam w melancholię. Żal mi, że to już koniec, że już nic się nie wydarzy. To świadczy jednoznacznie o tym jak genialny jest "Kosogłos" i cała trylogia.
Suzanne Collins, dziękuję Ci. Dziękuję za to, że dałaś mi drugie życie. Dziękuję za możliwość bycia kim innym, życia w innym świecie. Sprawiłaś,że na kilka tygodni zapomniałam o bożym świecie, przeniosłam się do Panem, do Dwunastego dystryktu, do Kapitolu, na Arenę. To tam toczyło się moje życie. Dziękuję za te emocja, które przysporzyła mi cała trylogia. Odczułam wszystko od radości, miłości i szczęścia po gniew, rozpacz i żal. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam że można czuć tyle sprzecznych uczuć na raz. A co teraz, gdy już ostatnia część wylądowała przeczytana na półkę? Nie wiem. Aż strach pomyśleć, że trzeba wrócić do rzeczywistości, znowu stać się tylko sobą.
Po przeczytaniu "Kosogłosa" siedziałam 30 minut i wpatrywałam się ślepo w ścianę. A potem... Potem się rozpłakałam. I tak sobie płakałam i myślałam, o tych wszystkich bohaterach których pokochałam a którzy odeszli. A potem myślałam o zakończeniu, które było bardzo wzruszające. Dopadł mnie smutek, wpadłam w melancholię. Żal mi, że to już koniec, że już nic się nie wydarzy....
więcej Pokaż mimo to