-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
Czytałam tę historię, z początku marudząc pod nosem nad jedną kwestią. Jeśli interesujecie się e-sportem, grami onlinie, to wątek z tym związany będzie jednym z tych, które Was dodatkowo zainteresują. Ale nie będzie łatwo, ponieważ Wiktoria wybrała grę, przypisywaną bardziej mężczyznom - FIFĘ. To był powód mojego marudzenia, przyznaję jako fan innych gier, ale z każdą kolejną stroną dawałam się przekonać tej koncepcji, rozumiejąc bohaterkę, wyjątkowo zakochaną w piłce nożnej. Zapewniam Was, że przydomek "Ostra" nie pojawił się u niej z powodu nazwiska. Ta dziewczyna ma w sobie zaparcie, determinację i doskonale wie czego chce. Nawet kiedy Kilian, jej przeciwnik w grze, zdobywca wielu zwycięstw, o których marzyła, pojawia się także w jej prywatnym życiu, nie gubi się w jego oczach niczym zakochana fanka.
Sposób, w jaki tych dwoje dociera do siebie, to wciągająca niczym gra część fabuły tej książki. Silne osobowości, które niełatwo skłonić do ujawniania choć części intymnych tajemnic, mają jednak także wrażliwość, która poruszy tu niejedno serce.
Uwielbiam sposób, w jaki Katarzyna Wycisk obnaża tę intymność, zwłaszcza tę o erotycznym zabarwieniu. Bez grama przesady, niepotrzebnego wulgaryzmu. Wyraźnie widać, że traktuje swoich bohaterów, ledwie zachowując dystans.
Jeśli lubicie erotykę mocną, lecz nie oblepioną wulgarnymi słowami, które zwykle Was rażą - nie zawiedziecie się. Tu jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Dobrze jest też wspomnieć o wątku Alicji w Krainie Czarów. I nie chodzi tu jedynie o coś tak oczywistego jak pseudonimy bohaterów.
To, co znajdziecie w tej książce jest bardziej naznaczone emocjami niż na pozór się zdaje. A poważna choroba, ma wpływ na losy bohaterów.
Język książki jest płynny, dlatego przeczytacie ją szybko. A końcowy cliffhanger uderzy w Was niczym piorun.
No dobrze, zapewne część z Was nie jest nawet graczami. To nie będzie konieczne, zapewniam. Owszem, robi wrażenie research autorki w temacie, dbałość o wiarygodne sceny w trakcie rozgrywek, ale jeśli podobnie jak ja(w tym przypadku)nie macie pojęcia o czym tu dokładnie mowa, nie musicie się tym denerwować.
Liczy się opowiedziana tu historia.
Genialny męski bohater, przykuwający Waszą uwagę nie tylko tatuażami(oglądać okładkę proszę). Silna bohaterka.
Emocji Wam nie zabraknie. Zapewniam.
W wersji drukowanej książka została wydana przepięknie, z malowanymi brzegami.
Nieważne, że nie widać ich, gdy wstawicie książkę na półkę - wiecie, że wyciągnąć ją dla nasycenia oczu tym widokiem można w każdej chwili.
Parę słów o audiobooku.
Jestem jedną z tych czytelniczek, które czekając na swój papierowy egzemplarz przesłuchały audiobooka. Możecie mi wierzyć na słowo - nadal podchodzę do nich z rezerwą. Kocham druk i kropka. Ale...kiedy swoją partię zaczęła czytać Małgorzata Kozłowska(mam nadzieję, że to jej profil, jestem prawie pewna) wraz z Sebastian Dela to wpadłam po uszy.
Dosłownie.
Audiobook ma bowiem podział na role(jak w książce). Wiktoria i Kilian zyskali głosy. To była niezapomniana podróż w głąb króliczej norki...
" Nie jestem szalony(...)Moja rzeczywistość jest tylko inna od twojej"
Jestem ciekawa jak te słowa odbierzecie, kiedy usłyszycie ten głos...
Jeśli kiedyś będę mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do książek Katarzyny Wycisk, na pewno o nich wspomnę.
Teraz mam jedno. Muszę czekać na drugą część!
Polecam!
Czytałam tę historię, z początku marudząc pod nosem nad jedną kwestią. Jeśli interesujecie się e-sportem, grami onlinie, to wątek z tym związany będzie jednym z tych, które Was dodatkowo zainteresują. Ale nie będzie łatwo, ponieważ Wiktoria wybrała grę, przypisywaną bardziej mężczyznom - FIFĘ. To był powód mojego marudzenia, przyznaję jako fan innych gier, ale z każdą...
więcej mniej Pokaż mimo to
Życie naszych babek i prababek naznaczała ciężka praca. Na marzenia nie było czasu. Inne zajęcia niż w domu i na gospodarce, jeśli znalazło się dla nich czas, traktowano jak wybryk. Kiedy słuchałam kojącego głosu Marii Peszek, opowiadającego o kobietach pozbawionych złudzeń, ich dzieciach od małego przyuczanych do pracy, traktowanych jak użyteczne parobki, mężach i ojcach traktujących jedno i drugie jako coś podrzędnego - jest smutek. Dobrze, że przechodziłam na wersję e-bookową, by podejrzeć też materiały i zdjęcia przedstawianych sytuacji, nie do końca mi obcych, gdyż sama wywodzę się z takich korzeni. Kobiet, o których czasem nawet nikt nie pamiętał, pomimo ich trudów. Często analfabetek, kiedy trzeba było dokonać wyboru między posłaniem ich do szkoły, a wysłaniem do pracy. O tych, chodzących w zimie bez butów, wychowujących dzieci bez ciepła rodzinnego, na kolejne pokolenie pracowitych i cichych. Ale wśród nich znalazły się tez te, które odważnie zmieniały swoje życie. Czasem chodziło o przejęcie rządów w domu. Innym razem ruszały za pracą, odkładały ledwo uzbierane grosze dla córek, chcąc zapewnić im edukację...Dzięki nim doszło do zmian w życiu kobiet. Powoli, aż do naszych czasów walcząc o to, co dla kobiet nigdy( o dziwo) nie jest tak pewne, jak dla mężczyzn - o swoje prawa.
Zastanawiające, jak często musimy udowadniać lub protestować tam, gdzie to powinno już być trwałe. Wciąż walczyć z przyschniętym, zdziadziałym stereotypem, że nie jesteśmy czegoś warte.
W oczach mężczyzn, otaczających bohaterki "Chłopek", kobiety nawet nie były człowiekiem. W czasie swatów oceniana była ich pracowitość i posag. Teraz również podbija się godność i szacunek naszej płci. Tak mocno wrosło to przekonanie o drugorzędności. Nawet w nich i...O zgrozo! Nawet w nas samych obecnie.
Wciąż tkwi w nas poczucie, że musimy być pożyteczne.
Możemy być. Chcemy być.
Na pewno nie musimy.
Ale to nie jest tak łatwo wyplenić.
Radzę zapoznać się z obiema wersjami tej książki. Przeglądając wersję e-book lub drukowaną, otrzymacie pełną historię. Ja lubię dogłębnie poznawać pewne tematy. Dlatego zajrzałam.
Jeśli skorzystacie z audiobooka, być może, podobnie jak ja, dosłyszycie w tonie znakomitej tu lektorki Marii Peszek, ironię, kiedy czyta ona np. o poglądach mężczyzn na temat kobiet. Tak, słysząc to, ja również miałam ochotę skrzywić się w podobnym uśmiechu.
Gdyby uwierzyć tym poglądom, to być może nigdy nie powstałaby ta książka, spisana przez kobietę.
W hołdzie naszym babkom i prababkom.
Polecam szczerze. Zapoznajcie się z tą lekturą.
Znajdziecie tam dużo więcej, niż wspomniałam. Zapewniam.
Życie naszych babek i prababek naznaczała ciężka praca. Na marzenia nie było czasu. Inne zajęcia niż w domu i na gospodarce, jeśli znalazło się dla nich czas, traktowano jak wybryk. Kiedy słuchałam kojącego głosu Marii Peszek, opowiadającego o kobietach pozbawionych złudzeń, ich dzieciach od małego przyuczanych do pracy, traktowanych jak użyteczne parobki, mężach i ojcach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przyznaję, że przyciągnął mnie do tej książki motyw rozmowy ze zmarłym przez telefon. Jak to dziwaczkę. Kolejne strony odkrywały sny Julie, pomieszane z jej lękiem i poczuciem winy. Wspomnienia ujawniały jak się oboje poznali, pasję Sama, jego charakter, relacje z przyszywaną siostrą Sama, przyjaciółmi, znajomymi. Pomiędzy tym przenikało miasto, często pogrążone w deszczu, lub w czasie burzy, z uwagi na bliskość gór. Jego wiśniowe drzewa. Miejsca, w których Sama już z Julie nie było...
Najciekawsze były oczywiście ich rozmowy przez telefon. Sam ma u mnie wielki plus za samoświadomość i rozpaczliwe stanie obiema nogami w sytuacji, która momentami przerastała Julie. Takie chwilami miałam niestety wrażenie. Na pewno jest wiele cech, za które można go polubić, o czym przeczytacie w tej książce. Natomiast jeśli chodzi o Julie, na początku mnie bardzo irytowała, choć nie tylko ona(ale zaraz do tego wrócę) dopóki wreszcie nie wbiłam sobie do głowy, że każdy przeżywa żal po ukochanym zmarłym inaczej.
Ale...i tu zaczynają się moje lekkie pretensje, więc można to pominąć, lub czytać książkę z uwagą.
Dlaczego po tygodniu życie dziewczyny MIAŁO wrócić do normy, Panie Dustinie Thao? Czemu nikt nie liczył się z jej emocjami?
Czemu mam wrażenie, że rodzina Sama PO TYGODNIU spakowała już jego rzeczy w kartony? Działanie Julie pod wpływem wewnętrznego napięcia w pełni rozumiem.
Ogólnie miałam przez cały czas wrażenie, że w miasteczku panuje japoński klimat, związana z tym krajem surowość czasem(okiem niewprawnego Europejczyka) zarówno norm jak i uczuć. Podobnie rzecz miała się z tradycjami.
Niby amerykańskie miasto, ale jakby jednak nie...
Można przeczytać, a nawet jest parę rzeczy, które powinny zapaść Wam w pamięć, a jednak jestem rozczarowana.
Z perspektywy czasu oceniam, że raczej do niej nie wrócę.
Przeczytajcie, może dojdziecie do innych wniosków. Znam bardziej poruszające książki o nastolatkach.
Jeśli chcecie wiedzieć jak zakończy się ta historia, żadne moje słowa Was od niej nie odciągną.
Chcecie to wiedzieć. Tak jak ja.
Przyznaję, że przyciągnął mnie do tej książki motyw rozmowy ze zmarłym przez telefon. Jak to dziwaczkę. Kolejne strony odkrywały sny Julie, pomieszane z jej lękiem i poczuciem winy. Wspomnienia ujawniały jak się oboje poznali, pasję Sama, jego charakter, relacje z przyszywaną siostrą Sama, przyjaciółmi, znajomymi. Pomiędzy tym przenikało miasto, często pogrążone w deszczu,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Na początek służę opisem wydawcy 🙂
Kiedy umiera nadzieja, nastaje czas obłędu. Gdy brakuje wybawców – rodzą się szaleńcy.
Wystarczyła jedna noc, by stracili wszystko, co było im najdroższe. Pozbawieni domu i wiary w lepszą przyszłość zdecydowali się poświęcić życie w imię poprzysiężonej zemsty. Jednak ktoś miał wobec nich inne plany.
Aine i Bertram, potomkowie dwóch Starych Rodów, nie mają pojęcia, że ich losy zostały nierozerwalnie złączone z Ziarnami Relenvel – legendarnymi istotami niemal równymi Bogom. Nie podejrzewają też, że wyrządzone im krzywdy są jedynie elementem gry, której stawka jest wyższa, niż ktokolwiek mógłby sądzić. Tym razem bowiem to ludzie zadecydują o wyniku starcia między bóstwami.
Czy dokonają właściwych wyborów?
Książkę otwiera niesamowity rozdział, w którym namacalnie niemal poczuć można zimny śnieg, mróz zaszczypie w policzki a dawny obrzęd wręcz słychać i widać. Pośród mieszkańców pojawia się zamarznięty chłopiec, o błękitnych oczach, którego dostrzega nieco dzika dziewczynka...
Czysta magia w opisie tego rozdziału jest wielką zasługą autorki.
Dałam się oczarować bez trudu. Styl nie sprawiał mi żadnych problemów.
Zapomnijcie o imieniu Aine, lub też zepchnijcie je w mroki pamięci. Niechaj w wyobraźni pojawi się Wam Wilga - ta właśnie nazywana również Aine, lecz właściwie w chwilach, w których inni chcą pozbawić ją znaczenia. Wilga nie jest uległa, a raczej nieprzewidywalna. Ma cięty język(czasem), bije się jak chłop, jednocześnie ma w sobie urok z błyskiem rudej czupryny i ani krzty chęci do narzuconej jej roli przyszłej żony. Nie przepadałam za nią, ale podziwiam nakreślony przez autorkę charakter postaci, pełen sprzeczności, granic pomieszania zmysłów. Balansujący między tym co powinna zrobić, a podejmowaną decyzją. Niełatwa bohaterka, w niełatwym świecie. A świat przedstawiony jest bogaty w dawne wierzenia, demoniczne istoty, przesądy. Dotyk bogów nie jest tylko przenośnią.
W tym tomie o wiele prościej jest określić Bertrama, owego błękitnookiego. Mam nadzieję, że tak się tylko wydaje. Miałam wrażenie, że na początku miał w sobie więcej charakteru. Czuję jednak, że jego postawa to pozory, dlatego chętnie dowiem się, co nastąpi w kolejnych dwóch tomach. Niewątpliwie będziecie obserwować ich wzajemne relacje.
Sprawy w książce komplikują się , a niektóre z postaci wpadają w pamięć bardziej, inne mniej. Ja mam słabość do Gavina, medyka, ale na mnie nie patrzcie. Jakoś dziwnie ciągnie mnie do podobnych bohaterów 😉
Nie chcę też opowiadać zbyt wiele o nakreślonym świecie wokół bohaterów, gdyż z tego mógłby powstać grube tomisko. Tajemnica tego świata tkwi w wierzeniach. Pomiędzy światłami pochodni, mgłą lasu, pełnego szeptów. Uwadze mojej nie umknął pewien paskudny stwór. Autorka odchodzi od schematycznych przekazów. Z jednej strony można czuć się obciążonym mnogością tajemnic i stworów tego świata, lecz z drugiej...och, czyż nie tak wyobrażamy sobie dark fantasy?
Czy wspomnianej parze uda się wykonać swoje plany? Które z nich wzbudzi Waszą sympatię? O co chodzi z tym tytułem? 😉
Przekonajcie się.
Jedyne, do czego rzeczywiście mogłabym się przyczepić, pada czasem i w innych recenzjach. Ze wspaniałego, klimatycznie zimowego rozdziału przeskakujemy nagle w czasie, doznając przy tym sporego oszołomienia. Czegoś tu brakło. Czegoś pomiędzy. Fragmentu historii, budowania relacji. Na szczęście dalej książka nie oferuje podobnych niespodzianek, a inne są do przełknięcia.
Dialogi czasem, choć rzadko, wydają się zbyt sztywne, ale nie dajcie się zwieść, książkę czyta się z ciekawością i na pewno znajdzie sporo entuzjastów. Nie do końca mnie porwała, niemniej jednak liczę na to, że drugi tom zrobi to na pewno. Czuję ten potencjał. Nie zostawię tej historii.
Polecam książkę ze względu na bohaterów, bogów i styl.
Zaciekawi Was.
Na początek służę opisem wydawcy 🙂
Kiedy umiera nadzieja, nastaje czas obłędu. Gdy brakuje wybawców – rodzą się szaleńcy.
Wystarczyła jedna noc, by stracili wszystko, co było im najdroższe. Pozbawieni domu i wiary w lepszą przyszłość zdecydowali się poświęcić życie w imię poprzysiężonej zemsty. Jednak ktoś miał wobec nich inne plany.
Aine i Bertram, potomkowie dwóch...
Jace jest szesnastolatkiem, nękanym przez rówieśników. Jest wrażliwy i bezkonfliktowy, co nie oznacza jednak, że zupełnie bezwolny. Pisze wiersze, w których skrywa swoje wnętrze. Jego mroczny wygląd nie budzi sympatii wśród nauczycieli. Szkoła jest dla niego piekłem...A wtedy zjawia się May. Piękna dziewczyna szybko zdobywa zainteresowanie przywódcy grupy, nękającej Jace'a. Jednak to jego właśnie, wycofanego chłopaka, pragnie bardziej poznać. Między nimi rodzi się powoli uczucie, w którym chłopak nie chce zatonąć, bojąc się zaufać komuś, kto wydaje się zbyt dobry...
Jak zakończy się ta historia?
Opowiem Wam nieco o moich odczuciach.
Książka porusza zjawisko bullyingu. Bullying jest formą PRZEMOCY RÓWIEŚNICZEJ. Z języka angielskiego oznacza „dręczenie”. Ma miejsce wtedy, gdy ktoś celowo rani i poniża drugą osobę swoimi słowami lub zachowaniem i robi to wielokrotnie.
Ofiary przemocy rówieśniczej mają obniżone poczucie własnej wartości. Żyją w ciągłym zagrożeniu, gromadzą w sobie negatywne emocje, które gwałtownie domagają się ujścia. Często wystarczą odpowiednie słowa, by zadać im dotkliwy ból, ponieważ sami o sobie myślą źle, przez to, co ich spotyka.
Książka jest wypełniona emocjami. Dominują tu przede wszystkim emocje Jace, jako te o mocnym, traumatycznym zabarwieniu. Jestem niemal przekonana, że wśród czytelników znajdą się pokrewne mu dusze. Gdybym chciała oddać, jak intensywnie przeżywa on wielkie emocje, zapewne opowiedziałabym wiele o książce. Wielu z Was zakończenie z pewnością przeczołga emocjonalnie, jak zwykło się ostatnio pisać w recenzjach. Cóż, to normalna reakcja kiedy wciąga nas los bohaterów…
Widzimy też sytuację oczami May. Jej, nie zawsze trafne wybory i decyzje. Nie oceniam jej postępowania, bo dla mnie liczyła się ich wzajemna relacja, a co do jej siły nie mam zastrzeżeń. Bardzo podobało mi się to oddanie emocji, tak prawdziwe. Dialogi nie były sztywne czy przekombinowane, lecz zupełnie naturalne. Dojrzałe podejście w niektórych sytuacjach, zwłaszcza w przypadku Jace’a, świadczyło o nim jak najlepiej. Z książki można dowiedzieć się co nieco także o niemieckiej edukacji, jeśli ktoś byłby tego ciekaw. Na temat nauczycieli nie mam siły się wypowiadać. Ich reakcja jest dla mnie nie do przyjęcia, ale…co zakrawa na ironię, niestety gorzko prawdziwa.
Łatwo się domyślić, kogo tu polubiłam. Jest na to wiele powodów.
Co podoba mi się w książkach Katarzyny Wycisk, to sposób ukazywania miłości i seksualnych uniesień. Autorka potrafi pokazać to bez popadania w przesadę, subtelnie zarazem. Z czułością traktując swoich bohaterów.
Książka napisana jest lekkim stylem, dopasowanym do opowiadanej historii. Idealnie nadaje się dla młodzieży, ale i starsi(w tym ja, niczym wino)powinni się bez problemu w niej odnaleźć. Widać w tym serce autorki, pragnącej dotrzeć do czytelnika przekazem zarazem pozornie prostym, lecz pod tą prostotą ukrywającym ważne treści, zwłaszcza w świetle informacji z mediów o przemocy wśród nastolatków. Historia stara się nam ukazać jak wygląda taka przemoc, zarówno z punktu widzenia ofiary jak i prześladowców.
Polecam pochylić się nad kartami tej książki nie tylko tym, którzy znają to z własnego doświadczenia, ale i tym, którzy tylko o tym słyszeli. Spójrzcie, na przykładzie bohaterów Rain, jak to naprawdę wygląda…
Może ktoś z Was sprawi potem, że dla ofiary bullyingu stanie się światłem.
Jace jest szesnastolatkiem, nękanym przez rówieśników. Jest wrażliwy i bezkonfliktowy, co nie oznacza jednak, że zupełnie bezwolny. Pisze wiersze, w których skrywa swoje wnętrze. Jego mroczny wygląd nie budzi sympatii wśród nauczycieli. Szkoła jest dla niego piekłem...A wtedy zjawia się May. Piękna dziewczyna szybko zdobywa zainteresowanie przywódcy grupy, nękającej Jace'a....
więcej mniej Pokaż mimo to
Leto, piękny dla oczu elf, parającym się ponurym zajęciem skrytobójcy oraz Lilian, obdarzona mocą, stanowią trzon tej finalnej historii. Wokół nich dzieją się sprawy i krążą ludzie, elfy, mieszańcy, krasnoludy, a niemal każdy z nich buduje klimat. Właśnie tło wzbudzi jako pierwsze Waszą uwagę. Opisy otoczenia, zwłaszcza od strony zapachu i szczegółów, są w tym tomie mocnym atutem, ale i momentami naciągną nieco cierpliwości. Oddanie, z jakim autorka opisuje nam, dając przykład, wnętrze domu bohaterów zasługuje na podziw, ponieważ niemal widzimy i możemy dotknąć te wnętrza, rozsmakowując się w szczegółach wystroju, mebli, ich obecnego stanu. Zarazem zwróciłam też uwagę, choć nie wiem czy ktoś jeszcze się ze mną zgodzi, że w całej trylogii, nie tylko w tym ostatnim tomie, dominuje motyw rozpadu, rozkładu i zniszczenia. Dzielnice pokrywa błoto i brud. Jasne strony w tej opowieści niemal tu giną, przytłoczone ogromem mroku. Mocny plus dla piszącej za opisanie świata w tak realny sposób.
Muszę jednak napomknąć, że konstrukcja przedstawionych krain, owa drobiazgowość od naczyń, po leśne ścieżki może nieco zmęczyć. Nie radzę się jednak poddawać, pod kołdrą ożywionego świata kryją się losy bohaterów i magia, które zainteresować mogą niejednego Czytelnika.
Celowo zbyt wiele nie opowiem o fabule, by czegoś nie zdradzić. Napiszę jednak, że spotkać tu można magię złowrogą, bezwzględną i pradawną, o jakiej na pewno gdzieś już słyszeliście, ale woleliście zapomnieć.
O jakiej magii piszę?
Nie, nie jest to machanie różdżką i tylko, lub aż pewne zaklęcia.
Radzę to sprawdzić.
Moją słabością w tej trylogii jest Leto, z czym raczej się nie ukrywam. Nosi na sobie lśniące w pewnych okolicznościach tatuaże, których wzór radzę również poznać samemu. Ponury zawód skrytobójcy dodaje mu charakteru. Relacje z przyjaciółką ocieplają jego wizerunek.
Jeśli chodzi o Lilian, dziewczyna irytowała mnie nad wyraz swoją zmiennością. W towarzystwie przyjaciół potrafiła mieć własne zdanie i tupnąć nogą. Wśród innych zachowywała się, jakby bała śię własnego cienia. Choć czasem było to konieczne, dla kamuflażu, szalenie mnie to denerwowało.
Jeśli chodzi o złą kobietę w tej historii, to mogę powiedzieć z własnego skromnego, pisarskiego doświadczenia, że nie jest łatwo stworzyć zły charakter. Autorce udało się to bardzo dobrze. By przedstawić tak na zimno podobną postać, nie wystarczy zamknąć się w lodówce, lecz ten chłód w sobie odnaleźć. Wyszło naprawdę intrygująco i ciekawie.
Tom trzeci, gdyż o nim jest głównie mowa, jest pisany w baroku. Nie znalazłam w niej wyrazów trudnych, może dlatego, że za sobą mam poważną ilość klasyków, a może z tej przyczyny, że miałam dobrych nauczycieli. Zdarzały się pewne powtarzające się słowa czy drobne potknięcia, ale to zdarza się u najlepszych. Naprawdę trzeba się dobrze wsłuchać, by je znaleźć.
Audiobook jest czytany rewelacyjnie i nie jest to przesada. Jeśli lubicie żeński ton, wpadający do ucha, to z całego serducha polecam Panią Magdalenę Zając - Zawadzką. To muzyka dla moich uszu, dopełnienie fabuły poprzez zmianę tonacji i nadanie tonu tam, gdzie wyraźnie trzeba było pomóc czytelnikowi, by się nie zgubił. czyli w opisach.
Audiobook mam z własnej woli i jestem z niego zadowolona.
Polecam zapoznać się z całą trylogią!
Cieszę się, że ją poznałam i czekam kiedy wreszcie ukaże się w wersji papierowej, by móc do niej wrócić, ponieważ do papieru miłość ma większa niż do słuchania książek 🙂
Dziękuję autorce za to, że poznałam jej świat!
Leto, piękny dla oczu elf, parającym się ponurym zajęciem skrytobójcy oraz Lilian, obdarzona mocą, stanowią trzon tej finalnej historii. Wokół nich dzieją się sprawy i krążą ludzie, elfy, mieszańcy, krasnoludy, a niemal każdy z nich buduje klimat. Właśnie tło wzbudzi jako pierwsze Waszą uwagę. Opisy otoczenia, zwłaszcza od strony zapachu i szczegółów, są w tym tomie mocnym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niedawno postanowiłam, że zapoznam się wreszcie z audiobookami. Moją pierwszą książką z lektorem stała się Woła mnie ciemność, której autorką jest Agata Suchocka.
Na początek podam Wam opis, by dać namiastkę tego, na co musicie się przygotować. Wierzcie mi, jeśli gdzieś w mrokach duszy trzyma się w Was tęsknota za ciemną stroną, historie Anne Rice są w prywatnej bibliotece umysłu jako jedne z ulubionych, lub macie choć słabość do filmowego Lestata, w wykonaniu Toma Cruise'a, to...Ciemność zwabi do książki i Was.
Zatem...
Armagnac Jardineux, dziedzic amerykańskiej fortuny, wyrusza do Europy, by posmakować rozrywek i odebrać należyte wykształcenie. Wojna secesyjna pochłania jego majątek i młodzieniec zostaje sam w Londynie, bez środków do życia. Jego jedynym talentem jest wirtuozowska gra na fortepianie. Dzięki tej umiejętności trafia pod skrzydła tajemniczego mecenasa – lorda Huntingtona, który roztacza przed nim wizję życia pełnego luksusu i uwielbienia tłumów. Kim tak naprawdę jest lord i co łączyło go z babką Armagnaca, Blanche Avoy? Jaka jest cena kariery, którą Armagnac rozpoczyna w duecie z charyzmatycznym skrzypkiem – Lotharem? Jak dogłębne zepsucie kryje się pod blichtrem salonów londyńskiej socjety? Czy młodzi muzycy gotowi będą zaprzedać swoje dusze, by wspiąć się na szczyt? Czy Armagnac odpowie na zew ciemności? CZYTA: FILIP KOSIOR
Dobry lektor nie tylko poprowadzi Czytelnika między słowami książki. On zaczaruje tym słowem, sprawiając, że chce się poznać więcej, wnikając wraz z nim w postępki bohaterów i poznając ich dusze. Pan Filip Kosior znakomicie oddaje klimat powieści, prowadząc nas przez meandry uczuć bohaterów, śmiałe sceny erotyczne, oraz drogę krwi, gdy obserwujemy przemianę oczami Armagniaca(którego polubiłabym, gdyby lepiej myślał o niewolnikach). Opisy miejsc dają nam pewien obraz sentymentalny, wypełniony dziełami sztuki, kunsztowną zastawą, wykwintnymi strojami i zmyślnymi sztuczkami w makijażu. Świat, przedstawiony wyobraźnią pisarki jest pozbawiony romantycznej otoczki. Nie znajdziemy w nim posypanych srebrnym brokatem torsów( ukłon w stronę cyklu Zmierzch - wybaczcie, musiałam).Jest brutalny, lecz zarazem pełny oddania i lojalności. Zapewne Waszą uwagę zwróci Lothar - zmienny, zepsuty chłopiec, zaplątany w wir uczuć między miłością a nienawiścią. Można poczuć do niego słabość i tu zamarzyła mi się nawet filmowa adaptacja dzieła, w którym ową zmienność oddałby aktor o podobnym typie. To książka dla wielbicieli prozy Anne Rice, choć znaleźliby się pewnie i tacy spoza tego kręgu. Zajmująca nawet bez niesamowitego głosu Filipa Kosiora.
Lecz nie dla każdego.
Ciekawostką jest , że technika, nazwijmy to, pozyskania krwi, jest inna niż typowych krwiopij...hmm, nocnych łowców(poprawność pseudopoprawna - słówko nr2 celowe), ginie tu bodajże tylko jedna niewiasta, zapewne piękna(żal mi jej, przyznaję).
Schematycznych wręcz zachowań brak, więc można odłożyć czosnek
Woła mnie ciemność jest pierwszym tomem cyklu Daję Ci wieczność.
KSIĄŻKA ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA NIEPEŁNOLETNICH ORAZ TAKIE, KTÓRE MOGĄ URAZIĆ DOROSŁYCH
Audiobook był wielką przygodą. Polecam słuchać, dla dodania sobie klimatu. Wciągającą historię znakomicie uzupełnia fascynujący głos. Lektor zmienia też tonację dla postaci występujących w książce. Warto się zatracić!
Wspomnę jeszcze o muzyce, przewijającej się między słowami.
Skrzypce. Fortepian.
Muzyk że mnie ten sam co ze słonia baletnica, ale i tak ją słyszałam...Pełną pasji i namiętności, pożądania i zatracenia. Jest obecna, tętni w uszach i sercach bohaterów.
Innymi słowy...Wpadłam po uszy( dosłownie)
Na pewno sięgnę po inne części. Polecam.
Niedawno postanowiłam, że zapoznam się wreszcie z audiobookami. Moją pierwszą książką z lektorem stała się Woła mnie ciemność, której autorką jest Agata Suchocka.
Na początek podam Wam opis, by dać namiastkę tego, na co musicie się przygotować. Wierzcie mi, jeśli gdzieś w mrokach duszy trzyma się w Was tęsknota za ciemną stroną, historie Anne Rice są w prywatnej bibliotece...
Rzadko sięgam po literaturę obyczajową. Mój wewnętrzy świat zwykle jest zanurzony w fantasy, zarówno w czytaniu jak i w pisaniu. Nie ukrywam, że w oczy uderzyła mnie piękna okładka(po cichu i tak kibicowałam błękitowi), którą wykonała sama autorka. Wystarczyło przeczytać opis i przepadłam. To była książka dla mnie...
Historia Leny i Aleka nie jest po prostu młodzieżowym romansem. Niesie za sobą ważne przesłania, ukazuje nam świat widziany z perspektywy osoby mierzącej się z epilepsją(po obu stronach barykady). Pomiędzy kartkami książki znajdujemy przemyślenia bohaterów na temat emocji, stosunków między ludźmi, brakiem otwartości i zaufania do drugiego człowieka. Nie da się ukryć, nasz współczesny świat nie pozwala na otwartość. Szczere rozmowy przegrywają z fałszywym, rzekomo idealnym wizerunkiem, który ukrywa tak naprawdę wiele negatywnych zachowań.
Historia pary bohaterów ukazuje nam, że jest jednak szansa, by to naprawić. W jaki sposób oni postanowili tego dokonać, o tym musicie już przeczytać sami.
Oprócz bardzo istotnego aspektu fabuły, jakim jest choroba Leny, a także w jaki sposób(co bardzo ważne) zająć się osobą w trakcie ataku, książka przedstawia też inny, ponury aspekt rzeczywistości, jakim jest alkoholizm i przemoc w rodzinie.
Z mojego punktu widzenia, ta część została przedstawiona bardzo wiarygodnie. Zwłaszcza jeśli chodzi o wpływ zachowania osoby "dotkniętej alkoholizmem"(ten cudzysłów dałam celowo, choć nieprawidłowo jak sądzę) na członków rodziny. Tak delikatnie nie określiłabym tej osoby, ale nie będę opowiadać o rzeczach znanych mi z przeszłości.
Polecam Wam gorąco Epi. Nie pozwól mi upaść!
Miałam przeczucie, że ta książka mnie pochłonie i nie myliłam się. Jest w niej przyciągająca historia, wspaniale oddane emocje bohaterów, tajemnice i demony z przeszłości oraz(och, tu muszę wspomnieć) wyjątkowo zmysłowe, bez cienia przesady, sceny erotyczne, po których ciśnienie chyba Wam podskoczy.
Ach, jest jeszcze pewien kot 😉...
Od napisania Krwi nowych bogów autorka Katarzyna Wycisk znakomicie poprawiła styl. Książka jest ozdobiona wewnątrz grafikami (nie napiszę jakimi, musicie sami zobaczyć). Jeśli były jakiekolwiek literówki - nie zauważyłam. Pochłonęła mnie opowieść, a to chyba o czymś świadczy...
Zajrzyjcie, przeczytajcie, zatrzymajcie na wieczność. Polecam!
Rzadko sięgam po literaturę obyczajową. Mój wewnętrzy świat zwykle jest zanurzony w fantasy, zarówno w czytaniu jak i w pisaniu. Nie ukrywam, że w oczy uderzyła mnie piękna okładka(po cichu i tak kibicowałam błękitowi), którą wykonała sama autorka. Wystarczyło przeczytać opis i przepadłam. To była książka dla mnie...
Historia Leny i Aleka nie jest po prostu młodzieżowym...
Ziemia Winowajców. Miejsce obłożone klątwą, do którego trafiają najgorsi przestępcy. Odcięte od świata. Od króla i ludzi. Niebezpieczne pod każdym względem. Tu nie ma miejsca dla młodej dziewczyny. Nie ma też miejsca na wrażliwość czy wzniosłe ideały. Na pewno dostrzegliście wzmiankę o tym w opisie.
Muszę przyznać, że książka nieźle zbadała moją wytrzymałość i cierpliwość. Pod paroma względami na pewno. Ale, koniec końców - warto było dotrzeć w tej podróży z nią do ostatniej strony. Niech Was nie zniechęci "puszystość" czarnej księgi (ponad 700 stron). Jest tu o czym czytać. Ostrzegam, łatwo nie będzie. Przez, delikatnie ujmując, zbyt wiele stron długiego początku, miałam ochotę zbudować kominek. Powody były dwa. O długim początku już wspomniałam. Rozmowy, rozmowy...Pierwsze strony są interesujące, wstęp jest ciekawy i przybliża nam nieco świat, do którego wkraczamy. Niestety moment, w którym pojawia się Sheila, główna bohaterka wlókł się niemiłosiernie, nawet kiedy okazało się, że dostała się do przeklętego miejsca, z którego może nigdy nie wrócić. Drażnił zarówno jej pyskaty charakter jak i miałkie rozmowy, które miały nam pomóc w poznaniu bohaterów. Ci rzekomo tajemniczy wypadli z początku blado, reszta też nie bardzo miała się czym wykazać. Nie zrobili na mnie dobrego wrażenia. To już groziło totalną klapą.
Lecz...tu muszę to zaznaczyć...MYLIŁAM SIĘ.
Porzucając ją w trakcie tego zbyt przydługiego wprowadzenia opuściłabym naprawdę niesamowitą fabułę.
Jeśli zacznę teraz mówić o rozciągniętej w czasie przemianie bohaterów, zmianie mojego podejśćia do bohaterki i jej towarzystwa...To już zbyt wiele bym zdradziła. Dlaczego dalej było coraz lepiej i jakim zmianom ulegli bohaterowie? To trzeba sprawdzić samemu. Doceniam, jako osoba, której jedyne doświadczenie w sprawach survivalu polegało na prowadzeniu w grze pewnej pani, wkład, jaki autorka włożyła w opisywanie aspektów przetrwania w prymitywnych nieraz warunkach. Nie wiem jak bardzo wiarygodne to jest, lecz na mnie robi to wrażenie. Bez nachalności w opisach dowiadujemy się jak przygotować prymitywny łuk, czym róznią się strzały, jak obserwować zwierzynę...W połączeniu z opisem zachowania demonicznych istot (są takowe, to fantasy) oraz wątkami fabuły, w której odnalezienie człowieka odpowiedzialnego za stan rzeczy nie jest jedynym ważnym wątkiem, świat stworzony przez autorkę robi coraz większe wrażenie, z każdą przeczytaną stroną. O uczuciach wszelkiej barwy mogłabym się rozpisywać. Nic tutaj nie jest oczywiste, a charaktery ludzkie nie są jednowymiarowe.
Mam jeszcze pewne zastrzeżenia. Księga śmiało mogła być podzielona na dwa tomy. Czytanie pisanych drobnym drukiem liter bywało męczące. Rozumiem jednak zamysł, po przeczytaniu początku 😉
Chciałabym też wspomnieć o okładce. Tytuł i nazwisko autorki mógłby być wyraźniej. W rzeczywistości nie korzystamy z filtrów.
Polecam. Dla niezapomnianych chwil (choćby tych, w których w duchu pomarudzicie nad bohaterką), niebanalnych jednak postaci, wiarygodnych opisów. Doceniam przygotowanie autorki. Pisząc staram się przygotować najlepiej jak potrafię. Autorka także wzięłasobie to mocno do serca. To daje się odczuć.
Zapraszam do czytania. Poznajcie Ziemię Winowajców!
Za egzemplarz dziękuję bardzo autorce! :)
Ziemia Winowajców. Miejsce obłożone klątwą, do którego trafiają najgorsi przestępcy. Odcięte od świata. Od króla i ludzi. Niebezpieczne pod każdym względem. Tu nie ma miejsca dla młodej dziewczyny. Nie ma też miejsca na wrażliwość czy wzniosłe ideały. Na pewno dostrzegliście wzmiankę o tym w opisie.
Muszę przyznać, że książka nieźle zbadała moją wytrzymałość i cierpliwość....
Wkraczam tu jako bardziej Czytelniczka niż Autorka. Zapraszam do mojej opinii o książce Krew Nowych Bogów Katarzyna Wycisk - Autor
KREW NOWYCH BOGÓW - Katarzyna Wycisk - Autor
Tysiące lat temu Wielka Wojna zniszczyła Alaris. Większość ludzi zginęła. Ci, którzy przeżyli zamieszkali w Gnieździe, zbudowanym przez bogów, których prawie nikt nie pamięta. Światem rządzą aniołowie, budzący w ludziach strach i za nic mający ich cierpienie.
Oto Alaris, które tu poznacie. Dodatkowo muszę tu jeszcze wspomnieć o wampirach, które (zwłaszcza jeden z nich) są dla fabuły dosyć istotne a ich związek z aniołami jest tu nieunikniony.
Tłumaczenie bogatego świata Katarzyny Wycisk zajęłoby pewnie więcej niż jeden post. Zainteresowanych odsyłam do strony autorki. Ja przedstawię Wam moją opinię.
Jestem Czytelniczką i w tej osobie powiem Wam czego możecie się spodziewać. Przede wszystkim podziwiam autorkę za bogaty świat, który stworzyła. Świat podwodnych potworów, zabójczych drzew, kwiatów, wyjątkowo odbiegających od swego utartego w chrześcijaństwie wizerunku aniołów(anioły tutaj prędzej zrzuciłyby cię z mostu niż pomogły w potrzebie) wampirów bez śladu brokatu na klacie i wrednych wobec siebie ludzi. Szczęśliwie, jak w naszym świecie jest tutaj także trochę dobrych postaci. Mam tu paru ulubieńców(ciekawostką dla mnie jest to, że jeden para się uzdrowicielstwem, lubię uzdrowicieli). Jest tu też zupełnie niejednoznaczny Tristan. Jeden anioł z ego rozdętym jak balonik też budzi we mnie cień uśmiechu. No i Moon – czołowa bohaterka tego tomu.
Stworzenie i drobiazgowość tego świata jest imponujące. To mogę śmiało zaliczyć na plus.
Teraz trochę o charakterystyce postaci. No i tu muszę się nieco przyczepić. Na wielu kartach książki musiałam wzrokiem odganiać natrętny widok włosów w mojej wyobraźni. Czyli, pisząc jaśniej…Bohaterowie, zbyt często zarzucali grzywą, oślepiali lśnieniem anielskiej czupryny (ponoć seksownej, więc część żeńska zwykle mu to wybacza – po obu stronach kartek) Niemal natrętne próby powstrzymania wywracania oczami przez Moon rozpraszało moją uwagę. Szczęśliwie Aidan czy Tristan nie zwracali mi głowy takimi szczegółami, więc lepiej skupiałam się na ich losach.
Co do niemieckich wtrąceń i nazw. Czytelnicy tak już przywykli do angielskich wyrażeń, że niektórym obecność innego języka ponoć przeszkadzała. Mnie nie. Uznałam to za element tego świata i już.
Fabuła. Tu mogę powiedzieć, że były pewne nieścisłości. O niektórych rzeczach warto byłoby powiedzieć więcej. Lecz spokojnie – wszak mamy do czynienia z pierwszym tomem, to na pewno się wyjaśni. Chwilami miałam jednak wrażenie, że oglądam serial dla młodzieży. Bohaterowie mieli pewne przepychanki słowne i sceny, przy których zastanawiałam się ile tak naprawdę(mentalnie) ma lat wielowiekowy anioł. Znać tu potężny wpływ tychże seriali. Za kilka lat, jako autorka zajrzałabym w książkę ponownie – może nic to nie zmieni a może wnioski będą podobne do moich. Ja nie jestem już nastolatką. Polecam zapoznanie się z Krwią…(ach, jak to brzmi) młodym ludziom. Ci, nasiąknięci klasykami gatunku mogą oceniać książkę zbyt surowo. Byłoby to nieco krzywdzące, gdyż książka ma potencjał a jestem prawie pewna, że kolejny tom(lub tomy) przejdą na pewno progress i będą się przedstawiać dużo lepiej.
Wkraczam tu jako bardziej Czytelniczka niż Autorka. Zapraszam do mojej opinii o książce Krew Nowych Bogów Katarzyna Wycisk - Autor
KREW NOWYCH BOGÓW - Katarzyna Wycisk - Autor
Tysiące lat temu Wielka Wojna zniszczyła Alaris. Większość ludzi zginęła. Ci, którzy przeżyli zamieszkali w Gnieździe, zbudowanym przez bogów, których prawie nikt nie pamięta. Światem rządzą...
Drugi tom Mroków zabiera nas w zupełnie inny świat, który poznaliśmy w tomie pierwszym. Przed nami ukazuje się miasto, jego struktury i osie, dylematy króla, mocny wpływ baronowej i tajemniczy świat zamkniętego świata magów. I oto pojawia się Lilian. Młoda czarownica o nieokiełznanej, niebezpiecznej wręcz dla otoczenia mocy, o włosach ognistych jak jej wybuchowa natura. Ukryta przed światem żądnym jej krwi, poznaje tajniki swej mocy i pierwszą, namiętną miłość. Czy uniwersytecki świat magów zdoła jednak ocalić ją przed zagrożeniem?
Opisy, to mocny atut autorki. Świat wydaje się plastyczny i namacalny, niemal można go dotknąć. Z mniejszym zainteresowaniem śledziłam jednak strukturę i życie codzienne uniwersyteckiego światka niż losy samej bohaterki. W efekcie koniec książki wywołał we mnie podwójny niedosyt. Nie tylko dlatego, że jest dość dramatyczny i stanowi otwarcie do tomu trzeciego, lecz i dlatego, że zbyt mało jednak się w nim działo.
Tom trzeci ma nasycić moją żądzę przygody, więc myślę że warto przebrnąć przez drugi tom. Jest w nim kilka niespodzianek.
Zachęcam
Drugi tom Mroków zabiera nas w zupełnie inny świat, który poznaliśmy w tomie pierwszym. Przed nami ukazuje się miasto, jego struktury i osie, dylematy króla, mocny wpływ baronowej i tajemniczy świat zamkniętego świata magów. I oto pojawia się Lilian. Młoda czarownica o nieokiełznanej, niebezpiecznej wręcz dla otoczenia mocy, o włosach ognistych jak jej wybuchowa natura....
więcej mniej Pokaż mimo toOtwórzcie ją. Już od pierwszych stron poczujecie co znaczy znaleźć się w lesie. Wilgotne poszycie ugina się pod bosymi stopami tajemniczego elfa. W trakcie czytania napotkacie opisy tak plastyczne, że w głowie same kształtują się obrazy. Niektóre całkiem przyjemne dla oka, jak tatuaż na doskonałym ciele elfa. Inne, mroczne jak przystało na tytuł, opisujące krew i przemoc. W tej książce tylko pozornie nic się nie dzieje. Karmi się nas sielskim obrazem wioski, omamia zmaganiem z ubiorem elfa, obsługą gospodarstwa i działaniem uzdrowicielki, by potem uderzyć w nas brutalnie i szybko ciemną magią, o której wielu z nas słyszało i nie chciało pamiętać. Nawet w naszym świecie jeszcze można spotkać jej ślady. Tu znajdziecie je na kartach książki. Krótko pisząc: zajrzyjcie. Zachęcam.
Otwórzcie ją. Już od pierwszych stron poczujecie co znaczy znaleźć się w lesie. Wilgotne poszycie ugina się pod bosymi stopami tajemniczego elfa. W trakcie czytania napotkacie opisy tak plastyczne, że w głowie same kształtują się obrazy. Niektóre całkiem przyjemne dla oka, jak tatuaż na doskonałym ciele elfa. Inne, mroczne jak przystało na tytuł, opisujące krew i przemoc. W...
więcej mniej Pokaż mimo to
O czym jest ta historia? Mocny początek zwiastuje tym razem lawinę wydarzeń, które mają nas pochłonąć bez reszty. Oto mamy zabòjcę z misją. Obłąkaną kobietę, która rodzi wśród deszczu... Czuć uderzenie niemal każdej kropli, a szum w uszach sprawia, że ulegam hipnotyzującemu wręcz opisowi ulewy. Takie początki lubię. Niemal czuję nastroje bohaterów. Ten strach, który czują. Historia nie zaczyna się dobrze, ponieważ nie zwiastuje niczego dobrego...Nie dam Wam pełnego opisu. Radzę po niego sięgnąć dla pewności. Sądzę jednak, że już Was zaintrygowałam. Prawda?
Dalej poznajemy losy kluczowych bohaterów, pozornie odbiegając od mrocznego początku. Jest przedstawicielka pradawnej magii. Zabòjcy (jeden więzi w sobie mroczne moce). Ostatni druid. Zakaz używania magii w jednej z krain. Wędrujemy po świecie stworzonym przez autora, odkrywając kolejno złożoność światów, które powstały w jego wyobraźni. Na plus mogę śmiało pochwalić solidne przygotowanie do tematu. Jest mapa, by zorientować się w niezwykłych światach. Są wyjaśnione hierarchie i wspomniane historie poszczególnych miejsc. Wprowadzenie nie jest sprawą prostą, ale tu, w momencie gdy już czytelnikowi może grozić obciążenie informacjami, zaczyna dominować fabuła.
Teraz muszę wspomnieć o paru sprawach, które nie do końca mi odpowiadały. Niektórzy bohaterowie wydają się być zbyt dobrze wykształceni, jak na profesję, którą wykonują. Postanowiłam to jednak zignorować, podejrzewam bowiem autorską pròbę łamania utartych schematòw. Nie będę sugerować o kogo mi chodzi. Może sami go odnajdziecie i dojdziecie do podobnych wnioskòw?
Wreszcie druga sprawa. W zasadzie powinna być pierwszą. Książka ma swòj świat, dobrze opisanych bohaterów, ale styl... Liczne wtrącenia wspòłczesnego języka, mające zapewne na celu odświeżenie nurtu fantasy z tolkienowskim przesłaniem w tle, momentami wywoływały u mnie rozdrażnienie. Kiedy czytam o wiekowym druidzie, który podchodzi do sprawy w skali globalnej, mężczyźni to faceci, oraz wiele innych określeń, znanych nam że świata wspòłczesnego, czuję frustrację. Zbyt mocno wrosłam w czytane światy, w których unikano wzmianek o wspòłczesności. Niechaj autor nazwie mnie za to staromodną, przyjmę to.
Wam wszystkim, chętnym do zapoznania się z Kronikami Dwuświata pozostawiam wybòr. Jest w tym świecie coś, co przyciąga uwagę. Odkrywa się dla nas w tym tomie, zapowiadając wydarzenia, od ktòrych ziemię krain zatrzęsą się w posadach. Dla pań mam mały wabik. Imię. Lubicie dziwnych, niejednoznacznych mężczyzn? 😊 Ten na na imię Noran. Kryje w sobie mrok...
Zapoznajcie się z tym światem. Może się podobać.
Za e-book dziękuję autorowi.
O czym jest ta historia? Mocny początek zwiastuje tym razem lawinę wydarzeń, które mają nas pochłonąć bez reszty. Oto mamy zabòjcę z misją. Obłąkaną kobietę, która rodzi wśród deszczu... Czuć uderzenie niemal każdej kropli, a szum w uszach sprawia, że ulegam hipnotyzującemu wręcz opisowi ulewy. Takie początki lubię. Niemal czuję nastroje bohaterów. Ten strach, który czują....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-07
2021-02-26
Czekoladowe rendez-vous. Historia słodkiego spotkania i jednej, jedynej miłości.
Majka i Robert spotykają się na targach czekolady. To zapowiedź słodkiego życia? Niewykluczone. Dodatkowym potwierdzeniem staje się czekoladowy słonik z różą w trąbie. Tak piękny, aż żal go zjadać. Można śmiało użyć go jako symbolu słodkiego szczęścia, którego lepiej nie tracić. Bohaterowie zdają się w mig chwytać tę aluzję, od niezwykłego spotkania wiodąc życie niemal jak z bajki.
Chwilami chwyta czytelnika żal, że wiele losów nie przebiega w tak spokojny sposób. Ale od czego są książki? Nie tylko pouczają, lecz obdarzają jakże potrzebnym spokojem. Tego spokoju znajdziecie w Czekoladowym…mnóstwo. Czasem jest go w nadmiarze, po uszy, kokardki i włosy stające ze zdumienia dęba. Tak by się mogło zdawać. Nic bardziej mylnego. Nauczyliśmy się, że z życia trzeba wydzierać zębami i pazurami. Nie jest łatwo. Ale to nie znaczy, że zawsze tak jest. Są ludzie, którym jednak wiedzie się spokojnie i właśnie w taki świat zaglądamy.
Co podoba mi się w tej książce? Styl. Lekki, zwiewny, sprawiający że strony przesuwają się kartka po kartce. Ten plotkarski słowotok, jakbym oglądała odcinek Przyjaciół bez cienia stresowych sytuacji. Aż się prosi o to, by wykorzystać go głębiej, nadając pewnym sytuacjom nieco dramatyzmu. Bo właśnie tego dramatyzmu jakby brakuje. Wszystkie ewentualne konflikty znikają jak sen złoty, książce towarzyszy nieustanny nastrój towarzyskiej przygody.
Autorka sprawiła, że przez całą książkę szukałam jakiegoś napięcia i zwrotu akcji, tam gdzie zdarzenia niemal się o to prosiły, ale widocznie w tym tomie był to zabieg celowy. Nerwowość nie była tu w planie. Czekoladowy wstęp, czyli tom pierwszy jest zapewne zmyłką, słodką i bezstresową na pozór. Kolejne książki Ewy Sosnowskiej, z dużym udziałem Lenny’ego – znajomego Majki i Roberta zapowiadają przygody na większych obrotach. Warto posmakować czekolady, by się na to przygotować.
Czekoladowe rendez-vous. Historia słodkiego spotkania i jednej, jedynej miłości.
Majka i Robert spotykają się na targach czekolady. To zapowiedź słodkiego życia? Niewykluczone. Dodatkowym potwierdzeniem staje się czekoladowy słonik z różą w trąbie. Tak piękny, aż żal go zjadać. Można śmiało użyć go jako symbolu słodkiego szczęścia, którego lepiej nie tracić. Bohaterowie...
Niewiele wiem o pracy straży pożarnej, dlatego podziwiałam solidne przygotowanie Autorki do tematu. W skrócie, w książce, która mogłaby wydawać się lekką zawarto istotne informacje w bardzo przystępny sposób. Reiner jest strażakiem. Po wypadku, opisanym ze znajomością rzeczy, jego ciało ulega w znacznym stopniu poparzeniom. Spójrzcie proszę na okładkę. Czy widzicie wyraz jego oczu? Ja z początku bałam się tego spojrzenia, przyznaję. Zapewne dlatego, że go nie rozumiałam. Podobnie jak tego, dlaczego Natalia spogląda właśnie w ten sposób, ochraniając go ramieniem. Teraz rozumiem. Jeśli myślicie, że historia ta jest po prostu romansem z przeszkodami - lepiej to sprawdźcie czytając tę książkę. Pozory mylą. Pod warstwą człowieka, który powoli podnosi się z gruzów, daje radę kryje się tam bohater, który boi się intymności. Dlaczego? Nie chodzi o rzecz tak oczywistą jak pełen obrzydzenia wzrok u drugiej osoby. To coś, z czym bohater się liczy, co nie oznacza że mniej go to zaboli.
Książka opiera się na tym czego nie widać...
Jak trudno jest czasem zaufać.
Jak bardzo można się odsłonić, zwłaszcza w tym fizycznym sensie, po wypadku, narażając serce na cierpienie, z którego można się już nie podnieść.
Kiedy traumatyczne wydarzenia z przeszłości naruszają nasze poczucie bezpieczeństwa?
Trudne pytania, prawda?
Co jest istotne, w książce można się też dowiedzieć o odzieży ochronnej i, choć w skrótowym sensie, o pielęgnacji po oparzeniach, przeszczepach i w trakcie dbania o blizny. O rehabilitacji, metodzie oddychania i diecie.
Jak zawsze w książkach Katarzyny Wycisk nie jest to tylko historia.
W książce, gdzie bohaterka chroni ukochanego nie chodzi jedynie o miłość.
Można też dostrzec przyjaźń. A jeśli przeczytacie też inną lekturę z tego cyklu - Rain, to jeszcze łatwiej zrozumiecie głębię tej przyjaźni 🙂
Freak porusza temat odmienności. Tego jak widzą nas inni po tym, jak zmieni nas tragiczny wypadek. Ale jest też druga strona. Jest Natalia, której dotąd nie rozumiałam, bo należałam do tych, którzy stawali przeciwko problemom jak jej brat, nie szukając od nich ucieczki.
Teraz, gdy przeczytacie o niej, można sobie zadać pytanie.
Czy droga Natalii nie byłaby lepsza by ochronić siebie?
Przed wami Freak. Publikacja nieoczywista.
Serdecznie polecam.
Niewiele wiem o pracy straży pożarnej, dlatego podziwiałam solidne przygotowanie Autorki do tematu. W skrócie, w książce, która mogłaby wydawać się lekką zawarto istotne informacje w bardzo przystępny sposób. Reiner jest strażakiem. Po wypadku, opisanym ze znajomością rzeczy, jego ciało ulega w znacznym stopniu poparzeniom. Spójrzcie proszę na okładkę. Czy widzicie wyraz...
więcej Pokaż mimo to