Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kłamstwo kiedy staje się prawdą jest jeszcze kłamstwem?
Tak można określić życie szpiega. 007 Bond wspaniałe przygody, cudowne życie, codzienność to piękne kobiety, drogie stroje i samochody. Tak wygląda fikcja literacka, a jak jest naprawdę dowiecie się z książki „Tajne życie”. Oglądając filmy prawie każdy chce być tajnym szpiegiem, po przeczytaniu pewnie dużo z nas zrezygnuje. Niestety nie jesteśmy nieśmiertelni, a bycie szpiegiem nie jest tak kolorowe.
Amaryllis Fox uchyliła nam rąbek informacji jak doszło do tego, że życie jej stało się kłamstwem dla niej i dla jej bliskich. Nie ukrywam, nie jest to powieść sensacyjna, chociaż kilka opowiedzianych historii bardzo wciąga, jest to bardziej literatura faktu w obrębie autobiografii. Wplecione są wątki dotyczące zamachów terrorystycznych, które dotknęły bohaterkę reportażu, mamy ukazany kawałek prawdziwych historii. Podręcznik dla tych, którzy pragną dowiedzieć się więcej o życiu tych, którzy walczą z całym światem w imię obrony życia i bardzo często muszą podejmować rujnujące ich życie decyzje, Dobry „szpieg” to ten, który jest wykształcony, zna języki, kulturę, obyczaje, politykę krajów w których działa – taka jest właśnie bohaterka. Pokazuje nam ona gdzie wyrosła, jaka była jej rodzina co ją ukształtowało – nie mówi tego wprost, ale czytelnik szybko się zorientuje, co ją motywuje, od czego ucieka, co ją boli, jakie ma dylematy. Książka po względem psychologicznym zmusza do myślenia, nie nie ma tam żadnych wywodów i narzucenia zdania, pisarka w umiejętny sposób pisząc o swoim życiu nakłania czytelnika nad zastanowieniem się nad jej życiem. Jest to duży plus tej pozycji. Drugi to dylematy moralne, jedne dotyczące celowości tego co robi – bo przecież kłamie, może zabić, oszukuje, działa na niekorzyść innych – czyli w sumie czyni zło. Drugie dotyczą jej życia prywatnego – bo czy ona rzeczywiście je ma, czy to znów jest kłamstwo, które staje się prawdą?
To życie prywatne szokuje, ale nie chcę zdradzać, przeczytacie sami.
Polecam bardzo, czytając byłam mile zaskoczona i treścią i przekazem – z chęcią obejrzę serial, który ma powstać na bazie książki. I taka mała dygresja na końcu – nie wierzę, że to jest wszystko, pewnych informacji pisarka nie umieściła, aby nie narażać kolegów w dalszym ciągu działających w tej „branży”, ale to co mamy już powoduje, że możemy podziwiać zaangażowanie i działalność tych co ratują pokoje, nie doprowadzają do wojen – nawet jeśli rzeczywistość ich „pracy” nie przypomina filmów sensacyjnych.

Kłamstwo kiedy staje się prawdą jest jeszcze kłamstwem?
Tak można określić życie szpiega. 007 Bond wspaniałe przygody, cudowne życie, codzienność to piękne kobiety, drogie stroje i samochody. Tak wygląda fikcja literacka, a jak jest naprawdę dowiecie się z książki „Tajne życie”. Oglądając filmy prawie każdy chce być tajnym szpiegiem, po przeczytaniu pewnie dużo z nas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Śląsk tajemniczy, Śląsk zagadkowy – może nie do końca. Kto spodziewa się sensacyjnych pogoni, odkryć niestety się zawiedzie, autor w sposób rozważny, wyważony, na podstawie źródeł podważa wszelkie rewelacje na temat złotych pociągów, tajemnych korytarzy, bunkrów i historii przekazywanych przez żądnych sławy poszukiwaczy. Oczywiście nawet w historii mamy odkrycia po latach, które zmieniają o 180 stopni obowiązujące historie. Adamczewski opiera się na materiałach dostępnych obecnie i omawia historię od pierwszej wojny światowej do czasów obecnych, skupiając się przede wszystkim na czasach nazistowskich. Książka wyróżnia się zagadnieniami, dla każdego pasjonującego się historią jest to pozycja bardzo dobra. Mamy złote pociągi, bunkry, znikające ciężarówki, zaginione dzieła sztuki, tajne pociągi z podróżującymi politykami, reporterów – taki przegląd wszelkich nie do końca rozwiązanych historii z dziejów Śląsk. Duży plus to materiał ikonograficzny przedstawiający zdjęcia z ówczesnych czasów, ale także z czasów teraźniejszych.

Śląsk tajemniczy, Śląsk zagadkowy – może nie do końca. Kto spodziewa się sensacyjnych pogoni, odkryć niestety się zawiedzie, autor w sposób rozważny, wyważony, na podstawie źródeł podważa wszelkie rewelacje na temat złotych pociągów, tajemnych korytarzy, bunkrów i historii przekazywanych przez żądnych sławy poszukiwaczy. Oczywiście nawet w historii mamy odkrycia po latach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dochodzi do próby zamachu na obraz Matki Boskiej w Częstochowie, o pomoc zostaje poproszony Jakub Kania, który rozpoczyna śledztwo. Wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej sekty, która przeciwstawia się kupczeniu kultem Matki Boskiej – czy aby na pewno??
Uwielbiam książki bazujące na historii, tak jest i tutaj. Mamy, więc historię obrazu, jego losy i legendy wokół niego powstałe, dodatkowo obalanie pewnych oczywistych historii i dołożenie tych mówiących o innych kopiach – czy starszych, czy młodszych. I tutaj duży plus, mimo, że nie były mi one obce. Niestety subiektywnie rzecz biorąc reszta opowieści nie do końca tym razem trafiła do mnie. Nie wiem, czy to czas nieodpowiedni, czy autor troszeczkę przedobrzył. Wiadomości dotyczące uzależniania państwa od Kościoła, tego, że światem rządzą znajomości, pieniądze i układy ukazane przez autora mnie nie dziwią, to „oczywista oczywistość”, ukazanie pewnych struktur w Polsce tez. Historie „uzdrowicieli i mechanizmy też nie były obce. Te fragmenty stanowiące pewną bazę były mi bardzo dobrze znane. Z punktu widzenia czytelnika, który po raz pierwszy się z nimi spotkał – interesujące, niestety dla mnie to już kilkukrotna powtórka. Druga rzecz to ta trochę nad wyraz lukierowatość na końcu, dobrych dotyka dobroć, złych spotyka zło – nie twierdzę, że powinno być inaczej, koncepcja autora, ale do mnie nie trafiło. Na końcu było już trochę za ciasno z wątkami, Siembieda starał się wszystkie wątki pozamykać, dał dojść do głosu wszystkim wątkom i osobom i wyszło za szybko, za krótko – tutaj niestety nie mój styl w pisaniu.
Pozycja do przeczytania, niestety nie do zachwycenia, osobom, które rzadko sięgają do tego gatunku, powinna się bardzo podobać.

Dochodzi do próby zamachu na obraz Matki Boskiej w Częstochowie, o pomoc zostaje poproszony Jakub Kania, który rozpoczyna śledztwo. Wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej sekty, która przeciwstawia się kupczeniu kultem Matki Boskiej – czy aby na pewno??
Uwielbiam książki bazujące na historii, tak jest i tutaj. Mamy, więc historię obrazu, jego losy i legendy wokół niego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Matylda Dominiczak pracuje w bibliotece, postanawia powalczyć z czytelnikami, którzy nie oddają książek w terminie. Wymyśla hasło „Oddaj albo giń” i umieszcza to na zakładkach. Niestety ma pecha, dyrektorowi biblioteki nie podoba się akcja, twierdząc, że Matylda czyha na jego stanowisko. Aby nie stracić pracy postanawia odzyskać zakładki. Na domiar tego w bibliotece zostają odnalezione zwłoki czytelnika i nieprzytomnego dyrektora. Matylda postanawia za wszelką cenę uniknąć straty pracy.
Rudnicką czytam już od kilku lat, jest ona przedstawicielem gatunku komedii kryminalnej, z naciskiem na „komedii”, czasami jest to humor słowny, czasami sytuacyjny. Czasami jest lepiej, czasami gorzej.
Tutaj autorka postawiła na Matyldę. Komu podobają się monologi Krystyny z Kabaretu Nowaki i jej styl, tutaj odnajdzie po części to w Matyldzie, bibliotekarka, kiedy jest zdenerwowana mówi jednym ciągiem, przeskakuje z tematu na temat, ale jej wywody okazują się bardzo trafne ze względu na śledztwo, niestety wszyscy mają problem z szybkością podążania za tematem. Pozostali bohaterowi też są bardzo charakterystyczni, w szczególności córka Matyldy z ciętymi ripostami, zadufany w sobie dyrektor biblioteki, komisarz Tomczak mamy nudnych mężów, zazdrosne żony, nadopiekuńczych rodziców – cała plejada.
Może to nie jest zaskakujące śledztwo, przerażająca zbrodnia, ale czyta się bardzo dobrze ze względu na dopracowany przez autorkę styl, widać ogromną dbałość o język, należną czytelnikowi. Pełna pozytywnej energii książka. Ja bardzo polecam – rozrywka gwarantowana dla osób z poczuciem humoru i chcących przeczytać coś lekkiego do kawy.

Matylda Dominiczak pracuje w bibliotece, postanawia powalczyć z czytelnikami, którzy nie oddają książek w terminie. Wymyśla hasło „Oddaj albo giń” i umieszcza to na zakładkach. Niestety ma pecha, dyrektorowi biblioteki nie podoba się akcja, twierdząc, że Matylda czyha na jego stanowisko. Aby nie stracić pracy postanawia odzyskać zakładki. Na domiar tego w bibliotece zostają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Historia Josepha Listera, twórcy nowej medycyny w XIX wieku.
Operacja się udała pacjent zmarł, operacja się nie udała pacjent zmarł – tak ogólnie można opisać świat medycyny przedstawiony w książce w XIX wieku. Szpitale pełne zarazków, robienie operacji czy sekcji zwłok przez tych samych lekarzy, bez mycia i teoria, że wszystkiemu winne jest złe powietrze. Na tym tle wyróżnia się Joseph Lister, który próbuje zrewolucjonizować ten stan, niestety trudności ma dużo, przede wszystkim starych lekarzy, wiernych przekonaniom, którzy nawet nie chcą słyszeć o czymś nowym. Jego antyseptyka jest rewolucją, której zawdzięczamy to, co mamy teraz.
Książka właśnie opowiada o tej walce, ale przede wszystkim jest też biografią samego Listera. Dodatkowo w sposób dość obrazowy ukazuje ówczesne operacje, choroby. Czasami z obrzydzeniem, czasami z niedowierzaniem wpatrywałam się w kartki, które czytałam, pozycja dla osób o stalowych nerwach.

Historia Josepha Listera, twórcy nowej medycyny w XIX wieku.
Operacja się udała pacjent zmarł, operacja się nie udała pacjent zmarł – tak ogólnie można opisać świat medycyny przedstawiony w książce w XIX wieku. Szpitale pełne zarazków, robienie operacji czy sekcji zwłok przez tych samych lekarzy, bez mycia i teoria, że wszystkiemu winne jest złe powietrze. Na tym tle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Konwencja Praw Dziecka jest trudnym dokumentem, przy omawianiu na lekcjach dzieciaki miały zawsze problemy z interpretacją niektórych artykułów. Ja zawsze na lekcjach przedstawiałam formę graficzną, którą wybierali i robili uczniowie. Tutaj autor pokusił się, aby stworzyły one przedstawienie teatralne, pomysł dobry, chociaż według mnie nie wszystko zaskoczyło do końca. Przede wszystkim niektóre nie do końca zostały przedstawione, inne zaś za bardzo spłycone, a też są i takie, które w dalszym ciągu nie będą wyjaśnione dla dziecka. Idealne by było zdanie dzieci po przeczytaniu tej książeczki, wtedy można by było coś poprawić, dodać lub całkowicie zmienić.
Nie zmienia to faktu, że pozycja jest napisana z humorem, z punktu widzenia uczniów,
Dobra pozycja dla młodszych czytelników tym razem ze sfery prawa.

Konwencja Praw Dziecka jest trudnym dokumentem, przy omawianiu na lekcjach dzieciaki miały zawsze problemy z interpretacją niektórych artykułów. Ja zawsze na lekcjach przedstawiałam formę graficzną, którą wybierali i robili uczniowie. Tutaj autor pokusił się, aby stworzyły one przedstawienie teatralne, pomysł dobry, chociaż według mnie nie wszystko zaskoczyło do końca....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Marysia jest małą dziewczynką, ma starszą siostrę Pipi, która uwielbia kolor niebieski, nie lubi zmian w swoim otoczeniu, reaguje na nie złością, nie umie pisać i czytać za to ma fenomenalną pamięć, ale ludzie jej nie akceptują. Jak na pewno się zorientowaliśmy Pipi jest chora, jest inna, jest nieakceptowana przez „zdrowych”.
Cudowna opowieść opisana z punktu widzenia dziecka, które dorasta, które poznaje chorobę siostry, które uczy się jak postępować, które odkrywa wszystkie plusy i minusy życia z ukochaną siostrą. Marysia dorasta, Marysia się zmienia, Pipi nie, co zrobić, aby pogodzić zmiany z chęcią życia inaczej. Całość kończy się niestety smutno. Wspaniałe są dwa listy, które kieruje Marysia do swojej przyjaciółki Anki, ostatni jest po prostu genialny, chusteczki i płacz.
Dla mnie książka jest podręcznikiem empatii, ale też przykładem na to, że każdy z nas przeżywa chorobę bliskiego inaczej, a słowa „ja wiem co czujesz” mają się nijak do rzeczywistości. Zawsze i wszędzie będę rzecznikiem tezy, że nikt nie wie jak się czuję, chorując czy chociażby mając fatalne życie. Wiem czasami potrzebujemy dobrego słowa, przytulenia, ale musimy wiedzieć, że takie słowa wywołują złość i ból.
Bardzo polecam, wspaniała

Marysia jest małą dziewczynką, ma starszą siostrę Pipi, która uwielbia kolor niebieski, nie lubi zmian w swoim otoczeniu, reaguje na nie złością, nie umie pisać i czytać za to ma fenomenalną pamięć, ale ludzie jej nie akceptują. Jak na pewno się zorientowaliśmy Pipi jest chora, jest inna, jest nieakceptowana przez „zdrowych”.
Cudowna opowieść opisana z punktu widzenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wolna była tylko niedziela, soboty od 1973 trzeba było odpracować, brak Internetu i komórek i nam się nie nudziło – takich słów o moim dzieciństwie nie powiem, miałam wrażenie, że zajęć było tak dużo, a jedynie ograniczało mnie hasło „wróć przed 21:00” Zabawy na trzepaku, latanie po osiedlu, zabawy na metalowych placach zabaw, które by teraz o palpitacje serca młodych rodziców przyprawiły. I to zajmowanie się sobą, nikt nie liczył na to żeby rodzice układali za nas zajęcia, robili za nas zadania domowe, albo jeździli z nami na zajęcia dodatkowe – brało się rower albo szło pieszo, a w drodze do domu odwiedzało się okoliczne zakamarki. Zajęcia dodatkowe w szkołach, przywilejem było udział w kółkach zainteresowań, konkursach – teraz słyszę słowo „muszę?” Mimo, że obecnie prawie każdy mówi, że wtedy było źle, ja tego powiedzieć nie mogę – nawet wspomnienia o kolejkach po towary nie drażnią – hasło „kawę rzucili” wywoływało u nas uśmiech na twarzy – gonitwa pod sklep, żeby jak dojedzie babcia czy dziadek już być bliżej upragnionego skarbu.
Nostalgia, wspomnienia z dzieciństwa takie uczucia miałam w czasie czytania tej książki. W sumie oprócz jazdy autostopem (byłam za młoda) i wyjazdami na kempingi (nie mieliśmy samochodu) autor w poszczególnych rozdziałach ukazał moje dzieciństwo. Brakowało mi tylko tych spotkań na klatkach schodowych, podczas których kwitła wymiana handlowa zbierających znaczki, kartki, opakowania po gumach, plakaty z gazet. Cały świat od pochodów majowych i święta 22 lipca – wata cukrowa, orzeski i stragany z wszystkim, czego nie można było dostać w ciągu roku. Wyjazdy na działki i czyny społeczne, wczasy z kaowcami, czy kolonie ze spaniem na łóżkach polowych w ogromnych klasach – kolejka do łazienki (ja usłyszałam od uczennicy, że ona na obóz nie pojedzie jak nie będzie przy pokoju łazienki z prysznicem). Mamy też rozdziały poświęcone kinom, prasie, kurortom – brak polityki, troszeczkę wspomnień o ówczesnych celebrytach.
Każdy rozdział opatrzony jest w zdjęcia z tamtych lat, który ilustruje wcześniejsze zapiski – te ciuchy, zabawki, fryzury.
Polecam tym, którzy żyli wtedy, może mieli i inne wspomnienia, młodym, aby poznali czasy rodziców i dziadków i przede wszystkim mieli, o czym porozmawiać z nimi chcąc poznać historię swoich rodzin.

Wolna była tylko niedziela, soboty od 1973 trzeba było odpracować, brak Internetu i komórek i nam się nie nudziło – takich słów o moim dzieciństwie nie powiem, miałam wrażenie, że zajęć było tak dużo, a jedynie ograniczało mnie hasło „wróć przed 21:00” Zabawy na trzepaku, latanie po osiedlu, zabawy na metalowych placach zabaw, które by teraz o palpitacje serca młodych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzy przyjaciółki postanawiają dowiedzieć się czy idealny mąż jednej z nich jest taki idealny jak się wydaje.
Na stanowisko posła chce kandydować jeden ze znanych lekarzy, niestety obecna posłanka z jego okręgu szuka na niego haków i usilnie chce je znaleźć.
Czytam autora od dawna, za każdym razem wiem, że będzie mało tego kryminału i już się do tego przyzwyczaiłam. Tutaj dwa trupy pod koniec powieści nie do końca czynią ją moim ulubionym gatunkiem literackim. Wydaje mi się, że Rogoziński ostatnio bardziej skupia się na wyśmiewaniu podstawowych przywar ludzi, mi to też się podoba. Niestety tym razem było mało śmiesznie i językowo i sytuacyjnie. Od razu wprawne oko czytelnika może zauważyć podobieństwo posłanki i ministra. Pani poseł mnie drażniła, pan minister już mniej – ale cóż oddał autor te cechy aż nadto. Taka ciekawostka, na stronie 244 minister Cieślak nazywa się już inaczej, nie wiem korekta tego nie wyłapała, czy jednak było to zamierzone?

Trzy przyjaciółki postanawiają dowiedzieć się czy idealny mąż jednej z nich jest taki idealny jak się wydaje.
Na stanowisko posła chce kandydować jeden ze znanych lekarzy, niestety obecna posłanka z jego okręgu szuka na niego haków i usilnie chce je znaleźć.
Czytam autora od dawna, za każdym razem wiem, że będzie mało tego kryminału i już się do tego przyzwyczaiłam. Tutaj...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Śpiący Rycerze Agnieszka Fulińska, Aleksandra Klęczar
Ocena 7,7
Śpiący Rycerze Agnieszka Fulińska,...

Na półkach: , , ,

Hanka i Igor dostają wiadomość, że mistrz Twardowski zaginął. Rozpoczyna się poszukiwanie, kto się przyzna do porwania i czy przyjaciele odnajdą mistrza? Cała ekipa spotyka się w górach na obozie, na którym mają przeszkolić inne dzieciaki, a jednocześnie znaleźć magiczny klejnot.
Kto kocha magię, przygodę, góry, mitologię, a przy tym chce mieć ucztę podczas czytania – to książka dla niego.
Bazą całości jest poszukiwanie naszego mistrza Twardowskiego, a akcja przenosi się w góry, gdzie przybywają młodzi na obóz, a gdzie zaczynają się dziać dziwne rzeczy, nie do końca przez nich zrozumiane, czasami przerażające, czasami śmieszne, ale na pewno uczące ich współpracy i odpowiedzialności.
Magia – nadprzyrodzone możliwości, bóstwa mitologiczne,
Przygoda – wędrówka w górach pełna niebezpieczeństw,
Wiadomości – Zakopane, cmentarz na Pęksowym Brzyzku, trasy górskie, sławni górale, Janosik, Ci, co zginęli w górach.
Młodzi bohaterowie dowiadują się, że nie są oni pierwszym pokoleniem mającym moce, a dziedziczenie trwa już bardzo długo. Oni zaś sami muszą odkryć swoje możliwości. Wierzcie mi nie są one jednoznaczne, a autorkom udało się połączyć różne mitologie, co sprawia, że tak jak w historii tak i tutaj widać, że ludność z całej Europy współpracowała ze sobą. Wprowadzenie Przechery i Kobolda, a potem Janosika, smoka gmatwa fabułę, dodatkowe tajemnicze przepowiednie, które wymagają od czytelnika skupienia uwagi.
W tym tomie mamy dwa rozdziały w gwarze, ubawiłam się szukając i próbując odcyfrować „co autor miał na myśli”.
Przeniesienie akcji w zimowe dni, tworzyło nastrój, a dodatkowo autorki mogły wykorzystać mitologiczne postaci i wprowadzić poważne zagrożenia dla bohaterów.
Narracja jest z punktu widzenia dwóch osób Hanki i Igora, opowiadają oni całą przygodę, wydarzenia, w których brali udział i samodzielnie i wspólnie. W tym drugim przypadku mamy obraz z dwóch punktów, co sprawia, że widzimy jak można jedno coś różnie spostrzegać. I Hanka i Igor ukazują swoje uczucia, nie kryjąc się, więcej tutaj jest Hanki emocji, dziewczyna ma rozterki bojąc się o przyjaciół. Mniej jest tym razem małżeństwa Popiela i Dragomiry, jednakże trochę namieszają.
Całość jest bardzo dopracowana, widać, że autorki bardzo dbają o czytelnika, dla mnie idealna pozycja dla nieco starszego czytelnika.
Po przeczytaniu zapewniam będziemy chcieli pojechać i sprawdzić, jakimi ścieżkami chodzili nasi bohaterowie może spotkamy Śpiących Rycerzy.
"Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"

Hanka i Igor dostają wiadomość, że mistrz Twardowski zaginął. Rozpoczyna się poszukiwanie, kto się przyzna do porwania i czy przyjaciele odnajdą mistrza? Cała ekipa spotyka się w górach na obozie, na którym mają przeszkolić inne dzieciaki, a jednocześnie znaleźć magiczny klejnot.
Kto kocha magię, przygodę, góry, mitologię, a przy tym chce mieć ucztę podczas czytania – to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Nowe śledztwa Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,4
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach: , ,

Druga część serii identyczna jak pierwsza. Mamy tutaj napisaną autobiografię autora w oparciu o sprawy, które prowadził. Tym razem mniej rodziny więcej studentów i innych uczonych, z którymi współpracował.
Autor poruszył trzy zagadnienia potrzebne przy pracy antropologa sądowego: kości, sonar i prześwietlenia, rekonstrukcję czaszki. W przypadku kości mamy tych informacji dużo, ale to są nazwy, czasami tylko autor wspomina, jakie informacje mamy na podstawie poszczególnych fragmentów. Przy jednej sprawie Bass pokusił się o opis gdzie leżały poszczególne części ciała i jak wyglądały po wybuchu opisując to dość dosadnie. Sonar i prześwietlenia były tylko tłem, a wspomnienia, że osoby od rentgenów ze względu na zapach nie chciały prześwietlać, pisane po raz enty stawały się już nudne. I ostania odsłona to rekonstrukcja czaszki – ta mozolniejsza na podstawie znaczników i teraz komputerów opisane bardzo prosto. W tym przypadku o ile dobrze pamiętam w którejś części Nienackiego była opisana bardziej profesjonalnie niż tutaj, do teraz pamiętam, a w seriali „Kości” specjalistka też więcej wyjaśnia.
Za mało informacji o Trupiej Farmie, śledztwa powtarzają się z częścią pierwszą, a w drugiej nie ma ich dużo, gdyż autor wraca w poszczególnych rozdziałach do zbrodni, które już opisywał. Większość spraw nierozwiązanych, autor nawiązuje do serialu CSI i tłumaczył czytelnikowi, że tak szybko wyników nie ma, nie wiem, czemu to miało służyć.
Reasumują pozycja warta przeczytania ze względu na to, że mamy informacje dotyczące naukowców, którym zawdzięczamy poszczególne badania i odkrycia przydatne w medycynie sądowej. Reszta to powtarzalność, rozwlekłość, samochwałka niedotycząca badań. Przykład – znalezione kości, Bassowi je się posyła, potem mamy informacje, kto przysłał, jak słał, kto pomagał, trochę o ofierze i badaniach, więcej o mieście, czy nawet rodzinie ewentualnej ofiary i na końcu rzadko jakieś rozwiązanie – oczywiście to jest moje subiektywne odczucie i nie każdego może drażnić, mnie niestety nie porwało Kto chce się dowiedzieć więcej może bardziej liczyć na inne pozycje, czy „zwykłe” kryminały, w których jest więcej wiedzy.

Druga część serii identyczna jak pierwsza. Mamy tutaj napisaną autobiografię autora w oparciu o sprawy, które prowadził. Tym razem mniej rodziny więcej studentów i innych uczonych, z którymi współpracował.
Autor poruszył trzy zagadnienia potrzebne przy pracy antropologa sądowego: kości, sonar i prześwietlenia, rekonstrukcję czaszki. W przypadku kości mamy tych informacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mock ma za zadanie odkryć spisek przeciwko władzy, dodatkowo poszukuje małej dziewczynki i zmaga się z demonami przeszłości.
Kilka lat temu rozpoczęłam przygodę z Krajewskim, nie jestem fanką autora, ale polubiłam jego cykle z Mockiem i Popielskim. Pisarz przenosił nas w lata międzywojenne do Wrocławia i Lwowa. Nie ukrywam książki miały swoją specyficzną fabułę, były mroczne, wręcz czasami obrzydliwe, dosadne opisy czasami wręcz powodowały skurcze w żołądku. Losy dwóch policjantów skończyły się dramatycznie, całe życie to było pasmo złych wyborów i wręcz katastrof w życiu osobistym. Do tego sprawy kryminalne, które obydwaj prowadzili nie były złe, wciągały. Od pewnego czasu Krajewski wydaje książki, które wracają do lat wcześniejszych Mocka, niestety to już nie to. Całe szczęście chyba to już koniec, mam nadzieje, że autor zostawi Mocka w spokoju, bo już chyba zostało dzieciństwo.
Ta pozycja dotyczy również początków pracy w policji Mocka. Od razu piszę, że mało kryminału. Wiem autor ma ten sam styl i biorąc książkę spodziewałam się tego, więc narzekać nie powinnam, ale trudno czepiam się na własne życzenie. Wrażenie, że spisek to jakby tło. Plusem, który mnie zainteresował to hipnoza wykorzystana w sprawie kryminalnej. Forma listów, w której autor wyjaśnił cały spisek na końcu – czyli znów wystarczyłoby przeczytać koniec. Wątek z Hitlerem, wątki ze spiskiem, wątek ze Smolorzem, hipnozą, tak jakby, na siłę.
W książce mamy, więc alkoholizm, narkomanie i chodzenie na dziwki – to mamy wszędzie. Jeśli ktoś ciekawy, co wtedy praktykowano w tych tematach ma 80% książki. Opisy, powtarzanie i dodatkowo bardzo obrazowo. Schemat oczywiście, wciąga – mnie niestety nie.
Obiektywnie opisując całość autor wykonał dobrą robotę. Styl, opisy, informacje – to powoduje, że czyta się dobrze, opisy miejsc i stylu życia. Nudzą już opisy ulic, numerki jak się one teraz nazywają, mało Wrocławia, coraz mniej. Jakby się autorowi pomysły skończyły. Z dobrych obyczajówek wchodzimy od pewnego czasu w świat metafizyki.
W takich przypadkach zawsze mam problem z oceną, dla fanów Krajewskiego pozycja do przeczytania inni nie muszą.

Mock ma za zadanie odkryć spisek przeciwko władzy, dodatkowo poszukuje małej dziewczynki i zmaga się z demonami przeszłości.
Kilka lat temu rozpoczęłam przygodę z Krajewskim, nie jestem fanką autora, ale polubiłam jego cykle z Mockiem i Popielskim. Pisarz przenosił nas w lata międzywojenne do Wrocławia i Lwowa. Nie ukrywam książki miały swoją specyficzną fabułę, były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam legendy, zawsze próbuję doszukiwać się w nich ziarna prawdy. Będąc we Wrocławiu podchodziłam do krasnoludków umieszczanych w różnych miejscach w mieście, za każdym razem jest ich więcej, a ja szukałam informacji skąd akurat w tych miejscach. Z zainteresowaniem więc wzięłam obydwie pozycje, tym bardziej, że autor już na początku zapewniał, że krasnoludki i skrzaty to nie ta sama rodzina, a te drugie to złośliwe bestie.
Totalna porażka. Autor zamieścił krótkie historie umiejscawiając chyba wszystkie bajki/legendy, mamy smoka, Jasia i Małgosię, niedobre przekupki, czarownice, rabusiów, złych kupców itp. Nie znam, nie jestem regionalistą Wrocławia, może i tam te historie funkcjonują, ale wybaczcie moje miasto ma więcej legend opartych na prawdzie historycznej (tunele pod miastem, krzywy krzyż na dachu kościoła), a tutaj nie dość, że kopie to jeszcze opowiedziane w tak nudny sposób, że się mocno zastanawiam, do kogo te pozycje są skierowane. W drugiej części bohaterem jest zrobiony jakiś nieokreślony skrzat, który chodzi i się śmieje, przeszkadzając i namawiając do zła ludzi – tak w każdej opowieści. Ogólnie zawiodłam się, nic się nie dowiedziałam, autor próbował mnie przenieść w historię Wrocławia, co niestety kompletnie mu się nie udało. Dorosły i młodzież się wynudzi, dla dzieci odradzam – dosadne opisy.

Uwielbiam legendy, zawsze próbuję doszukiwać się w nich ziarna prawdy. Będąc we Wrocławiu podchodziłam do krasnoludków umieszczanych w różnych miejscach w mieście, za każdym razem jest ich więcej, a ja szukałam informacji skąd akurat w tych miejscach. Z zainteresowaniem więc wzięłam obydwie pozycje, tym bardziej, że autor już na początku zapewniał, że krasnoludki i skrzaty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam legendy, zawsze próbuję doszukiwać się w nich ziarna prawdy. Będąc we Wrocławiu podchodziłam do krasnoludków umieszczanych w różnych miejscach w mieście, za każdym razem jest ich więcej, a ja szukałam informacji skąd akurat w tych miejscach. Z zainteresowaniem więc wzięłam obydwie pozycje, tym bardziej, że autor już na początku zapewniał, że krasnoludki i skrzaty to nie ta sama rodzina, a te drugie to złośliwe bestie.
Totalna porażka. Autor zamieścił krótkie historie umiejscawiając chyba wszystkie bajki/legendy, mamy smoka, Jasia i Małgosię, niedobre przekupki, czarownice, rabusiów, złych kupców itp. Nie znam, nie jestem regionalistą Wrocławia, może i tam te historie funkcjonują, ale wybaczcie moje miasto ma więcej legend opartych na prawdzie historycznej (tunele pod miastem, krzywy krzyż na dachu kościoła), a tutaj nie dość, że kopie to jeszcze opowiedziane w tak nudny sposób, że się mocno zastanawiam, do kogo te pozycje są skierowane. W drugiej części bohaterem jest zrobiony jakiś nieokreślony skrzat, który chodzi i się śmieje, przeszkadzając i namawiając do zła ludzi – tak w każdej opowieści. Ogólnie zawiodłam się, nic się nie dowiedziałam, autor próbował mnie przenieść w historię Wrocławia, co niestety kompletnie mu się nie udało. Dorosły i młodzież się wynudzi, dla dzieci odradzam – dosadne opisy.

Uwielbiam legendy, zawsze próbuję doszukiwać się w nich ziarna prawdy. Będąc we Wrocławiu podchodziłam do krasnoludków umieszczanych w różnych miejscach w mieście, za każdym razem jest ich więcej, a ja szukałam informacji skąd akurat w tych miejscach. Z zainteresowaniem więc wzięłam obydwie pozycje, tym bardziej, że autor już na początku zapewniał, że krasnoludki i skrzaty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dwie historie opowiadające o duchu Maćku, 120 letnim, który zabiera się za rozwiązywanie spraw kryminalnych razem z przyjaciółmi.
Zaczyna się bardzo dobrze mamy ducha zamieszkującego strych w kamienicy, bardzo starego, ale czującego się jak młody duch. Początek trochę nudzi, gdyż autorka stara się dość dokładnie opisać miejsce, przeszłość i przyjaciół ducha. O cóż myślałam, że akacja się rozwinie, niestety nudno było do końca. Znalazłam, że premiera była w1998, wtedy mogła być nowością, atrakcyjną dla młodych czytelników, teraz po prostu trąci myszką, nie wiem czy jest w stanie zaciekawić młodego czytelnika. W pierwszej części humoru wplata trochę akcja z próbą usunięcia mrówek z kamienicy, niestety druga część jest typu przeczytać – zapomnieć. Doszukałam się, że jest trzecia część „Maciek i łowcy duchów” – szukałam, aby zobaczyć czy coś się zmieniło, niestety nie znalazłam i pisząc szczerze jakoś mi nie żal.

Dwie historie opowiadające o duchu Maćku, 120 letnim, który zabiera się za rozwiązywanie spraw kryminalnych razem z przyjaciółmi.
Zaczyna się bardzo dobrze mamy ducha zamieszkującego strych w kamienicy, bardzo starego, ale czującego się jak młody duch. Początek trochę nudzi, gdyż autorka stara się dość dokładnie opisać miejsce, przeszłość i przyjaciół ducha. O cóż myślałam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zostają znalezione zwłoki bez rąk, co przypomina nierozwiązaną sprawę sprzed lat. Wydalony ze służby Bartosz Konecki pracujący, jako prywatny detektyw dostaje nowe zlecenie, okazuje się, że sprawy łączą się – czy Bartek odkryje sprawców.
To druga część serii o Bartoszu Koneckim, o ile pierwsza mi się podobała, tu jest znacznie gorzej. Przede wszystkim sprawa kryminalna, wykorzystywanie dzieci jest powieleniem innych kryminałów. Winni tak samo, jak bym czytała identyczne kryminały. Osoby, które zawiodły Koneckiego znów ta sama historia. Rozwiązanie zagadki i zwroty akcji na końcu przechodzące w sensacje – znów kopia. Autor starał się zagmatwać na końcu, ale potem wyjaśnił wszystko czytelnikowi jak dziecku, w sumie wystarczy przeczytać parę końcowych rozdziałów i mamy książkę z głowy, takie zabiegi niestety powoli zaczynają mnie mocno irytować Przykro mi, ale autor poszedł po najmniejszej linii i stworzył wierną kopię poprzedniej części pobierając motyw już mocno zużyty u innych pisarzy. Wszystko zapełnia warstwa obyczajowa, sceny identyczne, on ją chce, ona do końca nie wie, odchodzi, ale on o nią walczy i też dosłownie – znów kopia. Lekkie, przyjemnie czytadło, ale niestety ja już więcej wymagam i oceniam surowiej – w natłoku książek, można sobie odpuścić.

Zostają znalezione zwłoki bez rąk, co przypomina nierozwiązaną sprawę sprzed lat. Wydalony ze służby Bartosz Konecki pracujący, jako prywatny detektyw dostaje nowe zlecenie, okazuje się, że sprawy łączą się – czy Bartek odkryje sprawców.
To druga część serii o Bartoszu Koneckim, o ile pierwsza mi się podobała, tu jest znacznie gorzej. Przede wszystkim sprawa kryminalna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szef egipskich Służb Bezpieczeństwa zostaje zamordowany, przez tajemniczego „Palestyńczyka”, w ślad za nim zostaje wysłany były agent CIA „Skorpion”. Co planuje terrorysta i czy „Skorpionowi” uda się go zatrzymać?
Nie wiem, co mnie podkusiło, nie czytam czystej sensacji, jeśli już to jakiś sprawdzonych autorów. Przede wszystkim miałam wrażenie jakbym czytała encyklopedię służb wywiadowczych całego świata – wycinam informacje i zostaje mi może 50 stron, z czego połowa to znów informacje o sposobach walki, a druga połowa to obcojęzyczne zwroty słowo „dziwka”- tu będę specem. Oprócz wyjaśniania jak nazywają się służby na świecie, jak działają, to jeszcze mamy przypisy i słowniczek na końcu. Bardzo dużo zdań w językach państw, do których się udawali i „Palestyńczyk” i „Skorpion”. Cala fabuła pościgu i motywów bardzo słaba. Irytujące były morderstwa, raz obydwaj panowie mordowali z zimną krwią świadków, raz darowywali życie, jakby się nie mogli zdecydować. Całość jest napisana w taki sposób jakby autor się chciał pochwalić, że zna cały szpiegowski świat.

Szef egipskich Służb Bezpieczeństwa zostaje zamordowany, przez tajemniczego „Palestyńczyka”, w ślad za nim zostaje wysłany były agent CIA „Skorpion”. Co planuje terrorysta i czy „Skorpionowi” uda się go zatrzymać?
Nie wiem, co mnie podkusiło, nie czytam czystej sensacji, jeśli już to jakiś sprawdzonych autorów. Przede wszystkim miałam wrażenie jakbym czytała encyklopedię...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,7
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach: , ,

Bill Bass to światowej sławy antropolog sądowy, a książka to na wpół autobiografia uczonego na wpół podręcznik napisany w sposób popularno-naukowy dla chcących poznać pracę badaczy kości. Niewątpliwie dla osób czytających kryminały pozycja obowiązkowa, niestety niewątpliwie, jako do przeczytania przed zaczęciem przygody z kryminałem sądowym. Zacznijmy od początku, autor podzielił książkę na rozdziały ze sprawami, które prowadził, przemycając w nich swoje rodzinne sprawy, małżeństwa, dzieci, karierę zawodową, uczenie studentów, sprawy kryminalne, w których brał udział, założenie Trupiej farmy. Wyszło coś na kształt samochwałki. Bassowi i jego uczniom dużo zawdzięczamy - dzięki temu dowiedziałam się, kto i kiedy i na jakich zasadach odkrył podczas ciężkiej pracy zagadnienia potrzebne, aby zbadać zwłoki.
Druga rzecz, którą przemycił autor to właśnie te badania i ich zasady. Wiek, płeć, wzrost, rasa – jak zbadać, czas zabójstwa – owady, miejsce zabójstwa. Te wszystkie badania tak bardzo potrzebne, aby po znalezieniu kości, odkryć, kim była, kiedy zginęła i jak zginęła dana osoba, aby wykryć zabójcę.
Czytając Becketta, oglądając namiętnie serial „Kości” subiektywnie się wynudziłam, jedyną wartością dodaną, którą i tak szybko zapomnę są nazwiska osób, które te metody odkryły i zaczęły stosować.
Tak, więc każdy inaczej książkę odbierze, nie żałuję, że przeczytałam, ale wyższej noty nie dam, tym bardziej, że bardzo mało było Trupiej farmy w Trupiej farmie – żadnych ciekawych spraw, na które liczyłam, niektóre znane mi z innych pozycji

Bill Bass to światowej sławy antropolog sądowy, a książka to na wpół autobiografia uczonego na wpół podręcznik napisany w sposób popularno-naukowy dla chcących poznać pracę badaczy kości. Niewątpliwie dla osób czytających kryminały pozycja obowiązkowa, niestety niewątpliwie, jako do przeczytania przed zaczęciem przygody z kryminałem sądowym. Zacznijmy od początku, autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiktor przeprowadza się wraz z rodziną do małego miasteczka, tam w piwnicach biblioteki dzieje się coś niepokojącego. Wraz z przyjaciółmi rozpoczyna śledztwo.
Idealna pozycja dla małych kryminologów, którzy zafascynowani są pracą detektywa. Poznajemy metody śledzenia, odkrywania kłamców, znaczenia nowych słów. Autorka jak zawsze w książkach dla dzieci uczy, pomaga zrozumieć, a przede wszystkim daje rozrywkę małym czytelnikom. Tym razem też proponuję poczytać razem z dziećmi, dobra zabawa gwarantowana. Wspaniałe ilustracje Łukasza Silskiego.

Wiktor przeprowadza się wraz z rodziną do małego miasteczka, tam w piwnicach biblioteki dzieje się coś niepokojącego. Wraz z przyjaciółmi rozpoczyna śledztwo.
Idealna pozycja dla małych kryminologów, którzy zafascynowani są pracą detektywa. Poznajemy metody śledzenia, odkrywania kłamców, znaczenia nowych słów. Autorka jak zawsze w książkach dla dzieci uczy, pomaga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Seria morderstw, komisarz Zakrzewski włącza się do śledztwa, kto zabija, dlaczego, iluzja czy rzeczywistość.
Druga część serii nie zawiodła, sprawa tak zawikłana, że nawet Zakrzewski dopiero pod koniec odkrywa karty. Tutaj mamy trochę motywów z gatunku sensacji, Nasz śledczy walczy, obrywa i wychodzi z tego cało, musi mieć ciało herosa, a tak bez żartów trochę naciągane, ja bym po takich akcjach ze szpitala przez miesiące nie wychodziła, ale nie jestem Zakrzewskim. Mnie to akurat nie razi, przyzwyczaiłam się do takich postaci. Autor wysoko postawił poprzeczkę, więc czekam na tom trzeci. Bardzo polecam.

Seria morderstw, komisarz Zakrzewski włącza się do śledztwa, kto zabija, dlaczego, iluzja czy rzeczywistość.
Druga część serii nie zawiodła, sprawa tak zawikłana, że nawet Zakrzewski dopiero pod koniec odkrywa karty. Tutaj mamy trochę motywów z gatunku sensacji, Nasz śledczy walczy, obrywa i wychodzi z tego cało, musi mieć ciało herosa, a tak bez żartów trochę naciągane,...

więcej Pokaż mimo to