-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-11-08
2016-01-04
2016-01-14
2016-01-12
2016-01-14
2016-01-17
2016-02-18
2016-03-20
2016-04-08
2016-04-18
2016-04-23
2016-04-28
2016-05-02
2016-05-12
2016-06-28
2016-07-28
2016-08-10
Po lekturze "Cinder" od razu sięgnęłam po drugą część. Czytałam na jej temat różne opinie, przede wszystkim, że spełnia ona rolę wypełniacza w historii wcześniejszej bohaterki. Zaczęłam ją czytać z nastawieniem "przeczytam, bo chcę wiedzieć, co będzie dalej".
Teraz, kiedy wciągnęłam mnie fabuła i dotarłam do ostatniej strony, mogę bez wahania stwierdzić, że nie jest to jedynie zapychacz. "Scarlet" to niejako odrębna historia dziewczyny, która jest pewnego rodzaju znanym nam Czerwonym Kapturkiem, próbującym dotrzeć do babci. Oczywiście jak na tę baśń przystało pojawia się Wilk. Ale czy jest on stereotypowym złym wilkiem z lasu? Trzeba to samemu sprawdzić.
Oczywiście Cinder i jej towarzysze także pojawiają się w tej powieści. Inaczej nie można by tego nazwać kontynuacją. Cesarz Kai ma rozdarte serce i stara się postępować w taki sposób, żeby jego lud był bezpieczny. Wszyscy bohaterowie stają jednak oko w oko z wojną i zagrożeniem jakim niesie królowa Lavena. Nadal nurtuje mnie pytanie: Dlaczego tak zawzięcie chce ona podbić Ziemię? Czy chodzi jedynie o zapanowanie nad planetą, czy ma jakiś ukryty motyw? Żeby znaleźć odpowiedzi sięgam właśnie po "Cress" i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie jak "Scarlet".
Cały szkielet książki opiera się na akcji. Cały czas coś się dzieje i kiedy wydaje się, że w końcu mamy jakiś spokój, nagle dochodzi do kolejnego zaskoczenia. Postacie się barwne i dosyć charakterystyczne, chociaż nie do końca jednoznaczne. Mam wrażenie, że nie każdemu można tak do końca zaufać.
Gorąco polecam tę pozycję.
Po lekturze "Cinder" od razu sięgnęłam po drugą część. Czytałam na jej temat różne opinie, przede wszystkim, że spełnia ona rolę wypełniacza w historii wcześniejszej bohaterki. Zaczęłam ją czytać z nastawieniem "przeczytam, bo chcę wiedzieć, co będzie dalej".
Teraz, kiedy wciągnęłam mnie fabuła i dotarłam do ostatniej strony, mogę bez wahania stwierdzić, że nie jest to...
2016-08-15
2016-08-25
2016-09-16
Dzisiaj skończyłam czytać i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia.
Już pierwsza część momentami mnie zbulwersowała, ale ta jeszcze bardziej. Porównywanie jej do Igrzysk Śmierci jest niewłaściwe. Mimo to, że motyw wydaje się podobny - walka na śmierć i życie w grze - to Endgame jest zdecydowanie bardziej brutalny. Tamta książka mnie zmiażdżyła swoim przesłaniem i nie mogłam się pozbierać, czytałam ją raz za razem, ale ta bardziej obrzydziła nieludzkość postaci. A kiedy dowiedziałam się, czym jest Klucz Niebios, totalnie zbiło mnie z tropu i przez to przeczytałam ją wyłącznie, żeby wiedzieć, jak się zakończy. Książka jest dla osób o mocnych nerwach. Plusem jest to, że fabuła faktycznie wciąga, postacie są z krwi i kości, ale miałam wrażenie, że to jakaś psychiczna banda nastolatków wyżynających się nawzajem. Zastanawiam się, czy tacy ludzie, faktycznie mogliby istnieć. Boję się, że tak jest. Nie chciałabym spotkać nikogo z nich na swojej drodze.
Nie wiem, czy mam polecić tę lekturę. Możliwe, że sięgnę po kolejną część, ale nie mam ochoty czytać "Początku" ani "Treningów".
Musicie ocenić sami, czy warto czytać. Na pewno nie będzie to książka, do której wrócę.
Dzisiaj skończyłam czytać i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJuż pierwsza część momentami mnie zbulwersowała, ale ta jeszcze bardziej. Porównywanie jej do Igrzysk Śmierci jest niewłaściwe. Mimo to, że motyw wydaje się podobny - walka na śmierć i życie w grze - to Endgame jest zdecydowanie bardziej brutalny. Tamta książka mnie zmiażdżyła swoim przesłaniem i nie...