rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Ta seria ma to do siebie, że jak się zacznie czytać, bardzo trudno się od książek oderwać. Siódma część podobała mi się zdecydowanie bardziej niż szósta.
Siódemka przedstawia dalsze losy rodu Lii i Jareda, poznanych w Niewidzialnym Pierścieniu.
I wreszcie mamy ludzi z krwi i kości. Główna bohaterka Cassidy nie ma wielkiej mocy, nie jest piękna, ani pewna siebie. Wręcz przeciwnie. Opuszczona przez dwór, zagubiona, załamana...To ona trafia, dzięki Jeanelle, na dwór Dena Nehle, aby pomóc tamtejszemu ludowi. Oczywiście nie jest łatwo, Cassie wprawdzie ma wsparcie samego Wielkiego Lorda Piekieł, ale ma też wokół siebie wiele niechęci i nieufności.
Postać Cassie jest świetna, jest to jedna z moich ulubionych bohaterek z całej serii.
Równie czarujący jest Gray, noszący okrutne blizny, już nie chłopiec, jeszcze nie mężczyzna. Boi się kobiet, nie ufa im, ale kiedy poznaje Cassidy...
Theran, kolejny tak bardzo ludzki bohater. Nie jest idealny, czasami wkurza, ale jest prawdziwy. Jego uczucia są jak najbardziej zrozumiałe. Czekał na piękną, silną królową, a dostał... rudą, piegowatą Cassie z różowym kamieniem. Jeszcze nie wie, że siła królowej to nie tylko uroda i kamień, który nosi.
Historia z Delan Nehle, bardzo mi się podobała.
Historia dzieje się dwa lata po Królowej Ciemności i oczywiście nie zabrakło tu Jeanelle, Lucivara i oczywiście Daemona.
Jest wielka miłość, namiętność i poświęcenie.
Nie zabrakło niczego, co kochamy w Czarnych Kamieniach. Ta książka zdecydowanie dorównuje trzem pierwszym. Polecam!

Ta seria ma to do siebie, że jak się zacznie czytać, bardzo trudno się od książek oderwać. Siódma część podobała mi się zdecydowanie bardziej niż szósta.
Siódemka przedstawia dalsze losy rodu Lii i Jareda, poznanych w Niewidzialnym Pierścieniu.
I wreszcie mamy ludzi z krwi i kości. Główna bohaterka Cassidy nie ma wielkiej mocy, nie jest piękna, ani pewna siebie. Wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Niewidzialny pierścień" to szósta księga Czarnych Kamieni, oczywiście jako fanka serii nie mogłam sobie odmówić przeczytania. Książka jest całkowicie nową historią, z wcześniejszych bohaterów pojawia się jedynie Sadi i Dorothea. Historia niby nowa, ale...nie ma tu nic czego nie byłoby gdzieś wcześniej. Nowi bohaterowie praktycznie niczym nie różnią się od "starych". Jared - dosyć podobny do Sadiego, chociaż Deamon jest zdecydowanie Bardziej. Lia - taka druga Jeanelle tylko z mniejszą mocą. Stosunki między Lią a Jaredem podobne do tych między Marion a Lucivarem, i kilku innych, czyli od złości do miłości. Nie ma tu nic zaskakującego.
Bohaterowi trochę infantylni, mnóstwo nieporozumień bierze się po prostu z tego, że ze sobą nie rozmawiają. Zupełnie jak nastolatki i to te młodsze...
Pani Bishop nie zapomina o dawce terroru i horroru, czyli nie zabrakło krwi flaków i okrucieństwa, ale to też już znamy choćby z pierwszego tomu.
No cóż, prawdę mówiąc spodziewałam się, że kolejne tomy będą słabsze niż pierwsze i...nie zostałam zaskoczona.
"Niewidzialny Pierścień" podoba mi się najmniej z całej serii, jednak... Jednak jestem fanką i miłośniczką twórczości Pani Bishop. Jestem zagorzałym sadimaniakiem i pochłonęłam szóstą część w jeden dzień.
Książka, mimo, że najsłabsza nie jest słaba. Miłość, honor, wierność wszystko się tu znajdzie. Czytelniki może, a nawet musi się wzruszyć. Kibicuje wielkiej miłości i stoi po stronie dobra. Bishop wyraźnie oddzieliła tych dobrych od tych złych, nie ma tu miejsca na niedomówienia. Jednak ja to u niej lubię, nie mam żadnych problemów z polubieniem dobrych bohaterów i zawsze im kibicuję, mimo, że domyślam się, iż nic złego ich nie spotka...Oczywiście fanów nie muszę zachęcać, a tych którzy dopiero zaczną przygodę z Krwawymi nie zamierzam zniechęcać.

"Niewidzialny pierścień" to szósta księga Czarnych Kamieni, oczywiście jako fanka serii nie mogłam sobie odmówić przeczytania. Książka jest całkowicie nową historią, z wcześniejszych bohaterów pojawia się jedynie Sadi i Dorothea. Historia niby nowa, ale...nie ma tu nic czego nie byłoby gdzieś wcześniej. Nowi bohaterowie praktycznie niczym nie różnią się od "starych". Jared...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To naprawdę bardzo dobra książka. Świetnie przedstawiony XIX-wieczny Nowy Jork, bardzo dobrze wykreowani bohaterowie i morderca.
Początki psychologii i kryminologii, doktor Kreizler (tytułowy alienista, dziś byśmy powiedzieli profiler) przez większość uznawany za szarlatana i gorszyciela zajmuje się sprawcami brutalnych morderstw z psychologicznego punktu widzenia. O zgrozo!, szuka przyczyny tego kim się stali w ich przeszłości, a nawet próbuje tych ludzi tłumaczyć.
A także, czego nie może mu wybaczyć purytańskie społeczeństwo, wtrąca się w prywatne sprawy rodziny i kala jej świętość...Jak? Głośno potępia bicie dzieci i udowadnia, że to bite, upokarzane psychicznie, zastraszane dzieci najczęściej zostają przestępcami...
Wraz z grupą przyjaciół (oficjalnie nikt nie dałby pozwolenia na takie "śledztwo") próbuje odnaleźć seryjnego mordercę chłopięcych prostytutek.
Jest to o tyle trudne, że nie praktycznie żadnego punktu zaczepienia.
Jeżeli ktoś jest nastawiony na spektakularne, nowoczesne rozwiązania rodem z CSI, może być zawiedziony, tu szczytem ekstrawagancji jest...daktyloskopia.
Jednak jest to bardzo dobra powieść psychologiczna i historyczna, a wątek kryminalny też robi wrażenie.

To naprawdę bardzo dobra książka. Świetnie przedstawiony XIX-wieczny Nowy Jork, bardzo dobrze wykreowani bohaterowie i morderca.
Początki psychologii i kryminologii, doktor Kreizler (tytułowy alienista, dziś byśmy powiedzieli profiler) przez większość uznawany za szarlatana i gorszyciela zajmuje się sprawcami brutalnych morderstw z psychologicznego punktu widzenia. O...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam opis i bardzo mocno skusiłam się na tę książkę, niestety trochę się zawiodłam. Jak dla mnie zbyt dużo zbędnych opisów. Akcja poboczna szalenie rozbudowana, zupełnie niepotrzebnie. Bohaterowie, bardzo wyraziści, to oczywiście plus, jednak ich też jest zbyt wielu. Dzięki temu właściwa sprawa zabójcy nastolatków, przewija się gdzieś tam z boku, to życie prywatne doktora Hilla praktycznie przesłania całą fabułę.
"Gorączka kości" to któraś tam z kolei książka, z Carol Jordan i Tonym Hillem w roli głównej i to oczywiście widać...Mamy tu mnóstwo odniesień do wcześniejszych spraw, moim zdaniem też zupełnie zbędnych.
Jak na tak rozbudowane opisy brakuje mi tego najważniejszego - opisu morderstw, odczuć mordercy, jak to mamy np. u Deavera. Fajnie jest czytać co czuje morderca, dlaczego to robi, co go do tego pcha, a jednocześnie nie wiedząc kompletnie kim jest.
Nie wiem co takiego mają w sobie książki Deavera, Harrisa czy Chattama, ale na pewno brakuje tego u Pani McDermid.

Przeczytałam opis i bardzo mocno skusiłam się na tę książkę, niestety trochę się zawiodłam. Jak dla mnie zbyt dużo zbędnych opisów. Akcja poboczna szalenie rozbudowana, zupełnie niepotrzebnie. Bohaterowie, bardzo wyraziści, to oczywiście plus, jednak ich też jest zbyt wielu. Dzięki temu właściwa sprawa zabójcy nastolatków, przewija się gdzieś tam z boku, to życie prywatne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zabójczy żart" zaczęłam czytać bez większego przekonania - czworo przyjaciół, chcąc zrobić kawał koledze zakopuje go w trumnie. Michael w sobotę się żeni i ma to być oryginalny i złośliwy żart drużbów. Oczywiście koledzy zaopatrzyli Michaela w alkohol, rurkę do oddychania, krótkofalówkę i ...Playboya, czyli we wszystko co niezbędne, aby dobrze się bawić.
Czy może taki kawał się nie udać? Okazuje się, że tak...
Koledzy zakopując Michaela nie przewidzieli jednego - że wszyscy zginą w wypadku samochodowym.
I nikt się nie dowie gdzie jest pan młody.
Muszę przyznać, że książka dopiero w tym momencie zaczęła się robić naprawdę ciekawa, bowiem okazuje się, że jednak jest ktoś, kto wie co się dzieje z Michaelem, więc dlaczego milczy?
Gdy wydaje nam się, że wszystko jest jasne do akcji wkracza...No może tego nie zdradzę, aby nie psuć niespodzianki.
Naprawdę ciekawa książka.
Nie jest może jakaś wybitna, ale czyta się fajnie, a czytelnik się nie nudzi i myślę, że to wystarczy, aby dać trzy gwiazdki. Polecam.

"Zabójczy żart" zaczęłam czytać bez większego przekonania - czworo przyjaciół, chcąc zrobić kawał koledze zakopuje go w trumnie. Michael w sobotę się żeni i ma to być oryginalny i złośliwy żart drużbów. Oczywiście koledzy zaopatrzyli Michaela w alkohol, rurkę do oddychania, krótkofalówkę i ...Playboya, czyli we wszystko co niezbędne, aby dobrze się bawić.
Czy może taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tej książce spodziewałam się czegoś trochę innego, miałam nadzieję na spotkanie z seryjnym mordercą i jakimś błyskotliwym detektywem, co w sumie jest dosyć schematyczne. Tu jednak głównym bohaterem jest po prostu ojciec, bo to, że przy okazji jest reporterem nie ma większego znaczenia.
Dwóch chłopców zostaje porwanych w biały dzień, wśród tłumu ludzi, policja robi wszystko, aby ich odnaleźć, jednak tak naprawdę nie wiele może.
Zdesperowany Alex postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Z pomocą prywatnych detektywów i zaangażowanego policjanta, poszukiwania zaczynają przynosić efekty.
Wkrótce Alex wpada na trop zdumiewającej i przerażającej zbrodni, ma niewiele czasu, aby ocalić synków.
To ciekawa książka i, mimo, że różna od moich wyobrażeń, to jednak nie rozczarowująca. Podążamy za Alexem w poszukiwaniu chłopców niemal dosłownie, prowadzi nas po nitce do kłębka, nawet narracja jest pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym. Zdarza się, że czytelnik zauważa powiązania, które umknęły Alexowi, ale to chyba dodaje tylko autentyczności, bo przecież Callahan nie jest detektywem.
Ja poleciłabym tę lekturę, jest ciekawa, wciągająca i szybko się czyta. Czytelnik nie nudzi się, ani przez chwilę.

Po tej książce spodziewałam się czegoś trochę innego, miałam nadzieję na spotkanie z seryjnym mordercą i jakimś błyskotliwym detektywem, co w sumie jest dosyć schematyczne. Tu jednak głównym bohaterem jest po prostu ojciec, bo to, że przy okazji jest reporterem nie ma większego znaczenia.
Dwóch chłopców zostaje porwanych w biały dzień, wśród tłumu ludzi, policja robi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klasyka gatunku - czyli, seryjny morderca-psychopata, inteligentny (acz doświadczony przez życie) detektyw i atrakcyjna dziewczyna. Dla miłośników gatunku, całkiem ok, chociaż bardzo stereotypowe. Właściwie niczego zaskakującego, ani nowego tu nie znalazłam.
W Londynie ktoś morduje prostytutki, a w ich ciałach zaszywa żywe ptaszki, błyskotliwy inspektor Caffery stara się rozwiązać zagadkę, a jak się możemy domyśleć, nie jest to łatwe. Pomaga mu była prostytutka Rebecca, którą Jack zaczyna się interesować bardzo prywatnie.
Czyli, jest wszystko co być powinno. Detektyw Caffery dosyć szybko wpada na trop zabójcy, jednak kiedy wszystko wydaje się zbliżać do szczęśliwego finału, następuje nagły zwrot akcji. Jack ma niewiele czasu, aby złapać mordercę, zwłaszcza, że stawka znacznie wzrosła.
Mi nie przypadła do gustu postać Veronici, bardzo infantylna i drażniąca, mocno sztuczna postać, aż dziwne, że inteligentny Jack spędził z taką osobą pół roku, ten wątek wydał mi się sztuczny. Kolejna nieautentyczna postać to detektyw Diamond. Ja rozumiem, że nie każdy policjant jest ideałem, ale bez przesady. Diamond jest zwyczajnie głupi i tchórzliwy, na dodatek rasista. Wydało mi się mało prawdopodobne, aby tak tępa osoba doszła na tak wysokie stanowisko w wydziale zabójstw. W ogóle mi się nie spodobało przedstawienie tej postaci.

Poza tym wszystko ok. Niczym mnie nie zaskoczyło. Czyta się dobrze, chociaż bez szczególnych rewelacji dla kogoś, kto czytał wiele pozycji z tego gatunku.

Klasyka gatunku - czyli, seryjny morderca-psychopata, inteligentny (acz doświadczony przez życie) detektyw i atrakcyjna dziewczyna. Dla miłośników gatunku, całkiem ok, chociaż bardzo stereotypowe. Właściwie niczego zaskakującego, ani nowego tu nie znalazłam.
W Londynie ktoś morduje prostytutki, a w ich ciałach zaszywa żywe ptaszki, błyskotliwy inspektor Caffery stara się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

21:37, czyli psychopatyczny morderca w polskim wydaniu. Jak się okazuje polski morderca jest równie przebiegły, niebezpieczny i okrutny a nasz rodzimy profiler niczym nie ustępuje swoim zagranicznym kolegom.
Rudolf Heinz, pracuje jako policyjny konsultant, a jego umiejętności przyczyniają się do ujęcia morderców, bo Heinz szuka związków tam, gdzie nikt inny ich nie widzi. Tym razem jego usług potrzebuje warszawska policja. W tutejszym miejscu schadzek gejów, odnaleziono zwłoki dwóch młodych mężczyzn. Chłopcy okazują się studentami seminarium duchownego, sprawa jest bardzo delikatna a zamieszane w nią naprawdę "grube ryby". Młodzieńcy okazują się męskimi prostytutkami i najwidoczniej komuś się to nie spodobało...Tajemnicze cyfry 21:37, wskazują na związek z Ojcem Świętym, czyżby fanatyk religijny? A może mężczyźni chcieli szantażować swojego bardzo bogatego klienta? Wielu podejrzanych, ale bardzo mało śladów...Policja, zdaje się dreptać w miejscu, klerycy nie zamierzają współpracować a Heinz ma wrażenie, że przeoczył coś bardzo istotnego...
Na domiar złego w jego rodzinnych Katowicach jakiś szaleniec brutalnie morduje kobiety, a jego syn nie daje znaku życia...Natomiast seryjny morderca, którego Heinz kiedyś wsadził do psychiatryka, zrobił się bardzo nim zainteresowany.
Czy w takich warunkach uda się rozwiązać sprawę zamordowanych seminarzystów?
Moim zdaniem naprawdę dobra książka. Czubaj w niczym nie ustępuję amerykańskim autorom, czyta się łatwo i bardzo szybko. Dodatkową atrakcją są polskie realia.
Polecam.

21:37, czyli psychopatyczny morderca w polskim wydaniu. Jak się okazuje polski morderca jest równie przebiegły, niebezpieczny i okrutny a nasz rodzimy profiler niczym nie ustępuje swoim zagranicznym kolegom.
Rudolf Heinz, pracuje jako policyjny konsultant, a jego umiejętności przyczyniają się do ujęcia morderców, bo Heinz szuka związków tam, gdzie nikt inny ich nie widzi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O tej książce można opowiadać naprawdę długo...Mamy tu historię kilku ludzi: chorego na raka Olega Kostogłotowa - to jego życiorys pokrywa się po części z życiorysem Sołżenicyna, Oleg to 34-letni mężczyzna, zesłany do jakiejś zapadłej dziury przez władze, z art 58, p.10 i 11, (agitacja antyradziecka), niestety w tamtych czasach pod tą kategorię można było podciągnąć prawie wszystko. Nawet niewinna z pozoru uwaga mogła zakończyć się wysiedleniem z domu całej rodziny. I Sołżenicyn, z ogromną odwagą, jak na lata 50-te, mówi o tym. Ukazuje chory system w całej jego krasie.
Oleg jest chory, biedy, zesłany, ale wciąż chce żyć. Nie chce poddać się chorobie, tak jak nie chce poddać się totalitaryzmowi.
Oprócz Olega mamy tu wielu innych bohaterów, młodziutkiego Diomkę z nowotworem kości, 17-letnia Asię z rakiem piersi, Pawła Rusanowa - wysoko postawionego i dzięki temu"lepszego" od "zwykłych" robotników, jednak on też ma znienawidzonego guza.
Mamy w końcu lekarzy: doświadczoną doktor Doncową, która odkrywa u siebie niepokojące objawy, młodą Wierę Ganhart, niezwykle oddaną pacjentom, a zwłaszcza Olegowi. 20-letnią pielęgniarkę Zoję, która bardzo chciałby wyjść za mąż i całą resztę.
Wszyscy ci ludzie, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, spotykają się na oddziale chorych na raka i ich historie splatają się na krótki moment.
Jednak to nie nowotwór jest najważniejszy w książce, ani nawet walka z tą straszną chorobą. Najważniejsze jest pokazanie chorego totalitaryzmu panującego w ZSRR, Sołżenicyn robi to naprawdę umiejętnie. Krytykuje władzę, nie krytykując ludzi. Nawet Rusanow, który powinien wzbudzać niechęć, który donosił na znajomych, wzbudza jednak naszą litość. Ten człowiek naprawdę wierzy, że robił dobrze, że robił wszystko dla "dobra lud". Nie potrafi już sam myśleć. Władza skutecznie o to zadbała.
Szpital, pokazany przez Sołżenicyna jest przerażający. Pacjent nie ma tak naprawdę podstawowych praw. Nie ma prawa do rzetelnej informacji, nie ma prawa do decydowania o sobie, nie ma prawa do wolności. Najważniejsza jest statystyka, człowiek jest niczym.
Szpital pokazany przez Sołżenicyna to ZSRR
To bardzo poruszająca książka, jednak, aby ją dobrze zrozumieć należy chociaż trochę orientować się w historii. Myślę, że warto zapoznać się z "Oddziałem chorych na raka", bo to świetna i dobrze napisana książka. Opowiada o prawdziwych ludziach i mimo ogromu cierpienia nie zabrakło tu nadziei, dobroci, ciepła i miłości. W każdych warunkach, najważniejsze, aby nie zapomnieć o tym, że jest się człowiekiem.

O tej książce można opowiadać naprawdę długo...Mamy tu historię kilku ludzi: chorego na raka Olega Kostogłotowa - to jego życiorys pokrywa się po części z życiorysem Sołżenicyna, Oleg to 34-letni mężczyzna, zesłany do jakiejś zapadłej dziury przez władze, z art 58, p.10 i 11, (agitacja antyradziecka), niestety w tamtych czasach pod tą kategorię można było podciągnąć prawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ten kto jest na tyle szalony. by pisać dzisiaj powieści, powinien, jeśli chce zapewnić im ochronę, pisać tak, by nie dało się ich adaptować, innymi słowy tak, by nie dało się ich opowiedzieć."
Myślę, że ten cytat doskonale oddaje charakter "Nieśmiertelności", tej powieści po prostu nie da się opowiedzieć i chyba na tym polega jej atrakcyjność.
Zazwyczaj autorzy książek wplatają w treść swoje przemyślenia, Kundera robi dokładnie odwrotnie, wplata powieść do swoich przemyśleń.
Trudno mi pisać cokolwiek o tej książce, bo, jak zauważył sam autor, nie da się jej opowiedzieć. Jest tu kilka historii, niektóre całkiem nie związane ze sobą inne bardzo ściśle, chociaż trudno tu w ogóle mówić o ścisłości... Autor zaczyna jeden wątek, drugi, trzeci...Wraca do pierwszego, trzeciego, pomija drugi, aby wrócić do niego przy czwartym...
Ogólnie wydaje się, że książka jest chaotyczna, ale to nie prawda.
Powieść jest sensowna i bardzo dobra.
Naprawdę szybko i dobrze się ja czyta. Skłania do przemyśleń, do zastanowienia się nad życiem, nad jego sensem, nad śmiercią, nieśmiertelnością, miłością, pisana łatwym językiem.
Być może Kundera pisze o rzeczach oczywistych, ale nie można mu odmówić oryginalności. Moim zdaniem, to bardzo dobra książka, jak najbardziej warta przeczytania. Sam autor zauważa:
"Powieść nie powinna przypominać wyścigu kolarskiego, lecz ucztę, na której podaje się niezliczoną ilość dań"
I muszę przyznać, że jemu się to udaje "Nieśmiertelność" to prawdziwa uczta, wielowątkowa, nieprzewidywalna, zaskakująca i zmuszająca do myślenia.

"Ten kto jest na tyle szalony. by pisać dzisiaj powieści, powinien, jeśli chce zapewnić im ochronę, pisać tak, by nie dało się ich adaptować, innymi słowy tak, by nie dało się ich opowiedzieć."
Myślę, że ten cytat doskonale oddaje charakter "Nieśmiertelności", tej powieści po prostu nie da się opowiedzieć i chyba na tym polega jej atrakcyjność.
Zazwyczaj autorzy książek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka trochę się różni od czterech pozostałych. Jedni oceniają to na plus, dla innych to raczej wada.
Mi Splątane Sieci bardzo przypadły do gustu.
W przypadku każdej kolejnej części fani z jednej strony są podekscytowani i zadowoleni, z drugiej coraz więcej spodziewają się po autorce i byle co ich nie zadowoli. I tu jest największa trudność. Jak pisać wciąż o tym samym, ale żeby nie zanudzić czytelnika i nie powtarzać zbyt wiele?
Pani Bishop postawiła na ...horror :) Jednak spokojnie, czyta się bardzo szybko i dobrze.
Tym razem bohaterką jest Surreal, która wpada w pułapkę zastawioną przez jednego z Krwawych. Zostaje uwięziona w "Domu strachów" i faktycznie jest to dom z upiornego koszmaru. Najeżony strasznymi pułapkami, gdzie z każdego kąta czai się zło. Dziewczyna wraz z kilkoma innymi osobami ma niewiele czasu, aby znaleźć wyjście, jeżeli jej się nie uda, zginie...
Na ratunek wyrusza Daemon, Lucivar i Jeanelle, i chociaż wszyscy wiemy jak się ta historia skończy, naprawdę trzyma w napięciu.
Jeżeli ktoś uwielbia trylogię Czarne Kamienie i tak przeczyta, więc nikogo namawiać nie trzeba.

Książka trochę się różni od czterech pozostałych. Jedni oceniają to na plus, dla innych to raczej wada.
Mi Splątane Sieci bardzo przypadły do gustu.
W przypadku każdej kolejnej części fani z jednej strony są podekscytowani i zadowoleni, z drugiej coraz więcej spodziewają się po autorce i byle co ich nie zadowoli. I tu jest największa trudność. Jak pisać wciąż o tym samym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak już wspominałam kilkakrotnie, nie przepadam za fantastyką i sama się zastanawiam dlaczego mając do wyboru kilkadziesiąt innych książek sięgnęłam właśnie po tą... Nie wiem. Nic mnie nie skusiło, nie miałam żadnych wyobrażeń, więc nie mogę być zbyt rozczarowana.
Po pierwsze nie podobało mi się, że książka jest pisana w formie pamiętnika, nie lubię tego.
Po drugie nie przypadła mi do gustu główna bohaterka - Fedra no Delaunay. Dziewczyna jest piękna, inteligentna i kusząca. Została naznaczona przez Kusziela szkarłatną plamką w oku, oznacza to tyle, że Fedra odnajduję rozkosz tam, gdzie inni widzą tylko ból.
Jednym słowem Fedra to luksusowa prostytutka, lubiąca zabawy sado-maso.
Oczywiście wszystko jest tu ładnie opisane i dziewczyna ma do odegrania całe mnóstwo ról, oprócz pięknego ciała ma też przenikliwy umysł, oraz kasjelickiego obrońcę, gotowego oddać za nią życie. Z początku Joscelin robi to z powodu przysięgi jednak później, jego uczucie przeradza się w coś głębszego.
Książka ogólnie jest dobrze napisana i ciekawa.
Mamy tu do czynienia z intrygą obejmującą całe państwo, i to od naszej bohaterki zależy jak historia się zakończy. Czy na tronie pozostanie młoda prawowita królowa, czy tron przejmie barbarzyński wódz wrogiego plemienia.
Akcja toczy się szybko i jest ciekawa. Do tego mamy tu całe mnóstwo barwnych bohaterów, przyznam, że można się trochę pogubić, gdy czyta się mało uważnie ;)
Mi do gustu przypadła scena ostatecznej bitwy, oraz historia z Panem Cieśniny.
Jednak w ogólnym rozrachunku nie jestem zachwycona. Wiem, że to jest fantasy, jednak jak dla mnie Fedra jest trochę zbyt mało realistyczna...
Trochę denerwujących niedociągnięć się znalazło, np. to, że wszystko udaje jej się załatwić swoimi "talentami", a do tego nie zachodzi w ciążę :)
Spodobał mi się za to Joscelin, całkowite przeciwieństwo Fedry, a jednak w jakiś sposób bardzo do niej podobny.
Oczywiście warto przeczytać, jeżeli ktoś lubi takie klimaty, bo jak wspominałam, to dosyć dobrze napisana książka i całkiem ciekawa.
Jednak mnie na kolana nie powaliła.

Jak już wspominałam kilkakrotnie, nie przepadam za fantastyką i sama się zastanawiam dlaczego mając do wyboru kilkadziesiąt innych książek sięgnęłam właśnie po tą... Nie wiem. Nic mnie nie skusiło, nie miałam żadnych wyobrażeń, więc nie mogę być zbyt rozczarowana.
Po pierwsze nie podobało mi się, że książka jest pisana w formie pamiętnika, nie lubię tego.
Po drugie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lecąc ciągiem chwyciłam czwartą księgę "Czarnych Kamieni" - Serce Kaeleer, tym razem mamy zbiór trzech odrębnych historii. Pierwsza to historia miłości Lucivara do Marian - czarownicy domowej. Cudowna i ciepła opowieść, jesteśmy świadkami jak dziki Książę Wojowników łagodnieje pod wpływem kruchej kobietki. Lucivar długo nie potrafi się przyznać, sam przed sobą, że zakochał się w Marian. Marian jest prostą służącą, "po przejściach"i do głowy jej nie przyszło uwodzić eyrieńskiego wojownika...A jednak...
Mimo wielu przeszkód Lucivar i Marian stają w końcu na ślubnym kobiercu. Ten, kto czytał "Królową Ciemności" to wszystko wie, ponieważ powyższa historia rozgrywa się trzy lata przed wydarzeniami opisanymi w "Królowej..."
Druga historia, to opowieść z życia Seatana SiDiablo, rozgrywająca się długo przed pojawieniem się na świecie Daemona i Lucivara.
Wzruszająca historia o miłości ojca do dzieci, ta miłość jest ogromną siłą, która potrafi wiele znieść i wybaczyć, ale potrafi też być okrutna...
Na koniec wisienka na torcie - Jeanelle i Daemon.
Jeanelle przestał być Królową Ebon Askavi i najpotężniejszą czarownicą w Królestwie Ciemności, ale nie przestała być kobietą, którą wybrał Daemon.
Na drodze do szczęścia pary staję opętana miłością czarownica, czy jej plan zdobycia Daemona ma szanse się powieść?
Mi się podobało, było trochę łzawo, trochę zabawnie, ogólnie dobrze. Jako fanka Czarnych Kamieni polecam serdecznie.

Lecąc ciągiem chwyciłam czwartą księgę "Czarnych Kamieni" - Serce Kaeleer, tym razem mamy zbiór trzech odrębnych historii. Pierwsza to historia miłości Lucivara do Marian - czarownicy domowej. Cudowna i ciepła opowieść, jesteśmy świadkami jak dziki Książę Wojowników łagodnieje pod wpływem kruchej kobietki. Lucivar długo nie potrafi się przyznać, sam przed sobą, że zakochał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dosyć długo zabierałam się doprzeczytania trzeciej części "Czarnych kamieni", było to spowodowane lekkim rozczarowaniem "Dziedziczką Cieni", ale w końcu przeczytałam... W jeden wieczór.
Jestem zachwycona :) Bardzo lubię trylogię Pani Bishop i zdecydowanie wybaczam wszystkie niedociągnięcia jakie się tu znajdują.

Jest tu wszystko co powinno być. Odwieczna walka dobra ze złem, szczera przyjaźń wystawiona na próbę, i oczywiście wielka, nieskończona miłość...
Mi się bardzo podobało. Trzecia część jest mniej mroczna niż pierwsza, Jeanelle przestała być dzieckiem, jest potężną królową Ebon Askavi, ale wciąż czeka na swojego Księcia, a gdy ten się pojawia...nic nie jest takie proste jak powinno być.
Na domiar złego Dorothea i Hekathe spiskują przeciwko Kaeleer, wszystko wskazuje na to, że tym razem mają szanse skłócić Krwawych. Wprawdzie Jeanelle ma wystarczającą moc, aby pokonać dwie czarownice, ale... jeżeli jej użyje zginą wszyscy, których kocha.
Czy Królowa będzie zmuszona wybierać pomiędzy życiem poddanych a własnym?
Nie przepadam za Jeanelle, to jedyna postać, która mnie odrobinę drażni, ale za to Deamon...
On rewanżuje wszystko. Jest uroczo-niebezpieczny, diabelnie seksowy,okrutnie przystojny i śmiertelnie zakochany.
Polecam :)

Dosyć długo zabierałam się doprzeczytania trzeciej części "Czarnych kamieni", było to spowodowane lekkim rozczarowaniem "Dziedziczką Cieni", ale w końcu przeczytałam... W jeden wieczór.
Jestem zachwycona :) Bardzo lubię trylogię Pani Bishop i zdecydowanie wybaczam wszystkie niedociągnięcia jakie się tu znajdują.

Jest tu wszystko co powinno być. Odwieczna walka dobra ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytanie tej książki zajęło mi prawie miesiąc, nie pamiętam, żebym wcześniej czytała coś równie długo i...naprawdę nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego?
Książka jest bardzo dobra. Moim zdaniem bardzo ciekawy był pomysł z umieszczeniem akcji w szpitalu psychiatrycznym. Dzięki temu, wszystko co się dzieje jest trochę nierealne, niecodzienne, dziwaczne.
Pewnej nocy, ktoś gwałci i morduje młodą pielęgniarkę. Wszystko wskazuje na jednego z pacjentów, który jednak wszystkiemu zaprzecza. Wprawdzie jego koszula pochlapana jest krwią ofiary, ale nie ma żadnych innych dowodów. Brakuje narzędzia zbrodni, brakuje czegoś, co należało do ofiary. Mimo wszystko "Chudy" zostaje oskarżony i aresztowany.
Nikt by się nie przejmował wariatami, gdyby młoda pani prokurator nie zauważyła, ze morderstwo jest zaskakująco podobne do kilku innych popełnionych dużo wcześniej.
Lucy Jones, jest pewna, że morderca jest dużo sprytniejszy niż wszystkim się wydaje, a jako kryjówkę wybrał sobie szpital psychiatryczny.
Przecież nikt nie rozlicza wariatów z szalonego zachowania.
Śledztwo okazuje się dużo bardziej skomplikowane niż Lucy sobie wyobrażała.
Bardzo ciekawa jest forma narracji. Pierwszoosobowa, trzecioosobowa...
Pamiętnik, teraźniejszość, przeszłość i przyszłość.
Urojenia i fantazje mieszają się z problemami dnia codziennego. Obawa i strach zlewają się z odwagą i poświęceniem.
Szaleństwo miesza się z normalnością.
Aby rozwiązać zagadkę Lucy musi myśleć jak szaleniec, ale przecież jest zupełnie normalna, jakie ma więc szanse na sukces?
Na szczęście pani prokurator nie jest sama, do pomocy ma ...dwóch wariatów. Tylko tyle, ale w sytuacji, gdy trzeba znaleźć szaleńca, dwóch wariatów to może aż tyle?
Ja osobiście byłam pod dużym wrażeniem, książka trzyma w napięciu dosłownie do ostatniej strony.

Przeczytanie tej książki zajęło mi prawie miesiąc, nie pamiętam, żebym wcześniej czytała coś równie długo i...naprawdę nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego?
Książka jest bardzo dobra. Moim zdaniem bardzo ciekawy był pomysł z umieszczeniem akcji w szpitalu psychiatrycznym. Dzięki temu, wszystko co się dzieje jest trochę nierealne, niecodzienne, dziwaczne.
Pewnej nocy, ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Przebudzenie Śpiącej Królewny" nie jest oczywiście bajką dla dzieci, jest to bardzo mocno erotyczna lektura, (można śmiało uznać ją za pornografię). Różyczka zostaje "obudzona" przez Księcia nie tylko pocałunkiem, następnie, zamiast zostać jego żoną, zostaje kimś w rodzaju seksualnej niewolnicy...
Wydaje mi się, że w tej książce nie chodzi o fabułę :)i wszyscy, którzy spodziewają się jakiegoś sensu, mocno się rozczarują.
W zasadzie chodzi tu tylko o seks.
To co jednak jest ważne, Różyczka ma wybór. Robi to, bo chce. Seks w wydaniu sado-maso sprawia jej niebywałą przyjemność.
Nikt też nie zostaje tu poważnie ranny, co moim zdanie jest istotne.
No co można więcej powiedzieć?
Seks, seks i jeszcze więcej wyuzdanego seksu, w przeróżnych kombinacjach ;)

"Przebudzenie Śpiącej Królewny" nie jest oczywiście bajką dla dzieci, jest to bardzo mocno erotyczna lektura, (można śmiało uznać ją za pornografię). Różyczka zostaje "obudzona" przez Księcia nie tylko pocałunkiem, następnie, zamiast zostać jego żoną, zostaje kimś w rodzaju seksualnej niewolnicy...
Wydaje mi się, że w tej książce nie chodzi o fabułę :)i wszyscy, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam tą książkę dosyć dawno, czytałam ją dwa razy i gdybym ponownie się na nią natknęła, bez wahania przeczytałabym po raz trzeci.
Historia dwóch sióstr pięknej Maryni i brzydkiej Bronki. Marynia, śliczna, zgrabna, inteligentna, lubiana - przekonana o swojej wyższości, gardzi siostrą, babką, matką...
Bronka: gruba, głupia, brzydka, wulgarna, przekonana o swojej krzywdzie nienawidzi wszystkich - siostry, babki, matki...
To nie jest prosta historia. Żadna z dziewczyn nie jest zła, obie natomiast są samotne i nieszczęśliwe. Dlaczego tak bardzo się nienawidzą?
Bardzo ważną rolę odgrywa tu matka dziewczyn. Od urodzenia faworyzuje chorowitą Marynkę, to dla niej są luksusowe pomarańcze :"ty Bronka jedz jabłka" to, to zapamiętuje z dzieciństwa starsza z sióstr.
Zanim jednak osądzimy matkę, pamiętajmy, że ona też miała siostrę.
Jak myślicie którą była w młodości? Marynią czy Bronką?
Poruszająca, gorzka historia o bardzo zagubionych, smutnych kobietach.

Przeczytałam tą książkę dosyć dawno, czytałam ją dwa razy i gdybym ponownie się na nią natknęła, bez wahania przeczytałabym po raz trzeci.
Historia dwóch sióstr pięknej Maryni i brzydkiej Bronki. Marynia, śliczna, zgrabna, inteligentna, lubiana - przekonana o swojej wyższości, gardzi siostrą, babką, matką...
Bronka: gruba, głupia, brzydka, wulgarna, przekonana o swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam szczerze, że bardzo średnio mi się podobało.
Gdzieś, w jakimś miasteczku lub wiosce żyje Ballard, niewielu ludzi go zna, nikt się nim nie interesuje, nikogo nie obchodzi jak, i przede wszystkim po co, on żyje.
Ballard jest samotny, prawdopodobnie opóźniony intelektualnie, nie potrafi odróżnić dobra od zła...A może potrafi, tylko nie widzi takiej potrzeby?
Nie jest zły, a jednak morduje kilka osób, dlaczego?
Tego chyba nie wie nawet on...
Książka jest bardzo dobrze napisana, piękne metafory i porównania, bezsprzecznie widać tu talent autora, jednak temat nie bardzo mnie przekonuje.
Owszem zgadzam się, na świecie żyją Ballardy, ludzie nierozumiani przez nikogo, niepotrzebni nikomu... Całkiem obcy a jednocześnie tacy sami jak my. Stworzeni przez tego samego Boga...
Z jednej strony Ballard wzbudza współczucie, z drugiej odrazę. Mijając go każdy z nas odwrócił by z zażenowaniem twarz, przecież czujemy się lepsi, więc po co nam znać historię Ballarda?
Przyjmijmy, że jest seryjnym mordercą. Osądźmy go. Skażmy.
To dużo łatwiejsze niż gdybyśmy próbowali go zrozumieć...
Dużo pozytywnych recenzji i ja jestem w stanie je zrozumieć, a sama jeszcze raz podkreślę niezwykły kunszt autora, mimo wszystko dam tylko 3 gwiazdki

Przyznam szczerze, że bardzo średnio mi się podobało.
Gdzieś, w jakimś miasteczku lub wiosce żyje Ballard, niewielu ludzi go zna, nikt się nim nie interesuje, nikogo nie obchodzi jak, i przede wszystkim po co, on żyje.
Ballard jest samotny, prawdopodobnie opóźniony intelektualnie, nie potrafi odróżnić dobra od zła...A może potrafi, tylko nie widzi takiej potrzeby?
Nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż nie sposób nie zauważyć schematyczności. Jednak mocną stroną są świetne cytaty. To właśnie z tej książki mamy słynne: "Dobro i Zło mają to samo oblicze zależy jedynie w jakim momencie staną nam na drodze" Warto znać tę powieść.

No cóż nie sposób nie zauważyć schematyczności. Jednak mocną stroną są świetne cytaty. To właśnie z tej książki mamy słynne: "Dobro i Zło mają to samo oblicze zależy jedynie w jakim momencie staną nam na drodze" Warto znać tę powieść.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mi osobiście bardzo się podobało. Nie miało nic wspólnego z przesłodzonym obrazem wampirów jaki kreują Meyer i Smith. Bardziej w klimatach Draculi. Bardzo mroczna opowieść o wiecznym cierpieniu...bo bycie wampirem to udręka. Te wampiry naprawdę są potępione i nie mają nic wspólnego z ludźmi, to odrębny gatunek. Daje dużo do myślenia. Polecam, ale zdecydowanie nie dla fanów "Zmierzchu" :)
Jeżeli chodzi o film, to chyba każdy już to oglądał. Klasyka z Cruisem, Pittem, Banderasem i młodziutką Dunst. Bardzo dobry film aczkolwiek niezupełnie identyczny z książką.

Mi osobiście bardzo się podobało. Nie miało nic wspólnego z przesłodzonym obrazem wampirów jaki kreują Meyer i Smith. Bardziej w klimatach Draculi. Bardzo mroczna opowieść o wiecznym cierpieniu...bo bycie wampirem to udręka. Te wampiry naprawdę są potępione i nie mają nic wspólnego z ludźmi, to odrębny gatunek. Daje dużo do myślenia. Polecam, ale zdecydowanie nie dla fanów...

więcej Pokaż mimo to