rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka zawiera wiele elementów, które lubię - jest stary pocysterski klasztor na pomorzu Zachodnim i ekipa archeologów i poszukiwanie skarbu z przeszłości i całkiem fajny wakacyjno-przygodowy klimat z domieszką różnych ciekawostek (z zakresu archeologii, antropologii i historii). Całość została zgrabnie połączona i naprawdę nieźle się czyta.

Jedynym minusem jest mocno przerysowane, jedno-workowe przedstawianie ludzi chodzących z wykrywaczem - jako półświatek i gnane chęcią zysku hieny rozkopujące archeologiczne stanowiska. Momentami ten wątek brzmi aż groteskowo - np. jeden z bohaterów ze zgrozą myśli, jak zareagowałaby jego matka, gdyby wiedziała, że TO robi...

P.S. Dla panów ewentualnym dodatkowym minusem może być dość rozbudowany wątek romansowy. ;)

Książka zawiera wiele elementów, które lubię - jest stary pocysterski klasztor na pomorzu Zachodnim i ekipa archeologów i poszukiwanie skarbu z przeszłości i całkiem fajny wakacyjno-przygodowy klimat z domieszką różnych ciekawostek (z zakresu archeologii, antropologii i historii). Całość została zgrabnie połączona i naprawdę nieźle się czyta.

Jedynym minusem jest mocno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam przewodniki, ale wiele współcześnie wydawanych pozycji jest mocno powierzchowna - ślizga się jedynie po powierzchni pokazując głównie miejsca najbardziej zadeptane przez masowego turystę (albo restauracje, jakieś pseudo-muzea i różnego typu parki rozrywki…).

Przeciwieństwem takich pozycji jest przewodnik „Zapomniane miejsca - Świętokrzyskie”, w którym nie trafimy na żadne szlagiery z list top-10, za to znajdziemy wiele tajemniczych, kompletnie nieznanych miejscówek, które drzemią na poboczach rozdeptanych szlaków. Zapomniane ruiny pałaców i kościołów, opuszczone wsie, ślady przemysłowej wielkości regionu, budowle ariańskie, naznaczone dawnymi wydarzeniami wille - wydają się czekać na nasze odkrycie…

Całość dobrze się czyta, jest dużo ciekawostek, klimatyczne zdjęcia poszczególnych obiektów, mapki ułatwiające planowanie podróży i garść informacji na temat możliwości zwiedzania (w tym oznaczenie miejsc grożących zawaleniem!). Idealny przewodnik dla osób lubiących nieśpieszne podróże bocznymi traktami i poszukiwanie śladów historii. :)

Książka wyszła w ramach serii dotyczącej zapomnianych miejsc w różnych regionach kraju. Nie czytałam pozostałych pozycji, ale po lekturze przewodnika o ziemi Świętokrzyskiej poczułam się zachęcona, więc na pewno je sprawdzę.

Uwielbiam przewodniki, ale wiele współcześnie wydawanych pozycji jest mocno powierzchowna - ślizga się jedynie po powierzchni pokazując głównie miejsca najbardziej zadeptane przez masowego turystę (albo restauracje, jakieś pseudo-muzea i różnego typu parki rozrywki…).

Przeciwieństwem takich pozycji jest przewodnik „Zapomniane miejsca - Świętokrzyskie”, w którym nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajny przewodnik. Wypełniający istotną lukę, bo opisane w nim tereny wzdłuż zachodniej granicy naszego kraju są większości Polaków dużo mniej znane niż słynne Kresy Wschodnie (większość moich znajomych na wzmiankę o Moryniu czy Widuchowej robi zdziwioną minę, nie mówiąc o jeszcze mniejszych miejscowościach…). Jest to o tyle dziwne, że teren ten obfituje we wszystko, co dla turysty kluczowe - piękną przyrodę i setki fantastycznych zabytków.

Przewodnik szczegółowo opisuje cały pas wzdłuż granicy z Niemcami (żałowałam, że nie był nieco szerszy), znajdziemy w nim też liczne pomagające zorganizować podróż informacje, mapki i zdjęcia najważniejszych obiektów, a nawet sporo refleksji z podróży autora.

Trafiłam na kilka drobnych błędów z datowaniem, ale ogólnie informacje są rzetelne. Zarówno okolica, jak i sam przewodnik - jak najbardziej godne polecenia. :)

Fajny przewodnik. Wypełniający istotną lukę, bo opisane w nim tereny wzdłuż zachodniej granicy naszego kraju są większości Polaków dużo mniej znane niż słynne Kresy Wschodnie (większość moich znajomych na wzmiankę o Moryniu czy Widuchowej robi zdziwioną minę, nie mówiąc o jeszcze mniejszych miejscowościach…). Jest to o tyle dziwne, że teren ten obfituje we wszystko, co dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na okładce zegary i mały dworek, którego jasno rozświetlone okienka ożywiają ponury zimowy krajobraz. Jak dowiadujemy się z pierwszych stron książki w owym położonym na wzgórzu dworku mieszka tajemniczy Zegarmistrz, który regularnie znika w niewiadomym kierunku i równie tajemniczo wraca, aby sprawować pieczę nad położonym pod wzgórzem sennym miasteczkiem Gęśliczki. A głównie nad mieszkającymi w Gęśliczkach dziećmi, które wieczorami wypatrują świateł w oknach magicznego dworku.

Książka niestety okazała się lekkim rozczarowaniem. Może być interesująca jedynie jako obrazek życia w małej miejscowości oraz studium relacji (między dziećmi w szkole oraz między dziećmi i ich rodzicami), pokazanych głównie z perspektywy "nowego" (chłopca, który właśnie wprowadził się do miasteczka) oraz zaniedbywanej dziewczynki, która nagromadzone frustracje odreagowuje na otoczeniu.

Brak w niej jednak jakiegokolwiek suspensu, akcja toczy się nazbyt sennie, a najciekawszy motyw - czyli tajemnica Zegarmistrza - pozostaje niewyjaśniony...

Na okładce zegary i mały dworek, którego jasno rozświetlone okienka ożywiają ponury zimowy krajobraz. Jak dowiadujemy się z pierwszych stron książki w owym położonym na wzgórzu dworku mieszka tajemniczy Zegarmistrz, który regularnie znika w niewiadomym kierunku i równie tajemniczo wraca, aby sprawować pieczę nad położonym pod wzgórzem sennym miasteczkiem Gęśliczki. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do pewnego wielkiego domu sprowadza się pięć córek zmarłego biznesmena (handel dziełami sztuki). Kobiety nigdy wcześniej nie widziały się na oczy, a nawet nie słyszały o swoim istnieniu. Nie są do siebie nadmiernie przyjaźnie usposobione, chcą jednak przejąć schedę i odnaleźć zaginioną kolekcję ojca, muszą więc współpracować. Jak się to ostatecznie przełoży na ich relacje nietrudno zgadnąć.

Jeśli ktoś szuka w powieściach głębi, filozoficznych przesłań, prawdy o życiu i tym podobnych... , nie ma po co tej powieści czytać. Jeśli ktoś lubi sytuacyjny humor i babskie czytadła z elementami intrygi kryminalnej (ja lubię) może spróbować.

Inspiracje Chmielewską są niewątpliwe. Mamy tu zagadkę kryminalną i kiełkujące wątki romansowe, istotnym elementem książki są różnego typu narady i uszczypliwe dyskusje pomiędzy bohaterkami, a same bohaterki pasują do wzorca: bogata + inteligentna + ostrojęzyczna + atrakcyjna (w przypadku dwóch atrakcyjność nieco jest ukryta, ale od początku wiadomo, ze mają potencjał). Tyle w kwestii podobieństw.

Autorce nie bardzo udaje się naśladować typowy dla powieści Chmielewskiej sytuacyjno-językowego humor. W pierwszej części sprowadza się on głownie do pomyłek wynikających z faktu, że wszystkie bohaterki mają na imię Natalia, w związku z czym otoczenie albo się dziwi, albo ma problemy z ich rozróżnieniem (sama miałam podobne problemy przez wiele stron; dziwnie podobni wydawali mi się też obydwaj występujący w powieści policjanci...). Nie znajdziemy tu jak u Chmielewskiej charakterystycznego słownictwa oraz zabawnych ksywek (typu: ślepa komenda, klabzdron, koafiura, stara gropa, wołoduch, kurcgalopek, pierzaczek…). Zdecydowanie też mniej u Rudnickiej groteski, a bohaterki nie są tak czarująco roztrzepane i budzą (przynajmniej u mnie) mniejszą sympatię.

Jednocześnie należy przyznać, że powieść napisana jest sprawnie (dobry język, trzyma tempo, spójna akcja) i w gruncie rzeczy czytało się ją całkiem przyjemnie, choć bez większej straty można by książkę skrócić o połowę (ma około 560 stron!).

Nie będę raczej do Natalii5 wracała, było jednak coś, co skłania mnie do przetestowania jednej z późniejszych powieści Rudnickiej – w drugiej części książki jest fragment (około 60 stron), który był naprawdę zabawny. Pozwala to mieć nadzieję, że autorka się rozwija, a jej późniejsze powieści są znacznie lepsze.

Do pewnego wielkiego domu sprowadza się pięć córek zmarłego biznesmena (handel dziełami sztuki). Kobiety nigdy wcześniej nie widziały się na oczy, a nawet nie słyszały o swoim istnieniu. Nie są do siebie nadmiernie przyjaźnie usposobione, chcą jednak przejąć schedę i odnaleźć zaginioną kolekcję ojca, muszą więc współpracować. Jak się to ostatecznie przełoży na ich relacje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W warszawskiej willi znalezione zostaje ciało profesora Sulimy - znanego odkrywcy i egiptologa. Ciało leży obok marmurowego sarkofagu, który 3 miesiące wcześniej sprowadzono do Polski z Egiptu celem dokładnych badań (zainteresowanie naukowców wzbudziła przede wszystkim ukryta w sarkofagu tulejka zawierająca informacje na temat miejsca ukrycia skarbu królowej Nefertite - zaszyfrowana, rzecz jasna).

W sprawę wydaje się zamieszany asystent profesora, który zarazem jest narzeczonym jego pięknej córki (która z kolei wpada w oko prowadzącemu sprawę kapitanowi...). W celu rozwiązania sprawy kapitan rusza do Egiptu, gdzie udając dziennikarza instaluje się wśród współpracowników zamordowanego profesora.

Książka zawiera wszystko co niezbędne dla klasycznego kryminału: zagadkowe zabójstwo, tajemniczy manuskrypt, kiełkujące uczucie, odrobinę egzotyki, szczyptę historii Egiptu i klimat archeologicznego obozu z różnorodnymi typami naukowców (a ponad tym wszystkim wieje doprowadzający do szaleństwa pustynny wicher Chamsin...). Czyta się więc ją miło i przyjemnie przez całe 180-kilka stron.

Ostatnie 40 stron jest zdumiewająco słabe. Akcja nagle przyspiesza, dialogi zaczynają brzmieć sztucznie, a wszystko zaczyna trącać jakimś średnio udanym kinem akcji. Ogólnie odnieść można wrażenie, że autorowi znudziło się pisanie książki i jak najszybciej starał się domknąć wszystkie wątki.

Reasumując - byłam gotowa dać 8 gwiazdek, ale końcówka zjechała na maksymalnie 4, a więc powiedzmy, że średnio 6

W warszawskiej willi znalezione zostaje ciało profesora Sulimy - znanego odkrywcy i egiptologa. Ciało leży obok marmurowego sarkofagu, który 3 miesiące wcześniej sprowadzono do Polski z Egiptu celem dokładnych badań (zainteresowanie naukowców wzbudziła przede wszystkim ukryta w sarkofagu tulejka zawierająca informacje na temat miejsca ukrycia skarbu królowej Nefertite -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Migawki z życia pewnej "kobiecej" rodziny. Matka - która wyraźnie nie chce dać się upchnąć w obowiązujące schematy "starzejącej się kobiety" (cały czas próbowałam dojść, ile mogła mieć lat i wychodziło mi, że tak około 45!) oraz dwie młode córki szukające swojej drogi w życiu(czyli miłości i twórczości). W tle przewija się jeszcze babcia, ale jej rola jest raczej marginalna - sprowadza się głównie do tego, że starsza pani nie rozumie dzisiejszych czasów i niedosłyszy.

Fajny klimat PRL-u, wiele trafnych refleksji i scenek obnażających ludzką naturę, a całość napisana lekko i ironicznie (choć z przebijającą melancholią).

Trochę mnie rozczarował brak wątku kryminalnego. Powieść została wydana w serii "z jamnikiem", więc - choć nazwisko autorki wskazywało inny typ literatury - cały czas liczyłam, że jednak się pojawi... ;) Możliwe, że trochę mi to zakłóciło odbiór książki.

Migawki z życia pewnej "kobiecej" rodziny. Matka - która wyraźnie nie chce dać się upchnąć w obowiązujące schematy "starzejącej się kobiety" (cały czas próbowałam dojść, ile mogła mieć lat i wychodziło mi, że tak około 45!) oraz dwie młode córki szukające swojej drogi w życiu(czyli miłości i twórczości). W tle przewija się jeszcze babcia, ale jej rola jest raczej marginalna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama nie wiem...
Niby są wszystkie atrakcyjne składniki: kilkunastoletni chłopiec jedzie na wakacje do pałacu na Mazurach (gdzie jego wuj prowadzi stadninę koni), przyjeżdżają dewizowi goście, pojawia się zagadka kryminalna, wyłażą różne tajemnice z przeszłości, a w wieży snuje się duch.

Ale całość się jakoś nie klei i mnie raczej znudziła.

Sama nie wiem...
Niby są wszystkie atrakcyjne składniki: kilkunastoletni chłopiec jedzie na wakacje do pałacu na Mazurach (gdzie jego wuj prowadzi stadninę koni), przyjeżdżają dewizowi goście, pojawia się zagadka kryminalna, wyłażą różne tajemnice z przeszłości, a w wieży snuje się duch.

Ale całość się jakoś nie klei i mnie raczej znudziła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dostałam tę książkę kiedyś w ramach jakiejś szkolnej nagrody. Ale gdzieś już dawno przepadła, więc jak ją zobaczyłam na półce antykwariatu, to oczywiście natychmiast kupiłam.

Intryguje zarówno tytuł jak i zachęcająca okładka (drzewo genealogiczne z czarnymi profilami i niepokojącym znakiem zapytania). Treść nie trzyma specjalnie w napięciu, ale czyta się całkiem przyjemnie.

Podczas porządkowania regału z książkami na ziemię spada pewien niepozorny obrazek, za którego ramką ukryty jest niewiadomego pochodzenia list mówiący o ukrytym skarbie. Szczęśliwie się składa, że okoliczności każą głównym bohaterom (sympatyczne rodzeństwo) pojechać z wizytą do dalekiej krewnej z Krakowa, co rozpoczyna cykl podróży po Polsce tropem rodzinnych powiązań i historii oraz rzeczonej tajemnicy...

Z Krakowa bohaterowie ruszają do trójmiasta, a następnie do Wrocławia, pod Poznań i w okolice Kielc - poznając kolejne miejscowości oraz nieznanych członków rodziny.

Rozwiązania zagadki można się domyślić już w połowie książki, co nie przeszkadza w jej lekturze, bo napisana jest lekkim, dobrym językiem, ma w sobie przyjemny klimat letniej wędrówki i plejadę różnorodnych (mniej lub bardziej sympatycznych) postaci. Najsłabszy jest fragment o Wrocławiu, gdzie nawet dla mnie (psiary) nieco dłużące były opisy życia codziennego hodowanych przez kuzynów szczeniaków (spokojnie można to skrócić o jakieś 10 stron).

Dostałam tę książkę kiedyś w ramach jakiejś szkolnej nagrody. Ale gdzieś już dawno przepadła, więc jak ją zobaczyłam na półce antykwariatu, to oczywiście natychmiast kupiłam.

Intryguje zarówno tytuł jak i zachęcająca okładka (drzewo genealogiczne z czarnymi profilami i niepokojącym znakiem zapytania). Treść nie trzyma specjalnie w napięciu, ale czyta się całkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książeczka jest niestety króciutka (niecałe 100 stron i mały format, więc właściwie pewnie z 80). Jeśli ktoś liczy na intrygującą kryminalną zagadkę, to się rozczaruje. Natomiast jako pastisz przedwojennej powieści kryminalnej jako gatunku (takie były zamierzenia autorki) dzieło jest bardzo udane.

Tekst niewątpliwie oddaje ducha epoki, choć trochę więcej mogłoby być odniesień do konkretnych miejsc w Warszawie. Z dużą pieczołowitością i humorem przedstawiane są kolejne postaci, ich dzieciństwo, powiązania, itd. Całość ma robić wrażenie relacji z prawdziwych wydarzeń, co podkreślają "materiały prasowe" oraz zdjęcia bohaterów - nawet trzecio-planowych (dla większego autentyzmu towarzyszą im podpisy typu: "stróż Żarnecki w dniu oświadczyn", "Marianna, posługaczka - trzecia od lewej").

Do tego mnóstwo pięknych smaczków językowych typu:
"Późniejsze oględziny powabnych tak niedawno jeszcze zwłok wykazały złamanie karku" (opis miejsca zbrodni)
"Należy pracować dziarsko i intensywnie, nie zapominając przy tem o konieczności wprowadzania do dnia pracy przerw służących odświeżeniu umysłu. Podczas takiej przerwy urzędnik nie powinien myśleć o pracy. Winien wyglądać przez okno, oglądać obrazki na ścianach, czy fotografię małżonki, naturalnie jeśli myśli o niej nastawiają go pozytywnie" (z poradnika detektywa)

Ogólnie - lektura nieco surrealistyczna, ale dobrze napisana i niewątpliwie zabawna.

Książeczka jest niestety króciutka (niecałe 100 stron i mały format, więc właściwie pewnie z 80). Jeśli ktoś liczy na intrygującą kryminalną zagadkę, to się rozczaruje. Natomiast jako pastisz przedwojennej powieści kryminalnej jako gatunku (takie były zamierzenia autorki) dzieło jest bardzo udane.

Tekst niewątpliwie oddaje ducha epoki, choć trochę więcej mogłoby być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść Banasia to raczej podzielona na odcinki relacja za wakacji pewnej harcerskiej drużyny. Rozczaruje się książką ten, kto szuka intrygi i szybkich zwrotów akcji. Spodoba się temu, kto lubi przyrodę, historię i nieśpieszną włóczęgę.

Książka jest bardzo nierówna. Dwa pierwsze rozdziały zdecydowanie mnie znudziły. Gdyby nie wplecione gdzieniegdzie ironiczne komentarze autora, można by je wziąć za napisaną na zlecenie władz agitkę, której celem jest głoszenie sławy systemu, wojska, harcerstwa i prac społecznie użytecznych (w charakterze dobrego wujka pojawia się nawet Moczar!).

W trzecim rozdziale harcerze docierają wreszcie nad wielką wodę (czyli zalew na Sielpi) i książka zaczyna się (powoli...) rozkręcać. Pojawiają się barwne opisy przyrody tudzież migawki z życia obozu, w których autor z dużą dozą sympatii wykpiwa różne przywary i słabości bohaterów. Książka nadal jednak nie porywa i brnęłam przez nią bardziej z rozpędu niż faktycznego zainteresowania.

Mój trud został wynagrodzony, w momencie, gdy harcerze zdecydowali się wyruszyć na włóczęgę. Od tego momentu autor jakby odnalazł swoje powołanie. Wraz z bohaterami powieści wędrujemy pośród malowniczych wzgórz, przez pachnące sosnowym igliwiem bory, wzdłuż meandrujących dziko rzek. Mijamy skalne posągi, posępne młyny, groble dawno wyschniętych stawów, małe śródleśne osady, fundamenty spacyfikowanych wsi, ruiny tętniących kiedyś życiem fabryk, secesyjne wille przedwojennego letniska… Co chwila potykając się o anegdoty, legendy i opowieści na temat dawnej świetności powiatu koneckiego.

Obrazy te były tak plastyczne, że aż sięgnęłam po mapę, aby dokładnie prześledzić trasę marszruty. :)

Ocena jest średnią, powinno być: pierwsze dwa rozdziały - 1 lub 2, kolejne cztery - 3, pozostałe (blisko 200 stron) - 8

Powieść Banasia to raczej podzielona na odcinki relacja za wakacji pewnej harcerskiej drużyny. Rozczaruje się książką ten, kto szuka intrygi i szybkich zwrotów akcji. Spodoba się temu, kto lubi przyrodę, historię i nieśpieszną włóczęgę.

Książka jest bardzo nierówna. Dwa pierwsze rozdziały zdecydowanie mnie znudziły. Gdyby nie wplecione gdzieniegdzie ironiczne komentarze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W porównaniu do Krajewskiego (tych dwóch retro-autorów czytałam niemal po sobie, więc siła rzeczy narzuca mi się porównanie) proza Lewandowskiego jest pogodna i lekka, krwawe opisy zredukowano do akceptowalnego poziomu, a główny bohater - młody, inteligentny, ambitny, honorowy (i chyba przystojny) kapitan Drwęcki robi sympatyczne wrażenie. Właściwie bohaterów jest dwóch, bo połowę powieści stanowią rozdziały retrospektywne dotyczące historii z przeszłości, w której zakorzeniona jest aktualna zagadka (drugi bohater - równie sympatyczny - stanowi jakby archetyp pierwszego). Ciekawa i intrygująca jest występująca w rozdziałach retrospektywnych postać magnetyzera oraz opis stosowanych przez powyższego metod. Tyle by było pozytywnego.

Punktów krytycznych jest kilka. Przede wszystkim Lewandowski za mało skupia się na budowaniu atmosfery zagadki, a za bardzo na przedstawianiu specyfiki przedwojennej Warszawy. Przy czym - choć opisy miasta są choć dużo dłuższe niż w przypadku Wrocławia (a samo miasto znam nieporównywalnie lepiej) - to kreowane przez autora wizje wydawały mi się dużo mniej plastyczne i wyraziste. Zdecydowanie zmęczył mnie jakby na siłę prezentowany korowód znanych postaci przedwojennego życia stolicy (politycy, artyści i bywalcy lokali – głównie w postaci Franciszka Fiszera), które bezustannie toczyły ze sobą przydługawe pseudofilozoficzne dysputy.

Wreszcie wspomnieć należy nieco zanadto rozbudowane (mdławe) wątki dotyczące służbowego i osobistego życia kapitana oraz dziwnie pośpieszny koniec, który robi wrażenie, jakby autorowi się nagle znudziło pisać, więc coś tam sklecił na chybcika nie domykając połowy wątków.

Reasumując: czyta się lekko, ale nieco nudno.

W porównaniu do Krajewskiego (tych dwóch retro-autorów czytałam niemal po sobie, więc siła rzeczy narzuca mi się porównanie) proza Lewandowskiego jest pogodna i lekka, krwawe opisy zredukowano do akceptowalnego poziomu, a główny bohater - młody, inteligentny, ambitny, honorowy (i chyba przystojny) kapitan Drwęcki robi sympatyczne wrażenie. Właściwie bohaterów jest dwóch, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem za bardzo, jak tę książkę ocenić. Z jednej strony Krajewski bez wątpienia jest świetnym pisarzem. Pisze dobrym językiem, akcja jest wartka, zwroty akcji zaskakujące, a wprowadzane kolejno postaci (nawet te trzecioplanowe) - trójwymiarowe i pełnokrwiste. Fascynujące są też bardzo plastycznie odmalowane obrazy niemieckiego Wrocławia (zarówno tego nad jak i pod ziemią), trzeba zresztą przyznać, że autor Twierdzy ma duży talent w tworzeniu opisów oddziałujących na wyobraźnię.

Ten talent jest jednak właśnie powodem dla którego książka Krajewskiego mnie odrzucała. O ile mam ochotę zanurzać się w plastycznych opisach dawnego miasta, to nie bardzo mam ochotę zanurzać się w plastycznych opisach wynaturzonych zbrodni. Akcja książki dzieje się w trakcie wojny w zamkniętym kleszczami mieście, trudno się więc spodziewać, że będzie nastrojowo, pogodnie i wesoło. Chwilami jednak odnosiłam wrażenie, że Krajewski lubuje się w wyszukiwaniu tego co odpychające, a cała zagadka kryminalna jest jedynie pretekstem do naturalistycznych (czy wręcz turpistycznych)wizji.

Pojawiające się w książce postaci są przeważnie mniej czy bardziej złe (ewentualnie głupie), a ich ciała naznaczone chorobą lub rozpadem (bardzo plastyczne opisy zwiotczenia, pomarszczonej skóry, fałd tłuszczu, obwisłych piersi, blizn, ran, deformacji…). Piękne bywają jedynie kobiety, które jednak zazwyczaj są ukazane jedynie w kontekście seksualnym.

W akcji powieści często przewijają się motywy gwałtu (podobny klimat jak w filmie Róża), poniżania, zmasakrowanych ofiar, obrażeń, wybuchów, wypadków, przesłuchań…. Główny bohater nie budzi nadmiernej sympatii (właściwie w miarę sympatyczna wydawała się tylko jedna osoba). Nad wszystkim zaś wisi wizja powolnej agonii miasta. Świat Festung Breslau jest więc bardzo wyrazisty, ale zarazem straszny i antypatyczny.

Reasumując: Myślę, że jedną książkę Krajewskiego naprawdę warto przeczytać, ale dwie to już by była przesada

Nie wiem za bardzo, jak tę książkę ocenić. Z jednej strony Krajewski bez wątpienia jest świetnym pisarzem. Pisze dobrym językiem, akcja jest wartka, zwroty akcji zaskakujące, a wprowadzane kolejno postaci (nawet te trzecioplanowe) - trójwymiarowe i pełnokrwiste. Fascynujące są też bardzo plastycznie odmalowane obrazy niemieckiego Wrocławia (zarówno tego nad jak i pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię lekko naiwną dziecięco-młodzieżową literaturę, ale to jest naprawdę niestrawne. Strasznie irytująca główna bohaterka - taka przeraźliwie dooooobra, ale bez lekkości i wdzięku Pollyanny niestety. :/

Aż zgrzytały zęby, kiedy dzielnie z niepojętym uporem próbowała dotrzeć do skrajnie antypatycznej sąsiadki (nawet własne dwie czekolady jej oddała, w PRL-u...).

Kwintesencją książki jest końcówka, kiedy wszyscy (już sympatyczni i pogodzeni) wzięli się za ręce i gromko zaśpiewali "Zawsze niech będzie słońce...". A nad ich głowami krążyły gołębie!!! :D

Lubię lekko naiwną dziecięco-młodzieżową literaturę, ale to jest naprawdę niestrawne. Strasznie irytująca główna bohaterka - taka przeraźliwie dooooobra, ale bez lekkości i wdzięku Pollyanny niestety. :/

Aż zgrzytały zęby, kiedy dzielnie z niepojętym uporem próbowała dotrzeć do skrajnie antypatycznej sąsiadki (nawet własne dwie czekolady jej oddała, w PRL-u...)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby niewiele się dzieje. Dziwnie dojrzała dziewczynka (w chwilach wolnych od pomagania w rodzinnym hotelu) kręci się po okolicy prowadząc nieśpiesznie śledztwo dotyczące wydarzeń z przeszłości.

A jednak nie można się oderwać. Historia intryguje i wciąga, podobnie jak dziwny hotel i ten magiczny retro-świat podupadłego amerykańskiego kurortu. A wszystkiemu towarzyszy ulotny dreszczyk niepokoju. Dla mnie Grimes jest odkryciem ostatnich lat.

Niby niewiele się dzieje. Dziwnie dojrzała dziewczynka (w chwilach wolnych od pomagania w rodzinnym hotelu) kręci się po okolicy prowadząc nieśpiesznie śledztwo dotyczące wydarzeń z przeszłości.

A jednak nie można się oderwać. Historia intryguje i wciąga, podobnie jak dziwny hotel i ten magiczny retro-świat podupadłego amerykańskiego kurortu. A wszystkiemu towarzyszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacja! Podobnie zresztą jak inne kryminały Marthy Grimes.

Nie ma żadnych: międzynarodowych gangów, opuszczonych hal fabrycznych, pościgów i turpistycznych opisów zbrodni.

Jest za to: klimat dawnej Anglii, nastrojowe otoczenie, kameralny krąg podejrzanych, ciekawe, sympatyczne postaci głównych bohaterów, zagmatwana zagadka (jedyny minus - pod koniec pozostaje nieco niejasności).

Czyta się jednym them. Jedna z niewielu autorek, którą uważam za godną następczynię Agaty Ch. Polecam wszystkim wielbicielom klasycznych kryminałów.

Rewelacja! Podobnie zresztą jak inne kryminały Marthy Grimes.

Nie ma żadnych: międzynarodowych gangów, opuszczonych hal fabrycznych, pościgów i turpistycznych opisów zbrodni.

Jest za to: klimat dawnej Anglii, nastrojowe otoczenie, kameralny krąg podejrzanych, ciekawe, sympatyczne postaci głównych bohaterów, zagmatwana zagadka (jedyny minus - pod koniec pozostaje nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny kryminał powiązany z wątkiem historyczno-antropologicznym, ale zupełnie inny klimat niż w "Ekspedycji Kolitz". Jeszcze bardziej rozbudowany wątek romansowy - a właściwie 4 wątki, mocno psychologiczno-problemowe. W charakterze zagadki występuje korespondujący z jednym z bohaterów psychopata (mordujący ofiary według specyficznego klucza), ale to bardziej literatura kobieca niż kryminał albo przygodówka.

Tym nie mniej czytało się całkiem nieźle

Kolejny kryminał powiązany z wątkiem historyczno-antropologicznym, ale zupełnie inny klimat niż w "Ekspedycji Kolitz". Jeszcze bardziej rozbudowany wątek romansowy - a właściwie 4 wątki, mocno psychologiczno-problemowe. W charakterze zagadki występuje korespondujący z jednym z bohaterów psychopata (mordujący ofiary według specyficznego klucza), ale to bardziej literatura...

więcej Pokaż mimo to