Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Książka wartościowa a treść bardzo przystępnie podana - rzeczowo, wyczerpująco a zarazem zgrabnie, czyta się bez znużenia i poczucia chaosu, co jest częste w literaturze kryminalnego faktu. Pomijając samą sylwetkę Wampira (klasyczny psychopata-sadysta) bardzo interesujące było tło społeczne: te tabuny naiwnych kobiet w różnym wieku, o różnym stanie cywilnym czy zawodzie, o tak biegnące po paru chwilach od poznania z panem na kilka piwek, spacer przez lasek czy ruszające w podróż. Aż trudno uwierzyć co te kobieciny miały w głowie. No i nieudolność policji (o której pisze wprost autor) - szczerze mówiąc bardziej mnie to przeraziło niż sama postać Wampira, a mówimy o dużym i niby cywilizowanym mieście, z tabunami strażników patrolujących różne rewiry. Polecam gorąco lekturę!

Książka wartościowa a treść bardzo przystępnie podana - rzeczowo, wyczerpująco a zarazem zgrabnie, czyta się bez znużenia i poczucia chaosu, co jest częste w literaturze kryminalnego faktu. Pomijając samą sylwetkę Wampira (klasyczny psychopata-sadysta) bardzo interesujące było tło społeczne: te tabuny naiwnych kobiet w różnym wieku, o różnym stanie cywilnym czy zawodzie, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Panie Karika, zaczynasz pan przynudzać. Początek nawet, nawet, a potem nagle ograniczona możliwość ruchu niedużą liczba pionków na szachownicy oraz mętne filozoficzne wywody. Zaczynam podejrzewać z żalem, że "Szczeliny" to Pan nie przeskoczysz. Życzę jednak bym się myliła.

Panie Karika, zaczynasz pan przynudzać. Początek nawet, nawet, a potem nagle ograniczona możliwość ruchu niedużą liczba pionków na szachownicy oraz mętne filozoficzne wywody. Zaczynam podejrzewać z żalem, że "Szczeliny" to Pan nie przeskoczysz. Życzę jednak bym się myliła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka do strawienia jeśli tylko wyłączy się logiczne myślenie. Wstawki faktograficzne drobnym druczkiem nie tuszują wrażenia, że jest to raczej zlepek schematycznych i sensacyjnych historii "ku przestrodze" prosto z egzotycznego kraju. Nagromadzenie nieszczęść, które dotykają bohaterów jest wręcz statystycznie niemożliwe. Proszę np. wyjaśnić: skąd autor czerpał szczegółowe informacje o bolesnym dzieciństwie szejki Safy? Przeprowadził z nią wywiad? Skąd znał szczegóły wyczynów jej brata w stosunku do jej syna? Przecież główna bohaterka nie była powiernicą wstydliwych sekretów, które rodzina skrzętnie trzyma w ukryciu. Aspiryna - rozumiemy, że szejka Safa nigdy wczesniej nie zażyła tego jednego z najpopularniejszych leków, dopiero przypadkiem, na starość, kiedy musiała zejść ze sceny, bo zło wreszcie musiało zostać ukarane. Itd, itp. Bardzo to grubymi nićmi szyte, bardzo. Takie książki powinny być opatrzone etykietką - wyssana z palca tania sensacja luźno oparta o pojedyncze fakty plus - dla ukrycia tegoż - delikatnie liźnięte schematyczne tło obyczajowo-historyczne.

Książka do strawienia jeśli tylko wyłączy się logiczne myślenie. Wstawki faktograficzne drobnym druczkiem nie tuszują wrażenia, że jest to raczej zlepek schematycznych i sensacyjnych historii "ku przestrodze" prosto z egzotycznego kraju. Nagromadzenie nieszczęść, które dotykają bohaterów jest wręcz statystycznie niemożliwe. Proszę np. wyjaśnić: skąd autor czerpał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nadrabiam. Żałuję, że dopiero teraz. Jest magia i zauroczenie. W swej kategorii ząb czasu nic a nic nie nadgryzł tych historii. Polecam.

Nadrabiam. Żałuję, że dopiero teraz. Jest magia i zauroczenie. W swej kategorii ząb czasu nic a nic nie nadgryzł tych historii. Polecam.

Pokaż mimo to

Okładka książki Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu Wojciech Fusek, Jerzy Porębski
Ocena 7,1
Lekarze w góra... Wojciech Fusek, Jer...

Na półkach: ,

Sympatyczna pozycja, dobrze i szybko się czyta, natomiast sam układ i pomysł nieco bałaganiarski. Anegdotki przeplatają się z danymi medycznymi, ale wszystko jest lekko niedociągnięte. Kilka (dosłownie kilka) faktów dotyczących przebywania na dużych wysokościach i ogólnie mozolnego zdobywania tej wiedzy przez ludzkość jest interesujące, natomiast do końca nie wiadomo na czym chcieli skupić się autorzy - chyba na wszystkim po trochu, co nieco obniża wartość tej pozycji. Taka troszkę górska gawęda.

Sympatyczna pozycja, dobrze i szybko się czyta, natomiast sam układ i pomysł nieco bałaganiarski. Anegdotki przeplatają się z danymi medycznymi, ale wszystko jest lekko niedociągnięte. Kilka (dosłownie kilka) faktów dotyczących przebywania na dużych wysokościach i ogólnie mozolnego zdobywania tej wiedzy przez ludzkość jest interesujące, natomiast do końca nie wiadomo na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjny reportaż. Aż radionuklidy trzeszczą w zębach.
Pokazujący, że Czarnobyl to nie tylko katastrofa, historia, przełom, tragedia, ale przede wszystkim - to stan umysłu. Ich, nasz, ludzi, którzy żyli, żyją i się dopiero narodzą, tam, blisko i daleko od reaktora nr 4.

Rewelacyjny reportaż. Aż radionuklidy trzeszczą w zębach.
Pokazujący, że Czarnobyl to nie tylko katastrofa, historia, przełom, tragedia, ale przede wszystkim - to stan umysłu. Ich, nasz, ludzi, którzy żyli, żyją i się dopiero narodzą, tam, blisko i daleko od reaktora nr 4.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjny reportaż. Aż radionuklidy trzeszczą w zębach.
Pokazujący, że Czarnobyl to nie tylko katastrofa, historia, przełom, tragedia, ale przede wszystkim - to stan umysłu. Ich, nasz, ludzi, którzy żyli, żyją i się dopiero narodzą, tam, blisko i daleko od reaktora nr 4.

Rewelacyjny reportaż. Aż radionuklidy trzeszczą w zębach.
Pokazujący, że Czarnobyl to nie tylko katastrofa, historia, przełom, tragedia, ale przede wszystkim - to stan umysłu. Ich, nasz, ludzi, którzy żyli, żyją i się dopiero narodzą, tam, blisko i daleko od reaktora nr 4.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Roger Moore skapitulował i namawiany gorąco opisał swoje życie. Jest to lektura lekka, niewymagająca, momentami komiczna, ale nieco męcząca. Nadmienię jeszcze, że sam Moore jest moim ulubionym Bondem i to na historyjki z okresu "bondowego" ostrzyłam sobie ząbki najbardziej. Te zaś potraktowane są dość oględnie i fana Bonda raczej z krzesła nie zwalą. Tyle lat na planie filmowym, a tu czasami same banały lub wymienienie obsady razem z ekipą techniczną... Sam Moore, mimo że wiódł życie dość ciekawe i wyjątkowe, jawi mi się nieco w tej książce jako taki "kawalarz i spryciarz na siłę". Widać wyraźnie (co zresztą sam potwierdza), że jest bardzo wyczulony na punkcie swego wizerunku i go kreuje w moim odczuciu z lekkim fałszem. Uważny czytelnik dostrzeże, że najzabawniejsze historie tak naprawdę samego Moora nie dotyczą - na kartach pojawiają się dykteryjki, które przytaczane przez Moora pozwalają mu się ustroić w kolorowe piórka, jaka szkoda, że cudze... Nie zrozumiałe są kompletnie dla mnie (w autobiografii) wątki typu: Moore zaczyna opowiadać o czymś lub o kimś, a że mu się on/ona/to nie podoba, to nagle wątek się urywa. Skoro nie chcę o czymś pisać sensownie, to tego w ogóle nie wspominam, proste. Suma summarum po tej lekturze pozostaje niedosyt i poczucie, że autor zaserwował nam lekko przyschnięty kawałek tortu, zamiast całego smacznego ciasta, bo mu za to zapłacono. W końcu, jak sam napisał,jest człowiekiem praktycznym...

Roger Moore skapitulował i namawiany gorąco opisał swoje życie. Jest to lektura lekka, niewymagająca, momentami komiczna, ale nieco męcząca. Nadmienię jeszcze, że sam Moore jest moim ulubionym Bondem i to na historyjki z okresu "bondowego" ostrzyłam sobie ząbki najbardziej. Te zaś potraktowane są dość oględnie i fana Bonda raczej z krzesła nie zwalą. Tyle lat na planie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta.Książka.Jest.Magiczna.
I nie ma sensu rozbierać na czynniki pierwsze jej bohaterów, akcji, konstrukcji, języka, stylu itp., bo nie o to tutaj chodzi.
To "coś" tkwi między kartkami, to jest coś co się czuje, a nie analizuje.
Książka idealna.

Ta.Książka.Jest.Magiczna.
I nie ma sensu rozbierać na czynniki pierwsze jej bohaterów, akcji, konstrukcji, języka, stylu itp., bo nie o to tutaj chodzi.
To "coś" tkwi między kartkami, to jest coś co się czuje, a nie analizuje.
Książka idealna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo zgrabnie napisania książka, w której autor analizuje różne interesujące wydarzenia historyczne ubiegłego stulecia, obracające się dookoła różnych aspektów wojennych (I i II WŚ). Pozycja ta ma rzadko spotykany, dość luźny styl reportażowy, gdzie w centrum poszczególnych rozdziałów znajdują się losy konkretnej jednostki, zaś dyskutowane wydarzenia ukazywane są w ich pryzmacie. Same podejmowane tematy są różne: od dość powszechnych, o których wiele powiedziano i napisano (np. obozy zagłady, bomby atomowe zrzucone na Japonię, stalinizm i faszyzm), przez mniej popularne i tym samym chyba najciekawsze. Książkę czyta się b. szybko i dobrze, historie i język nie nużą, interesujące są dość szerokie analizy niektórych tematów, często wychodzące poza suche fakty typowe dla większości opracowań historycznych. I tu tkwi największa siła tej niedużej książki, bo poza faktami ukazuje ona stronę emocjonalną i nierzadko psychologiczną wielu wydarzeń.

Bardzo zgrabnie napisania książka, w której autor analizuje różne interesujące wydarzenia historyczne ubiegłego stulecia, obracające się dookoła różnych aspektów wojennych (I i II WŚ). Pozycja ta ma rzadko spotykany, dość luźny styl reportażowy, gdzie w centrum poszczególnych rozdziałów znajdują się losy konkretnej jednostki, zaś dyskutowane wydarzenia ukazywane są w ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest doskonała. Rzadko mi się zdarza, żeby jakikolwiek temat mnie zaskoczył zupełnie i do tego zaciekawił. Tempo samej narracji jest powolne, ale postaci, miejsce i nastrój są kapitalne. Z każdą pochłanianą stroną wyobrażałam sobie, że można by nakręcić na jej podstawie jakiś zawiesisty thriller czy wręcz nawet horror. Otóż mamy tajemniczą i kuriozalną staruszkę, mieszkającą wraz z córką i służbą w niewielkim miasteczku. Staruszka wpada na szalony pomysł wybudowania niecodziennego muzeum, w którym eksponatami byłyby pamiątki po zmarłych. Ale nie takie byle jakie, wręcz przeciwnie - ważne, znaczące a czasami wręcz trudne do zdobycia. Do tego dzieła staruszka potrzebuje pomocnika. I tu pojawia się nasz bohater, który stopniowo, niczym mucha w pajęczej lepkiej sieci, oplatany jest atmosferą tego dziwnego miejsca i miasteczka. Aż do zaskakującego końca...

Ta książka jest doskonała. Rzadko mi się zdarza, żeby jakikolwiek temat mnie zaskoczył zupełnie i do tego zaciekawił. Tempo samej narracji jest powolne, ale postaci, miejsce i nastrój są kapitalne. Z każdą pochłanianą stroną wyobrażałam sobie, że można by nakręcić na jej podstawie jakiś zawiesisty thriller czy wręcz nawet horror. Otóż mamy tajemniczą i kuriozalną staruszkę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tej lekturze mam mieszane uczucia: poznajemy życie prostej tajskiej kobiety, które zawiodło ją do pracy w dzielnicy czerwonych latarni. Jej wybory motywowane są biedą, której doświadczyła w dzieciństwie oraz miłością do trójki dzieci. Z jednej strony mamy do czynienia z niby silną i walczącą o przetrwanie rodziny babką, z drugiej... no właśnie. Tu jest wyraźny zgrzyt: sama bohaterka twierdzi, że kobieta o jej randze społecznej i wykształceniu mogła zarabiać na życie w ten jeden jedyny sposób. A patrząc na realia, które opisuje, odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że sama to sobie zafundowała przez swoje wybory: rezygnacja z wykształcenia (jej siostra mogła i chciała się uczyć!), wyjście za mąż dla pieniędzy (to z reguły źle się kończy), zgoda na poniewieranie przez mężczyzn, w tym mężów (sto razy mogła od nich wcześniej odejść), obwieszenie się na cudzoziemcu, który miał ją niby wyciągnąć z biedy itp. itd. Odnoszę wrażenie, że kobieta ta przez całe życie żyła w zakłamaniu i liczyła na "drapane". W rezultacie trudno jej do końca szczerze współczuć. Sama książka mimo ciekawego tematu jest wg mnie nieco płytka, co być może odzwierciedla płytkość umysłu jej bohaterki. A może to jest kwestia innego wychowania i mentalności, którego ja nie rozumiem? Tak czy siak można przeczytać, ale nie jest to pozycja zaskakująca ani wybitna.

Po tej lekturze mam mieszane uczucia: poznajemy życie prostej tajskiej kobiety, które zawiodło ją do pracy w dzielnicy czerwonych latarni. Jej wybory motywowane są biedą, której doświadczyła w dzieciństwie oraz miłością do trójki dzieci. Z jednej strony mamy do czynienia z niby silną i walczącą o przetrwanie rodziny babką, z drugiej... no właśnie. Tu jest wyraźny zgrzyt:...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostrzegam, że właśnie poświadczam nieprawdę. Książkę dodałam na półkę "przeczytane" choć nie miało to miejsca. Zrobiłam to tylko po to by wystawić jej opinię.
Dzieło to wpadło w moje ręce w postaci e-booka od znajomej. Było to gdzieś na początku szału, który ogarnął (rzekomo) wszystkich. Czemu by mnie miało ominąć to zjawisko kulturowe? No i czytam... Gdzieś po trzydziestej stronie zaczynam się zastanawiać: czy ja dostałam jakieś tłumaczenie home-made czy co? Szperam w sieci, ale póki co nie mam porównania. Zapomniałam. Po jakimś czasie dostaję kolejną wersję: epub. Sprawdzam. Nie. To nie jest fanowskie tłumaczenie chałupnicze. To jest to... dzieło, w całej swej głupocie, infantylności, nudzie, grafomanii. Język prymitywny, by nie rzec prostacki, konstrukcja cepa to przy konstrukcji psychologicznej bohaterów narzędzie wysoce zaawansowane. I tak po raz kolejny przekonałam się, jak nisko obecnie upadły gusta czytelnicze. I bynajmniej nie chodzi o to, że ja mam jakieś wielkie mniemanie o sobie i swoim guście, wręcz przeciwnie, często czytam wszystko jak leci, bo jestem ciekawa świata i zawsze próbuję znaleźć cokolwiek dobrego w książce. Ale tu... nie znalazłam niczego. Dosłownie. Pustka, żeby nie napisać próżnia. Co gorsza, zawsze staram się przebrnąć przez całą książkę przed jej oceną. Tu się poddaję. I jestem z tego dumna.

Ostrzegam, że właśnie poświadczam nieprawdę. Książkę dodałam na półkę "przeczytane" choć nie miało to miejsca. Zrobiłam to tylko po to by wystawić jej opinię.
Dzieło to wpadło w moje ręce w postaci e-booka od znajomej. Było to gdzieś na początku szału, który ogarnął (rzekomo) wszystkich. Czemu by mnie miało ominąć to zjawisko kulturowe? No i czytam... Gdzieś po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Duże rozczarowanie. Gwiazdki w mojej opinii wystawiłam tylko przez sentyment do "starej" Bridget oraz filmowe adaptacje. Natomiast - "nowa" Bridget jest kompletnie niewiarygodna - bije rekordy głupoty (trudno uwierzyć, że ktoś w takim wieku i po różnych przejściach nie ma za grosz rozumu związanego choćby z doświadczeniem), a pani Fielding... cóż, obraża inteligencję czytelnika.Przykłady tego ostatniego: uganianie się 30-latka za niezbyt atrakcyjną panią 50 plus, wiek dzieci Bridget (sic!), opętanie seksem niczym nastolatka, niezdolność do obsługi telewizora (litości), za to tajniki nader często przywoływanego xboxa (i gier na niego) Bridget opanowała perfekcyjnie. Trudno to wszystko łyknąć i przyjąć bez zmrużenia oka. Oczywiście wiadomo, że jest to powieść humorystyczna, ale równocześnie też obyczajowa, osadzona w konkretnych realiach, które wypada znać i akceptować. Sama forma dziennika niby znajoma i odpowiednia, ale jego zawartość jest nader miałka. Ratują go odwołania do starych znajomych i wydarzeń, nieoceniona matka Bridget, Daniel i przyjaciele. Końcówka na siłę, żenująca i przewidywalna - i oto kolejny amant pada rażony urokiem naszej bohaterki... James Bond z grubym portfelem i licznymi uzdolnieniami "szalejący" za Bridget jest tak samo wiarygodny jak Roxster "szalejący" za nią samą... Normalnie historia rodem ze sztucznego tworu typu scripted docu. Oby nie było kolejnej części z Bridget 70 plus, opętanej seksem i uwodzącej 20-latków, bo świat by chyba tego nie zniósł...

Duże rozczarowanie. Gwiazdki w mojej opinii wystawiłam tylko przez sentyment do "starej" Bridget oraz filmowe adaptacje. Natomiast - "nowa" Bridget jest kompletnie niewiarygodna - bije rekordy głupoty (trudno uwierzyć, że ktoś w takim wieku i po różnych przejściach nie ma za grosz rozumu związanego choćby z doświadczeniem), a pani Fielding... cóż, obraża inteligencję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę kiepsko.
Bo: golf (nudy), brak zaangażowania Wina (co równa się mniej błyskotliwych dialogów), matka Wina (co równa się demaskowanie przeszłości tajemniczego przyjaciela Myrona).
Czekam na tom szósty. Musi być lepszy. Gorzej być nie może.

Trochę kiepsko.
Bo: golf (nudy), brak zaangażowania Wina (co równa się mniej błyskotliwych dialogów), matka Wina (co równa się demaskowanie przeszłości tajemniczego przyjaciela Myrona).
Czekam na tom szósty. Musi być lepszy. Gorzej być nie może.

Pokaż mimo to

Okładka książki Wielka księga potworów, t.1 Sydney J. Bounds, Ramsey Campbell, Ronald Chetwynd-Hayes, Scott Edelmann, Dennis Etchison, Gemma Files, Christopher Folwer, Nancy Holder, Jay Lake, Thomas Ligotti, Brian Lumley, David J. Schow
Ocena 5,5
Wielka księga ... Sydney J. Bounds, R...

Na półkach: ,

Osobiście nazywam takie pozycje "lekturą śniadaniową". Jest to termin zarezerwowany dla lektury mniej wymagającej. Między jednym kęsem bułki a drugim czytam sobie rano nieśpiesznie kolejne opowiadanko.
I co tu mamy? Ano miszmasz wszelki, i tematów, i poziomów... Od totalnych niewypałów, do całkiem fajnych kawałków. Z reguły tak to jest z wszelkimi antologiami. Ta wydaje się potwierdzać regułę.
Najważniejszy zarzut jednak jest taki, że prawdziwego fana horroru takie historie raczej nie ruszą. Strachu nie ma w nich zbyt wiele, gdyż większość bazuje na dość dobrze znanych kliszach strasznych opowieści.
Jedyne co wyróżnia na tym tle lepsze opowiadania to styl czy klimat. Zaskoczeń jest niewiele. Ewentualnie nasz personalny sentyment do konkretnego typu straszydła. Mi osobiście najbardziej podobały się: "Shadmock" (mocno poszerzyło moją wiedzę o typach potworów), "Człowiek, którym był" (sentyment do zombiaków wyssany z horrorów, choć tu akurat nie są one źródłem najgorszych koszmarów), "Bazar dla ubogich" i "Grubas". Reszta była dość letnia lub tendencyjna do bólu. Generalnie cztery ww. nowelki świetnie by się sprawdziły jako filmy - szczególnie pierwszy i ostatni.
Jeśli chcecie urozmaicić sobie pierwszy posiłek dnia - polecam! Jeśli szukacie czegoś ambitniejszego - ta lektura nie jest dla was.

Osobiście nazywam takie pozycje "lekturą śniadaniową". Jest to termin zarezerwowany dla lektury mniej wymagającej. Między jednym kęsem bułki a drugim czytam sobie rano nieśpiesznie kolejne opowiadanko.
I co tu mamy? Ano miszmasz wszelki, i tematów, i poziomów... Od totalnych niewypałów, do całkiem fajnych kawałków. Z reguły tak to jest z wszelkimi antologiami. Ta wydaje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna manga, rysunki i klimat zbliżone do "Hellsinga" - ciekawa historia, przemoc, emocje, krew (siłą rzeczy czarna, nie czerwona) i niebanalni bohaterowie. Wśród tych ostatnich mamy takich, co to wyraźnie mieli złe dzieciństwo i szukają w dorosłym życiu rekompensaty, nękani manią wielkości.
Co ciekawe - manga jest dość ascetyczna: brak tła w rysunkach, częste skupienie się na jednym szczególe, oszczędne, ale konkretne dialogi... Nie każdy jest zwolennikiem takiego stylu rysowania, ale mi tu to wyjątkowo pasuje: świetnie pobudza wyobraźnię i zostawia nutki niedopowiedzeń.
Przy całej swej brutalności manga jest równocześnie zabawna: zapewnia nam to przede wszystkim para głównych bohaterów i ich starcia.
No i jeszcze to przesłanie: nie palcie papierosów, bo skończcie jak Badou! Boskie...

Świetna manga, rysunki i klimat zbliżone do "Hellsinga" - ciekawa historia, przemoc, emocje, krew (siłą rzeczy czarna, nie czerwona) i niebanalni bohaterowie. Wśród tych ostatnich mamy takich, co to wyraźnie mieli złe dzieciństwo i szukają w dorosłym życiu rekompensaty, nękani manią wielkości.
Co ciekawe - manga jest dość ascetyczna: brak tła w rysunkach, częste skupienie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pani Townsend jak zwykle trzyma poziom. Bacznie obserwuje angielskie życiowe paradoksy i skrupulatnie, niczym puzzle, układa je w zabawny obrazek, który pozornie ma być dla naszej uciechy. Pozornie. Bo pod spodem czają się ważne społeczne obserwacje, bolączki współczesnego świata czy nawet dramaty.
Książka swoją tematyką przypomina mi żywcem przezabawny serial angielski pt. "Mała Brytania". Tu także mamy do czynienia z przebierańcem, kuriozalnymi sytuacjami i niesamowitymi bohaterami. Lekturę można śmiało polecić każdemu - a co kto w niej zobaczy dokładnie, to już inna sprawa...

Pani Townsend jak zwykle trzyma poziom. Bacznie obserwuje angielskie życiowe paradoksy i skrupulatnie, niczym puzzle, układa je w zabawny obrazek, który pozornie ma być dla naszej uciechy. Pozornie. Bo pod spodem czają się ważne społeczne obserwacje, bolączki współczesnego świata czy nawet dramaty.
Książka swoją tematyką przypomina mi żywcem przezabawny serial angielski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa pozycja opisująca losy doborowej jednostki Shinsengumi działającej pod patronatem Szoguna. Śledzimy je u schyłku epoki Edo jak również na początku restauracji Meiji. Na przykładzie jej dwu sławnych dowódców – Kondo Isamiego oraz Hijikaty Toshiro - można prześledzić unikalne w tamtym okresie kariery – od chłopa do samuraja. Shinsengumi budzili zarazem podziw jak i strach – musieli odznaczać się wiernością bushido oraz surowym prawom utworzonym przez Hijikatę. To zapewniło jednostce niebywałą skuteczność w walce.
W tle opowieści ukazane są ważne historyczne wydarzenia, w które obfitował ten okres. Na pierwszy plan wysuwa się tu konflikt zwolenników bakufu oraz rojalistów. Można wiele dowiedzieć się również o życiu codziennym, obyczajach, strojach itp. Bardzo cenne są w niej zapisy ustnych relacji Shinpachiego Nagakury, dowódcy jednego z odziałów, jego punkt widzenia jest troszkę odmienny od perspektywy Kondo czy Hijikaty.
Książka ma wyraźne zacięcie historyczne, aczkolwiek można ja polecić również fanom Japonii czy też niejednego anime lub serialu telewizji NHK, które poruszają kwestię Wilków z Mibu ;-) To dobry początek do poznania prawdziwych Shinsengumi, nie ich wyidealizowanych czy wręcz przekłamanych animowanych lub filmowych wersji.

Bardzo ciekawa pozycja opisująca losy doborowej jednostki Shinsengumi działającej pod patronatem Szoguna. Śledzimy je u schyłku epoki Edo jak również na początku restauracji Meiji. Na przykładzie jej dwu sławnych dowódców – Kondo Isamiego oraz Hijikaty Toshiro - można prześledzić unikalne w tamtym okresie kariery – od chłopa do samuraja. Shinsengumi budzili zarazem podziw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno oceniać takie pozycje. Aczkolwiek od opisywanych wydarzeń minęło już grubo pół wieku i dlatego ogólna ocena staje się łatwiejsza i po prostu możliwa. Co do tematu i emocji, które tego typu książki wywołują - dla człowieka z normalnie rozwiniętą empatią komentarza nie potrzeba. Gorzej jest natomiast z warsztatem pisarskim - ta pozycja wspaniale pokazuje okrutne zestarzenie się idei pt. Polska Chrystusem narodu (w tym wypadku polskie katoliczki Chrystusem narodu). Mistyczne wstawki drażnią, czerpanie siły i wyraźne wywyższanie się na tle religijnym (w miejscu gdzie zginęli ludzie o różnych światopoglądach i religiach) jest dla mnie nieznośne. Ta książka w tej warstwie potwierdza odwieczne zadufanie Polaków i nasze kompleksy. My zawsze musimy być w centrum uwagi i nasze domniemane zalety muszą stawiać nas na piedestale. Miałam wrażenie, że tylko nasz wyssany z mlekiem matki katolicyzm ocalił wspaniałe Polki, a jego brak słusznie pogrążył resztę. To miło, że autorce pomogło to przetrwać, ale analizowanie wszystkich obozowych wydarzeń w tym pryzmacie jest żenujące. Nawet nieliczne opisy ludzi z obozu są jak z prostych bajek dla dzieci - Niemcy - wszyscy paskudni i zdziczali, Polki - uosobienie cnót i piękna. Po osobie, która przeżyła Auschwitz można byłoby spodziewać się czegoś głębszego i mniej tendencyjnego.

Trudno oceniać takie pozycje. Aczkolwiek od opisywanych wydarzeń minęło już grubo pół wieku i dlatego ogólna ocena staje się łatwiejsza i po prostu możliwa. Co do tematu i emocji, które tego typu książki wywołują - dla człowieka z normalnie rozwiniętą empatią komentarza nie potrzeba. Gorzej jest natomiast z warsztatem pisarskim - ta pozycja wspaniale pokazuje okrutne...

więcej Pokaż mimo to